Prasa walczy z Internetem. Wczoraj w Berlinie ruszyła pierwsza spersonalizowana gazeta - Niiu. Każdy z czytelników dostaje do ręki swój własny, zindywidualizowany i wydrukowany specjalnie dla siebie numer - z artykułami, które zamówi poprzedniego dnia w Sieci.
Nakład gazety - 1 egzemplarz
Dwaj Niemcy - Wanja Oberhof i Henrik Tiedmann - postanowili stworzyć gazetę, która będzie dopasowana do potrzeb każdego czytelnika.
- Niiu jest pierwszą spersonalizowaną gazetą, która będzie zawierać rozmaitą mieszankę treści pochodzących z Internetu, gazet regionalnych, krajowych i zagranicznych. Czytelnicy mogą sami wybrać treść takiej gazety poprzez specjalną platformę online. Taka indywidualna mieszanka zostanie ci dostarczona do domu każdego ranka - mówił jeszcze przed oficjalnym startem dziennika dla "eM jak Media" Wanja Oberhof.
Krok 1 - tworzę
Z założenia 24-stronicowa Niiu prze godziną 8 każdego ranka ma być dostarczana do poszczególnych odbiorców (ewentualnie na skrzynki meilowe sunskrybentów). Aby móc dostać swój własny unikatowy numer, najpierw jednak trzeba się zalogować na internetowej stronie projektu. Do godz. 14.00 każdego dnia internauta musi wskazać tematy, o których chce przeczytać nazajutrz w swoim wydaniu. Następnie internetowe roboty przeglądają gazety, z którymi Niiu podpisało umowy o przedrukach, najpopularniejsze blogi i lokalne fora internetowe. Wybrane materiały są przesyłane do drukarni, a ta wydaje jeden egzemplarz gazety, który nazajutrz dostarczany jest do konkretnego czytelnika.
Jak podkreślają pomysłodawcy, gazeta nie zatrudnia dziennikarzy, nie ma własnych maszyn drukarskich i sieci dystrybucji. - Wszystko wynajmujemy - działamy na zasadzie outsourcingu. Dzięki temu koszty uruchomienia Niuu są niewielkie - komentuje Wanja Oberhof. Niiu drukowane ma być cyfrowo, ale na papierze gazetowym. Pierwsza i ostatnia strona gazety ma mieć swój layout, pozostałe - zachowają winiety i loga poszczególnych gazet i serwisów.
Krok 2 - czytam
Wśród czasopism, jakie zdecydowały się na współprace z nowatorskim dziennikiem są m.in. gazety niemieckie, takie jak "Berliner Morgenpost", "Berliner Zeitung", "Bild", "Tagesspiegel", "Frankfurter Rundschau", "Hamburger Abendblatt", ale też zagraniczne, np. "New York Times". Niiu ruszyć miał już kilka miesięcy temu, jednak wciąż trwały rozmowy z dostarczycielami treści, od których ma być kupowany content.
Twórcy chcą, by w ciągu pół roku dziennik zyskał w Berlinie co najmniej 5000 czytelników. Wtedy planują wkroczyć z ofertą do innych miast. Za swoją własną, unikatową gazetę czytelnik musi zapłacić 1,2 euro.
- Niiu jest czymś więcej niż zbiorem tytułów gazet, z których każdy wybierze coś dla siebie. I jeżeli twoi znajomi dzielą z tobą zainteresowania, możesz wybrać podobny zestaw do nich. Dodatkowo możesz im sugerować pojedyncze strony gazety, blogi lub kanały RSS. Reasumując, obszar do wspólnych konwersacji staje się dużo szerszy - zachwalał swój produkt Oberhof.
Krok 3 - co na to rynek?
Oberhof i Tiedmann pewni są sukcesu swej firmy. Samą gazetę widzą jako krok na drodze rewolucji mediów i odpowiedź na ekspansję Internetu. Zapytany przez nas Grzegorz Kiszluk, redaktor naczelny "Brief", nie wydaje się jednak podzielać entuzjazmu młodych twórców. Wątpi, by pomysł na tego typu dziennik rzeczywiście się sprawdził. W przyszłości widzi go jako zjawisko bardziej niszowe, niż - jak chcieliby pomysłodawcy - zapowiedź nowego trendu w mediach.
- Z przeprowadzanych wielokrotnie badań marketingowych wynika, że respondenci zapytani o to, czego chcieliby się dowiedzieć, najczęściej udzielają odpowiedzi stereotypowych albo nie są w stanie rzeczywiście stwierdzić, co ich interesuje. Jednocześnie wydaje mi się, że niewiele osób byłoby skłonnych do tego, by dzień wcześniej wskazywać, co chcieliby przeczytać następnego dnia. Powód jest błahy - zwykłe lenistwo - komentuje Kiszluk.
Redaktor podkreśla ponadto, że dotychczasowa forma gazet, kiedy dany tytuł nastawiony jest na pewną określona grupę sprawdza się. - Czytelnicy, którzy szukają określonych informacji wiedzą, gdzie mogą je znaleźć, wiedzą, czego mogą spodziewać się po artykułach w Polityce, Wproście, czy w Fakcie. Jestem jednak na 90% pewny, że w większości przypadków nie byliby w stanie okreslić, jakich tekstów konkretnie szukają - dodaje.
Niiu, zdaniem jej twórców, ma być kierowana głównie do młodych ludzi, studentów, którzy otwarci są na tego typu nowinki. Również na studentów jako na grupę docelową "Briefa" wskazuje Kiszluk. Redaktor ma jednak inne zdanie na ten temat. - Wielokrotnie prosiliśmy studentów, by zamawiali u nas teksty, napisali wcześniej, co ich interesuje, czego chcieliby się dowiedzieć, jaki temat pogłębić. Takie teksty mogłyby okazać się pomocne dla nich na co dzień na uczelni. Nigdy nie udało mi się ich namówić - podkreśla Grzegorz Kiszluk.
- Mam wrażenie, że powstanie Niiu to nerwowa reakcja na to, co się dzieje teraz na rynku mediów. To są jednak tylko popłuczyny po Internecie. Niestety, krok "w pół drogi" nie jest dobrym rozwiązaniem - podsumowuje Kiszluk.
Pobierz ebook "Ecommerce w 2025 r. Ebook z poradami dla firm"
Zaloguj się, a jeśli nie masz jeszcze konta w Interaktywnie.com - możesz się zarejestrować albo zalogować przez Facebooka.
1stplace.pl to profesjonalna agencja SEO/SEM, specjalizująca się w szeroko pojętym marketingu internetowym. Firma oferuje …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Pozycjonujemy się jako alternatywa dla agencji sieciowych, oferując konkurencyjną jakość, niższe koszty i większą …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Pomagamy markom odnosić sukces w Internecie. Specjalizujemy się w pozycjonowaniu stron, performance marketingu, social …
Zobacz profil w katalogu firm
»
W 1999 roku stworzyliśmy jedną z pierwszych firm hostingowych w Polsce. Od tego czasu …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Projektujemy i wdrażamy strony internetowe - m.in. sklepy, landing page, firmowe. Świadczymy usługi związane …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Pomysł ciekawy, bo personalizacja jest obecnie bardzo na czasie i nacisk aby każdy otrzymywał produkty przygotowane "specjalnie" dla niego to zauważalny trend w internecie. Jednak moje poważne obawy budzi konieczność wybierania artykułów i treści na dzień wstecz. Myślę, że czas który poświęciłbym każdego dnia na wybór treści wolałbym poświęcić na dotarcie do tych informacji bezpośrednio samemu....warto śledzić, bo już nie raz nowatorskie pomysły zaskakiwały nawet ich twórców...
Grzegorz, calego wpisu nie czytałem... Ale DZIEN WCZESNIEJ!!! W czasach live stream...