
Według najnowszych danych, jedna na trzy osoby w pewnym momencie swojego życia skorzystała z aplikacji randkowej. Warto więc zastanowić się jak to z tymi randkami w sieci jest.
Niestety wielokrotnie słyszałam, że wiele osób (również moich znajomych, którzy tej formy poznawania ludzi wypróbowali) jest rozczarowanych randkami online. Dlaczego tak to wygląda? Co właściwie dzieje się w interakcji między ludźmi w sieci i czego tak naprawdę szuka większość z ‘randkowiczów’ w internecie?
Rzucono mi wyzwanie, podejmuję się sprawdzić!
Zalogowałam się na 5 wybranych dla mnie portali, by na własnej skórze sprawdzić jak randkuje się w sieci i zdać relację z tego jak to wygląda. Jako osoba, zdecydowanie nie szukająca faceta, tym bardziej w sieci, postanowiłam sprawdzić jak to działa. Spędziłam “randkując” prawie trzy miesiące, o przyznam szczerze, że nie zdecydowała bym się na taką formę poszukiwania miłości, choć otwarcie też muszę powiedzieć, że kilka z osób (zarówno kobiety jak i mężczyźni) poznanych w sieci przekształciło się w moim życiu w fajnych znajomych, którzy dołączyli do tzw listy kontaktów na mailu i czasem rozmawiamy wspominając czasy “wywiadów” na Sympatii czy na Badoo. Co znamienne, żadna z tych osób nie odnalazła na portalu miłości.
Zanim jednak opowiem wszystko ze szczegółami to, najpierw odrobina statystyk.
Tylko 39% użytkowników korzysta z randek internetowych, aby wejść w związek.
W przypadku Tindera jedna analiza wykazała, że 70% ludzi nigdy nie poszło na randkę.
Co więcej, badania pokazują, że związki osób, które poznały się przez Internet, częściej rozpadają się w pierwszym pół roku znajomości.
Ranking aplikacji randkowych w Polsce w grudniu 2017 roku
Zasięg aplikacji wśród użytkowników smartfonów z systemem Android. Dane w proc.
Badoo - 1.98
Tinder 1.49
Grindr 0.57
Meetville 0.18
Twoo 0.15
Sympatia 0.09
ZaadoptujFaceta 0.09
Źródło: Spicy Mobile
Więc czy to naprawde tak, że randki online nie działają dla wielu ludzi.
Posłuchajcie czego dowiedziałam się będąc trochę incognito na portalach randkowych i rozmawiając z użytkownikami (dane i imiona zostały zmienione).
Na Adama trafiłam poprzez automatycznie “zaproponowane” mi osoby przez portal.
Nie wyróżniający się niczym szczególnym mężczyzna, na oko 30+.
Rozmowa zaczęła się niewinnie, jak zawsze w takich wypadkach.
Nie kryłam się z tym, że jestem tu po to by dowiedzieć się dlaczego szuka miłości w sieci.
Rozmawialiśmy długo i szczerze. Poprosiłam o coś w rodzaju wywiadu. Spotkaliśmy się na skype:
-
Czy biznes randkowy ma się naprawdę tak źle w polsce?
-
Nie ma. Bo gdyby tak było to tysiące osób nie skorzystałoby na co dzień z tego
typu rozrywki.
-
Rozrywki? Dlaczego randkowanie w sieci określasz mianem rozrywki?
-
O tak rozrywki i myślę, że tu dochodzimy do właściwego pytania. Czy eDating w Polsce to coś poważnego czy tylko sposób na rozrywkę?
-
Zatem rozrywka?
-
Myślę, że tak sądzi znaczna część randkujących a zdecydowanie przeważająca większość mężczyzn choć tu znaczenie ma również portal randkowy. W Polsce mamy sporo znanych portali takich jak rodzimą Sympatę działającą od przeszło dwóch dekad. Jak również globalne: Tinder czy Badoo. Lub też mniej znane „zaadoptuj faceta” czy też e-darling. Ale, ale to nie wszystko. Dla poprawnej analizy sytuacji powinniśmy bliżej przyjrzeć się również takim portalom jak erodate, swatka, polki i wiele, wiele innych. Za tezą rozrywki przemawia również wygląd portali, profile prezentowane są jak towar a jeden z portali poszedł dalej bo chłopaka po prostu wrzuca się do koszyka, jak w jakimś hipermarkecie.
-
Czy zatem Twoim zdaniem jako użytkownika takich portali może z relacji zadzierzgniętej tutaj wyjść poważny związek?
-
Może, ale o tym później. Skupmy się jednak na rozrywce. Pewnie dostanie mi się teraz od płci pięknej ale, tak mężczyźni mają rację, proponując flirt i przygodę w pierwszych 4 zdaniach. Dlaczego? poniekąd to wina ewolucji. O tak natura stworzyła nas leniwymi a 21 wiek wcale nie pomaga nam z tym wygrywać. Ale tylko inteligentne osobniki dobrze wiedzą, że to nie łatwość zdobywania partnerki jest przyjemna. Pozostańmy jeszcze chwileczkę przy, że tak powiem części sprinterów. Przypuśćmy, że mamy dwa identyczne profile (x i y) bardzo średniej jakości. Na pierwszym profilu (x) grzecznie czekamy, aż ktoś do nas napisze, a na drugim (y) wysyłamy oczka i wiadomości ile wlezie. Zatem Pan x nadal czeka choć minęło parę godzin, natomiast Pan y ma już na koncie 20 banów, 5 odpowiedzi na oczka oraz 3 wiadomości, na których to po krótkiej wymianie uprzejmości zaproponował wspólną dobrą zabawę. Oczywiście nic z tego nie wyjdzie ale to dopiero parę godzin.
-
Patrząc zatem okiem faceta zalogowanego tutaj, Twoim zdaniem, który z Panów robi dobrze a który źle?
-
Obaj robią źle. Ale to niestety Pan Y odniesie sukces.
-
Ale chwileczkę, jeżeli obu robi źle ale jeden odnosi sukces to czy zatem Twoim zdaniem Pan Y nie robi tego dobrze?
-
No nie robi, ale przekona się o tym dopiero później. Zrozumie swój błąd poprawi się, być może znajdzie partnera i nie wróci. Czyli na portalu pozostaną tylko CI którzy chcą się zabawić. Ponieważ naturalną eliminacją datingu o którym każdy marzy jest związanie się w pary. Nie wiem czy kiedykolwiek pokuszono się o tekst, który będzie analizą tego co ludzie chcą znaleźć na takich portalach.
-
Wiesz, w sumie to można powiedzieć, że my to właśnie robimy.
-
To ja skuszę się na własną opinię. Randki elektronicznie mają się całkiem dobrze w Polsce na co wskazuje bilans wpływów z opcji dodatkowych. W przeważającej części zaspokajają potrzeby randkujących, ale czy mają wysoki poziom ? O tak mi też się nie podoba Fiat Multipla ale to jest moja opinia.
-
Dzięki za rozmowę, i życzę Ci powodzenia w poszukiwaniach.
-
Wiesz, ja nie szukam, jestem tutaj przez przypadek, moja subskrypcja kończy się za tydzień i znikam.
-
Przez przypadek? To dlaczego tutaj jesteś?
-
Wieczór kawalerski kumpla z pracy, byłem jedynym singlem, zaraz po rozstaniu. Koledzy zaproponowali zakład. Stawką za przegraną były 3 miesiące w sieci :) ot i cała historia.
-
Czyli można powiedzieć, że jesteś tu bardziej obserwatorem niż partycypantem?
-
Chyba trochę tak, w sumie to na to wygląda, że oboje jesteśmy tu przypadkowo.
To jedna z najciekawszych rozmów jakie udało mi się odbyć. Zaskakującym był dla mnie fakt, że Adam był trochę w roli obserwatora, tego jak wygląda randkowanie i skorzystałam z Jego obserwacji zjawiska e-datingu.
Kolejną osobą, którą poznałam był Piotr. Profil przykuł wzrok “dopracowaniem” każdego detalu. Zdjęcia wyglądały jakby były zrobione na potrzeby portalu. Z “fotki” spoglądał mężczyzna w wieku około 40 lat, w nienagannej marynarce eksponujący markowy zegarek na ręku. Cała Jego postawa zdawała się podkreślać pewność siebie. To on się do mnie odezwał. Napisał po kilku minutach od chwili kiedy ”odwiedziłam” Jego stronę. Bez ogródek zaproponował mi “dobrą wspólną zabawę”. Nie próbował nawet ukryć zdziwienia tym, że jestem tutaj by napisać artykuł, ale na zadane Mu pytanie odpowiedział.
- Czy nie uważasz, że to niezbyt eleganckie, zaproponować kobiecie bez ogródek “dobrą, wspólną zabawę”? To w sumie może zrażać do Twojej osoby.
- Osobiście uważam, że szczery opis proponujący wspólną zabawę, nie jest niczym złym. Problemem jedynie jest obraz w głowach społeczeństwa, czyli jak nazywa się Pan sugerujący taki układ a jak się nazywa Pani. Wiesz, ja jestem uczciwy, mówię czego chcę od razu. Nie szukam tu miłości, mam żonę w domu. Tu jest rozrywka. Uda się nie uda, a kto nie ryzykuje ten nie śpi z królewną.
Przyznam, że taka postawa wzbudziła we mnie dość dużą rezerwę i będąc szczerą zniesmaczenie. Jednakowoż najgorsze było jeszcze przede mną.
Poznałam Annę. Na zdjęciu była drobna szatynka, stojąca tyłem, widać było tylko lekko odwrócony w stronę obiektywu profil. Ciężko określić wiek. Odezwałam się do Niej z zapytaniem o rozmowę. Początkowo mocno się zdziwiła, w końcu pisze do niej kobieta, a jesteśmy na portalu randkowym ;)
Z Anną rozmawiałam długo, bardzo szczerze, telefonicznie. To osoba, z którą kontakt mam do dziś. Na jej prośbę nie zacytuję tutaj rozmowy dosłownie, ale pozwoliła mi na opowiedzenie dlaczego znalazła się na Sympatii.
Anna ma 25 lat, jest z dużego miasta, w szczęśliwym i stabilnym związku od 4 lat, z pierścionkiem na palcu. Sielanka prawda?
Do czasu. Któregoś dnia Anna dostaje MMS od koleżanki, a w nim screen z portalu randkowego, a konkretnie z profilu jej narzeczonego na tymże portalu. Zalogowała się by sprawdzić. Profil założyła w oparciu o zdjęcie koleżanki (widziałam Annę, nie była to osoba ze zdjęcia), znalazła konto Tomka (tak go nazwijmy na potrzeby tekstu) zaczęła rozmowę. Zaproponował “dobrą zabawę” otwarcie uprzedzając, że ma narzeczoną i nie chce związku.
Pokazała mu w domu screeny. Nie zaprzeczał, rozstali się.
Zapytałam dlaczego nadal jest na tym portalu? Powiedziała że nie wie, że loguje się czasem zobaczyć czy on nadal tu jest.
Po trzech miesiącach spędzonych na rozmowach, z ludźmi szukającymi miłości w sieci, wylogowałam się w portali mocno rozczarowana.
Pozostaje mi jedynie wierzyć w słowa Adama, który stwierdził, że ci którym się udało zniknęli z portali.
A jakie są Wasze doświadczenia z miłością w sieci?
Piszcie do mnie :)
załamała mnie postawa Piotra, z takiej perspektywy e-dating wygląda jak zakupy w e-sklepie.