Łatwo można trafić do grona 50 najlepiej zarabiających aplikacji w Polsce - wystarczy zysk na poziomie 35 złotych dziennie. Dlatego lepiej od razu ruszać z e-biznesem za granicę. U nas rynek jeszcze jest za mały.
W Polsce twórcy aplikacji mobilnych nie zarobią wiele. Pokutuje wciąż mentalność, że to, co w sieci, jest za darmo. Dlatego nie jesteśmy przyzwyczajeni do kupowania aplikacji. W Stanach z kolei kupowanie aplikacji jest dość powszechne. Jak wynika z badań Nielsena, większość płatnych programów, które na swoje smartfony ściągają Amerykanie, to gry - ponad 64 procent. Zaraz potem pogoda - 60 procent, oraz aplikacje społecznościowe - 56 procent.
Nieco gorsze wyniki notują aplikacje z nawigacją czy geolokalizacyjne, jednak wciąż jest to ponad połowa rynku. Opłaca się. Dlatego i polscy twórcy aplikacji ruszają za granicę. Jak choćby Applicake czy Motivapps.
- Rynek tam wygląda inaczej. Po pierwsze jest około sto razy większy, po drugie, jest tysiąc razy bardziej konkurencyjny. W Polsce dostanie się do blogów branżowych jest bardzo łatwe: znamy się osobiście z wieloma osobami, a rodzimych aplikacji jest tak mało, że wzmianka we wszystkich polskich blogach jest prawie pewna. Na zachodzie jest o to trudniej. Do każdego blogu i magazynu przychodzą dziennie setki próśb o recenzję - mówi Tomasz Kolinko, współzałożyciel Motivapps.
Trudniej, ale gra jest warta świeczki. Podczas gdy dzienny zarobek w Polsce na płatnych aplikacjach oscyluje w granicach kilkudziesięciu złotych, o tyle na rynku amerykańskim, po podpromowaniu przez branżowe blogi, można spokojnie przeżyć dwa miesiące.
- Artykuł, który napisano o jednej z moich aplikacji w Fast Company, i który potem poleciał do ich 200 tysięcy obserwujących na Twitterze, w ciągu tygodnia dał mi dość profitu, aby przeżyć kolejne dwa miesiące. A nawet bez tego, dobre SEO jednej aplikacji jest w stanie dostarczyć kilka tysięcy złotych stabilnego, miesięcznego przychodu - mówi Kolinko.
Motivapps zarabia na siebie. Na tyle, że wystarcza na utrzymanie kilkuosobowego zespołu, w tym dwóch grafików. - Do tej pory celem było tzw. "ramen profitability", czyli dochód na poziomie na którym mogę przestać co miesiąc dokładać do biznesu. Ten cel został osiągnięty w sierpniu i od tamtego czasu pracuję nad produktem, który mam nadzieję przyniesie wielokrotnie większe profity.
Społeczności siłą aplikacji
Według badań Nielsena, ponad połowa użytkowników smartfonów w Stanach korzysta z aplikacji społecznościowych, między innymi Facebooka i Twittera. Ale nie tylko, bo wśród popularnych programów są też te z Polski. Na przykład GotBadge, stworzony przez zespół "Two guys from Poland". Nie ujawniają się, nic o nich nie wiadomo. Aplikację opisało kilka branżowych serwisów, w tym TheNextWeb.
GotBadge opiera się na zjawisku grywalizacji (ang. Gamification) - aplikacja pozwala rywalizować użytkownikom ze sobą dzięki osiąganiu kolejnych celów. Zjesz ogromną pizzę w gronie znajomych - punkt dla ciebie. Podobnie przy chodzeniu na ultrawysokich szpilkach, przeżyciu końca świata czy nakarmieniu zwierzaka. Wszystkie te czynności trzeba udokumentować zdjęciem (w zgodzie z hasłem "Pic or it didn't happen), a pozostali użytkownicy oceniają, czy faktycznie udało ci się osiągnąć cel.
Z kolei za najbardziej udany projekt Motivapps, Tomasz Kolinko uważa aplikację piszącą listy miłosne. Tete a Tete zdobywa najwyższe noty w AppStore.
- To jedyna nasza aplikacja ze średnią 5 gwiazdek w Stanach, poza tym budzi niesamowite emocje. Może brzmieć to niewiarygodnie, ale testerom zdarzyło się krzyczeć z radości podczas korzystania z tego produktu - mówi.
Pod względem finansowym najlepszą jest Goal-Setting Workshop. Idea aplikacji nieco przypomina GotBadge - pozwala użytkownikom wyznaczać sobie cele na kolejny rok.
- Strategia, szczególnie przydatna przy grach, to nastawienie na hit. Buduje się przez pół roku coś, co jest maksymalnie wymuskane i potem wkłada się olbrzymi wysiłek w reklamę. Jeśli się uda, aplikacja jest dostrzeżona przez Apple i promowana na stronie głównej, do tego ląduje w czołówkach list przebojów - tłumaczy Kolinko. - Druga strategia polega na zrobieniu niszowej aplikacji i promowaniu jej przede wszystkim przy pomocy dobrego SEO. Ta strategia wymaga mniejszych nakładów, nie wiąże się zazwyczaj z głośnym sukcesem, ale dostarcza stabilny przychód przez długi okres czasu.
Jak wynika z badań ComScore, korzystanie z aplikacji społecznościowych wzrosło o 126 procent w ciągu ostatniego roku.
Druga strona medalu
Dlaczego, skoro tak "fajnie" jest na rynku amerykańskim, niewielu przedsiębiorców decyduje się na wyjście poza granice Polski? Barierą jest przede wszystkim język. Dobra znajomość w mowie niekoniecznie przekłada się na perfekcyjne pisanie, szczególnie, kiedy na przykład trzeba udzielić wywiadu czy opublikować notkę prasową.
- Angielskim posługujemy się całkiem dobrze na tle innych krajów, ale gdy przychodzi do napisania czegoś, albo nawigowania po zachodnich forach, pojawia się problem. Pamiętam jak rok temu przyszło mi napisać press release, albo odpisać dziennikarzowi na prośbę o wywiad. Była to droga przez mękę. Podobny efekt obserwowałem u koleżanki, która organizowała imprezę dla zagranicznych gości - napisanie pojedynczego maila zajmowało jej blisko godzinę. Mimo że w mowie była biegła - mówi Tomasz Kolinko.
Po przejściu pierwszej górki jest łatwiej. Po pół roku pisanie jest swobodne. Drugą kwestią jest strach przed nieznanym, choć trochę nieuzasadniony. W Polsce branża jest mała, prawie wszyscy się znają i łatwiej zaistnieć na blogach branżowych. Za granicą trzeba się przebić spośród tysięcy podobnych projektów, które proszą o recenzję na blogu.
- Dosyć często kończy się tak, że zespół kończy w takim rozkroku. Robi dwie wersje językowe - polską i angielską, oraz poświęca 80 procent czasu na Polskę i 20 procent na Amerykę. Problem w tym, że z Polski nie ma pieniędzy, a 20 procent czasu na Amerykę to za mało aby tam wybić się ponad szum - dodaje Kolinko. - Mamy wspaniały potencjał jako kraj, mało oszołomów, dużo dobrych ludzi, dużo zdrowego rozsądku. Tylko musimy przełamać kilka barier mentalnych.
Pobierz ebook "Ranking agencji marketingowych 2024 i ebook o e-marketingu oraz agencjach reklamowych"
Zaloguj się, a jeśli nie masz jeszcze konta w Interaktywnie.com - możesz się zarejestrować albo zalogować przez Facebooka.
Pozycjonujemy się jako alternatywa dla agencji sieciowych, oferując konkurencyjną jakość, niższe koszty i większą …
Zobacz profil w katalogu firm
»
W 1999 roku stworzyliśmy jedną z pierwszych firm hostingowych w Polsce. Od tego czasu …
Zobacz profil w katalogu firm
»
1stplace.pl to profesjonalna agencja SEO/SEM, specjalizująca się w szeroko pojętym marketingu internetowym. Firma oferuje …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Projektujemy i wdrażamy strony internetowe - m.in. sklepy, landing page, firmowe. Świadczymy usługi związane …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Pomagamy markom odnosić sukces w Internecie. Specjalizujemy się w pozycjonowaniu stron, performance marketingu, social …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Apropo zarabiania na reklamach, to Tap Tap Tap (jeden z odnoszących większe sukcesy developerów apek użytkowych)<br /> <a href=\"http://taptaptap.com/blog/million-million/\" target=\"_blank\" rel=\"nofollow\"><a href=\"http://taptaptap.com/blog/million-million/\" target=\"_blank\" rel=\"nofollow\">http://taptaptap.com/blog/million-million/</a></a><br /> Argumentują tam czemu pozostają przy iOS i przy płatnych aplikacjach. Nie mówię, że to jedyna słuszna metoda (nie odważyłbym się na portalu poświęconemu m.in. reklamie:), ale warto zapoznać się z ich punktem widzenia...<br /><br /> Jeśli chodzi o AdMoba, to się zgadzam - nie jest wart zachodu. Nawet w przypadku reklam, istnieje dużo ciekawych, bardziej skutecznych metod. Z perspektywy reklamodawcy też są fatalni. Ostatnio przez dwa tygodnie nie byli w stanie przejrzeć reklam, które wysłałem do sieci. Skończyło się na refundzie.<br /><br /> A do płacenia, podobnie jak tiki, polecam debetową Inteligo. Można ją spiąć z osobnym bezpłatnym subkontem, dzięki czemu mamy de facto taki bezpieczny i wygodny prepaid.
Zasadniczo pojęcie monetyzacji jest jeszcze mało rozpowszechnione nad Wisła, Wartą i Odrą. <br /> Dla tych, którzy nie sprzedają wystarczająco dużo, a są niechętni bannerom pozostają jeszcze inne formy. Wykluczając pisanie pod zamówienie advergamingowe, możemy skłonić się ku mniej inwazyjnemu niż banner, ale atrakcyjnemu dla reklamodawców lokowaniu produktów (product placement). <br /> Niezaprzeczalnie jednak jakkolwiek nie chcemy zarabiać - promocja to coś, o co sami musimy zadbać. Zarabia się na popularności, a tę zdobywamy dobrze sprofilowaną promocją.
ciekawe jak długo zarabianie w aplikacjach mobilnych będzie ludziom kojarzyło się jedynie z zapłaceniem za aplikację lub wyświetlaniem admoba...<br /><br /> przykład morizona (<a href=\"http://https://market.android.com/details?id=pl.morizon.client&feature=search_result\" target=\"_blank\" rel=\"nofollow\"><a href=\"http://https://market.android.com/details?id=pl.morizon.client&feature=search_result\" target=\"_blank\" rel=\"nofollow\">http://https://market.android.com/details?id=pl.morizon.client&feature=search_result</a></a>) pokazuje, że można zarabiać w Androidzie znacznie więcej niż owe 35zł/dzień nie martwiąc się brakiem ulubionej formy płatności w Google Checkout...
Karta debetowa w Inteligo też obsługuje Android Market. Można też ustalić limit dla transakcji internetowych :)
Wystarczy kupić kartę mastercard prepaid np. BZWBK i doładować np. 50 zł. działa w android markecie. Spokojnie podaję jej dane bez obaw.
Śmieszy mnie ile to osób nie kupiło aplikacji w Android Markecie ponieważ Google udostępniło płatność tylko kartą....nie mam zamiaru podawać tam numeru karty itd. bo jej też nie mam - mam tylko debetówkę.<br /><br /> Gdyby zrobili to poprzez paypal to już dawno kupiłbym wiele aplikacji!