Wczoraj polskich internautów zelektryzowała informacja o pracach nad ustawą zobowiązującą autorów do rejestracji blogów i stron www, jeśli zostaną uznane za publikacje prasowe.
Wczoraj polskich internautów zelektryzowała informacja o pracach nad ustawą zobowiązującą autorów do rejestracji blogów i stron www, jeśli zostaną uznane za publikacje prasowe.
Rewelacje podane przez Rzeczpospolitą równie szybko zdemontował Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Bogdan Zdrojewski, który stwierdził, że ustawa jest tak skonstruowana, by nie utrudniać życia blogerom i autorom prywatnych stron www.
W zapewnienia ministra Zdrojewskiego nie do końca wierzą specjaliści z branży internetowej i prawnicy. Ich zdaniem zmiany, które wprowadzają obowiązek rejestracji strony internetowej, jeśli zostanie ona uznana za dziennik lub czasopismo mogą nieść za sobą poważniejsze konsekwencje, gdyż ta definicja może okazać się bardzo pojemna.
Tym bardziej, że w projekcie mówi się wprost o obowiązku rejestracji, nie precyzuje się co jest dokładnie może być uznane za publikację prasową, a w uzasadnieniu projektu czytamy: Nie wyklucza się sytuacji, że w toku dalszych prac legislacyjnych będzie rozważana kwestia wprowadzenia do ustawy regulacji dotyczących blogów i ewentualnej ich rejestracji.
- Dementi ministra, który zapewnia, że obowiązek nie będzie dotyczył blogerów, wynika chyba wyłącznie z nieznajomości projektu ustawy - komentuje prawnik Money.pl, Olgierd Rudak. - Wprawdzie w uzasadnieniu do ustawy wzmiankuje się, że blogi nie będą podlegały obowiązkowej rejestracji, ale de facto żaden z przepisów nie wyłącza jakiejkolwiek formy publikacji prasowych ukazujących się w formie elektronicznej z zakresu jej działania - tłumaczy.
Sprawę na bieżąco moniture także IAB Polska. - Niepokoi nas przede wszystkim to, że nie zostaliśmy zaproszeni do konsultacji podczas przygotowywania projektu tej nowelizacji, która dotyczy również Internetu. Od 2000 roku reprezentujemy krajową branżę internetową, zrzeszając ponad 100 pracodawców internetowych w Polsce. Niestety nie zapytano nas o zdanie w tej kluczowej dla nas kwestii - mówi Jarosław Sobolewski, dyrektor generalny Związku Pracodawców BranżyInternetowej.
- Z naszych analiz prawnych wynika, że nakaz rejestracji stron internetowych jest absolutnym anachronizmem pochodzącym z ustawy z 1984 roku, stanowiącym złagodzoną w 1989 r. wersję systemu zezwoleń wcześniej udzielanych na wydawanie dziennika lub czasopisma przez Główny Urząd Kontroli Publikacji i Widowisk. Jest to więc instytucja prawna mająca swoje korzenie w poprzednim systemie. Tego typu przepis nie istnieje obecnie w żadnym kraju w Europie. Wprowadzanie tego typu ograniczeń wydaje się być sprzeczne z deklarowanymi przez rząd działaniami na rzecz uproszczenia współpracy obywateli z administracją rządową - dodaje Jarosław Sobolewski.
W zdolność skutecznego egzekwowania nowych przepisów wątpi z kolei Marcin Błaszyk, prawnik, SLC s.c. - Przy olbrzymiej liczbie serwisów, które, jeżeli projektowana nowelizacja weszłaby w życie, podlegałyby rejestracji, skuteczne egzekwowanie przepisów wobec wszystkich byłoby niemożliwe. Nie mniej jednak proponowane zmiany mogłyby stać się podstawą do utrudniania życia osobom, które mogłyby stać się z różnych względów niewygodne. Prowadzący serwisy internetowe mogliby też paść ofiarą osób, które złośliwie, czy dla zabawy poczułyby się w obowiązku złożyć doniesienie do organów ścigania o popełnieniu przestępstwa. Organa ścigania, maja obowiązek na takie zawiadomienie zareagować i w razie spełnienia ustawowych przesłanek, skierować do sądu akt oskarżenia.
Współautor bloga www.blaszyk-jarosinski.pl odpowiedział też na pytanie, czy w przypadku wejścia w życie kontrowersyjnych, opisywanych przez Rzeczpospolitą, zmian, możliwe jest ich zablokowanie w Trybunale Konstytucyjnym, np. jako próbę ograniczenia wolności słowa?
- Celem projektowanej nowelizacji miałoby być zapewne ułatwienie dochodzenia roszczeń między innymi z tytułu naruszenia dóbr osobistych. Mamy więc do czynienia z konfliktem zasad prawnych odnoszących się do wolności słowa i ochrony dóbr osobistych. Rozstrzygnięcie, której z zasad w danej sytuacji przyznać pierwszeństwo zawsze jest problematyczne, a rozstrzygnięcia Trybunału nigdy nie da się przewidzieć. Uważam jednak, że proponowane zapisy nie są niekonstytucyjne, choć postrzegam je jako zbędne i psujące prawo.
Z pewnością to nie koniec zamieszania wokół kontrowersyjnej ustawy. Na łamach Interaktywnie.com będziemy na bieżąco śledzić sytuację i poczynania polityków, jednocześnie zachęcając do dyskusji w tym temacie naszych czytelników.
Pobierz ebook "Jak reklamować firmę w Google w 2004 roku. Poradnik dla przedsiebiorców i marketerów"
Zaloguj się, a jeśli nie masz jeszcze konta w Interaktywnie.com - możesz się zarejestrować albo zalogować przez Facebooka.
Pomagamy markom odnosić sukces w Internecie. Specjalizujemy się w pozycjonowaniu stron, performance marketingu, social …
Zobacz profil w katalogu firm
»
W 1999 roku stworzyliśmy jedną z pierwszych firm hostingowych w Polsce. Od tego czasu …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Projektujemy i wdrażamy strony internetowe - m.in. sklepy, landing page, firmowe. Świadczymy usługi związane …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Pozycjonujemy się jako alternatywa dla agencji sieciowych, oferując konkurencyjną jakość, niższe koszty i większą …
Zobacz profil w katalogu firm
»
1stplace.pl to profesjonalna agencja SEO/SEM, specjalizująca się w szeroko pojętym marketingu internetowym. Firma oferuje …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Ciekawe czy newslettery też będą musiały być \"zarejestrowane\"?.. jakieś kuriozum !!!
Tutaj nie chodzi o blogi czy strony, tylko to, że:<br /> 1. Nowelizacja jest przygotowana w taki sposób, że de facto INTERPRETACJI podlega to co jest przedmiotem rejestracji, co jak pokazuje polska praktyka będzie służyć w przyszłości nękaniu zwykłego Kowalskiego przez urzędników, polityków czy zawistnych sąsiadów.<br /> 2. Sam zapis o rejestracji jest bezsensowny - ponieważ zapisy chroniące dobra osobiste już istnieją w odrębnych przepisach, a w niektórych przypadkach istnieje jedynie problem ich skutecznego egzekwowania, co nie jest problemem samego prawa, a własnie nieskuteczności organów państwa<br /> 3. Nikt nie zapytał o opinie osób znających się na rzeczy - ponieważ sama idea rejestracji MEDIÓW internetowych jest możliwa do akceptacji choć dziwna.
To ja napiszę jeszcze raz to samo co pod poprzednim newsem. Mam nadzieję, że nie uznacie tego za spam ;)<br /> <br /> A ja nie jestem do końca przekonany, czy jest się czego obawiać. Ustawa mówi o publikacjach periodycznych. Moim zdaniem chodzi tutaj jedynie o publikacje, które ukazują się w ustalonych odstępach czasu (np. codziennie, raz na tydzień, miesiąc, kwartał). Czyli blogerzy nie mają się o co martwić, bo przecież nie mają ustalonego okresu co jaki ukazują się wpisy. Pewnie chodzi tutaj o coś na kształt e-zin\'ów i innych publikacji internetowych ukazujących się w określonych odstępach czasu w pdf\'ie albo innej formie elektronicznej. Dlaczego prawo prasowe ma ich nie dotyczyć?<br /> <br /> Oczywiście mogę być w błędzie. Mimo wszystko wydaje mi się, że nie ma co panikować.