Apple w poniedziałek wystartuje z Beats. Czy Spotify powinno się obawiać?

Szykuje się rewolucja na miarę iTunes?

Ponad dziesięć lat temu Apple zmieniło sposób, w jaki słuchaliśmy muzyki, sprzedając ją kawałek po kawałku w usłudze iTunes. Teraz wiele wskazuje na to, że wystartuje z Apple Beats, serwisem streamingowym, który – jeśli okaże się sukcesem – może zagrozić tak i iTunes, jak i zagranicznym konkurentom, przede wszystkim szwedzkiemu Spotify.

Apple na rynek streamingu muzycznego wchodzi późno, a przynajmniej później niż zwykle, bo przywykło się sądzić, że to Cupertino dyktuje trendy, za którymi goni potem cała reszta. Tymczasem tym razem jest inaczej. Apple ledwie rok temu kupiło Beats Electronics. Wtedy Spotify miał już cztery lata, ogromną bazę użytkowników, a nawet pierwszych wrogów. Pewnie dlatego, jak donosił „Financial Times”, Apple było wtedy bardzo zdeterminowane, by jak najszybciej przejąć Beats Electronics. Firmę najbardziej znaną z... produkcji designerskich słuchawek.

Nie byle jakich, bo takich, które chętnie nosiły gwiazdy między innymi Eminem, Katy Perry, Justin Bieber, czy Lady Gaga. Beats Electronics zresztą było im bliskie, bo nie był to tylko kolejny technologiczny start-up, od jakich w Dolinie Krzemowej się roi, ale firma założona przez „swoich”, czyli muzyka Andre Younga, lepiej znanego jako Dr. Dre i producenta Jimmy'ego Lovine'a.

Słuchawki, słuchawkami, ale od początku nikt nie miał wątpliwości, że to nie one, a usługa streamingowa Beats Music jest głównym powodem, dla którego Apple spieszyło się z przejęciem firmy. iTunes – choć dobrze radził sobie zwłaszcza w USA – nie zdołał zahamować ogólnych spadków, jakie rok za rokiem odnotowywał przemysł muzyczny.

Źródło: Statista

A dodatkowo pod bokiem wyrastała streamingowa konkurencja w postaci Spotify, Deezera, Rdio i Pandory. I to był segment, który – jako jeden z niewielu odnotowywał – wzrosty.

- Muzyka jest istotną częścią życia i zajmuje ważne miejsce w sercu Apple - powiedział Tim Cook, prezes firmy z Cupertino na oficjalnej konferencji obu firm w 2014 roku. - To właśnie dlatego wciąż inwestujemy w muzykę. Teraz łączymy dwa doświadczone zespoły i możemy kontynuować pracę nad innowacyjnymi muzycznymi produktami i usługami.

Wszystko wskazuje jednak na to, że kontynuowane będą przede wszystkim prace nad rozwojem usługi streamingowej, bo – mimo wszystkich krytycznych głosów artystów i wytwórni – to właśnie tam przenoszą się użytkownicy. Ale tu pojawia się problem, bo większość z nich korzysta już ze Spotify.

Jak Apple zamierza odebrać Szwedom przywództwo? Na pewno nie ceną. Według „The Wall Street Journal” Apple nie będzie oddawać niczego za darmo i w odróżnieniu od konkurencji nie będzie udostępniało użytkownikom bezpłatnej wersji usługi. Zamiast tego postawi na wielkie nazwiska i szeroko zakrojoną kampanię reklamową – oprócz Dr. Dre, promować serwis ma m.in. Pharrell Williams. Tylko że... to już wszystko było i to całkiem niedawno.

Nie dalej jak w marcu tego roku z własnym „celebryckim” serwisem muzycznym wystartował Jay-Z. Tidala promowali m.in. Madonna i Kanye West i wszyscy obiecywali, że na „zawsze zmieni on rynek muzyczny”. Obecność artystów miała świadczyć o tym, że mamy do czynienia z czymś zupełnie innym niż Spotify, który nie dba o twórców. Tidal miał stać po ich stronie. Za odpowiednią opłatą oczywiście. Dwa razy wyższą niż w Spotify.

Przed Apple stoi więc spore wyzwanie - wchodzi na rynek późno, kiedy układ sił zaczął się już krystalizować - ale i szansa. Streaming muzyki to bowiem wciąż nisza, na której nie zarabia nawet największy gracz.

- Cały czas walczymy o nowych użytkowników, rozwijamy się, wchodzimy do nowych krajów - mówił w wywiadzie dla Interaktywnie.com Przemek Pluta, Business Manager CEE w Spotify.

"Ale nie zarabiamy" – chciałoby się dodać. Spotify, które istnieje od 2010 roku, od zawsze odnotowuje straty i trudno powiedzieć, kiedy to się zmieni. A o ile inwestorzy gotowi są poczekać na rozwój sytuacji, o tyle artyści z niepokojem na nią patrzą, bo 75 procent użytkowników Spotify ciągle nie płaci, a co gorsze - Spotify nie zamierza ich do tego zmuszać. Przekonuje wprawdzie, że darmowa wersja to ostatecznie najlepszy sposób na przekonanie do płatnych subskrypcji (ponad 30 procent płacących wcześniej korzystało z darmowej wersji), ale – by efekty takiej polityki były satysfakcjonujące dla wszystkich - potrzebna jest ogromna skala działania. A jej osiągnięcie wymaga czasu.

A póki co, coraz częściej zwłaszcza w środowisku artystów – pojawiają się głosy, że na streamingu nic nie zarabiają. Swoje utwory ze Spotify wycofali już Taylor Swift, Thom York i – jeśli wierzyć doniesieniom serwisu The Verge - tu właśnie Apple upatruje swojej szansy.

Nie, nie w artystach - choć to właśnie ich wystawi zapewne w pierwszym szeregu podczas premiery - ale w wytwórniach muzycznych, od których wszystko zależy. Apple tak negocjowało podobno warunki, że teraz rozmowom przyjrzeć się ma Departament Sprawiedliwości i Federalna Komisja Handlu. Pojawiły się bowiem podejrzenia, że firma próbuje zmusić wytwórnie do porzucenia konkurencji, a przynajmniej do wycofania swoich utworów z ich darmowych wersji. Na rzecz Apple oczywiście, które takowej nie zamierza oferować.

Jeśli to by się powiodło, Spotify może mieć spory problem. Usługi nie będą różniły się ceną, a Apple ze swoim pełnym ekosystemem usług - ma możliwości, by zaoferować użytkownikom dodatkowe korzyści powiązane z Beats. Inaczej - nawet dla firmy tego formatu co Apple - może być trudno.

Pobierz ebook "Cyberbezpieczeństwo firm. Ebook z poradami ekspertów"