Jeśli polskie realizacje mają kiedykolwiek zaistnieć globalnie, jeśli mają być zauważone w międzynarodowych konkursach - czas najwyższy, by wspólnie i odważnie promować standardy współpracy zaczerpnięte z rynków zachodnich.
Jeśli polskie realizacje mają kiedykolwiek zaistnieć globalnie, jeśli mają być zauważone w międzynarodowych konkursach - czas najwyższy, by wspólnie i odważnie promować wśród klientów standardy współpracy zaczerpnięte z rynków zachodnich. Tamtejszym agencjom interaktywnym między innymi płaci się za udział w przetargach a budżety są nieporównywalnie wyższe niż w Polsce.
Poniżej zamieszczam film z wystąpienia Dawida i zachęcamy Was do dyskusji. Marketerom natomiast proponuję przeprowadzić mały rachunek sumienia. Pomyślcie chwilę, czy którykolwiek z przedstawionych w prezentacji symptomów jest obecny w waszej firmie:
- niskie budżety na marketing interaktywny,
- brak wiedzy o marketingu interaktywnym,
- brak odwagi,
- brak procedur przetargowych,
- napięte terminy,
- agencje interaktywne traktowane jak podwykonawcy agencji ATL/BTL,
- brak stanowisk dedykowanych marketingowi internetowemu.
Film trwa 20 minut. Można go także pobrać na dysk [wmv, 51 MB]
Prezentacje można pobrać na dysk [ppt, 8 MB].
Wystąpienie Dawida podsumował prowadzący konferencję Grzegorz Kiszluk - redaktor naczelny Brief. Zażartował: "chciało by się powiedzieć: tak nam dopomóż Bóg". Po czym szybko dodał, że problemy i postulaty o których mówimy bardzo przypominają problemy agencji reklamowych z którymi te ścierały się kilkanaście lat temu.
PS.
Niniejszy wpis jest pierwszym z cyklu "Promowania dobrych standardów pracy agencji interaktywnych". W kolejce na publikację czekają jeszcze 2 wpisy związane z tą tematyką.
Pobierz ebook "Ranking agencji marketingowych 2024 i ebook o e-marketingu oraz agencjach reklamowych"
Zaloguj się, a jeśli nie masz jeszcze konta w Interaktywnie.com - możesz się zarejestrować albo zalogować przez Facebooka.
W 1999 roku stworzyliśmy jedną z pierwszych firm hostingowych w Polsce. Od tego czasu …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Projektujemy i wdrażamy strony internetowe - m.in. sklepy, landing page, firmowe. Świadczymy usługi związane …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Pozycjonujemy się jako alternatywa dla agencji sieciowych, oferując konkurencyjną jakość, niższe koszty i większą …
Zobacz profil w katalogu firm
»
1stplace.pl to profesjonalna agencja SEO/SEM, specjalizująca się w szeroko pojętym marketingu internetowym. Firma oferuje …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Pomagamy markom odnosić sukces w Internecie. Specjalizujemy się w pozycjonowaniu stron, performance marketingu, social …
Zobacz profil w katalogu firm
»
jest wrzuta czy też myspace video. Są one dosyć popularne wśród użytkowników. Może z czasem będą one w stanie zagrozić YouTube. Kto to może wiedzieć. Czas pokaże jak to jeszcze będzie. Może z czasem uda się również znaleźć inne serwisy.
Witam!<br /> <br /> Panie Dawidzie, a ile kosztował ten projekt strony www co się Panu tak podoba?<br /> <br /> Pozdrawiam,<br /> Patryk Jamróz ( tak to ja, ten natrętny ;) )
Ja mysle, ze problem lezy gdzies pomiedzy... Sa klienci uswiadomieni - chce ofert o ponadprzecietnej zawartosci i za nie placa fee, rowniez dla przegranych.<br /> <br /> Wg mnie regulacjami, ktorymi powinny zajmowac sie organizacje z branzy, to nie fakt placenia lub nie fee dla przegranych. To okreslenie w ramach dobrych praktyk <strong>zakresu ofert</strong>. <br /> <br /> W tej chwili wyglada to tak, ze klienci chca obrazkow w wielu wariantach, Wy- agencje je dajecie. Zarywacie projekty biezace, kupujecie u freelance'ow (u tych slabszych za obietniece realizacji), stajecie na glowie by bylo pieknie... Ba, czasem zdarzaja sie falshowe prototypy sajtow na etapie ofertowania. I tu sie rodza juz faktyczne koszty.<br /> <br /> Podziwiamy niektore produkcje za ich koncepcje, nowatorskie rozwiazania techniczne i kreacyjne. Ale jake sa realne wartosci odrozniajace agencje? Gdybym mial wskazac jeden z elementiw to byloby to opracowanie idei spojnej z celami marki/kampanii/produktu. Warstwy graficzna i technologiczna, choc nadaja calemu projektowi szlifu, sa szalenie istotne jako nosnik przekazu, ale w moim rozumieniu pelnia role bardziej 'narzedziowa', wchodzaca w zakres technicznej doskonalosci wykonania... Owszem, jesli ktorys z tych elementow nie zagra to projekt moze lec w gruzach. <br /> <br /> Zreszta popatrzcie na starsze agencje reklamowe: czy na przetarg przygotowuje sie chocby probki filmow reklamowych? Niektorzy tak robia, niektorzy przygotowuja cala kreacje kampanii. Wowczas dzialania newbusinessowe podliczaja sie do 30% kosztow funkcjonowania agencji. W mojej opinii sytuacja chora.<br /> <br /> Podsumowujac: proponuje skupic sie na okresleniu co powinna zawierac oferta. Klient i tak wybierze koncept a kreacje moze ocenic na bazie porfolio.<br /> <br /> Powodzenia
<blockquote>"Za przegrane przetargi agencjom i tak placa klienci. fee ze przetarg bylaby placeniem ze to samo drugi raz.<br /> czyli lekkim naciagactwem"</blockquote><br /> <br /> Napisałem, że płacą jakością realizacji, zakładając że większość klientów nie jest zainteresowana ponoszeniem takiego kosztu. Najwyraźniej są tacy, którym to jest obojętne.<br /> <br /> Płacenie za czas pracy agencji naciągactwem? Nie dogadamy się.
<blockquote>Jak to "byłaby opłacana"? Przecież klienci stale płacą za przegrane przetargi - jakością swoich realizacji. Można się oczywiście oszukiwać, że tak nie jest, ale cudów nie ma. Przychody agencji pochodzą od klientów i oni płacą za czas pracy agencji: zarówno ten spędzony na realizacji ich własnych projektów, jak i za te "puste przebiegi" czyli przygotowanie ofert, które nie przeszły</blockquote><br /> <br /> Bartku,<br /> Moze wczesniej ze nie jasno wyrazilem, wyjasnie wiec na bazie powyzszego cytatu.<br /> Skoro ze przegrane przetargi i tak placa klienci - i to jest najzwyklejszy koszt agencji to o czym mu tutaj mowimy?<br /> <br /> Za przegrane przetargi agencjom i tak placa klienci. fee ze przetarg bylaby placeniem ze to samo drugi raz.<br /> czyli lekkim naciagactwem<br /> <br /> No chyba ze po wprowadzeniu oplat przetargowych spadly by stawki -<br /> ale przychodowo na jedno by wyszlo dla agencji wtedy...
Z perspektywy klienta patrząć na Waszą dyskusję, muszę się zgodzić z ostatnim postem Dawida - mielicie jęzorami, jak to Wam niedobrze, a kiedy przychodzi do przetargu to nikt się nawet nie zająknie, że miłoby było otrzymać za niego jakieś fee.<br /> <br /> Nie oczekujcie też, że sprawa może się szybko rozwiązać - to nie tylko ja jako brand manager muszę się zgodzić na wydanie części budżetu projektowego na coś, co nie przedstawia dla mojego brandu żadnej wartości (bo przegrane pomysły wyrzucamy do kosza). Jeszcze trudniejsza sprawa się robi, kiedy muszę iść do mojego szefa i powiedzieć mu, że wraz z nietrafionymi pomysłami z przetargu do śmieci idzie także 20.000 plnów na fee. <br /> <br /> Koniec końców mam do wyboru (na dzień dzisiejszy): <br /> - nie płacę za fee przegranych ani grosza i mam spokój<br /> - płacę przegranym i dostaję po łbie od szefa<br /> Ktoś chce spróbować przekonać mnie do drugiej opcji?<br /> <br /> Osobiście uważam, że fee za przygotowania przetargowe jest jak najbardziej fair, ale nie oczekujcie od klientów tego, że będą biegać za agencjami i prosić, żeby te zechciały zabrać ich pieniądze. Sorry...
<blockquote>Takie regulacje leżą w interesie każdej ze stron, chyba jednak upłynie jeszcze trochę czasu zanim do tego dojdzie.</blockquote><br /> <br /> Niestety masz racje. Ale glownym powodem jest po prostu brak prob z naszej strony, by cokolwiek zmienic. Latwo jest zrzucac odpowiedzialnosc na przyklad na IAB, ale prawda jest taka, ze my sami, wspolnie nie robimy NIC w kierunku, by poprawic sobie warunki pracy. <br /> <br /> A przeciez samo mowienie na ten temat juz bardzo pomoze - nasi Klienci nie sa glupi, oni wiedza, ze te zmiany sa przede wszystkim w ich interesie.<br /> <br /> My tymczasem walczymy ze soba na roznych forach o glupoty, wytykamy sobie bledy i dokraszamy to zdrowa dawka osobistych uwag, ktore kilka osob opanowalo do perfekcji. Nie lepiej byloby spozytkowac te energie w kierunku wymyslenia jakiegos sensownego pomyslu na poprawe naszego wlasnego srodowiska pracy i podzielenie sie nim publicznie ?!<br /> <br /> Krzysztof zadbal o to, by ten watek przeczytalo kilkuset brandmanagerow najwiekszych marek w Polsce. Interaktywnie mialo ponad 180 wizyt z GoldenLine w dniu zaproszenia do dyskusji przedstawicieli strony klienta. <br /> <br /> Byla szansa publicznie sie przed nimi wypowiedziec, co chcielibysmy zmienic we wspolpracy. Tymczasem gdyby byl jednym z nich - odnioslbym wrazenie, ze wiekszosc agencji ma ten temat gleboko gdzies.<br /> <br /> Nic sie nie zmieni, jesli sami o to nie powalczymy.
Nie chcę powtarzać wcześniej wymienionych argumentów "za", w większości zgadzam się z Wami chłopaki. Uważam jednak, że w Polsce jest jeszcze na takie regulacje jeszcze za wcześnie. <br /> <br /> Prawdą jest, że większość sensownych AI ma klientów z którymi działa partnersko. Tak się dzieje między innymi dzięki +-10 letniemu doświadczeniu Arecki!<br /> <br /> Chciałbym dorzucić jeszcze jeden ważny argument, który tu nie padł. Chodzi mi o klientów zagranicznych. AI mają dużo większe możliwości działania poza terytorium własnego kraju (w stosunku do agencji ATL czy BTL). Dla zachodnich sąsiadów lub tych zza oceanu jesteśmy atrakcyjni cenowo a będąc docenieni potrafimy robić naprawdę wysokojakościowe i fajne rzeczy. Kultura pracy wygląda inaczej, nie wspomnę już o zaufaniu i możliwościach wykazania się.<br /> <br /> Chyba każda z bardziej doświadczonych AI próbuje swoich sił za granicą, zakłada tam swoje siedziby lub działa z agencjami partnersko. Myślę że może w pewnym momencie dojść do znacznego obniżenia zainteresowania naszym rodzimym rynkiem.<br /> <br /> To oczywiście da mniej doświadczonym większe pole do popisu, ale też obniży jakość rodzimego marketingu interaktywnego ... i koło się zamyka.<br /> <br /> Takie regulacje leżą w interesie każdej ze stron, chyba jednak upłynie jeszcze trochę czasu zanim do tego dojdzie. Na szczęście interactive dojrzewa szybciej niż media konwencjonalne, więc głowa do góry!
<blockquote>historia e-marketingu w Polsce ma jakie 10 lat (+/-).</blockquote><br /> <br /> 10 lat doświadczenia chyba robi różnicę, co? Halo, tak gwoli przypomnienia - historia e-marketingu na świecie jest relatywnie niewiele starsza niż w Polsce!<br /> <br /> <blockquote>Czyli to oznacza tak naprawdę, że jeśli klient ma swoją agencję to ma w poważaniu przetargi i płacenie fee za nie. Więc można wówczas mówić o "partnerskim" podejściu, szanowaniu się etc. bla, bla, bla</blockquote><br /> <br /> Bzdura. Dla największych "uświadomionych" klientów pracuje kilka agencji interaktywnych jednocześnie. Organizuje się mini-przetargi pomiędzy nimi a nierzadko zaprasza nowe agencje do przetargu, by podnieść poziom konkurencji. <br /> <br /> I jeśli jest w tym zdrowy balans - to dlaczego nie? My, agencje, lubimy przetargi. (Najbardziej je wygrywać) Bardzo. Ale na zdrowych zasadach.
<blockquote>Straca na tym klienci bez podejscia partnerskiego - albo sie dostosuja albo beda skazani na agencje interaktywne bez jakichkolwiek kompetencji i doswiadczenia, ze sredniej i dolnej polki.</blockquote><br /> <br /> No i znowu pojawia się ten argument "kompetencji i doświadczenia"... Podczas gdy historia e-marketingu w Polsce ma jakie 10 lat (+/-).<br /> <br /> <blockquote>A co najlepsze - czolowe agencje nie straca NIC na utracie tego typu klientow. Wiekszosc i tak ma juz wielu doswiadczonych, uswiadomionych klientow, ktorzy podchodza do nich partnersko.</blockquote><br /> <br /> Czyli to oznacza tak naprawdę, że jeśli klient ma swoją agencję to ma w poważaniu przetargi i płacenie fee za nie. Więc można wówczas mówić o "partnerskim" podejściu, szanowaniu się etc. bla, bla, bla
<blockquote>Wszystko zależy od procedur klienta, który płaci lub nie - i albo się do tego agencje dostosują albo klient znajdzie sobie kogoś innego, czyli przetrwają naj...</blockquote><br /> <br /> Albo tez ktoregos dnia czolowka agencji interaktywnych sie wreszcie dogada i solidarnie odmowi wspolpracy z klientami okazujacymi podejscie "ja place, wolno mi wszystko". <br /> <br /> Straca na tym klienci bez podejscia partnerskiego - albo sie dostosuja albo beda skazani na agencje interaktywne bez jakichkolwiek kompetencji i doswiadczenia, ze sredniej i dolnej polki. Tak, klienci na to pojda, ale z czasem wyniki ich kampanii przemowia same za siebie. <br /> <br /> A co najlepsze - czolowe agencje nie straca NIC na utracie tego typu klientow. Wiekszosc i tak ma juz wielu doswiadczonych, uswiadomionych klientow, ktorzy podchodza do nich partnersko.
Zapoznałem się z powyższą dyskusją (przyznaje, że bez czytania wszystkich literek) i nasuwa mi się taka refleksja: o czym Wy Panowie tak nawijacie? Biznes to biznes, przetrwają najlepsi, najsilniejsi, najsprytniejsi. Po co te regulacje? Pracowałem w agencjach interaktywnych i po stronie klienta, i jedna rzecz mnie wkurza w agencjach interaktywnych: ich przeświadczenie, że po stronie klienta są same głąby, które nie kumają e-marketingu. Ale gdy przychodzi do konkretów to okazuje się często, że jest zupełnie inaczej. I Wy chcecie fee za przetarg...<br /> Powiem tak, rynek usług e-marketingowych jest zbyt rozdrobniony, i ma zbyt niską barierę wejścia, aby takich regulacji się domagać. Wszystko zależy od procedur klienta, który płaci lub nie - i albo się do tego agencje dostosują albo klient znajdzie sobie kogoś innego, czyli przetrwają naj...
<blockquote>Dlaczego nie mozna ściągnąć video?</blockquote><br /> można, ja przynajmniej zrobiłem to wczoraj - dzisiaj również bezproblemowo (tz. bez potrzeby zakładania konta na vimeo)
Z tego co wiem trzeba mieć konto na <a href="http://www.vimeo.com" target="_blank">vimeo</a> aby ściągnąć film.
Dlaczego nie mozna ściągnąć video?
Dawid Szczepaniak: <blockquote>byloby super, gdyby udalo Ci sie zachecic przedstawiciela ktorejs z tych marek do wypowiedzenia sie tutaj o korzysciach plynacych wlasnie z takiego partnerskiego podejscia do agencji.</blockquote><br /> <br /> Bartek Pawluk: <blockquote>Sęk w tym, że jesteśmy chyba mało wiarygodni przekonując o tym - wychodzimy na sędziów we własnej sprawie (szczególnie gdy mówimy o zwiększaniu budżetów).<br /> Przydałby się właśnie głos kogoś ze strony klienta albo "bezstronnego".</blockquote><br /> <br /> Witam...<br /> <br /> w prezentacji (materiał video z Forum IAB) witryna interaktywnie.com podana została jako przykład miejsca gdzie można 'uświadamiać klientów' (uzyskać rzetelne informacje o branży) ...<br /> <br /> wydaje mi się, że witryna Interkatywnie skupia osoby głównie związane z branżą - tak jak napisał mój Imiennik powinnyśmy więcej miejsca poświęcać na uświadamianie naszych i potencjalnych Klientów [tak to zrozumiałem] poprzez zapraszanie ich do wypowiadania w tego typu serwisach - ba powinno się takie serwisy mocno promować. <br /> Od kilku lat wpajam szefowi, że nasi Klienci są mało uświadomieni i należy wychodzić ku nim poprzez organizowanie 'konferencji tematycznych' czy wykorzystywanie w tym celu różnych mediów...<br /> <br /> Uważam, że 'status świadomy klient' pozwoli wyeliminować przynajmniej kilka z pośród 7 wymienionych 'grzeszków'.
Zgadzam się, że tak czy inaczej płacą klienci - w rezultacie chcąc, niechcąc pokrywają wszystkie koszty agencji. Określenie kto za co płaci jest więc w dużym stopniu iluzoryczne, a w przetargu nie chodzi przecież o proste zaoszczędzenie kasy - to jest właśnie o wydawaniu kasy :-)<br /> Zgadzam się też, że to głównie klient korzysta ze stosowania "dobrych praktyk" przetargowych - wymuszając w pewnym sensie większe zaangażowanie ze strony oferentów. <br /> Sęk w tym, że jesteśmy chyba mało wiarygodni przekonując o tym - wychodzimy na sędziów we własnej sprawie (szczególnie gdy mówimy o zwiększaniu budżetów). <br /> Przydałby się właśnie głos kogoś ze strony klienta albo "bezstronnego".
<blockquote>Ja nie teoretyzuję. W 2007 startowaliśmy w kilku przetargach, w których klient płacił za naszą pracę na etapie oferty i wiemy jako korzystnie to wpływa na jej jakość i wzajemne relacje.</blockquote><br /> <br /> Bartek, <br /> <br /> byloby super, gdyby udalo Ci sie zachecic przedstawiciela ktorejs z tych marek do wypowiedzenia sie tutaj o korzysciach plynacych wlasnie z takiego partnerskiego podejscia do agencji.
Jak to "byłaby opłacana"? Przecież klienci stale płacą za przegrane przetargi - jakością swoich realizacji. Można się oczywiście oszukiwać, że tak nie jest, ale cudów nie ma. Przychody agencji pochodzą od klientów i oni płacą za czas pracy agencji: zarówno ten spędzony na realizacji ich własnych projektów, jak i za te "puste przebiegi" czyli przygotowanie ofert, które nie przeszły.<br /> <br /> Skoro agencja, którą zaprosisz do nieopłaconego przetargu w nim startuje, oznacza to że najprawdopodobniej startuje też w innych. Część z nich przegra, a za pracę włożoną w przygotowanie ktoś przecież zapłaci. Może ty, bo akurat w Twoim przetargu ich oferta będzie najlepsza.<br /> <br /> A gdyby tak wyłożyć budżet na przygotowanie ofert? Co by było wtedy? Agencja wiedziałaby, że jej czas jest szanowany i opłacany. Zamiast startować w 3 przetargach za friko, wystartowałaby w jednym: w końcu to poważny klient, skoro nas poważnie traktuje. Tym samym czas i środki poświęcone na opracowanie oferty zwiększyłyby się znacznie. Efekt: bardziej kreatywne pomysły, lepiej przemyślane strategie, a klient zamiast 15 ofert na poziomie średnim otrzyma 4 bardzo dobre.<br /> <br /> Ja nie teoretyzuję. W 2007 startowaliśmy w kilku przetargach, w których klient płacił za naszą pracę na etapie oferty i wiemy jako korzystnie to wpływa na jej jakość i wzajemne relacje. To się wszystkim opłaca, a tak naprawdę największym beneficjentem jest właśnie klient.<br /> <br /> Efektem takich dobrych praktyk będzie rosnąca jakość usług po stronie agencji, na której i tak finalnie skorzystają odbiorcy tych usług. Warto myśleć trochę bardziej perspektywicznie.
fakt, zgadza sie...<br /><br />ale patrząc z twojego punktu widzenia Bartku - skoro przegrana w przetargu agencja byłaby opłacana przez klienta, to nie byłoby potrzeby zarabiać innymi projektami na przygotowanie przegranych ofert (jeśli są takowe)?<br /><br />Idąc tym tropem - opłacanie udziału w przetargu przez klientów zmniejszyłoby inne stawki agencji?
<blockquote>przerzucenie kosztu wsparcia przegranych (jakoś gorszych) na klienta z mojego punktu widzenia nie ma sensu.<br /> <br /> Jako uslugobiorca potrzebuje produktu na kwote X, i nie potrzebuje wspierać branży. Przegrane agencje przegraly nawet minimalnie - ale nie w mojej gestii jest finansowanie ich pracy.<br /> <br /> System obecny opiera sie na idei konkursu, co z założenia zakłada przegranych.<br /> <br /> Przerzucenie fee na klienta wydaje mi sie ze moze bardziej popsuć syt. na rynku. </blockquote><br /> <br /> Ehm. To kto obecnie płaci za przygotowanie ofert, które nie wygrywają? Jest jakiś tajny fundusz? Prywatne środki pracowników agencji? Z kieszonkowego się płaci za godziny włożone w przygotowanie ofert?<br /> <br /> Nie, płacą za ten czas właśnie klienci. Nie bezpośrednio, więc wydaje im się, że na tym zyskują, a w rzeczywistości tracą i traci na tym jakość realizacji.<br /> <br /> Cały wic polega na zaufaniu, którym się powinno obdarzać zaproszone do przetargu agencje. Kiedy traktuje się agencję jako potencjalnego sprzymierzeńca i partnera w budowaniu wizerunku marki, docenia jego referencje, portfolio i doświadczenie to budżet na opracowanie oferty jest logicznym krokiem, który zapewni klientowi odpowiednią jakość przetargu.<br /> <br /> Podejście p.t. "nie w mojej gestii jest finansowanie ich pracy" często kończy się otrzymaniem 5 "darmowych" ofert przygotowanych na szybko i na kolanie, bo agencje równolegle biorą udział w 7 innych przetargach, które działają na tej samej zasadzie. A na końcu za ten czas i tak zapłaci któryś z klientów, a te dziesiątki godzin które zostały zmarnowane na przygotowanie przegranych ofert zostaną obcięte z wygranej realizacji.
jeżeli chodzi o kwoty i briefowanie 4 agencji, to jedna zwycięska dostanie 85%a nie 80....<br /> Przy 3 agencjach w konkursie to juz 90%...<br /> <br /> W pełni popieram pomysł który Dawid pokazałeś na prezentacji. Agencje tak działając dbały by o swoją branże i byłoby to w pełni chwalebne...<br /> <br /> z kolei nowa idea - zrobienia projektu wartego 85% kwot - wydaje mi sie <br /> gorsza. przerzucenie kosztu wsparcia przegranych (jakoś gorszych) na klienta z mojego punktu widzenia nie ma sensu.<br /> <br /> Jako uslugobiorca potrzebuje produktu na kwote X, i nie potrzebuje wspierać branży. Przegrane agencje przegraly nawet minimalnie - ale nie w mojej gestii jest finansowanie ich pracy.<br /> <br /> System obecny opiera sie na idei konkursu, co z założenia zakłada przegranych.<br /> <br /> Przerzucenie fee na klienta wydaje mi sie ze moze bardziej popsuć syt. na rynku. <br /> Btw. docelowo w briefie klienci by zastrzegali pewnie brak kwoty dla przegranych.
Załóżmy przykładowo, że budżet przeznaczony przez Klienta na dany projekt to 100 000 PLN. <br /><br />Klient zaprasza do przetargu 4 agencje.<br /><br />Wszystkie cztery agencje otrzymują powiedzmy po 5% z budżetu na pokrycie kosztów przygotowań do przetargu - każda po 5000 PLN.<br /><br />Zwycięskiej agencji pozostaje w ręku jej 5000 PLN za przygotowanie do przetargu i budżet projektowy 80 000 PLN. <br /><br />Czy powinna więc w tej kwocie przygotować produkt o wartości 80 000 PLN? Czy produkt o wartości 100 000 PLN?<br /><br />Moim zdaniem - 80 000 PLN - mimo, że na konferencji prezentowałem wersję łagodniejszą :)<br /><br />Klienci powinni w końcu uszanować, że przygotowania do przetargu to też jest zamówiona przez nich praca! <br /><br />Wiem, że to może być nierealne do przeforsowania. Zawsze pozostaje nam opcja, w której zwycięska agencja dostarcza produkt o wartości 100 000 dostając za to 80 000 PLN. W tym momencie wydaje się to chyba najbardziej kompromisowym rozwiązaniem. <br /><br />A strata 20% budżetu w przypadku zwycięstwa zrekompensuje się po kilku przegranych przetargach :)
<blockquote>Pytanie czy dla np. K2 4000zł to wystarczajaco, dla mniejszej/sredniej agencji starczy pewnie i 2tys</blockquote> Szkoda, że przedstawiciele innych agencji milczą w tej dyskusji. Samo IAB nic nie zdziała, jeśli inicjatywa nie wyjdzie od największych agencji...
Krzysztofie,<br /> Słusznie to określiłeś - agencje mogą nie być jeszcze gotowe.<br /> <br /> Klient przy sztywnym w miarę budżecie nie będzie miał problemu z podzieleniem kwoty na 3 firmy.<br /> Pytanie czy dla np. K2 4000zł to wystarczajaco, dla mniejszej/sredniej agencji starczy pewnie i 2tys<br /> <br /> trzeba tez z pewnoscia zwrocic uwage na skale projektu. <br /> są tez i takie za 30k i wtedy pieniądze dla przegranych muszą być odpowiednio mniejsze - może jakieś rozwiązanie procentowe - po 5% dla przegranych.<br /> <br /> jedno jest pewne - inicjatywa wyjsc musi od agencji, a z tym ostatnio roznie bywa patrzac na IAB. <br /> na razie niestety porządkowanie rynku zakrawa tylko na wishfull thinking
W grudniowym Briefie jest artykuł dotyczący agencji interaktywnych, który zahacza o poruszane w tym wątku problemy. Przytoczę tu cytat:<br /> <br /> Jednym z problemów, na który zwracają uwagę agencje, jest brak wzrostu cen usług przy olbrzymim wzroście kosztów ich dostarczania. "W jednym z katalogów dużej grupy firm posiadającej w swoim portfolio spółki m.in. BTL, PR oraz interactive dostrzec można było pewną ciekawą, charakterystyczną dla obecnych czasów zależność. Spółka PR o porównywalnym do agencji interaktywnej kilkudziesięcioosobowym zespole osiągnęła 15 mln zł obrotu w roku 2006 w stosunku do 6 ml tej drugiej. Stopień złożoności prowadzonych przez obie firmy projektów, jak i poziom zaangażowania specjalistów jest podobny, co dowodzi pewnej dysproporcji w podejściu klientów do partnerów" - zauważa Witold Kempa - dyrektor zarządzający agencji Netizens.
Artur. Po pierwsze jesteś przykładem emarketera z przeszłością w agencji i chwała Twojemu pracodawcy, że zatrudnia odpowiednią osobę na odpowiednie stanowisko:)<br /><br />Co do fee dla przegranych agencji to moim zdaniem mogło by to wyglądać następująco: <br /><br />* Do przedstawienia credentials klient zaprasza dowolną ilość agencji.<br />* Spośród agencji, które zaprezentowały swoje dotychczasowe dokonania klient wybiera 3-5 agencji, które otrzymują brief i przygotowują prezentację swoich propozycji.<br />* Budżet na realizacje wynosi powiedźmy 100 000. Agencje wiedzą, że jeśli przegrają, otrzymają jakąś ustaloną kwotę, np. 4000.<br /><br />Nie wiem jak inne agencje zapatrują się na taki pomysł? Czy zgodziłyby się otrzymać mniejsze wynagrodzenie w przypadku wygrania przetargu mając świadomość, że gdy w innym przetargu przegrają ich praca i tak zostanie opłacona?<br /><br />Zdaję sobie sprawę, że problem płacenia wszystkim startującym w przetargu agencją jest najbardziej kontrowersyjny. Nie do końca wierzę, że nasz rynek jest na to już gotowy. Uważam, że na obecnym etapie są ważniejsze problemy do rozwiązania, jak chociażby krótkie terminy realizacji, niskie budżety czy osoby bez doświadczenia agencyjnego po stronie klienta.
Artur, moim zdaniem w idealnym świecie brief powinnien określać jasno dwie kwoty. Po pierwsze budżet przeznaczony na daną kampanię. Po drugie wynagrodzenie przewidywane dla przegranych agencji.<br /> <br /> Agencja z góry dowie się więc, ile dostanie, jeśli nie wygra. Jeśli uzna, że to satysfakcjonująca kwota za jej wysiłek związany z przygotowaniami - wchodzi do przetargu. Jeśli uzna, że nie może sobie pozwolić na taki luksus - z góry rezygnuje z przetargu.<br /> <br /> Klienci, ktorym przyjdzie zaplacic wszystkim podmiotom bioracym udzial w przetargu, pomysla dwa razy zanim zaprosza do niego wiecej niz 5 agencji.<br /> <br /> Niestety, w realnym świecie nawet pierwsza kwota nie jest zbyt często ujawniana, co jest jakims kolosalnym nieporozumieniem. <br /> <br /> Moim zdaniem wymagania przetargowe robią się ostatnimi czasy tak wysokie, a rzetelne przygotowanie do przetargow tak czasochlonne dla agencji, że wprowadzenie takiego fee staje się powoli koniecznością! I to naprawde w interesie obydwu stron!
Myśle, ze temat jest godny rozwiniecia dla obu stron.<br /> Wczesniej pracowalem w agencji, teraz po stronie klienta....<br /> <br /> Zastanawia mnie jakie sa mozliwosci ksztalowania fee za udzial w przetargu, kosztem calego budzetu.<br /> Jako klient nie mam z tym zadnych problemow, niech agencje sie nim obdziela tak jak chca, naromiast nie wydaje mi sie zeby agencje tak chetnie to przyjely...<br /> mnie interesuje jedynie efekt ktorego oczekuje przy okreslonym budzecie<br /> <br /> jak ustalic w/w fee...? procentowo? od najwyzszej czy przyjetej oferty?<br /> <br /> pomysl szczytny i ja, jako klient, nei mam z tym problemow, <br /> z tym ze opracowanie rozliczania odrzuconych agnecji bedzie problemem dla samych agencji - beda walczyc o swoje pieniadze
<blockquote>problemy i postulaty o których mówimy bardzo przypominają problemy agencji reklamowych z którymi te ścierały się kilkanaście lat temu.</blockquote>Mniej więcej z tego okresu jest też <a href="http://www.youtube.com/watch?v=7Zkskqjqeds" target="_blank">ten skecz</a>.<br /><br />Niestety jeszcze zbyt często klienci prezentują podobny stan świadomości jak Wojciech Man w filmiku, a ich udział w projekcie jest destrukcyjny. Dla samego projektu :(
<blockquote> Czy to nie jest tak, ze w wiekszosci wszyscy ekscytuja sie projektami dla Sabow, Volvow, Cocakol i innych marek? Do ktorych zadna polska agencja sie nie dobije, chyba tylko jako 7 podwykonawca. </blockquote><br /><br />Absolutnie się nie zgadzam. <br /><br />Tak, to oczywiste, ze zadna polska agencja nie dobije sie do globalnych projektow tak uznanych marek tak ot sobie, tak po prostu, po jednej prezentacji portfolio lub z polecenia.<br /><br />Niemniej droga do globalnych projektow mniej znanych marek stoi otworem. A dobre projekty dla nich zrobia swoje - z czasem upomną się o nas najwięksi.<br /><br /><blockquote> Robienie serwisiow za 0,5% budzetu jako okruszka z panskiego stolu nie wzbudza szalu kreatywnosci. </blockquote><br /><br />Absolutnie sie zgadzam. <br /><br />Jasne, ze nie wzbudza. Ale z drugiej strony - ostatnimi laty wiele sposrod najlepszych, najbardziej kreatywnych, spektakularnych i nagradzanych realizacji interaktywnych to produkcje nieskobudzetowe - patrz Shadow of the Colossus, Dove Evolution, Truth Upside Down. Musimy wiec pamietac, ze kreatywne i skuteczne rozwiazania nie zawsze wymagaja ogromnych budzetow. <br /><br />Co nie zmiena faktu, ze polskie agencje interaktywne i reklamowe sa oplacane gorzej niz ukrainskie. (Nie poparte dowodami - podslyszane przy piwie, cytowane za kumplem z agencji posiadajacej oddzial w Kijowie...)
Pieknie, ale zeby realizowac projekty piekne, wielkie i kreatywne to trzeba miec dla kogo. Ktora polska marka jest globalna, a przez to zainteresowana wikszym rynkiem? Czy to nie jest tak, ze w wiekszosci wszyscy ekscytuja sie projektami dla Sabow, Volvow, Cocakol i innych marek? Do ktorych zadna polska agencja sie nie dobije, chyba tylko jako 7 podwykonawca. Robienie serwisiow za 0,5% budzetu jako okruszka z panskiego stolu nie wzbudza szalu kreatywnosci. Oczywiscie mozna i stanac w takim budzecie na rzesach i cos zrobic dobrego. Wiekszosc firm ma jedne "objazdowy" pomysl na spotkania z klientem - taki jak w tym przypadku Opcom - Puma. Tylko zrobi sie cos fajnego za psie pieniadze a potem jak przekonac Klienta, ze druga edycja warta jest 10 razy tyle, skoro pierwsza poszla za grosze?