Google i Facebook oskarżane są o zmowę.
W zeszły piątek sędzia z Nowego Jorku ujawnił szczegóły pozwu przeciwko Google, w którym jednym z głównych zarzutów było to, że Google i Facebook zmówiły się w celu sfałszowania cen reklam i zmonopolizowania rynku. Według oskarżenia, kiedy Facebook zaczął zdobywać popularność jako konkurencyjny reklamodawca, Google zawarł z nim porozumienie w celu zmniejszenia konkurencji w zamian za zapewnienie firmie Zuckerberga przewagi w aukcjach reklam prowadzonych przez Google. Projekt nazywał się „Jedi Blue”.
Agencje social media - ebook z rankingiem trendów. Pobierz w pdf
Niezredagowane informacje pokazują bowiem, jak głębokie było rzekome porozumienie między Facebookiem a Google. Obie firmy miały uzgadniać udział oraz wyniki aukcji reklam online. Firma Marka Zuckerberga zobowiązała się ponoć do brania udziału w 90 proc. licytacji, o których informował ich Google i miała wydawać na nie co najmniej 500 milionów dolarów rocznie. Google z kolei miał zagwarantować, że Facebook wygra 10 proc. licytacji. Chodzi więc o ogromne sumy. Google bowiem codziennie sprzedaje 11 miliardów przestrzeni reklamowych, a jego marża to ]od 22 do nawet 42 proc.
Co na to Facebook? Dla Zuckerberga to zwykłe partnerstwo, jakich wiele, wynika z jego oświadczenia:
(...) tego typu porozumienia są powszechnym działaniem w branży – podobne umowy zawarliśmy również z kilkoma innymi firmami. Facebook stale inwestuje w istniejące partnerstwa i nawiązuje nowe, aby zwiększać konkurencję w aukcjach reklamowych oraz zapewniać najlepsze wyniki dla reklamodawców i wydawców. Jakiekolwiek sugestie, że tego typu porozumienia źle wpływają na konkurencję, są bezpodstawne.
Eksperci nie są jednak już tacy pewni. Istnieje bowiem możliwość, że wydawcy i reklamodawcy zwyczajnie przepłacają i tracą miejsca docelowe z powodu rzekomej zmowy, którą Google i Facebook, zawarły, by zachować dominację na rynku reklam online. Wielu reklamodawców skarży się na brak dostępu do innych konkurencyjnymi sieciami reklamowymi, a rewelacje w niezredagowanym procesie sądowym Google pokazują, że kierownictwo giganta technologicznego pracowało pilnie, aby zdusić konkurencję. Jak? Na wiele różnych sposobów.
Google i Facebook miały ściśle współpracować, aby pomóc Facebookowi w rozpoznawaniu użytkowników na aukcjach. Firmy zintegrowały swoje zestawy programistyczne (SDK), aby Google mógł przekazywać dane Facebooka w celu dopasowania plików cookie. Współpracują również nad poprawą zdolności Facebooka do rozpoznawania użytkowników korzystających z przeglądarek z zablokowanymi plikami cookie, na urządzeniach Apple i w przeglądarce Safari firmy Apple, omijając w ten sposób wysiłki zmierzające do zaoferowania użytkownikom zwiększonej ochrony prywatności.
Thread incoming. AGs lawsuit v Google posted upon orders of court. Simply put, there is A LOT. I previously called Google "screwed" despite redactions but there are more eye poppers.
— Jason Kint (@jason_kint) October 22, 2021
I'm starting with Facebook market rigging allegations. Congrats Sheryl Sandberg on redaction. /1 pic.twitter.com/WjPbork55D
Zgodnie z rozmową z 2 kwietnia 2019 r. między pracownikami Facebooka, gdy Facebook miał problemy z dopasowaniem użytkowników w przeglądarce Safari firmy Apple, Google był gotowy „zainicjować szczegółową dyskusję z działem produktowym i prawnym, aby umożliwić Facebookowi zbieranie sygnałów od klienta (za pomocą javascriptu) i przekazywanie ich do zapytania ofertowego przez Google.
Ale to nie wszystko. Według pozwu, Google wyraźnie zmierza do stworzenia tzw. walled garden, czyli zamkniętego ekosystemu danych, w których to on będzie arbitrem rozstrzygającym wszelkie spory. Wynika z niego, że Google nakłoniło użytkowników do udzielenia przeglądarce Chrome pozwolenia na śledzenie ich w otwartej sieci i na stronach niezależnych wydawców. Ci użytkownicy musieli również udzielić Google pozwolenia na wykorzystanie tych nowych danych śledzenia Chrome do sprzedaży własnych reklam. Nie mieli już więc wyłącznego prawa do korzystania z własnych danych o odbiorcach, co powodowało spadek wartości ich własnej przestrzeni reklamowej, a jednocześnie korzystnie wpłynęło na sprzedaż reklam we własnych usługach Google, takich jak YouTube.
W podobnym tonie, pozew oskarża również Google o celowe spowalnianie czasu ładowania reklam innych niż AMP „poprzez sztuczne, jednosekundowe opóźnienia” tak, aby Google'owe AMP uzyskały „wzrost porównawczy”.
Pobierz ebook "Jak reklamować firmę w Google w 2024 roku. Poradnik dla przedsiębiorców i marketerów"
Zaloguj się, a jeśli nie masz jeszcze konta w Interaktywnie.com - możesz się zarejestrować albo zalogować przez Facebooka.
Pomagamy markom odnosić sukces w Internecie. Specjalizujemy się w pozycjonowaniu stron, performance marketingu, social …
Zobacz profil w katalogu firm
»
W 1999 roku stworzyliśmy jedną z pierwszych firm hostingowych w Polsce. Od tego czasu …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Projektujemy i wdrażamy strony internetowe - m.in. sklepy, landing page, firmowe. Świadczymy usługi związane …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Pozycjonujemy się jako alternatywa dla agencji sieciowych, oferując konkurencyjną jakość, niższe koszty i większą …
Zobacz profil w katalogu firm
»
1stplace.pl to profesjonalna agencja SEO/SEM, specjalizująca się w szeroko pojętym marketingu internetowym. Firma oferuje …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Najgorsze jest to, że praktycznie nie mają konkurencji. Gogle to najpopularniejsza przeglądarka na świecie i reklamodawcy tak czy siak będą płacić.