Przez lata przyzwyczailiśmy się myśleć o Internecie jako o bezpłatnym źródle wiedzy, rozrywki i najświeższych wiadomości. Powoli coraz więcej osób zaczyna godzić się z faktem, że wraz z upowszechnieniem dostępu do sieci doszło do nieodwracalnych zmian w kulturze i żadne kroki prawne nie są w stanie tego zmienić.
Chętniej udostępniamy swoje artykuły czy zdjęcia korzystając z licencji Creative Commons, a więc godzimy się na ich nieodpłatne wykorzystanie przez obce nam osoby. Zdaniem dr Justyny Hofmokl, socjolożki Internetu, w sieci będzie przybywało wartościowych treści dostępnych bez żadnej opłaty. Według niej nie należy tu myśleć wyłącznie o materiałach tworzonych i publikowanych przez amatorów. Również profesjonaliści chętniej będą udostępniali swoje publikacje, to samo można powiedzieć o archiwach instytucji państwowych czy zbiorach muzealnych – coraz częściej przechowywanych także w wersji cyfrowej. Hofmokl sama niedawno udostępniła na licencji CC swoją książkę „Internet jako dobro wspólne”.
Paradoksalnie jednak, internauci skłonni są płacić za pewne serwisy internetowe czy konkretne funkcje oferowane przez nie. Z czego wynika taka postawa i jak się dokładnie przejawia?
Internauci chętni do płacenia za serwisy społecznościowe?
Zdecydowana większość najpopularniejszych w Polsce i na świecie serwisów społecznościowych, dostępna jest bezpłatnie. Zarejestrowanie się i korzystanie z podstawowych funkcji nie wymaga płątności. Są one utrzymywane przede wszystkim z reklam wyświetlanych na stronach oraz wysyłanych do użytkowników.
Jak jednak dowodzi serwis eMarketer, coraz częściej znacząca część dochodów serwisów społecznościowych pochodzi od samych internautów. Decydują się oni na płacenie za dodatkowe usługi czy możliwość stworzenia specjalnego konta, całkowicie odpłatnego, ale równocześnie umożliwiającego znacznie więcej, niż bezpłatne profile. Jednak możliwość korzystania z dodatkowych funkcji nie jest jedynym motywem wpływającym na internautów. Posiadanie płatnego konta jest informacją zwykle widoczną dla innych użytkowników serwisu. Pozwala zatem na budowanie określonego prestiżu przez osobę, która płaci za korzystanie z serwisu – jest to szczególnie istotne np. w przypadku portali randkowych. Ich użytkownicy mogą chcieć chętniej komunikować się z osobami, które zdecydowały się na zainwestowanie w swój profil. Dowiodły tym samym, że swoją obecność na portalu traktują poważniej, niż jedynie w kategoriach przelotnej rozrywki.
Obecnie nadal w największym stopniu serwisy społecznościowe zarabiają na reklamach. Jednak według cytowanego już serwisu eMarketer, z czasem różnica pomiędzy dochodami uzyskiwanymi z odpłatnych funkcji a tymi pozyskiwanymi z reklam, powinna zacząć się zmniejszać. Analitycy zwracają uwagę na rosnącą liczbę internautów, którzy decydują się na płacenie za serwisy społecznościowe.
- Gotowość internautów do płacenia nie zaskakuje, a motywów może być wiele: dodatkowe funkcje, wygoda, ale też chęć wsparcia twórcy. Treści darmowe i płatne mogą się uzupełniać jako dwa elementy jednego modelu biznesowego. Dobrze pokazują to możliwości zarabiania na otwartych treściach, czego dowodzą zarówno artyści zarabiający na „wersjach Premium” swoich albumów, jak i firmy informatyczne, rozdające za darmo kod, a zarabiający na wsparciu użytkowników – mówi doktor socjologii Alek Tarkowski, koordynator Creative Commons Polska. Podkreśla również, że płatna opcja jest dziś tylko jedną z wielu możliwości, a nie normą lub jedyną dostępną funkcją. Internauta sam decyduje, czy chce zapłacić, czy nie.
W swojej wypowiedzi Tarkowski nawiązuje do koncepcji autorstwa Chrisa Andersona, autora głośnej książki „Free”, dostępnej również w sieci do bezpłatnego pobrania. Anderson uważa, że wkrótce podstawą ekonomii będzie model „freemium” (połączenie słów free i premium). Tym samym, im więcej widzów przyciąga dane zjawisko, wykonawca bądź serwis internetowy, rośnie szansa, że choć jedna osoba na sto zdecyduje się na zapłacenie za dodatkowe usługi, kolekcjonerską edycję albumu czy VIPowskie miejsce na premierze filmu. Ci, którzy są skłonni płacić – choć z założenia jest i zawsze będzie ich mniej, niż osób korzystających ze źródeł bezpłatnych – są w stanie zapewnić artyście dochód, jednocześnie umożliwiając pozostałym osobom nieodpłatny dostęp do darmowych treści.
Właściciele serwisów zainteresowani dywersyfikacją przychodów
Pomimo tego, że wciąż większość serwisów społecznościowych utrzymywana jest przede wszystkim z reklam, można zauważyć, że sami właściciele serwisów coraz częściej rozważają możliwość wprowadzenia odpłatnych funkcji dla użytkowników. W badaniu przeprowadzonym w lutym 2009 ponad 45% właścicieli najpopularniejszych serwisów społecznościowych wskazało właśnie na tę opcję, jako najbardziej korzystną do monetyzacji serwisu. Wśród pozostałych popularnych odpowiedzi pojawiły się m.in. reklamy targetowane (20,3% odpowiedzi), badania czy ankiety (8,9%) oraz odpłatne udostępnianie API (7,4%).
Taka postawa wynika nie tylko z zainteresowania i gotowości samych internautów, ale także z oczywistego ograniczenia możliwości wyświetlania reklam. Dochodu pochodzącego z banerów reklamowych czy toplayerów nie da się powiększać w nieskończoność. Odpłatność za pewne funkcje czy płatne profile stanowią więc możliwość powiększenia przychodu i jego dywersyfikacji. Daje również znacznie więcej możliwości – doskonałym przykładem jest tutaj Nasza-Klasa. Oferuje ona zarówno bardzo tanie usługi, jak np. wirtualne prezenty, jak i znacznie droższe pakiety Eurogąbek, które można przesyłać do innych użytkowników serwisu. Niestety, wiele – jeśli nie zdecydowana większość – z popularnych serwisów oferujących płatne konta PRO, nie udostępnia informacji o ich popularności. Nie jest więc wiadome, ile osób płaci za korzystanie z Last.fm czy Flickra (choć na temat tego drugiego pojawiają się spekulacje). Znana jest natomiast liczba płatnych kont w jednym z najpopularniejszych polskich serwisów społecznościowych – Fotce.pl. Według danych, w ubiegłym roku użytkownicy płacący za korzystanie z serwisu stanowili 2 procent wszystkich osób korzystających z Fotki.pl. Co ważne – aż 45% przychodów serwisu pochodzi właśnie z tych opłat (źródło: nextmag.pl).
- Kluczowe pytanie brzmi, jak zebrać dość pieniędzy - jednocześnie zyskując sławę i reputację, dzięki krążącym swobodnie treściom darmowym, by zapewnić sobie i swojemu projektowi trwanie. Najciekawszym przykładem są dla mnie modele biznesowe oparte na dobrowolnych opłatach (tak działa agencja promocyjna CASH Music) oraz na współfinansowaniu treści przez „masy” użytkowników (przykład Julii Marcell czy świetny amerykański serwis Kickstarter.com). Kluczem jest, jak sądzę atrakcyjność oferowanego programu - bowiem ludzie są dziś gotowi płacić za rzeczy nowe i ekscytujące – zauważa Alek Tarkowski.
Wszystko w Internecie ma być za darmo!
Praktyki wprowadzania odpłatności za usługi zdecydowanie nie są przyjmowane przez większość użytkowników z jednogłośnym aplauzem. Protesty pojawiają się jednak przede wszystkim wtedy, gdy usługa początkowo dostępna była bezpłatnie, z czasem jednak pojawiła się konieczność uiszczania za nią opłat. Jeśli internauci nie lubią płacenia za usługi, to bez wątpienia jeszcze bardziej nie lubią płacić za to, co wcześniej otrzymywali za darmo.
Przykłady takich protestów odnaleźć można zarówno na gruncie polskim, jak i międzynarodowym. Jeden z największych wśród polskich internautów wywołany został poprzez wprowadzenie częściowej odpłatności za jedną z funkcji dostępnych w Naszej-Klasie. Dzięki funkcji „Goście” użytkownicy mogą się dowiedzieć, kto odwiedził ich profil. W wersji bezpłatnej użytkownicy otrzymują informację o trzech ostatnich gościach w swoim profilu, natomiast w wersji płatnej – aż trzydziestu. Nie była to pierwsza płatna usługa w serwisie: wcześniej pojawiły się już prezenty czy płatności za zwiększenie limitu transferu zdjęć. Jednak żadna inna nie wywołała takiej fali protestów wśród użytkowników.
Prawdopodobnie jedną z przyczyn tak masowej reakcji był fakt, że usługa ta początkowo dostępna była nieodpłatnie, dopiero z czasem pojawiła się jej komercyjna wersja. Zarówno przesyłanie prezentów, jak i powiększanie transferu zdjęć były płatne od samego początku wprowadzenia tych funkcji przez Naszą-Klasę.
Podobne reakcje wywołała informacja o wprowadzeniu odpłatności przez Last.fm, popularny serwis skupiający fanów muzyki. W marcu tego roku serwis ogłosił wprowadzenie opłat za dotychczas bezpłatną usługę słuchania wybranych stacji radiowych (http://blog.last.fm). Należność, w wysokości trzech funtów, dolarów lub euro (waluta do wyboru) dotknęła internautów tylko z niektórych krajów. Błyskawicznie stworzyli oni grupę na Last.fm, gdzie czynnie próbowali wyrazić swoje niezadowolenie z tej decyzji i wpłynąć na zmianę ogłoszonej decyzji. Jak należało przypuszczać, serwis nie zmienił zasad płatności, argumentując m.in., że pewne funkcje pozostały nieodpłatne dla wszystkich użytkowników.
Także czytelnicy popularnego tech-blogu Read/Write Web niechętnie podchodzą do tematu wprowadzania odpłatności za dotychczas bezpłatne serwisy. W marcu zostali oni zapytani o to, ile byliby gotowi miesięcznie płacić za serwis mikroblogowy Twitter. Ankieta pojawiła się po informacjach serwisu o planach wprowadzenia kont komercyjnych. Użytkownicy w zdecydowanej większości (66%) odpowiedzieli, że nie są gotowi płacić za serwis. Jednak warto zauważyć, że niektórzy uczestnicy ankiety deklarowali jednak gotowość ponoszenia pewnych kosztów: 21% oświadczyło, że byłoby gotowych przeznaczyć miesięcznie do 5 dolarów w zamian za możliwość korzystania z Twittera.
Kto i za co chce płacić?
Internauci dzielą się na dwie grupy – osoby nastawione na darmowe korzystanie z dobrodziejstw sieci i na tych, którzy za pewne funkcje czy usługi gotowi są płacić. Kim są członkowie tej drugiej grupy?
- Są to osoby, które w ten sposób chcą wyrazić swoją wdzięczność za trud twórców. Istnieje bardzo wiele przedsięwzięć informatycznych, które w dużej mierze są finansowane ze źródeł dobrowolnych dawców. W środowisku hakerów czy twórców otwartego oprogramowania często w ten sposób wspiera się pracę wolontariuszy, którzy oficjalnie nie pobierają wynagrodzenia, ale przyjmują datki - mówi Justyna Hofmokl. Zauważa również, że wielu fanów zechce w ten sposób wesprzeć swoich idoli, którzy w zamian za wpłatę mogą oferować fanom dodatkowe bonusy. - Ludzie gotowi są także płacić za treści wysokiej jakości, dostosowane do potrzeb odbiorcy. Użytkownicy internetu będą płacić za wyspecjalizowane usługi i produkty „uszyte na ich miarę”. Znajdą się też chętni na treści nie obciążone przekazem reklamowym – dodaje Hofmokl, która przewiduje, że - przy dalszym rozwoju mikropłatności - opłaty przez internet staną się zupełnie niekłopotliwe, a część z nich będzie tak niska, że internauci będą traktować je jako koszt marginalny, który można wręcz zignorować. Jej zdaniem duże znaczenie będzie odgrywała także wygoda - część płatnych serwisów będzie działać szybciej i sprawniej niż serwisy darmowe, treści płatne będą w wyższej jakości i rozdzielczości, a także np. będą tłumaczone na języki narodowe.
Niewykluczone, że z czasem po części każdy z nas znajdzie się w grupie płacącej za pewne obszary Internetu, jednak w zależności od osobistych motywacji, będziemy płacili za różne usługi. Dla jednych kluczowy stanie się dostęp do najnowszych archiwów czasopism naukowych, dla innych – możliwość skorzystania z popularnego serwisu społecznościowego bez oglądania wyświetlanych reklam.
Czy oznacza to, że czeka nas kres mitu o całkowicie darmowym Internecie? Na poznanie odpowiedzi na to pytanie z pewnością przyjdzie nam jeszcze poczekać, ale głębsza analiza trendów już teraz pokazuje, że internetowa darmocha staje się jedynie pustym sloganem.
Pobierz ebook "Ranking agencji marketingowych 2024 i ebook o e-marketingu oraz agencjach reklamowych"
Zaloguj się, a jeśli nie masz jeszcze konta w Interaktywnie.com - możesz się zarejestrować albo zalogować przez Facebooka.
Pomagamy markom odnosić sukces w Internecie. Specjalizujemy się w pozycjonowaniu stron, performance marketingu, social …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Projektujemy i wdrażamy strony internetowe - m.in. sklepy, landing page, firmowe. Świadczymy usługi związane …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Pozycjonujemy się jako alternatywa dla agencji sieciowych, oferując konkurencyjną jakość, niższe koszty i większą …
Zobacz profil w katalogu firm
»
W 1999 roku stworzyliśmy jedną z pierwszych firm hostingowych w Polsce. Od tego czasu …
Zobacz profil w katalogu firm
»
1stplace.pl to profesjonalna agencja SEO/SEM, specjalizująca się w szeroko pojętym marketingu internetowym. Firma oferuje …
Zobacz profil w katalogu firm
»
@Adam dzięki za uwagi, moje niedopatrzenie.<br /> @michuk tekst do <a href="http://i.com" target="_blank" rel="nofollow">http://i.com</a> trafił przed Murdochem, widocznie temat po prostu wisi w powietrzu :).
Interesujący artykuł. Ale zastanowił mnie sam początek: <br /> <blockquote>"Chętniej udostępniamy swoje artykuły czy zdjęcia korzystając z licencji Creative Commons, a więc godzimy się na ich nieodpłatne wykorzystanie przez obce nam osoby."</blockquote> <br /> Nie rozumiem kto się godzi, kim są "oni". Po przeczytaniu tego zdania szybko przeczytałem regulamin blogów i portali na których zamieszczam treści, bojąc się, że nieświadomie udzieliłem komuś licencji CC. Ale nie udzieliłem.<br /> Poza tym zdanie sugeruje, że CC to udostępnianie treści do nieodpłatnego wykorzystania. Wg definicji CC:<br /> <a href="http://creativecommons.pl/licencje-praw-autorskich-creative-commons/" target="_blank" rel="nofollow">http://creativecommons.pl/licencje-praw-autorskich-creative-commons/</a><br /> są cztery rodzaje licencji, w tym również wykorzystanie komercyjne. W Internecie można znaleźć np. bezpłatne zdjęcia do komercyjnego wykorzystania.