Jedynie 13% użytkowników deklaruje, że zwraca uwagę na reklamy w serwisach społecznościowych - wynika z raportu przygotowanego przez eBay Advertising.
Jedynie 13% użytkowników deklaruje, że zwraca uwagę na reklamy w serwisach społecznościowych, wynika z raportu przygotowanego przez eBay Advertising.
To dosyć niepokojąca informacja, zważywszy że jeszcze niedawno sporo mówiło się na temat rosnących wydatków na reklamę w serwisach społecznościowych. Powodem takiego stanu rzeczy może być nieumiejętne wykorzystanie tych środków przez marketerów, którzy wciąż - co sami przyznają - nie mają dostatecznej wiedzy na ten temat oraz zachowawcze myślenie reklamodawców nadal obawiających się odważnych kampanii w social media.
Badanie, w którym wzięło udział ponad 1500 internautów z Europy wykazało również, że tylko 18% użytkowników przywiązuje uwagę do reklam w portalach. W dużo lepszej sytuacji są za to serwisy e-commerce. Okazuje się, że aż 60% internautów zwraca uwagę na reklamy w trakcie poszukiwania konkretnego produktu, który chcą kupić.
Osoby te zapytane o rodzaj reklam, które mają największy wpływ na ich decyzje zakupowe odpowiedziały, że są to wyniki wyszukiwania. Osoby, które w ciągu ostatnich sześciu miesięcy sięgnęły do portfela po obejrzeniu w sieci reklamy video stanowią jedynie 7% badanych. Najmniej przyjazne użytkownikom - co nie powinno dziwić - okazały się pop-upy, które pomogły 6% osób podjąć decyzję o zakupie danego produktu bądź usługi.
"Reklamodawcy mają dwa wyjścia" - twierdzi Phillip Rinn z eBay UK. "Jednym jest umieszczanie reklam w najpopularniejszych portalach i serwisach społecznościowych, gdzie jej zasięg jest co prawda spory, jednak konwersja bardzo mizerna. Drugim wyjściem jest targetowanie reklam do wybranych grup odbiorców, co może wiązać się z dotarciem do większej liczby konsumentów poszukujących danego towaru lub usługi i skorych do reakcji", dodał Rinn.
Źródło: Brand Republic
Pobierz ebook "Ebook: Jak skutecznie sprzedawać w internecie"
Zaloguj się, a jeśli nie masz jeszcze konta w Interaktywnie.com - możesz się zarejestrować albo zalogować przez Facebooka.
W 1999 roku stworzyliśmy jedną z pierwszych firm hostingowych w Polsce. Od tego czasu …
Zobacz profil w katalogu firm
»
1stplace.pl to profesjonalna agencja SEO/SEM, specjalizująca się w szeroko pojętym marketingu internetowym. Firma oferuje …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Pozycjonujemy się jako alternatywa dla agencji sieciowych, oferując konkurencyjną jakość, niższe koszty i większą …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Projektujemy i wdrażamy strony internetowe - m.in. sklepy, landing page, firmowe. Świadczymy usługi związane …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Pomagamy markom odnosić sukces w Internecie. Specjalizujemy się w pozycjonowaniu stron, performance marketingu, social …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Myślę, że wniosek jest jeden: obecnie marketerzy/agencje w większości wypadków nie potrafią skutecznie wykorzystywać mediów społecznościowych. Biorąc pod uwagę, że miarą efektywności w SM jest \'engagement\' czyli zaangażowanie to trzeba naprawdę wysilić swój koncept, by zaprojektować kampanię, która \'porwie\' użytkowników. Tu nie chodzi o wieszanie reklam... <br />Pozwolę sobie dodać, że osobiście widziałem ciekawe reklamy na Facebook.
Serwisy społecznościowe dysponują informacjami o nas. Dzięki temu reklama trafia po naszych zainteresowaniach. Oczywiście tego rodzaju reklamy nie da się emitować na n-k, gronie, czy fotce, bo nie mają do tego oprogramowania. Ale co z Facebookiem gdzie w panelu można targetować ultra wąską grupę docelową.<br /> <br /> Podsumowując reklama emitowana w serwisach społecznościowych na zasadzie random i skali nie ma sensu i nie różni się od reklamy na gazeta.pl, mimo, że klasyfikujemy ją do kategorii \"społeczności\". Ale idea reklamy w serwisach społecznościowych jest zupełnie inna i w niektórych miejscach została wcielona w życie.
Przyklady karty INGu czy Coke przeczą.<br /> <br /> Po prostu kwestia dobrej kreacji - ktora czasem kosztuje. Wiec reklamodawca i agencja i dzie na latwizne....
Oczywiscie badanie ebay nie moglo byc inne. A 1500 osob to w dobie Internetu super duza grupa badanych.