Płyta CD będzie kaprysem dla kolekcjonerów, a piractwo powoli zacznie spadać. Oto powód.
Ostatnie dane, które ujawniła organizacja zrzeszająca producentów oprogramowania BSA, nie pozostawiają złudzeń. W 2011 roku aż 53 procent oprogramowania w naszym kraju to oprogramowanie zainstalowane nielegalnie. Przez taki wynik, Polska znajduje się na piątym miejscu od końca w Unii Europejskiej. Wyższą skalę piractwa odnotowano jedynie w krajach takich jak: Łotwa i Litwa (54%), Grecja (61%), Rumunia (63%) oraz Bułgaria (64%). Co zrobić, żeby zmienić ten niechlubny dla nas wynik? Jednym ze sposobów mogą być zdobywające coraz większą popularność serwisy, które streamują muzykę i dają dostęp do ogromnej bazy utworów. Często za darmo lub po opłaceniu niewielkiego abonamentu.
To oni rządzą polskim rynkiem
W zeszłym tygodniu wystartował szwedzki serwis Spotify, a wcześniej brytyjski Rara.com. Rok temu zawitał z kolei Deezer.com, jeden z międzynarodowych potentatów streamingu z muzyką, a dodatkowo polską stronę uruchomił także norweski serwis WiMP. To w tej chwili najwięksi gracze na naszym rynku.
- Te serwisy zmieniają branżę muzyczną, nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie. Widać to chociażby we Francji, gdzie wartość rynku wyraźnie wzrosła. Oczywiście nie jest to doskonałe panaceum na problemy w branży, jakim jest na przykład piractwo, bo pojawiają się doniesienia, że kwoty, które wykonawcy serwisów zyskują na tej działalności nie są duże, ale za to odbiorcy mają z tego wiele korzyści – jest to więc nadzieja na zwrot w dobrym kierunku – ocenia dr Mirosław Filiciak, medioznawca z Instytutu Kulturoznawstwa SWPS, który kieruje też działem badań Centrum Cyfrowego.
Doktor przyznaje, że wejście tego rodzaju serwisów, powinno zmniejszyć zainteresowanie nielegalnymi plikami. Skąd taki wniosek? – Za około 20 zł miesięcznego abonamentu mamy nieskrępowany dostęp do ogromnej bazy utworów. A badania, takie jak zrealizowane w Centrum Cyfrowym - Obiegi kultury - wyraźnie wskazują, że większość ludzi nie zależy na posiadaniu kolekcji na własność. Wystarczy im sam dostęp, czyli w tym przypadku streaming – argumentuje.
Ponadto wejście serwisów muzycznych do Polski to mocne uderzenie, które ma zmienić podejście do tzw. konsumpcji i pozyskiwania muzyki. – Łatwiej będzie wykupić abonament i mieć wszystko pod ręką niż bawić się w wyszukiwanie, ściąganie, ripowanie, zipowanie itp. Prosto, higienicznie i niedrogo. A i pewnie, dla niektórych ważny będzie aspekt pewnego snobizmu, że oto zapłacił/zapłaciła i może słuchać czego chce – twierdzi były dziennikarz muzyczny specjalizujący się w rynku muzycznym, a obecnie dyrektor operacyjny agencji ŁubuDubu PR Paweł Usakowski. Za serwisami, które oferują streaming muzyki przemawia jeszcze jeden argument. Wpisują się one idealnie w niewygospodarowaną niszę na rynku, której do tej pory brakowało.
- Obecnie ofertę muzyki w sieci można podzielić na trzy grupy. Nieformalną, czyli tę darmową związaną z pirackimi serwerami. Oficjalną elektroniczną , która z kolei jest bardzo droga, ponieważ zakup płyty w cyfrowej dystrybucji to koszt często taki sam, jak w przypadku zakupu płyty na fizycznym nośniku w Empiku. Ostatnia grupa to coś pomiędzy wymienionymi dwoma, czyli serwisy ze streamingiem muzyki takie jak Spotify i Deezer – zauważa doktor Filiciak. Dzięki temu, mamy tani i przede wszystkim legalny dostęp do ogromnej bazy muzyki.
Koniec piractwa w Polsce?
Mimo że oferta serwisów ze streamingiem wydaje się wręcz idealna, to niestety z piractwem będziemy mieć do czynienia jeszcze przez wiele lat. Grupa ludzi, która nie płaci teraz za muzykę, nadal będzie ściągać nieautoryzowane pliki. Dlaczego? – Młodzi ludzie, główna grupa odbiorców, mają mało pieniędzy i duże oczekiwania co do oferty. Ale jest szansa na to, że te osoby, kiedyś się odwdzięczą branży i artystom. Niedawno widziałem nagranie z Tymonem Tymańskim, który opowiada, że kiedyś piracił na potęgę, bo nie miał dostępu do muzyki w sklepie. Ma jednak karmiczny dług wobec artystów i teraz, kiedy ma dochody, kupuje legalnie muzykę. Jest więc szansa na to, że pokolenie dzisiejszych nastolatków, które teraz nie ma pieniędzy, za kilka lat przestanie ściągać z Pirate Baya i na przykład będą opłacać abonament na serwisach streamingowych. Takie serwisy dają także wygodę, poczucie, że się za coś płaci i zostaje dobrze obsłużonym. To ich kolejna zaleta, która pozwala stwierdzić, że zmienią to, jak słuchamy muzyki i jak do niej docieramy – twierdzi doktor z SWPS.
Co ciekawe, największy paradoks polega na tym, że ci, którzy ściągają nielegalnie muzykę są jednocześnie najlepszymi klientami rynku. To grupa, która kupuje oryginalne płyty i ściąga z pirackich serwerów całe albumy. – Oni są po prostu świadomymi użytkownikami, często znawcami muzyki. Zresztą piractwa nie można demonizować. Sam w swoim życiu więcej książek przeczytałem, ponieważ je wypożyczyłem z biblioteki, niż kupiłem. Branża muzyczna popełnia ogromny błąd, chcąc opłat absolutnie za wszystko. Producenci i artyści wychodzą z założenia, że jeśli się czegoś słucha, to trzeba od razu za to płacić. Jednak choć od czasów Napstera minęło już kilkanaście lat, ten język gróźb nie okazuje się być szczególnie skuteczny – zauważa doktor Filiciak. Jednak przy okazji startu takich serwisów jak Spotify i Deezer, pojawia się nowy problem.
Czy słuchanie do woli nowego albumu Hey bez zakupu CD albo plików z iTunesa kwalifikuje się jako sprzedaż egzemplarza płyty czy nie? Zastanawia się Paweł Usakowski. – Trzeba będzie przedefiniować na nowo pojęcie sprzedaży płyt. Nie zazdroszczę wytwórniom muzycznym, które co chwilę muszą się zmagać z takimi nowymi problemami i pewnie obecne pokolenie pracowników EMI czy Universalu ma w swoim wieku więcej siwych włosów niż ich poprzednicy. Ale z punktu widzenia słuchacza i nabywcy jest coraz lepiej – analizuje. Przy okazji wejścia na rynek serwisów streamujących muzykę, trzeba jeszcze odpowiedzieć na jedno pytanie.
Co dalej z płytą CD?
Nie od dziś wiadomo, że artyści oprócz zysków z biletów na koncerty, mają je również ze sprzedaży płyt. - Serwisy muzyczne powoli zaczną ostatecznie pogrążać klasyczne CD. Oczywiście jakość dźwięku z serwisu jest nieco gorsza niż z płyty, ale królem coraz bardziej staje się wygoda, a nie perfekcyjny dźwięk, więc większość użytkowników poświęci tę drobnostkę dla naprawdę nieograniczonych możliwości jakie dają serwisy muzyczne – uważa Paweł Usakowski.
Nieco bardziej ostrożną prognozę wysuwa jednak doktor Mirosław Filiciak. Uważa, że płyty CD są obecnie towarem z gatunku premium i teraz pełnią funkcję kolekcjonerską. – Wolumen ich sprzedaży jest tak niski, że już drastycznie spadać nie będzie – zauważa.
Na drugiej stronie czytaj, ile trzeba zapłacić za dostęp do miliona utworów oraz jak nowe serwisy oceniają eksperci.
Serwisy chwalą się ogromnymi zasobami muzyki: WiMP, Deezer i Spotify deklarują 20 mln utworów w bazie, Rara.com – 15 mln, zaś Muzo.pl – 3 mln (wg prognoz Muzo liczba ta wzrośnie niebawem do pięciu). Większość portali oferuje w tej chwili trzy opcje odstępu do swoich zasobów: bezpłatną, abonament bazowy oraz wersję premium, które odpowiednio różnią się dostępnymi funkcjami. Wersja startowa najczęściej ma na celu zapoznanie użytkownika z działaniem serwisu, bazowa zapewnia podstawowe funkcje, a premium umożliwia np. odsłuch offline oraz na urządzeniach mobilnych.
Każdy serwis rządzi się jednak swoimi prawami i w ramach okresu próbnego oferuje różne funkcje: WiMP proponuje dostęp do audioteki w wybranym zakresie w celu przetestowania usługi, Rara.com – pełen dostęp przez 7 dni, zaś Muzo.pl oferuje bezpłatnie 20 godzin odsłuchu miesięcznie. Deezer, wprowadzając ostatnio opcję freemium może się pochwalić półrocznym nielimitowanym dostępem, ograniczonym potem do dwóch godzin w miesiącu, zaś Spotify na start proponuje 30 dni nielimitowanego dostępu.
Kliknij na tabelę poniżej i sprawdź największe wady i zalety wszystkich serwisów:
Za pakiet podstawowy zapłacimy od 9,90 zł do 14,99 zł na miesiąc, a pakiet premium to wydatek w granicach od 19,90 zł do 39,99 zł miesięcznie. Porównując oferty serwisów, Muzo.pl wydaje się wygrywać ranking najtańszego serwisu, jednak z drugiej strony dysponuje najmniejszą liczbą utworów. Najbardziej kuszące wydają się być oferty WiMP, Spotify i Deezer, gdzie za niecałe 20 złotych możemy delektować się aż 20 milionami utworów.
Tomasz Stachoń, web developer, Netizens
Zdarzyło się coś wielkiego. Wiem, abdykacja, próba atomowa w Korei. Ale mówię o czymś na prawdę wielkim. Spotify jest w Polsce – mniej więcej tymi słowami w ubiegły wtorek przywitał się jeden z moich współpracowników. I może faktycznie coś w tym jest. W zalewie wydarzeń społeczno-politycznych minionego tygodnia informacja o wejściu szwedzkiego serwisu do słuchania muzyki w chmurze potrafiła przebić się nawet w ogólnotematycznych mediach.
Spotify oparło swoją usługę o dedykowane aplikacje. W związku z tym serwis internetowy ma charakter wizerunkowo – informacyjny. I w tej roli spełnia się bardzo dobrze. Motywem przewodnim są starannie dobrane, pełnoekranowe fotografie przeplatane treściwymi sloganami. Całość układa się w formę przewodnika po najważniejszych atutach usługi. Na plus należy zaliczyć także dobrze zaprojektowaną strukturę serwisu, umiejętne korzystanie z najnowszych trendów (paralaksa, zaczepienie menu głównego).
Wchodząc na polski rynek, Spotify spotkało się z konkurencją w postaci takich serwisów, jak Deezer oraz WiMP. Pierwszy z nich odróżnia przede wszystkim brak w ofercie aplikacji przeznaczonej na komputery stacjonarne i laptopy. Zamiast tego, oferowana jest aplikacja webowa. W efekcie, wydzielona została w serwisie przestrzeń, przeznaczona na odtwarzacz muzyki. W mojej opinii ten nieco gryzie się z częścią wizerunkową. Sama prezentacja usługi nie jest tak lekka i chwytliwa jak w Spotify. Po pierwsze, slider na stronie głównej posiada niemal niezauważalną nawigację. Po drugie, lista atutów rozwiązania ma postać nieco ściśniętych bloczków tekstowych, ze sztampowymi ikonami.
Norweski WiMP, podobnie jak Spotify, oferuje dedykowane aplikacje do korzystania ze swoich zasobów. Tymczasem serwis, mający stanowić furtkę do uczestnictwa w rewolucji na rynku muzycznym, nie przypomina niczego rewolucyjnego. Wygląda jak oparta na klasycznym szablonie witryna open-source`owego CMS-a. I mimo iż ciężko byłoby zarzucić jakieś kardynalne błędy w zakresie użyteczności, to chyba za mało w obliczu działań konkurencji.
Czas pokaże jak ukształtuje się rynek tego typu usług. Nie tylko w Polsce, ale i na świecie. I choć o sile graczy stanowić będzie zapewne baza utworów, system opłat i same aplikacje, to i tak punktem wyjścia dla zdobycia klientów powinien być serwis internetowy. Ten od którego wszystko się zaczyna. Jak widać, najrzetelniej do kwestii tej podeszło Spotify.
Paweł Usakowski, dyrektor operacyjny agencji ŁubuDubu PR, były dziennikarz specjalizujący się m.in. w rynku muzycznym
Jedynie WiMP, Deezer i Spotify umożliwiły mi zarejestrowanie i używanie. W Rara.com po 3 nieudanych próbach wykupienia abonamentu zrezygnowałem, a z Muzo.pl sprawa jest jeszcze prostsza: nie obsługuje systemu Makowego. W wyniku tzw. naturalnej selekcji pozostały: WiMP, Deezer i Spotify. Wszystkie mają podobną, o ile nie tę samą, bogatą bibliotekę muzyczną. We wszystkich nawigacja jest intuicyjna i sensowna.
Jedynie w WiMP widać linki do recenzji słuchanych płyt i rekomendacje podobnych wykonawców, co jak dla mnie jest ważniejsze niż np. dodatkowe aplikacje w ramach serwisu tak jak ma to miejsce w Deezerze i Spotify. WiMP i Spotify słuchamy poprzez ściągniętą na komputer aplikację, Deezer jest dostępny poprzez przeglądarkę.
Faworytem jest WiMP przede wszystkim z powodu pokazywania rekomendacji podobnych wykonawców i linków do recenzji słuchanych płyt (czego nie oferują konkurenci). Co nie znaczy, że gdybym na bezludnej wyspie (z prądem i dostępem do internetu) pozostał jedynie z Deezerem i Spotify to byłbym rozczarowany.
Oczywiście dopiero po kilku miesiącach używania wszyscy będziemy w stanie powiedzieć coś więcej o każdym z serwisów bazując na dogłębnym doświadczeniu i wszystkich subtelnych różnicach i własnych upodobaniach.
Pobierz ebook "Jak otworzyć sklep internetowy - ebook z poradami dla firm"
Zaloguj się, a jeśli nie masz jeszcze konta w Interaktywnie.com - możesz się zarejestrować albo zalogować przez Facebooka.
Pozycjonujemy się jako alternatywa dla agencji sieciowych, oferując konkurencyjną jakość, niższe koszty i większą …
Zobacz profil w katalogu firm
»
W 1999 roku stworzyliśmy jedną z pierwszych firm hostingowych w Polsce. Od tego czasu …
Zobacz profil w katalogu firm
»
1stplace.pl to profesjonalna agencja SEO/SEM, specjalizująca się w szeroko pojętym marketingu internetowym. Firma oferuje …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Pomagamy markom odnosić sukces w Internecie. Specjalizujemy się w pozycjonowaniu stron, performance marketingu, social …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Projektujemy i wdrażamy strony internetowe - m.in. sklepy, landing page, firmowe. Świadczymy usługi związane …
Zobacz profil w katalogu firm
»