Ściąganie aplikacji jest jak jazda autostopem

Oto zestaw najdziwniejszych aplikacji na smartphony.

Mam w zasadzie dwie motywacje, które sprawiają, że ściągam aplikację. Potrzeba, bo potrzeba jest matką wynalazków i osobisty syndrom dadaistyczny. To drugie to dobra metoda - coś wrzucasz, coś wyciągasz.

Znajduje aplikacje w taki sposób, w jaki podróżuję - żadne zorganizowane wycieczki. O wiele bardziej interesujące jest działanie ślepego losu. Zgubić się, to najlepsze co można zrobić, także w przypadku mobile. Szczególnie, gdy przerzuciło się niedawno na Androida, rezygnując z iOS'a i można znaleźć dosłownie wszystko. Prawdziwy pchli targ, ale trzeba uważać, od kogo ściąga się towar.

Bywa więc tak, że wpisuję w Google Play dziwne słowa i czekam na cudowny wynik, jak na przepiękny utwór poetycki (który bardzo często okazuje się być spamem). Może to trwać nawet od godziny 20:00 do 3:00 nad ranem. Dalsze wykwity uzależnienia od internetu przemilczę.

Była taka potrzeba, żeby znaleźć antidotum na zachowania mojego kota. Kota, który potrafi godzinami drapać w drzwi, ogłaszać światu, że jest jego panem i władcą i miauczeć na potęgę posępnego czerepu. Mocy mi jednak ubywa, więc szybko wklepuję w telefon dziwne zbitki wyrazów i nagle mam! Tak trafiam na aplikację: Human-to-Cat Translator - doskonale działa na małego terrorystę, niczym melisa na skołatane nerwy. Mamy w niej do dyspozycji kilkanaście nagrań kocich dźwięków, od małych mruczących kociąt do naprawdę wkurzonych kocurów. Możemy także komponować serie dla naszych pupilków. Ale uwaga, nie na każdego kota taka aplikacja działa dobrze i nie odpowiadam za porwane firanki.

Zobacz jak działa Human-to-Cat Translator:

Aplikacji dla zwierząt jest cała masa, ale skoro w Stanach powstała nawet dla nich telewizja (DogTV), to widocznie trend ma się dobrze. Mój kot grywa też na iPadzie w Game for Cats. Najbardziej lubi planszę z myszką biegającą po żółtym serze.

Gdy rozkłady pociągów na www.pkp.pl nie działały i już myślałam, że nie wrócę do stolicy, przetestowałam kilka aplikacji autostopowych. Są całkiem OK. Znajdujecie kierowcę, dorzucacie się do paliwa i możecie jechać w świat. Tak korzystam z OtoDojazd.pl czy carpooling.pl. To całkiem niezła alternatywa dla kolei, chociaż muszę przyznać, że aplikacja Bilkom jest świetna i wielokrotnie mi pomogła. Za nią należy się chapeau bas.

Fun apps też ściągam. Trzeba przecież przetestować jak wygląda się z wąsami - BoothStache, albo z Rubensowskim podbródkiem - FatBooth. Potem sprawdzić, czy koledzy z pracy wyglądają równie dobrze. Specjaliści nie powinni ignorować takich aplikacji, bazują one na najprostszym i zarazem najskuteczniejszym mechanizmie człowieka - ciekawości.

Edytowanie zdjęć w SnapSeed:

Kolejna rzecz: nie wyobrażam sobie życia bez absolutnych klasyków: Facebooka, Foursquare'a, Instagramu oraz JakDojade.pl oraz masy aplikacji zdjęciowych. Z tej ostatniej kategorii, szczególnie polecam Snapseed. Niezwykle bogata w filtry, dzięki którym zdjęcia nabierają szczególnego kolorytu (np. po dodaniu opcji drama uzyskamy prawie Burtonowski klimat obrazu). Aplikacja jest darmowa i w moim przekonaniu jest jedną z najlepszych w tym segmencie.

Na koniec, mała anegdotka. Przyznam się, że mam ulubiony serial: Breaking Bad, i właśnie podczas jednej z nocnych podróży znalazłam doskonałe Soundboardy z tego arcydzieła. Ustawiłam z niego dźwięki notyfikacji. Telefon za każdym razem odzywał się słowami Waltera White'a HEISENBERG! Tylko najstraszniejsze, że odezwał się nocą, zaraz przy moim uchu, gdy nadchodziła faza REM i prawie umarłam na zawał.

Autorka: Magdalena Jędrusiak - social media manager w Kalicinscy.com

Pobierz ebook "Social media marketing dla firm i agencje się w nim specjalizujące"