Obustronne korzyści są oczywiste, ale połączenie miałoby też istotne wady.
Choć żadna ze stron nie skomentowała doniesień, które przed kilkoma dniami zelektryzowały inwestorów, scenariusz, w którym firma odpowiedzialna za Myszkę Miki przejmuje producenta "House of Cards" wydaje się całkiem rozsądny. Bo też Netflix to od dawna nie tylko "HoC", a Disney - to coś dużo, dużo więcej niż stare kreskówki.
Netflix tylko w 2016 roku ma zamiar przeznaczyć 6 miliardów dolarów na produkcję autorskich filmów i seriali, które docelowo mają przeważać w ofercie giganta. Dzisiaj, ze względu na ograniczenia licencyjne, w każdym kraju wygląda ona inaczej, co także u nas wzbudza uzasadnione kontrowersje. W porównaniu do USA mamy do dyspozycji jedynie ułamek tego, co mogą oglądać Amerykanie. To i tak lepiej niż było, bo rodzime platformy VOD nas nie rozpieszczały, ale... mogłoby być jeszcze lepiej. Reed Hastings przyznaje jednak, że negocjacje z właścicielami licencji bywają trudne i czasochłonne.
W przypadku autorskich treści, nie tylko "House od Cards", ale "Orange Is The New Black" czy głośnego ostatnio "Stranger Things", a także produkcji przygotowywanych we współpracy z partnerami zewnętrznymi - tego problemu nie ma. Porozumienie z Disneyem, który jest właścicielem Pixara, Lucas Film i Marvela byłoby więc dla Netfliksa nie do przecenienia. Dostęp do takich kasowych serii jak "Gwiezdne Wojny", "The Avengers" czy "Piraci z Karaibów" dałby mu pozycję, o jakiej dzisiaj dopiero marzy. A wiadomo, że marzy o całym świecie, co więcej śmiało te marzenia realizuje. Już teraz jest dostępny w 130 krajach, a pracuje nad tym, by wszędzie dostępny był w tej samej postaci. Disney bardzo by to ułatwił.
Zresztą już teraz obie firmy pośrednio współpracują. W 2013 roku Netflix podpisał porozumienie z należącym do Disneya Marvelem. Na jego mocy powstały już cztery seriale opowiadające o losach bohaterów należących do komiksowego uniwersum tego wydawcy. Być może "Daredevil", "Jessica Jones" i ostatnio "Luke Cage" okażą się początkiem czegoś większego?
Może... Tym bardziej, że Disney też raczej by na współpracy nie stracił. Zakup Netfliksa byłby dla niego platformą dystrybucyjną, dzięki której jego treści docierałyby do krajów niemal na całym świecie. Radosław Gołąb dyrektor rozwoju biznesu reklamowego na region EMEA z Gemiusa uważa, że scenariusz, w którym Netflix staje się częścią imperium Disneya jest prawdopodobny i w pełni zrozumiały.
- Szczególnie, że Disney w sierpniu stał się właścicielem 33 proc. udziałów w BAMTech, czyli firmie zajmującej się streamingiem między innymi rozgrywek zawodowej ligi baseballa w USA. Wyraźnie więc widać strategię firmy, która odważnie inwestuje w przedsięwzięcia związane z dostarczaniem treści wideo w internecie - mówi ekspert. - W portfolio Disney’a byłby to kolejny już biznes, który pozwoliłby dywersyfikować przychody firmy. Disney już w tej chwili monetyzuje swoje treści na wielu platformach, nie tylko w Netfliksie. Sprzedaje prawa do emisji filmów w telewizji, jest właścicielem Maker Studios, czerpie przychody z parków rozrywki czy sprzedaje produkty firmowane swoimi markami. Dla Disney’a zakup Netfliksa jak najbardziej ma sens, tym bardziej że może to być długoterminowa strategia na dostarczanie treści w internecie.
Bardziej wstrzemięźliwy w ocenie jest prof. Dariusz Jemielniak, kierownik katedry zarządzania międzynarodowego w Akademii Leona Koźmińskiego i założyciel grupy badawczej New Research on Digital Societies (NeRDS). Mimo że dla niego także korzyści z połączenia obu tych firm są oczywiste, uważa, że do niego nie dojdzie.
- Zarówno Disney, jak i choćby Apple mogą sobie pozwolić na tego rodzaju transakcję, a i Netflix świetnie uzupełniałby ofertę tych firm. Zarówno Disney, jak i Apple mają pokusę, aby znacząco zwiększyć swój udział w rynku VOD. Stąd plotki na temat możliwego przejęcia są zrozumiałe. Tym niemniej, trzeba pamiętać, że podobne przejęcie miałoby także fundamentalne wady. Chociażby konkurenci Disneya zyskaliby silną motywację, żeby wycofać swoją ofertę z Netfliksa, by nie pomagać rywalowi, albo, aby znacząco podwyższyć ceny. Obecnie Netflix, jako firma neutralna, ma znacznie lepszą pozycję negocjacyjną wobec wydawców. Z kolei Apple niechętnie dokonuje dużych przejęć, a także wydaje się cały czas rozwijać własne usługi w tym zakresie, trzymając się strategii swojego ekosystemu, podczas gdy Netflix chce stać się uniwersalną platformą dystrybucji treści video, z pełnym wsparciem dla wszystkich urządzeń i systemów. Wreszcie, obecna giełdowa wycena Netfliksa, oscylująca wokół 45 miliardów dolarów, niespecjalnie zachęca do kupowania: wydaje się, że jest zdecydowanie optymistyczna.
Pobierz ebook "Ranking agencji marketingowych 2024 i ebook o e-marketingu oraz agencjach reklamowych"
Zaloguj się, a jeśli nie masz jeszcze konta w Interaktywnie.com - możesz się zarejestrować albo zalogować przez Facebooka.
W 1999 roku stworzyliśmy jedną z pierwszych firm hostingowych w Polsce. Od tego czasu …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Pozycjonujemy się jako alternatywa dla agencji sieciowych, oferując konkurencyjną jakość, niższe koszty i większą …
Zobacz profil w katalogu firm
»
1stplace.pl to profesjonalna agencja SEO/SEM, specjalizująca się w szeroko pojętym marketingu internetowym. Firma oferuje …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Projektujemy i wdrażamy strony internetowe - m.in. sklepy, landing page, firmowe. Świadczymy usługi związane …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Pomagamy markom odnosić sukces w Internecie. Specjalizujemy się w pozycjonowaniu stron, performance marketingu, social …
Zobacz profil w katalogu firm
»