
Kiedy czytamy, słuchamy czy oglądamy reklamy, często odnosimy wrażenie, że prezentowane w nich właściwości danych produktów nachalnie przekraczają cienką granicę pomiędzy fikcją a rzeczywistością. Ale czy to oznacza, że świat przedstawiany w przekazach reklamowych jest nieracjonalny? Niekoniecznie...
Nie ma nic magicznego w tym, że po zastosowaniu cudownego szamponu doświadczymy zmysłowej ekstazy - jest to warunek, którego od danego produktu oczekujemy, warunek, jaki musi on spełnić. Magicznym i cudownym byłoby, gdyby tak się nie zdarzyło, ale to nie może mieć miejsca, ponieważ reklama straciłaby swój sens. W reklamach istnieją pewne sekwencje zdarzeń, które są konieczne. Relacje pomiędzy nimi powinniśmy uznać za logiczne - jeżeli szampon doprowadza kobietę do orgazmu, to kobieta jest doprowadzona do orgazmu przez szampon – a decydując się na zakup produktu, nawet jeżeli nie wierzymy w jego moc, akceptujemy te relacje, czyli uznajemy je za prawdopodobne. Kluczem jest odróżnienie prawa od czystego faktu fizycznego. Nie możemy sobie wyobrazić, że jeden plus jeden równa się cztery, ale nic nie stoi na przeszkodzie, abyśmy wyobrazili sobie niekonwencjonalne działanie danego produktu. Małe prawdopodobieństwo pojawienia się pewnego zdarzenia nie jest jednoznaczne z niemożliwością jego wystąpienia. Ponieważ prawo jest z definicji czymś, co można łamać, okazuje się, że nie powinniśmy krytykować przekazów reklamowych za brak realizmu, gdyż to właśnie w nich, w przeciwieństwie do rzeczywistości, obowiązuje racjonalne prawo.
Ok, kraina reklamy jest krainą zdrowego rozsądku i nawet najbardziej absurdalne korzyści, jakie oferuje dany produkt, są jak najbardziej racjonalne, ponieważ są zgodne z regułami prawa oraz z obowiązującymi w przekazie reklamowym zasadami. Ale co z tego wynika, jeżeli i tak odnosimy wrażenie, że jest odwrotnie? Paradoksalnie może okazać się, że jest to jedna z przyczyn skuteczności tekstów reklamowych. Uwodzenie opiera się na grze pozorów, polega na złudzeniu, które czeka, aż weźmiemy je za realne - reklama, zacierając granicę pomiędzy tym co autentyczne i sztuczne, racjonalne i nieracjonalne, sprawia, że dajemy jej się uwieść... tak samo jak pięknej kobiecie...
ja tam mogę sobie wyobrazić ze 1+1=4, żaden problem ;) a post całkiem ciekawy! respect!
w końcu jakis fajny avatar
"Uwodzenie opiera się na grze pozorów, polega na złudzeniu, które czeka, aż weźmiemy je za realne - reklama, zacierając granicę pomiędzy tym co autentyczne i sztuczne, racjonalne i nieracjonalne, sprawia, że dajemy jej się uwieść...tak samo jak pięknej kobiecie..." :):) prawda, prawda:)
Interesujące:) pozdrawiam
Nawet jeśli reklama nas nie uwiedzie swoją fikcją, to i tak jest duża szansa że zadziała, choćby ze względu na efekt ekspozycji (bodźce, które obserwator poznał już wcześniej, wydają mu się o wiele bardziej atrakcyjne, powoduje to wykształcenie się reakcji emocjonalnych)
Dodać jeszcze do tego magiczną fikcję o której pisał Maciek - to już w ogóle bajka ... :)
a czy to nie jest trochę tak, że projekcje u konsumentów odbywają się jedynie na podstawie doświadczeń i są jedynie aktywowane dzięki specyficznie ułożonej komunikacji audio wideo? więc czy idąc dalej nie jest to tak, że jeśli coś sobie ubzduram, a później trafi we mnie reklama choćby w 10% pokrywająca się z tym co sobie ubzdurałem, to choćby logiki w niej nie było wcale - to dla mnie podświadomie i tak będzie nosiła symbol autentyczności dzięki wzmocnieniu jej przekazu moim "bzdurnym" doświadczeniem...?
dochodzimy w takim miejscu do uniwersalności reklamy, do tego, że im bardziej banalny... może im bardziej uniwersalna potrzeba zostanie spełniona dzięki zastosowaniu pewnego produktu, tym więcej osób uruchomi podświadomie projekcję na podstawie reklamy. Cała zabawa polega na tym, by stworzyć taki przekaz, który uruchomi projekcję niezależnie od benefitu pokazanego w reklamie. By obraz SZAMPON=ORGAZM wywołał dowolną - pozytywną projekcję, może nie koniecznie orgazm (mimo, że to on pojawił się w reklamie)... ale koniecznie
szmpon ;)
a czy to nie jest trochę tak, że projekcje u konsumentów odbywają się jedynie na podstawie doświadczeń i są jedynie aktywowane dzięki specyficznie ułożonej komunikacji audio wideo? więc czy idąc dalej nie jest to tak, że jeśli coś sobie ubzduram, a później trafi we mnie reklama choćby w 10% pokrywająca się z tym co sobie ubzdurałem, to choćby logiki w niej nie było wcale - to dla mnie podświadomie i tak będzie nosiła symbol autentyczności dzięki wzmocnieniu jej przekazu moim "bzdurnym" doświadczeniem...?
dochodzimy w takim miejscu do uniwersalności reklamy, do tego, że im bardziej banalny... może im bardziej uniwersalna potrzeba zostanie spełniona dzięki zastosowaniu pewnego produktu, tym więcej osób uruchomi podświadomie projekcję na podstawie reklamy. Cała zabawa polega na tym, by stworzyć taki przekaz, który uruchomi projekcję niezależnie od benefitu pokazanego w reklamie. By obraz SZAMPON=ORGAZM wywołał dowolną - pozytywną projekcję, może nie koniecznie orgazm (mimo, że to on pojawił się w reklamie)... ale koniecznie
szmpon ;)