Co o nowej inicjatywie myślą przedstawiciele polskich mediów?
Facebook konsekwentne odmawia uznania swojego medialnego statusu, przekonując, że skoro nie produkuje treści, a wyłącznie narzędzia, pozostaje przedstawicielem "nowych technologii". Ta wygodna, bo nieobarczona odpowiedzialnością pozycja, nie zmniejsza jednak jego troski o przyszłość jakościowego dziennikarstwa, którego właśnie postanowił bronić. Tak jak Google w 2016 roku, bo żadne to novum w branży, która - na poziomie deklaracji - chce głównie czynić świat lepszym miejscem.
- Chcemy zrobić z naszej strony wszystko, aby komunikacja w serwisie była znacząca, by informowała i łączyła (...) Przykładamy wielką wagę do tego, aby zdrowy informacyjny ekosystem i jakościowe dziennikarstwo mogły się rozwijać - czytamy we wpisie, w którym Fidji Simo, dyrektor rozwoju produktu w Facebooku zapowiada projekt "Dziennikarstwo".
Te szlachetne i potrzebne, biorąc pod uwagę obecny stan publicznej debaty, deklaracje zbiegają się w czasie z wyborczym zwycięstwem Donalda Trumpa, które sprowokowało dyskusję na temat wpływu social mediów na kształtowanie opinii publicznej. Hillary Clinton zdobyła poparcie zdecydowanej większość tradycyjnych mediów, w tym ponad połowy ze stu największych gazet, spośród których część otwarcie wręcz zniechęcała do głosowania na jej rywala. Bo mizogin i ksenofob bez politycznego doświadczenia, ani nawet zwykłej ogłady nie powinien przecież piastować najważniejszego w wolnym świecie urzędu. Tak przynajmniej twierdziły ogólnokrajowe media, których centrale oceniały jednak sytuację z perspektywy wielkomiejskich elit ze Wschodniego i Zachodniego Wybrzeża. Geograficzny środek, którego światopogląd szlifuje się raczej na facebookowym newsfeedzie niż za paywallem New York Timesa, inaczej ocenił sytuację.
Zwycięstwo Trumpa pokazało siłę tkwiącą w mediach społecznościowych, a jednocześnie obnażyło ich słabości. Przywykliśmy bowiem traktować je albo po macoszemu - jako sposób na udostępnianie zdjęć z wakacji czy "pudrowanie" wizerunku, albo komercyjnie - jako kolejne narzędzie dla marketerów. W międzyczasie stały się jednak niczym nieskrępowaną platformą komunikacyjną, na której fake'owe newsy funkcjonują tak samo jak treści pochodzące z wiarygodnych źródeł. I nawet Mark Zuckerberg przekonujący, że nie miało to wpływu na wynik wyborów, musiał przyznać, że to problem.
- Facebook stał się ofiarą własnej wielkości i stara się ratować swój, nieco nadszarpnięty wyborami w USA, wizerunek - mówi Łukasz Piotrowski, szef działu SEO i Social w Interii. - Na razie jednak nic nie wskazuje na to, że możliwa jest jakakolwiek kontrola dziesiątków milionów postów zamieszczanych każdego dnia. Sporej grupie użytkowników Facebook zastąpił tradycyjne media, a inna ich grupa nauczyła się ten fakt wykorzystywać. Na pierwszy rzut oka inicjatywa FB wygląda na cenną, ale jest mała szansa na to, że cokolwiek może zmienić. Ostatecznie razem z Twitterem odpowiada w dużej części za słowo roku 2016: post-prawda.
Facebook Journalism Project ma pomóc rozwiązać te problemy, koncentrując się na trzech krytycznych obszarach: szukaniu nowych, efektywniejszych modeli współpracy z mediami; szkoleniu dziennikarzy i tworzeniu narzędzi dla nich oraz na fact-checkingu, czyli ułatwianiu weryfikacji informacji krążących w serwisie. Inicjatywa godna pochwały budzi jednak wątpliwości co do jej powodzenia.
- Każda poprawa sytuacji przez Facebooka oczywiście może nieco ograniczyć skalę fałszywych doniesień. Tym niemniej, trzeba pamiętać, że przecież istotnym elementem ostatniej kampanii prezydenckiej w USA były targetowane – i kłamliwe – płatne kampanie reklamowe na Facebooku – a tych tenże bynajmniej nie zamierza weryfikować - zauważa prof. dr hab. Dariusz Jemielniak, ekspert od badań internetu i zarządzania międzynarodowego w Akademii Leona Koźmińskiego. - Jednocześnie reklamy te są często niezauważalne dla osób, które potencjalnie oczerniają, bo docierają tylko do bardzo ściśle sprecyzowanych targetów.
Mark Zuckerberg musi jednak coś robić i nie tylko o los przyszłych pokoleń tutaj chodzi. Bliska współpraca z dostawcami treści to w jego wypadku kluczowy czynnik podtrzymania atrakcyjności serwisu w oczach użytkowników. I odwrotnie. Media - tak samo jak na Google - skazane są dzisiaj na Facebooka. W czasach cyfrowej transformacji wciąż nie wypracowały skutecznego sposobu monetyzacji treści i nie mogą pozwolić sobie na lekceważenie tak znaczącego źródła ruchu. Współpraca - na nierównych zasadach, ale zawsze - jest dla obu stron niezbędna.
- Facebook Journalism Project to bardzo przemyślane strategicznie podejście do pokazania, często młodym dziennikarzom, że Facebook jest ich najlepszym partnerem w pracy i kolejny krok w kierunku uzależniania mediów od platformy społecznościowej Marka Zuckerberga - mówi Karol Jurga, Head of Social Media w Gazeta.pl. - Bliższa współpraca z Facebookiem to zawsze dobry układ, choć oczywiście niesie za sobą zagrożenia zbyt dużego uzależnienia się od ruchu z tej platformy. Pamiętajmy jednak, że to analogiczna sytuacja do Google'a i ruchu z SEO, od którego również media są uzależnione.
I który również stara się pokazać, że nie jest taki straszny. Niedługo po protestach wydawców krytykujących system Google News i po otwartej krytyce, prezesa wydawnictwa Axel Springer, Mathiasa Döpfnera, stwierdzającego wprost "Boimy się Google", gigant ruszył z inicjatywą Digital News Initiative, w ramach której sypnął sporym groszem na jakościowe projekty "nowych mediów". I można w nieskończoność zrzymać się na to, że współpraca z tech-gigantami wciąż nie przebiega na równych zasadach, ale nie można zaprzeczyć temu, że nie ma od niej odwrotu.
Łukasz Piotrowski, Interia: Facebook stał się dla dzisiejszych mediów koniecznością – szczególnie w Polsce, gdzie Twitter pozostaje nadal kanałem dla dość wąskiej grupy użytkowników. Wszystkie zmiany wprowadzane przez Facebooka w ostatnich latach wyglądały raczej na kolejne sposoby monetyzowania ruchu, niż na próbę ‘ucywilizowania’ milionów postów. Niestety na horyzoncie nie widać alternatywy, stąd poniekąd media i Facebook są na razie na siebie skazane. Dariusz Jemielniak, Akademia im. Leona Koźmińskiego: Oczywiście, że są lepsze rozwiązania, ale problem nie leży w jakości rozwiązań, tylko w sile graczy. Facebook może dyktować większości mediów swoje warunki i te nie mają zbyt wiele do powiedzenia. Sytuacja mogłaby się zmienić, gdyby wiodące media amerykańskie i brytyjskie – bo w praktyce, to ich siła jest dla centrali Facebooka najbardziej istotna – występowały razem z konkretnymi postulatami. Karol Jurga, Gazeta.pl: Google i Facebook to obecnie bezkonkurencyjne źródła ruchu i ciężko wyobrazić sobie żeby na przestrzeni kilku najbliższych lat sposób konsumowania treści zmienił się na tyle, żeby internauci znów szukali informacji bezpośrednio na portalach, a nie poprzez Facebooka lub wyszukiwarkę Google. Pozostaje więc jak najefektywniej wykorzystywać możliwości, jakie dają nam międzynarodowi giganci i szukać ewentualnej możliwości dywersyfikacji źródeł ruchu, gdy pojawią się na rynku realne alternatywy. |
"Dziennikarstwo" Facebooka dużo miejsca chce poświęcić wiadomościom lokalnym, co - w obliczu ich kryzysu - wygląda bardzo ciekawie przynajmniej z kilku powodów. Spadek znaczenia lokalnych gazet, od których zwykle zaczynają się oszczędności w wydawnictwach, wskazywany jest bowiem jako jedna z przyczyn oderwania się mediów głównego nurtu od tzw. ulicy. A przynajmniej w części wyjaśniałoby to ich przedwyborczą arogancję w USA. To jednak nie wszystko. Postawienie na media lokalne wpisuje się bowiem w strategię firmy, która - jako spółka publiczna - nieustannie musi szukać nowych źródeł przychodu.
- Ma to dwa cele: po pierwsze, przekształca Facebooka z rozproszonego medium społecznościowego, w którym każdy z nas może być w dowolnym miejscu na świecie, w sieć także lokalną, gdzie kontaktujemy się z nieznajomymi sąsiadami. Ma to ogromny potencjał biznesowy, bo na przykład daje realną przewagę w aukcjach rzeczy używanych - tłumaczy Dariusz Jemielniak. - Po drugie, pomaga Facebookowi budować siłę w opozycji do dużych graczy rynku mediów i osłabiać ich pozycję przetargową.
Facebook - mimo że nie uważa się za przedstawiciele świata mediów - postanowił też przypomnieć im, na czym polega ich rola. Kiedyś weryfikowanie faktów, nawet w dwóch niezależnych źródłach, było bowiem ich podstawowym zadaniem. Dzisiaj - spowalnia. A wciąż przecież liczy się głównie czas i liczba klików. Bez względu na to, jak głośno wydawcy zaklinają rzeczywistość, przypinając sobie etykietki z napisem "premium", media pauperyzują się w pogoni za sympatią użytkownika, którego chcą kupić. Nie będą więc zniechęcać go bolesną koniecznością weryfikowania własnych opinii.
Czy jednak Facebook, którego algorytm sprzyja okopywaniu się we własnych (post)prawdach, ma możliwości by to zmienić?
- Niestety żyjemy w świecie tzw. post-prawdy, do czego w dużej mierze przyczyniły się media społecznościowe. Bez względu na to czy źródłem fałszywych informacji jest błąd dziennikarza, czy świadoma manipulacja zwykłego użytkownika, niemającego nic wspólnego z mediami - treść zawierająca nieprawdziwe informacje jeszcze nigdy nie miała szansy tak szybko "rozlać się" po całym kraju lub nawet świecie - podsumowuje Karol Jurga. - Nieprawdziwe informacje są udostępniane znacznie częściej, ponieważ wywołują bardzo silne emocje - nie dotyczy to jednak ich ewentualnych sprostowań, które trafiają czasem jedynie do małego odsetka osób, które przeczytały przekłamanie. W związku z tym większość społeczeństwa często nie jest świadoma, że treść, którą widziała nie była prawdziwa.
Pobierz ebook "Jak reklamować firmę w Google w 2024 roku. Poradnik dla przedsiębiorców i marketerów"
Zaloguj się, a jeśli nie masz jeszcze konta w Interaktywnie.com - możesz się zarejestrować albo zalogować przez Facebooka.
Pomagamy markom odnosić sukces w Internecie. Specjalizujemy się w pozycjonowaniu stron, performance marketingu, social …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Pozycjonujemy się jako alternatywa dla agencji sieciowych, oferując konkurencyjną jakość, niższe koszty i większą …
Zobacz profil w katalogu firm
»
1stplace.pl to profesjonalna agencja SEO/SEM, specjalizująca się w szeroko pojętym marketingu internetowym. Firma oferuje …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Projektujemy i wdrażamy strony internetowe - m.in. sklepy, landing page, firmowe. Świadczymy usługi związane …
Zobacz profil w katalogu firm
»
W 1999 roku stworzyliśmy jedną z pierwszych firm hostingowych w Polsce. Od tego czasu …
Zobacz profil w katalogu firm
»