Z Tomaszem Brzezińskim, zastępcą dyrektora w biurze prasowym Kancelarii Prezydenta RP, rozmawiamy na temat planów dotyczących nowej odsłony serwisu prezydent.pl, wkroczenia prezydenta do globalnej sieci oraz "polityki online" głowy państwa.
GM: Ile czasu na zrealizowanie nowego serwisu będzie miała firma, która wygra przetarg?
TB: Planujemy, że nowa strona pojawi się w sieci dwa miesiące po podpisaniu umowy z wykonawcą.
GM: Czy realizacja odbywać się będzie ściśle według wytycznych Kancelarii Prezydenta czy pozostawicie państwo szczyptę wolności wykonawcy, godząc się np. na niektóre jego propozycje?
TB: Mamy dużo pomysłów, projekt jest solidnie przemyślany. Krótko mówiąc, jesteśmy dobrze przygotowani do produkcji strony. Natomiast niewybaczalnym błędem byłoby zakładanie z góry, że wymyśliliśmy wszystko, co można wymyślić. Dlatego liczymy także na ciekawe pomysły wykonawcy. Tworzenie serwisów internetowych to trudny proces, który wymaga elastyczności i innowacyjności na każdym etapie. Pewne elementy dogrywa się „w locie”. Na etapie przetargu to jednak nasze utrapienie. Osoby zajmujące się zamówieniami publicznymi od początku oczekiwały od nas bardzo precyzyjnego opisania tego, co chcemy osiągnąć.
GM: Nowy serwis będzie ukierunkowany na elementy społecznościowe. Czy planujecie państwo podjąć współpracę ze specjalistą ds. e-marketingu oraz e-PR, który będzie dedykowany do obsługi tego projektu? Jeśli tak, to czy można już ujawnić jakieś szczegóły na ten temat - będzie to agencja, indywidualny specjalista? Czy może zajmą się tym osoby aktualnie odpowiedzialne za promocję prezydenta?
TB: Przede wszystkim chcemy, żeby nowy serwis był bardziej interaktywny. Strony internetowe polskich urzędów zbyt rzadko wykorzystują możliwość kontaktu w obie strony. Internauci nie chcą być jedynie biernym odbiorcą. Drugi problem to język, jakim urzędy próbują się z nimi komunikować. Informacje są często zbyt długie, zawiłe i nudne, dominuje tekst, a multimedia są rzadkością. Wreszcie forma, która powinna być podporządkowana maksymalnej użyteczności. Minął czas serwisów przeładowanych grafiką. To podstawowe elementy, które nawiązują do fenomenu serwisów społecznościowych. Praktycznie wszystkie działania musimy prowadzić własnymi siłami. Na początku roku w ramach Biura Prasowego Kancelarii Prezydenta powstał zespół, za który odpowiadam. Mamy za sobą pracę przy różnych projektach internetowych. Staramy się na bieżąco obserwować wszystko, co dzieje się w branży. Między innymi regularnie zaglądamy na interaktywnie.com. :) Co jednak najważniejsze, o opinię o nowym serwisie poprosimy internautów. Serwis będziemy uruchamiali dwuetapowo. Po pierwszym etapie udostępnimy go w wersji beta - będziemy wtedy zbierać uwagi i sugestie. Dobre pomysły uwzględnimy w ramach drugiego etapu. Myślę, że to najlepsze co możemy zrobić, a betatesterów nie zabraknie.
GM: Czy w związku z rozbudową serwisu, zespół osób, odpowiedzialnych za prowadzenie strony prezydent.pl, będzie poszerzony?
TB: Zespół stworzyliśmy na początku roku. Jego zadaniem jest przygotowanie nowej odsłony serwisu prezydent.pl. Prace trwają więc już od kilku miesięcy. Teraz rozpoczęliśmy przetarg i stąd informacja o naszej pracy ujrzała światło dzienne. Nie planujemy w najbliższym czasie poszerzania składu, który naszym zdaniem jest optymalny.
GM: Wracając do samego serwisu. Jakie kryteria muszą spełnić firmy, które zechcą wystartować w przetargu na nową witrynę prezydenta? Czy narzucacie państwo określone warunku udziału, których niespełnienie eliminuje kandydata?
TB: W każdym przetargu muszą znaleźć się kryteria, które pozwolą wyłonić zwycięzcę. Wybraliśmy procedurę, która zakłada dwa etapy. Zaczęliśmy od ogłoszenia, że szukamy firm zainteresowanych współpracą. Zgłosiło się 15 chętnych firm i konsorcjów. Pięć z nich zaprosiliśmy do drugiego etapu, czyli negocjacji. Kryterium było jedno – suma na jaką dotychczas zrealizowano projekty.
GM: Czy można ujawnić informację jakie agencje wystartowały w przetargu na nową stronę www?
TB: Niestety nie. Mogę tylko zdradzić, że zgłosili się zarówno najwięksi na rynku, jak i mniejsze firmy.
GM: Jaki budżet Kancelaria Prezydenta przeznaczy na stworzenie nowego serwisu?
TB: Niestety do czasu zakończenia przetargu nie mogę ujawnić tej informacji. Możemy wrócić do tematu, gdy tylko uporamy się z tym etapem.
GM: Prezydencki kanał na YouTube ma zablokowaną możliwość dodawania komentarzy przez użytkowników. Czy podobne rozwiązania zostanie zastosowane również w przypadku nowej strony prezydent.pl?
TB: Sprawę komentarzy długo dyskutowaliśmy. Wiedzieliśmy, że nasza decyzja – jaka by nie była – będzie oceniana. Tak jak napisaliśmy na naszym kanale w tej chwili nie jesteśmy w stanie skutecznie moderować dyskusji, a z drugiej strony nie możemy wziąć odpowiedzialności za wszystkie wpisy, jakie mogłyby zostać opublikowane pod szyldem głowy państwa. Z tego powodu zdecydowaliśmy się na razie poprzestać na innych formach komunikacji. Każdy internauta ma możliwość bezpośredniego kontaktu z nami i wielu z nich z tego korzysta. Wszystkie uwagi są czytane i analizowane, staramy się na nie odpowiadać. Wielu autorów listów rozumie taką decyzję. Ograniczenie możliwości komentowania w YouTube stosują także inne oficjalne kanały, m.in. premiera Gordona Browna. Natomiast tam, gdzie prowadzący kanał dopuszczają możliwość skomentowania filmu praktycznie zawsze jest moderacja. Na pewno nie jest to decyzja nieodwołalna. Jesteśmy otwarci na zmiany i ich nie wykluczamy. Poza tym nowy serwis prezydent.pl zaoferuje inne formy kontaktu i interakcji. Nie zabraknie w nim miejsc do wyrażenia własnej opinii, zadawania pytań i dyskusji na ważne tematy.
GM: Nowy serwis prezydent.pl ma zawierać blogi. Przez kogo będą one prowadzone?
TB: Zaczniemy od jednego, który będzie rodzajem bloga korporacyjnego połączonego z fotoblogiem. Pokażemy jak na co dzień funkcjonuje Pałac Prezydencki. Uważamy, że ten pomysł może się sprawdzić. Wtedy pójdziemy dalej, ale jeszcze za wcześnie, żeby mówić o szczegółach.
GM: Czy wybrana zostanie opcja moderacji komentarzy pod wpisami blogerów czy pozostawicie wolność komentowania – tak jak jest na większości blogów – usuwając jedynie komentarze niezgodne z zasadami?
TB: Na pewno będziemy stwarzali okazję do zaprezentowania swoich opinii i wymiany poglądów, ale zależy nam na merytorycznej dyskusji. Uważamy, że komentarze sprawdzają się lepiej w innej roli. Postaramy się więc znaleźć bardziej adekwatne sposoby interakcji. Do podobnych wniosków doszli na przykład autorzy strony whitehouse.gov, którzy w blogu prezydenta Obamy nie przewidzieli możliwości komentowania. Uprzedzając zarzuty o strach przed krytyką zapewniam, że krytyczne uwagi są dla nas szczególnie cenne. Tylko dzięki nim możemy pracować lepiej.
GM: Kto będzie mógł dodawać filmy do serwisu? Czy serwis filmowy będzie oparty na bazie YouTube czy prezydent.pl będzie dysponował własnym systemem?
TB: Będą to robili redaktorzy strony. Chcemy oprzeć się przede wszystkim na YouTube. Zainteresowanie kanałem youtube.com/wwwprezydentpl jest większe niż zakładaliśmy. Od jego powstania na przełomie stycznia i lutego tego roku opublikowaliśmy 31 filmów, które obejrzano ponad 50 tysięcy razy. Ale nie wykluczamy również umieszczania w tym kanale filmów robionych przez internautów, np. ze spotkań z prezydentem w ich mieście. Nasz kanał będzie więc otwarty także na sugestie internautów. Postaramy się uwzględnić każdą ciekawą propozycje, jaką otrzymamy.
GM: Jak często będzie można spotkać prezydenta na czacie i zadać mu pytanie? Czy będą to cykliczne spotkania czy może jedynie przy okazji ważnych wydarzeń?
TB: Tak często jak to będzie możliwe. Do rozmowy na czacie będziemy też zapraszali ministrów, doradców, ekspertów. Czat nie będzie jednak jedyną okazją do zadawania pytań. Będzie je można przesyłać na bieżąco.
GM: Czy oprócz rozbudowania o elementy społecznościowe strony prezydent.pl planujecie państwo również obecność w innych portalach społecznościowych – np. YouTube, Twitter, Blip, MySpace, Facebook? Jeśli tak, to w jakim zakresie?
TB: Chcemy dać internautom możliwość bliższego poznania działalności polskiego prezydenta. Mamy dostęp do ujęć, które nie są dostępne innym mediom. Dzięki naszym relacjom filmowym można zobaczyć więcej. To nie koniec pomysłów na wykorzystanie portalu YouTube. Niedawno po raz pierwszy na naszym kanale poinformowaliśmy o podpisaniu przez prezydenta ważnej dla internautów ustawy. Podobnych pomysłów na pewno będzie więcej. Oczywiście przyglądamy się także innym możliwościom. Uważamy jednak, że liczy się jakość a nie ilość. Nie mamy zamiaru bić rekordów i zakładać profili na oślep na każdym portalu społecznościowym, tylko dlatego, że jest to modne. Duża ilość ikonek z nazwami popularnych portali na stronie głównej nie może być celem samym w sobie. Krótko mówiąc – najpierw dobry pomysł na profil, a potem jego realizacja. Nigdy odwrotnie.
GM: Wkroczenie Lecha Kaczyńskiego do wirtualnej rzeczywistości odbierane jest jako wzorowanie się na Baracku Obamie. Amerykański prezydent jest jednak politykiem o liberalnych poglądach, których zwolennicy stanową większość aktywnych użytkowników sieci. Czy nie obawiają się państwo, że konserwatywny prezydent może spotkać się ze ścianą niezrozumienia ze strony polskich internautów? Oczywiście w najlepszym przypadku. Spora grupa użytkowników sieci to osoby o bardzo negatywnym nastawieniu do głowy państwa. Nie obawiają się państwo zmasowanego ataku? Poseł Mularczyk od niedawna prowadzi swoją kampanię na kanale YouTube. Niestety internauci nie obeszli się z nim łagodnie. W przypadku prezydenta może być podobnie.
TB: Przynajmniej przez jakiś czas działania polityków w sieci będą porównywane do pomysłów sztabu Obamy. Przyczyny można by wymieniać długo – to temat na osobny wywiad. Rozmach z jakim zrobiono jego stronę wyborczą i skala mobilizacji internautów, jaką udało się zbudować robią wrażenie. Jesteśmy jednak bardzo dalecy od prostego naśladownictwa. Po pierwsze mamy swoje pomysły. Po drugie to częsty błąd. Coś, co sprawdziło się gdzie indziej, wcale nie musi sprawdzić się u nas i na odwrót. Pozornie jest to murowany przepis na sukces, ale efekt często jest odwrotny od zamierzonego. Poza tym proszę zwrócić uwagę na różnice między stroną Obamy z okresu kampanii a nową stroną Białego Domu uruchomioną już po zaprzysiężeniu. Strona urzędu ma swoją specyfikę i nie można o tym zapominać.
GM: Czy równolegle z wkroczeniem prezydenta do sieci, planowane są działania „offline”, które będą budowały wizerunek głowy państwa jako osoby otwartej na nowe technologie?
TB: Uważamy, że wystarczy pokazać prezydenta takim, jakim jest. Taki cel sobie postawiliśmy. Budowanie wizerunku sugeruje, że jest to jakiś sztuczny zabieg kreowania wrażenia, często nie mającego wiele wspólnego z rzeczywistością. Od tego jesteśmy dalecy.
GM: Jakie inne – być może niewykorzystywane jeszcze przez polskich polityków – elementy marketingu internetowego zamierza wdrożyć Kancelaria Prezydenta w najbliższym czasie?
TB: Nie wszystko możemy i chcemy zdradzić. Poza tym wolimy najpierw coś zrobić, a potem o tym mówić. Wszyscy lubimy niespodzianki, więc postaramy się, żeby ich nie zabrakło. Mamy ambicję udowodnić, że strona urzędu może być zrobiona w ciekawy sposób. Na pewno warto obserwować czy nam się to uda.
GM: Czy w pana ocenie, możliwe jest zbudowanie sieciowej społeczności wokół prezydenta w oparciu o rozwiązania, które planujecie państwo wdrożyć?
TB: Już w tej chwili jest niemała grupa osób, które odwiedzają serwis prezydent.pl regularnie. Są to jednak głównie osoby poszukujące konkretnych informacji. O społeczności można mówić dopiero wtedy, gdy taka grupa zaczyna się w jakiś sposób komunikować między sobą lub chociaż z redaktorami serwisu. Nasza strona będzie dawała takie możliwości. Spróbujemy dotrzeć do szerszej grupy odbiorców i zaoferować im ciekawy kontent w atrakcyjnej formie. Na pewno jednak nie zamierzamy wchodzić w obszar portali typowo społecznościowych. Wykorzystamy jedynie te elementy, które naszym zdaniem mogą się sprawdzić.
Pobierz ebook "Social media marketing dla firm i agencje się w nim specjalizujące"
Zaloguj się, a jeśli nie masz jeszcze konta w Interaktywnie.com - możesz się zarejestrować albo zalogować przez Facebooka.
Pomagamy markom odnosić sukces w Internecie. Specjalizujemy się w pozycjonowaniu stron, performance marketingu, social …
Zobacz profil w katalogu firm
»
W 1999 roku stworzyliśmy jedną z pierwszych firm hostingowych w Polsce. Od tego czasu …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Pozycjonujemy się jako alternatywa dla agencji sieciowych, oferując konkurencyjną jakość, niższe koszty i większą …
Zobacz profil w katalogu firm
»
1stplace.pl to profesjonalna agencja SEO/SEM, specjalizująca się w szeroko pojętym marketingu internetowym. Firma oferuje …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Projektujemy i wdrażamy strony internetowe - m.in. sklepy, landing page, firmowe. Świadczymy usługi związane …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Serwis prezydent.pl to nie jest pomysł obecnej ekipy - jest dostępny od ponad 10 lat, tak więc w przypadku jej zmiany pewnie zachowa swoją funkcję, może z innym zdjęciem w headerze. :) <br /> <br /> Bez względu na sympatie polityczne cieszy mnie, że hasło \"Internet\" w polskiej polityce oznacza coś więcej niż prowadzony raz na kwartał update strony w domenie .gov.pl. Tak trzymać!
kto pamieta zlamana flage na stronie prezydenta kwasniewskiego<br /> wpisujcie miasta...
Podejrzewam, że z domeną po następnych wyborach prezydenckich będzie to, co po poprzednich ;). Czyli że zostanie przekazana kolejnej ekipie administrującej kancelarią. Partie i politycy się zmieniają, a urzędnicy nieraz trwają i trwają, i to oni mają karteczkę z hasłami :)
albo opcja 4-ta, po przegranych wyborach strone przeniosa na nowa domene, a prezydent.pl bedzie przekierowywal na nowy adres.
Prezydent.pl to dobry adres. Dobry, ale jakby przechodni. Zakładam z nadzieją, że w przyszłym roku prezydentem będzie inna persona niż obecnie, co wtedy z serwisem?<br /> Zakładam 3 opcje:<br /> 1. adres ten zostanie dożywotnio przypisany Lechowi Kaczyńskeimu /w końcu tytuł \"prezydenta\" zachowuje się do końca życia a nawet chyba dłużej/ <br /> 2. \"to będzie zależało od przyszłego prezydenta. Domenę oczywiście przekażemy.\"<br /> 3. jesteśmy przekonani, że prezydentem ponownie zostanie Lech Kaczyński