Publicis pauzuje z konkursami, a (przy okazji?) reklamuje platformę "Marcel"

"Marcel" ma zmienić sposób, w jaki pracuje nie tylko Publicis ale i cała branża.

Holding reklamowy, Publicis Groupe przez rok nie będzie brał udziału w żadnych konkurach reklamowych, wliczając w to najbardziej prestiżowy z nich, czyli Cannes Lions. Szef grupy, Arthur Sadoun, chce wykorzystać zaoszczędzone środki na budowę platformy Marcel, która umożliwi pełną współpracę pomiędzy poszczególnymi oddziałami.

"Marcel" ma zmienić sposób, w jaki pracuje nie tylko Publicis ale i cała branża - buńczucznie zapewnia Sadoun, nie ujawniając jednak zbyt wiele konkretów. Wiadomo, że "Marcel" ma być super zaawansowanym projektem, który wykorzystywać będzie sztuczną inteligencję i uczenie maszynowe, ale w jaki sposób?Oprócz tego, że z pewnością rewolucyjny? Podobno okaże się to już w czerwcu następnego roku. 

Tylko że w branży, która rewolucję ogłasza co rok, o Marcelu nikt by już wtedy nie pamiętał. Arthur Sadoun zdaje się jednak wyprzedzać fakty i tak platforma, na którą dzisiaj składa się kilka modnych buzz wordów, znalazła się na ustach wszystkich. A że Publicis nie weźmie udziału w kilku konkursach? Nagród ma już tyle, że jedna mniej, jedna więcej klientom - jeśli w ogóle zwracają na to uwagę - różnicy nie zrobi, a pracownikom? Cóż, rok nie wyrok, większość pewnie jakoś się z tym pogodzi, a być może inwestycja w podniesienie ich morale także została wpisana w koszta rozwoju  tajemniczego "Marcela".

Źródło: Interaktywnie.com
KLIKNIJ I PRZECZYTAJ SZCZEGÓŁOWĄ OPINIĘ
EKSPERT	KOMENTARZ
	Robert Sosnowski, dyrektor zarządzający, Biuro Podróży Reklamy:   Wow, ależ to musi być system skoro jest „ważniejszy i lepszy” niż wszystkie nagrody razem wzięte, na czele z Cannes.
	Michał Ryszkiewicz, Prezes Zarządu, agencja  Kamikaze: W kontekście nowego biznesu kolejna statuetka nie ma najmniejszego znaczenia, szczególnie gdy konkurenci chwalą się trzema innymi, w jednej z dziesiątek kategorii, jednego z setek konkursów.
	Aurelia Szokal-Egierd, Managing Director, agencja Brand Support: Gdyby to była dyrektywa na zawsze, to straty wizerunkowe i HR-owe byłyby bardzo duże.  I trudno mi uwierzyć, że Publicis wykonałby takich ruch.
	Filip Iwański, CEO IMAGINE Dla najlepszych praca nad globalnymi projektami i w dziedzinach, w których się najlepiej czują, może zrekompensować stratę "fejmu" w Cannes. Stawiając wszystko na jedną kartę Sadoun ma nadzieję na wyprzedzenie konkurencji.

 

Robert Sosnowski, dyrektor zarządzający, Biuro Podróży Reklamy:

W mojej opinii jest to doskonałe zagranie PR-owo – biznesowe ze strony Publicisu. News obiegł wszystkie media branżowe, nagłówek jest sensacyjny. Ale co właściwie jest treścią? Otóż dowiadujemy się, że to wewnętrzny system do zarządzania pracą sieci z elementami AI. Wow, ależ to musi być system skoro jest „ważniejszy i lepszy” niż wszystkie nagrody razem wzięte, na czele z Cannes. W ten sposób zostały upieczone dwie pieczenie: wypromowano system (na pewno pomoże to w sprzedaży Publicisowi) oraz dokonano optymalizacji biznesowej. A cóż to za strata, że Publicis, który ma wiele, bardzo wiele nagród, w jednym sezonie ich nie zdobędzie? W każdym razie daje do myślenia, że tak wielka grupa jest w stanie zachować się tak radykalnie.

To zdarzenie wpisuje się w szerszy krajobraz protestów. Nie tak dawno największe marki wojowały publicznie z Facebookiem i Google w sprawie transparentności i policzalności reklam. Widać, że skłonność nawet dużych marek do kontrowersyjnych zachowań publicznych wzrasta. I dobrze. Jest ciekawiej, co bardziej odpowiada dynamicznie zmieniającej się rzeczywistości branżowej. Ostatnie dwie dekady giganci reklamy, których korzenie sięgają czasów przeddigitalowych, przespali. Teraz nadrabiają.

Michał Ryszkiewicz, Prezes Zarządu, agencja  Kamikaze:

Moim zdaniem ruch Publicisu to znak czasów. Mierzenie efektywności dociera już nawet do działań marketingowych samych agencji. Jeśli szef wszystkich szefów Publicis Groupe podjął taką decyzję, to zakładam, że stoi za tym sensowna analiza, na ile te 2,5% kosztów przekładało się na realizację celów agencji z grupy - potencjał new businessowy, poziom satysfakcji klientów, morale i lojalność pracowników. Bo na pewno przekładało się na pokaźny portfel nagród, to wiemy. 

Jednak w kontekście nowego biznesu kolejna statuetka nie ma najmniejszego znaczenia, szczególnie gdy konkurenci chwalą się trzema innymi, w jednej z dziesiątek kategorii, jednego z setek konkursów. Dla relacji z klientami znaczenie mają jeszcze mniejsze - oni oczekują dziś od agencji mierzalnych efektów biznesowych, a nie statuetek. Dla pracowników agencji to bardzo miłe połechtanie ego, ale idę o zakład, że regularne uznanie bezpośredniego przełożonego może dać tutaj trwalszy efekt. 

Podsumowując, nagrody może i cieszą tak jak dawniej, ale w nikłym stopniu realizują biznesowe cele agencji. Brawo dla Publicisu za (jakby nie było) odważną decyzję. A to,  że wszyscy na świecie dzisiaj dyskutują na ten temat ma też pokaźny ekwiwalent reklamowy ;) 

Łyżka dziegciu? Trochę bym się „przyczepił” do komunikacji. Strasznie to wszystko zapachniało wielkim „korpoładem”, który dotyka kreatywne agencje na całym świecie.

Aurelia Szokal-Egierd, Managing Director, agencja Brand Support:

Czy ruch szefa Publicis jest rozsądny? To zależy, czy jest krótko- czy długoterminowy. W większości przypadków media nie podają, przez ile czasu ma ten zakaz obowiązywać, w jednym tylko źródle przeczytałam, że podobno przez rok. To samo w wideo promocyjnym platformy Marcel twierdzi Arthur Sadoun - że to tylko pauza. Gdyby to była dyrektywa na zawsze, to straty wizerunkowe i HR-owe byłyby bardzo duże. Większość kreatywnych, ale też - nie oszukujmy się - accountów czy strategów podpompowuje swoje ego nie tylko poczuciem dobrze wykonanej pracy, ale nagrodami właśnie. I trudno mi uwierzyć, że Publicis wykonałby takich ruch. 

Jeśli jednak jest to stan przejściowy i tylko na rok - po to, by móc sfinansować platformę Marcel, to głęboko wierzę, że jako grupa specjalizująca się w komunikacji od 1926 roku (również w komunikacji korporacyjnej, wewnętrznej), Publicis zadbał o to, by jego pracownicy nie mieli z tego powodu wielkiego dyskomfortu, wręcz przeciwnie - by każdy czuł się częścią wielkiego planu. Bo co wówczas mamy na szali? Utrata prestiżu z nagród przez jeden rok versus przełomowa platforma Marcel, umożliwiająca udział pracownikom z jednego oddziału w projektach z innego, umożliwiająca dostęp do danych ze wszystkich krajów i projektów ze wszystkich spółek grupy. 80 000 ludzi ze 130 krajów dostanie możliwość współkreowania i wymiany doświadczeń. Skala jest niesamowita. I trzeba być krótkowzrocznym, by na taki deal nie przystać. Sama chciałabym być częścią takiej grupy :) I uczyć się z najlepszymi i od najlepszych.

Oczywiście trzeba wziąć pod uwagę także i scenariusz, że może to być świadome zagranie PR-owe, mające na celu wypromowanie platformy Marcel i budowanie przewagi konkurencyjnej Publicis Groupe właśnie na tej platformie. 

Filip Iwański, CEO IMAGINE:

Decyzja Sadouna o wstrzymaniu budżetu na konkursy jest odważna,  ale widać, że on akurat takich decyzji się nie boi. Obrał pewną strategię i chce poświęcić wszystko co ma najlepsze właśnie temu celowi —  a chodzi o platformę Marcel. Z jednej strony zredukuje koszty, które globalnie nie są małe, z drugiej może rozwijać platformę i zaangażować swoje najlepsze talenty do pracy nad projektami w różnych częściach świata. 

Dla najlepszych praca nad globalnymi projektami i w dziedzinach, w których się najlepiej czują, może zrekompensować stratę "fejmu" w Cannes.

Pobierz ebook "Jak wybrać software house i przeskalować swój biznes [ebook z raportem]"