11 Bit Studios potrzebowało zaledwie dwóch dni, by koszty "This War of Mine" się zwróciły. Zobacz, na czym polega ich sukces.
Zabijesz czy dasz się zabić? Bo producenci gry „This War of Mine” nie dają szansy na bohaterstwo. Gracz wcielający się w rolę cywila, próbującego przeżyć w ogarniętym wojną mieście, nie może zwyciężyć. Jeśli przeżyje, straci człowieczeństwo. Jeśli je zachowa - umrze. 11 Bit Studios na konfrontacji z tą niewygodną prawdą w ciągu dwóch dni zarobiło ponad milion złotych.
"This War of Mine" nie jest zwykłą grą wojenną, które przyzwyczaiły nas do tego, że wcielamy się w rolę żołnierzy. Tak było w "Call of Duty" czy "Battlefield". Polacy powiesili poprzeczkę nieco wyżej. Kazali graczom przetrwać, ale zabrali im broń i dołożyli balastu. Gracz nie dba jedynie o siebie, ale opiekuje się także grupką cywili. Za dnia unika snajperów, nocą szuka przedmiotów, które pomogą jemu i jego towarzyszom przeżyć.
- Podejmuj decyzje na krawędzi życia i śmierci. Chroń wszystkich lub poświęć kogoś w imię większego dobra. Podczas wojny nie ma dobrych i złych decyzji - jest tylko chęć przetrwania - opis gry nie pozostawia złudzeń, że tym razem nie mamy do czynienia z "miodną" produkcją.
Skąd pomysł na grę, osadzoną w świecie, w którym nikt nie chciałby się znaleźć? 11 Bit Studios to mała firma, w której prezes - Grzegorz Miechowski - nie ogranicza się do sygnowania umów i ściskania rąk. Także tym razem pomysł wyszedł od niego.
- Na jednym ze spotkań powiedział o przeżyciach wojennych zwykłych ludzi, nie żołnierzy, ale cywili. Te przeżycia to nie tylko walka o przetrwanie, ale też ogromny ciężar emocjonalny - wspomina Michał Drozdowski, creative director i członek zarządu firmy. - Od razu czuliśmy, że to jest inspirująca idea, ale i wiedzieliśmy, że do tematu trzeba podejść z szacunkiem, postrzegać grę jako sposób na opowiedzenie dramatu, jako narzędzie do doświadczenia emocji, a nie rozrywki.
Czy się udało? Gracze byli zachwyceni - zarówno odważną fabułą, jak i surowym designem. Koszty produkcji - przekraczające milion złotych - zwróciły się w ciągu pierwszych dwóch dni sprzedaży. Krytycy - także ci z zachodnich mediów takich jak m.in. The Guardian - również.
Nie obyło się jednak bez kontrowersji. I to w Polsce. Dla Marka Rabija z Newsweeka "This War of Mine" okazało się przekroczeniem moralnej granicy i pretekstem do dyskusji o przemocy w grach, choć akurat tę można przejść bez jej użycia, bo - jak podkreślają twórcy - nie jest to produkcja o zabijaniu, ale o ciężarze emocjonalnym przetrwania wojny. - Kolejną grą zrobicie o Auschwitz? - prowokował mimo wszystko nieprzekonany Rabij.
Paweł Miechowski, senior writer 11 Bit StudiosTego nie ma w planach, choć twórcy z 11 Bit Studios nie mają wątpliwości, że gdzieś prędzej czy później taka gra powstanie. Ale warszawskie studio na razie ciągle ma jeszcze pełne ręce roboty związanej z "This War of Mine". - Rozbudowujemy doświadczenie gracza, a jednocześnie pracujemy już nad wersją na tablety iOS i Android, planowaną gdzieś na 2015 rok - zdradza senior writer, Paweł Miechowski.
Jeśli powtórzy się scenariusz sprzed kilku lat, za rok możemy być świadkiem kolejnego sukcesu. Starsza produkcja 11 Bit Studios - "Anomaly: Warzone" - w wersji mobilnej okazała się dużo popularniejsza od swojej "pecetowej" siostry.
11 Bit Studios nigdy nie koncentrowało się na jednej platformie sprzętowej - jak choćby najbardziej znany w Polsce - CD Projekt, który dopiero od niedawna odkrywa świat mobile. Z producentem Wiedźmina Miechowski ma jednak wiele wspólnego. Właściwie gdyby nie CDP, 11 Bit Studios pewnie by nie powstało.
Nie jest to bowiem pierwsza firma Miechowskiego, który gry jeszcze w szkole średniej pisał z kolegą - Adrianem Chmielarzem - na komputerze ZX Spectrum. Po ukończeniu liceum, wybór drogi zawodowej był nich obu naturalny. Na początku lat 90. założyli Metropolis Software. Studio szybko odniosło sukces, dzięki grom takim jak "Tajemnica Statuetki", która spodobała się, mimo swojego amatorskiego charakteru, i "Teenagent" - przy którym można już mówić o pełnym sukcesie. Gra wyszła nie tylko w Polsce, ale także na innych rynkach, m.in. w Czechach, gdzie dostępna była pod tytułem "Agent Mlićniak". Kiedy Metropolis, które dorobiło się już uznanej pozycji na rynku, było w trakcie prac nad grą "Gorky 17" z firmy odszedł Adrian Chmielarz. Rozstanie podobno nie przebiegło w przyjaznych nastrojach, choć ani przedstawiciele firmy, ani Chmielarz nie zdradzają konkretów.
Co CD Projekt ma wspólnego z 11 Bit Studios?
Dowiesz się na drugiej stronie.
Jakkolwiek by nie było, ostatecznie Chmielarz założył własną firmę People Can Fly, w której zrealizował m.in. świetnie przyjętego "Painkillera". A Metropolis? Zostało przejęte przez CD Projekt - świętujący sukces pierwszego Wiedźmina - i... długo nie pociągnęło, choć współpraca miała być „miękka”. Większy CD Projekt miał zapewniać wsparcie finansowe, organizacyjne i marketingowe, a twórcy z trzydziestokilkuosobowego Metropolis mieli skupić się na tworzeniu gier.
Brzmiało jak marzenie. Szybko jednak okazało się, że obie strony inaczej widzą współpracę. CD Projekt chciał mieć wpływ na to, co dzieje się Metropolis, które - bądź co bądź - wchodziło już w skład firmy. Miechowski chciał natomiast bez przeszkód realizować własną wizję. Choć rozwodu nie dało się uniknąć, obie strony uniknęły przynajmniej prania brudów.
- Niezależność potraktowaliśmy zbyt dosłownie, a jej połączenie z silnym wpływem wieloletnich współwłaścicieli i szefów spowodowało rozdźwięk w tym, czego obie strony oczekiwały od wzajemnej współpracy - tak przyczyny rozstania tłumaczyli szefowie CD Projekt w magazynie Harvard Business Review Polska.
- W odejściu założycieli Metropolis nie było żadnych kontrowersji, a współpraca była pokojowa, a nawet przyjazna - zapewnia także Paweł Miechowski. - CD Projekt to bardzo sympatyczny zespół, ale Wiedźmin to ich dzieło, a ludzie z Metropolis chcieli robić coś swojego. Do dzisiaj kumplujemy się z Adamem Kicińskim i wspieramy nawzajem w różnych tematach biznesowych.
Nie ma więc tego złego... Bo tak samo jak w przypadku rozstania z Adrianem Chmielarzem, odejście z CD Projektu okazało się korzystne dla obu stron. CD Projekt odniósł spektakularny sukces - także komercyjny tym razem - z drugą częścią Wiedźmina, a Miechowski założył własne studio, a konkretnie 11 Bit Studios.
Firma powstała w 2009 roku. Oprócz Miechowskiego, jej ojcami byli Bartosz Brzostek, Przemysław Marszał i Michał Drozdowski. Od razu musieli znaleźć źródło finansowania. Długo nie szukali, bo w 2010 roku firma zadebiutowała na NewConnect, pozyskując 700 tysięcy złotych. Jako jedna z nielicznych spółek z alternatywnego rynku, nie tylko uzyskała 10-procentową nadsubskrybcję, ale i przekonała do siebie inwestorów instytucjonalnych, którzy zwyczajowo od NewConnect trzymają się z daleka - jej akcje kupił m.in. Amplico PTE. I nic nie wskazuje, by zamierzał je sprzedawać. Zresztą teraz byłoby to co najmniej niemądre. Po premierze "This is War of Mine" cena akcji podskoczyła z dziewięciu złotych do blisko czterdziestu.
11 Bit Studios - choć liczba jego pracowników od 2011 roku zwiększyła się ponad trzykrotnie – pozostaje niewielkim studiem, w którym pracuje ledwie 40 osób. Udowadnia jednak, że mały zespół może być zaletą. W 2014 roku polski świat gier zelektryzowała wieść, że dwaj kluczowi pracownicy CD Projekt RED - Marek Ziemak i Maciej Szcześnik - którzy projektowali trzecią cześć Wiedźmina zmienili barwy klubowe. I to w trakcie projektu!
- Absolutnie cieszę się z przejścia do 11 bitów. Będę odpowiedzialny za całkowity design gry, która właśnie powstaje w mojej głowie - napisał w oświadczeniu Szcześnik. - To kapitalne uczucie, kiedy w wyobraźni tworzę po kolei elementy świata, jego postacie, zasady nim rządzące i widzę, że pusta kartka zapełnia się moimi pomysłami, które następnie ożywają.
Choć CD Projekt pozostaje zdecydowanie najgorętszą spółką z branży gier, taka zmiana nie powinna jednak budzić zdziwienia. 11 Bit Studios działa od pięciu lat, ale niemal od razu wyrobiło sobie markę na rynku - początkowo głównie mobilnym. Pierwsza gra - "Anomaly: Warzone" w 2011 roku została uznana przez serwis GameSpot za jedną z najlepszych strategii na świecie; kolejna "Funky Smugglers" znalazła się wśród dwunastu najlepszych produkcji na Google Play. Ale spółka zajmuje się nie tylko produkcją.
- W 2014 uruchomiliśmy sklep Games Republic i platformę wydawniczą 11bit launchpad, której pierwszym tytułem jest gra Spacecom, która tej jesieni zadebiutowała na Steam - podsumowuje Paweł Miechowski.
Pobierz ebook "Social media marketing dla firm i agencje się w nim specjalizujące"
Zaloguj się, a jeśli nie masz jeszcze konta w Interaktywnie.com - możesz się zarejestrować albo zalogować przez Facebooka.
Projektujemy i wdrażamy strony internetowe - m.in. sklepy, landing page, firmowe. Świadczymy usługi związane …
Zobacz profil w katalogu firm
»
W 1999 roku stworzyliśmy jedną z pierwszych firm hostingowych w Polsce. Od tego czasu …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Pozycjonujemy się jako alternatywa dla agencji sieciowych, oferując konkurencyjną jakość, niższe koszty i większą …
Zobacz profil w katalogu firm
»
1stplace.pl to profesjonalna agencja SEO/SEM, specjalizująca się w szeroko pojętym marketingu internetowym. Firma oferuje …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Pomagamy markom odnosić sukces w Internecie. Specjalizujemy się w pozycjonowaniu stron, performance marketingu, social …
Zobacz profil w katalogu firm
»