Prace nad narzędziem cenzorskim nie powinny dziwić.
W III kwartale 2016 roku przychody Facebooka okazały się nieznacznie lepsze oczekiwanych i znacznie lepsze osiągniętych w zeszłym roku, a jednak kurs jego akcji zanurkował o 8 procent na wieść o możliwym spowolnieniu. Być może jednak uda się go uniknąć. Powrót na przepastny chiński rynek zapewne uspokoiłby inwestorów, a przecież to dla Facebooka ważniejsze niż ideały, które Mark Zuckerberg głosi na swoim wallu.
Według "The New York Times", który powołuje się na świadectwa kilku pracowników serwisu, Facebook stworzył już narzędzie cenzorskie, które - ma nadzieję - pomoże mu powrócić na rynek Państwa Środka, a tym samym dotrzeć do około miliarda nowych użytkowników. Włodarze serwisu nie kryją, że newsfeed amerykańskiego czy europejskiego wiele więcej reklam już nie pomieści, a mniej reklam, to mniej zysków. Gra o miliard nowych chińskich profili to więc gra o satysfakcję inwestorów przyzwyczajonych do corocznych wzrostów. A ich satysfakcja warta jest każdej ceny.
Mark Zuckerberg, podobnie jak inni CEO z liberalnej Doliny Krzemowej, lubi widzieć siebie w roli apostoła wolności słowa i obrońcy praw obywatelskich, a jeszcze bardziej lubi o tym pisać na Facebooku. Śledzącym jego profil milionom nie może jednak umknąć niemniej chętnie wyrażana sympatia do Chin. Mark uczący się mandaryńskiego, uprawiający jogging w Pekinie, spacerujący po Chińskim Murze czy ściskający prawice przedstawicieli chińskich władz to częste scenki z życia młodego prezesa, który doskonale wie, ile znaczy dostęp do portfeli chińskiej klasy średniej
Nie on jeden zresztą. O podboju chińskiego rynku marzą niemal wszyscy, także ci, którzy niemal wszystko już mają, jak na przykład Apple. Chiny nie są jednak łatwym przeciwnikiem, o czym gigant z Cupertino przekonuje się ostatnio na własnej skórze. Firma traci udziały w tamtejszym rynku na rzecz lokalnych firm, które od kopiowania amerykańskich rozwiązań szybko przeszły do kreowania własnych, nie gorszych. Z podobnym problemem borykają się koreański Samsung, tajwańskie HTC i japońskie Sony, a to i tak tylko jeden segment.
Z chińskim konsumentem chcą się zaprzyjaźnić także amerykańscy twórcy filmowi. Blockbustery, takie jak te z serii Terminator, Mission Impossible czy Avengers ostatnio bardzo często wplatają w swoje produkcje chińskie wątki. Nie bez przyczyny. Chińska populacja może uratować nawet te produkcje, które w USA okazują się klapą. Opłaca się więc mniej lub bardziej schlebić jej gustom. Tym bardziej, że władze restrykcyjnie reglamentują wiodący do niej dostęp.
Nie każdy i nie zawsze może się jednak przebić przez chiński mur. Podstawowym wymogiem jest oczywiście respektowanie chińskiego prawa, więc informacje o tym, że Facebook pracuje nad narzędziem, które ułatwi zarządzanie niewygodnymi dla władz treściami, nie powinny być zaskoczeniem. Wyzwaniem - owszem. W Chinach zablokowane są strony takie jak Google, YouTube, Instagram, Snapchat i Twitter, a że rynek nie znosi próżni, w ich miejsce powstały usługi, które z powodzeniem spełniają podobną rolę. Największy jest Sina Weibo, oferuje usługi podobne do Facebooka i Twittera, Tencent, rozpoczynał jako komunikator i RenRen, który początkowo był uniwersytecką platformą społecznościową. Sukces Facebooka w Chinach nie jest więc przesądzony, bo i moment nie mógłby być gorszy.
W swoich rodzinnych Stanach Zjednoczonych serwis właśnie znalazł się w ogniu krytyki za niewystarczające monitorowanie fałszywych newsów, które - jak uważa część ekspertów - mogły przyczynić się do wyborczego zwycięstwa Donalda Trumpa. Zuckerberg odpiera co prawda zarzuty przytaczając stosowne statystyki, jednocześnie jednak przyznaje, że problem z weryfikacją treści istnieje, ale trudno z nim walczyć. - Trudno decydować, o tym, co jest prawdą, a co fałszem - stwierdza. A że chińskie władze roszczą sobie do tego prawo? Cóż…
Pobierz ebook "Social media marketing dla firm i agencje się w nim specjalizujące"
Zaloguj się, a jeśli nie masz jeszcze konta w Interaktywnie.com - możesz się zarejestrować albo zalogować przez Facebooka.
Projektujemy i wdrażamy strony internetowe - m.in. sklepy, landing page, firmowe. Świadczymy usługi związane …
Zobacz profil w katalogu firm
»
1stplace.pl to profesjonalna agencja SEO/SEM, specjalizująca się w szeroko pojętym marketingu internetowym. Firma oferuje …
Zobacz profil w katalogu firm
»
W 1999 roku stworzyliśmy jedną z pierwszych firm hostingowych w Polsce. Od tego czasu …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Pozycjonujemy się jako alternatywa dla agencji sieciowych, oferując konkurencyjną jakość, niższe koszty i większą …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Pomagamy markom odnosić sukces w Internecie. Specjalizujemy się w pozycjonowaniu stron, performance marketingu, social …
Zobacz profil w katalogu firm
»
No ciakawe to jest. W sumie to przydałoby się więcej info o tym ryku - droga redkacjo, może coś napiszecie - poczytam chętnie.
A gdzie chociaż słowo o najbardziej popularnej w Chinach platformie społecznościowej jaka jest WeChat (po chińsku Weixin)? Trochę tu pomieszania z poplątaniem przy okazji wzmianki o chińskich social mediach...