
W każdym szanującym się klubie piłkarskim działają skauci. Ich zadaniem jest wyszukiwanie młodych talentów wcześniej niż zrobi to konkurencja. Obiecujący zawodnicy trafiają do szkółek piłkarskich, drużyn juniorskich, gdzie doskonalą swoje umiejętności. Tylko część z nich trafia do pierwszej drużyny, staje się gwiazdami. Sam jednak proces poszukiwania nowych talentów, inwestowania w nie, jest zdecydowanie opłacalny w ostatecznym rozrachunku. Czy nie powinniście zacząć współpracować ze skautami, żeby przyciągnąć do siebie perły przed konkurencją? A konkurencją może być często też inna branża…
Kto może być skautem? Wykładowca, prowadzący zajęcia. Zna studentów, wie na co ich stać. Można mu dać odpowiednie narzędzia, case’y. Niech młodzież pracuje na żywym organizmie, przykładzie jak najbardziej realnym. Dawca case’a, czyli firma proponująca współpracę, może pomóc w ocenianiu. Może fundować nagrodę dla najlepszych – staż, płatną praktykę…
Skautem może być również opiekun koła naukowego (często to ta sama osoba, ale nie zawsze) – studenckiego, o określonym profilu. Jeżeli działa niedaleko, problemów z nawiązaniem współpracy być nie powinno. Opiekun będzie miał prelegentów z firmy na spotkania, materiały do analizy i plus u przełożonych, że z biznesem współpracuje… Wszyscy wygrywają, tym bardziej, że na koło uczęszczają już studenci bardziej zainteresowani tematyką.
Można studentom zorganizować rozgrywki, konkursy. Niech się wykażą w pracy grupowej, niech rywalizują pomiędzy sobą. A Wy patrzcie i premiujcie najlepszych. Podkładajcie im umowy, proponujcie staże. Niech się rozwijają…
Zróbcie małe tournee po uczelniach. Niech was zobaczą. Niech się młodzi, poszukujący własnej drogi, zainspirują. Pokażcie jak fajnie jest pracować w branży. Jakie kreatywne i rozbudowane projekty robicie. Pokażcie jaką macie z tego satysfakcję… Zaproponujcie warsztaty, wykłady z nagrodami, znajdźcie biuro karier/praktyk. Oni się ucieszą. Wierzcie mi. Nie mówiąc już o studentach. Tylko trzeba im o tym powiedzieć, zadbać o odpowiednią oprawę. To są niewielkie koszty. A korzyści mogą być spore. Dla Was również. Polansować jest się przecież miło. Same plusy…
Co prawda nie wszyscy wyłowieni przez Was studenci będą w przyszłości gwiazdami pierwszej wielkości. Tak jest zawsze. Mamy jednak w Polsce prawie dwa miliony studentów, uczących się na ponad 400 uczelniach. Jest z czego wybierać. Werbujcie skautów, sami się w nich zabawcie i do roboty… Będziecie edukować przyszłe kadry nowoczesnej gospodarki, przy okazji wyławiając perły. Zanim przechwyci ich konkurencja, szczególnie w postaci innych branż...
Kto może być skautem? Wykładowca, prowadzący zajęcia. Zna studentów, wie na co ich stać. Można mu dać odpowiednie narzędzia, case’y. Niech młodzież pracuje na żywym organizmie, przykładzie jak najbardziej realnym. Dawca case’a, czyli firma proponująca współpracę, może pomóc w ocenianiu. Może fundować nagrodę dla najlepszych – staż, płatną praktykę…
Skautem może być również opiekun koła naukowego (często to ta sama osoba, ale nie zawsze) – studenckiego, o określonym profilu. Jeżeli działa niedaleko, problemów z nawiązaniem współpracy być nie powinno. Opiekun będzie miał prelegentów z firmy na spotkania, materiały do analizy i plus u przełożonych, że z biznesem współpracuje… Wszyscy wygrywają, tym bardziej, że na koło uczęszczają już studenci bardziej zainteresowani tematyką.
Można studentom zorganizować rozgrywki, konkursy. Niech się wykażą w pracy grupowej, niech rywalizują pomiędzy sobą. A Wy patrzcie i premiujcie najlepszych. Podkładajcie im umowy, proponujcie staże. Niech się rozwijają…
Zróbcie małe tournee po uczelniach. Niech was zobaczą. Niech się młodzi, poszukujący własnej drogi, zainspirują. Pokażcie jak fajnie jest pracować w branży. Jakie kreatywne i rozbudowane projekty robicie. Pokażcie jaką macie z tego satysfakcję… Zaproponujcie warsztaty, wykłady z nagrodami, znajdźcie biuro karier/praktyk. Oni się ucieszą. Wierzcie mi. Nie mówiąc już o studentach. Tylko trzeba im o tym powiedzieć, zadbać o odpowiednią oprawę. To są niewielkie koszty. A korzyści mogą być spore. Dla Was również. Polansować jest się przecież miło. Same plusy…
Co prawda nie wszyscy wyłowieni przez Was studenci będą w przyszłości gwiazdami pierwszej wielkości. Tak jest zawsze. Mamy jednak w Polsce prawie dwa miliony studentów, uczących się na ponad 400 uczelniach. Jest z czego wybierać. Werbujcie skautów, sami się w nich zabawcie i do roboty… Będziecie edukować przyszłe kadry nowoczesnej gospodarki, przy okazji wyławiając perły. Zanim przechwyci ich konkurencja, szczególnie w postaci innych branż...
Napisz komentarz
Fajny artykuł. Zasanawia mnie tylko na ile dla ew. pracodawcy (poza paroma wąsko wyspecjalizowanymi kierunkami) jest ważne to, że student jest błyskotliwy i za parę lat może być świetnym pracownikiem a na ile "bagaż" doświadczeń osób które pracują w danej branży od lat?
Z drugiej strony znasz przyszlego pracownik od "kołyski" zamiast zatrudniac osobe z ulicy.
myślę, że raczej to studenci powinni się starać pokazać z jak najlepszej strony - widać to często gdy porównuję studentów dziennych i wieczorowych/zaocznych
dzienni mają o sobie mniemanie jako nadczłowieka - genialnego, który znajdzie pracę
zaś to właśnie tych wieczorowych/zaocznych częściej wybieram do współpracy z racji tego, że wiedzą co to PRACA, mają doświadczenie i znają pojęcia dead line; podczas gdy dla dziennych większość rzeczy w pracy to dalsze przedłużenie dzieciństwa...
ot moje obserwacje- nie są regułą, bo spotkałem się, także z zupełnie innymi zachowaniami, ale te opisane powyżej pokazją po trochu to co można zauważyć. Czy więc warto wyłapywać wszystkich studentów? Raczej lepiej im pokazać branżę, ale współpracować tylko z małą częścią, która pokazuje, że im zależy
@piter
Warto wyłapywać tych najlepszych, przecież nie wszystkich. Wykładowcy wiedzą, kto jak pracuje, mogą polecić. Współpracując z uczelniami masz większy wpływ na to, kogo rekrutujesz, kto przychodzi na rozmowę, niż jak przychodzą "z ulicy". Na przykład studenci przeze mnie poleceni, dają sobie radę zawsze (wyjątki sporadyczne). Jeżeli widzę, że ktoś jest zdolny, ale dla niego deadline to abstrakcja lub delikatna sugestia, to raczej go nie polecę. To fakt, że bardzo duża część studentów zaocznych sama płaci za studia, równocześnie pracując i mają inne podejście do pracy. Ale wśród dziennych też znajdziesz sumienne perły... jestem daleki od generalizacji.
@Krzysztof
zupełnie inne wymagania masz w stosunku do ludzi z bagażem doświadczeń, a inne do studentów rozpoczynających karierę. Są pozycje w firmie, których nie zajmą studenci, a są też funkcje, na które nie będą chcieli aplikować ludzie z doświadczeniem. Jednak świeża krew w firmie, często pobudza również innych do pracy...
Trochę w temacie było też tu: http://wiadomosci.mediarun.pl/news/30124,Interaktywnosc_poplaca,tagi_Grupa_Adweb,group2