
Justyna Obara, copywriter, hyperCREW
Media społecznościowe znacząco wpłynęły na elekcję. Jest taka teoria, że wybory w Stanach wygrywa ten, kto najlepiej potrafi wykorzystać nowe (na swoje czasy) media. Franklin Delano Roosvelt prowadził z rodakami radiowe „rozmowy przy kominku”, JFK był pierwszym prezydentem, którego pokochano dzięki telewizji, a Barack Obama dał się poznać jako mistrz internetów (zarówno w 2008, jak i 2013 roku sięgał po takie narzędzia jak e-mail marketing, online video, wykorzystywał big data i – last but not least - media społecznościowe). Ale dopiero Donald Trump w pełni wykorzystał potencjał drzemiący w social mediach, niemalże prowadząc swoją kampanię na Twitterze. Pokrywa się to zresztą z jego słowami o tym, jak to media niesprawiedliwie go traktują. No bo jeśli nie sprzyjały mu media tradycyjne, to musiał wygrać dzięki spotkaniom z wyborcami i mediom społecznościowym właśnie. Badania sentymentu i zaangażowania w social mediach, w przeciwieństwie do sondaży w prasie i telewizji, wskazywały na porażkę Clinton. Podsumowując, społeczności pozwoliły Trumpowi na zbudowanie narracji gościa z sąsiedztwa, który nie owija w bawełnę i walczy o swój american dream, mimo, że media i elity niezmordowanie rzucają mu kłody pod nogi.
Nie pamiętam amerykańskiej kampanii prezydenckiej, w której byłoby tyle jawnego populizmu, ksenofobii i mizoginizmu. A media społecznościowe, niestety, potrafią obudzić w ludziach najniższe instynkty. Na szczęście dają też szansę na sprzeciw, czego wyrazem był na przykład hashtag #nastywoman, który stał się wyrazem niezgody na antykobiecą retorykę Trumpa (w jednej z debat tak właśnie określił swoją kontrkandydatkę).
O demokracji jako o spektaklu mówiło się jednak już w czasach, kiedy jeszcze nikomu nie śniły się social media. Za to na pewno pogłębiły one proces odrywania się polityki od faktów. W mediach społecznościowych liczy się wyrazistość i autentyczność. Dlatego „spinająca się” publicznie Hillary Clinton przegrała z Donaldem Trumpem, który w centrum uwagi czuje się jak ryba w wodzie i (nieprzypadkowo) był gwiazdą reality-show. Trump swoją kampanię oparł na nośnych ogólnikach i prostych odpowiedziach na skomplikowane problemy. A te doskonale sprawdzają się jako tweet lub post na Facebooku. Nielegalni imigranci? Wybudujmy mur! Proste? Proste.
Kolejnym prezydentem Stanów Zjednoczonych zostanie człowiek uważany za antysystemowca (choć wywodzi się z nowojorskich elit), człowieka sukcesu (mimo, że nigdy nie ujawnił swoich zeznań podatkowych, ma setki milionów dolarów długów, wielokrotnie bankrutował, a karierę w biznesie rozpoczął dzięki „pożyczce” od ojca) i Republikanina (choć przez wiele lat wspierał Demokratów). Ludzie, którzy go wybrali nie kierowali się rozumem, bo musieliby wtedy zmierzyć się ze sprzecznościami i częstymi zmianami decyzji swojego kandydata, lecz emocjami.
Firma MENTAX powstała w 2005 roku. Posiadamy ponad 15-letnie doświadczenie w tworzeniu oprogramowania na...
Zobacz profil w katalogu firm »
Specjalizujemy się w marketingu efektywnościowym. Dzięki doświadczeniu naszych specjalistów tworzymy kampanie,...
Zobacz profil w katalogu firm »
Projektujemy i wdrażamy strony internetowe - m.in. sklepy, landing page, firmowe.
Świadczymy usługi związane z...
Zobacz profil w katalogu firm »
Pozycjonujemy się jako alternatywa dla agencji sieciowych, oferując konkurencyjną jakość, niższe koszty i...
Zobacz profil w katalogu firm »
Dlaczego założyłem Space Ads?
Poznaj historię Rafała Chojnackiego, założyciela agencji.
Słabe agencje i ich...
Zobacz profil w katalogu firm »
Pomagamy markom odnosić sukces w Internecie.
Specjalizujemy się w pozycjonowaniu stron, performance marketingu,...
Zobacz profil w katalogu firm »