
"Gilmore Girls", którego zmierzch przypadł na lata rozkwitu mediów społecznościowych, wraca już jutro w Netfliksie. Serwis, ku uciesze dzisiejszych 30-latków, postanowił wskrzesić ten serial i wiele wskazuje na to, że - mimo że nie jest to jedyna reanimacja w tym stylu - ta będzie najgłośniejszą. A widać to głównie w mediach społecznościowych.
Netflix, który z uwagą śledzi społeczne trendy zarówno offline, jak i online, chętnie sięga po stare, sprawdzone formaty. Te, ożywione po latach, wracają z lepszym bądź gorszym skutkiem artystycznym, ale zawsze mogą liczyć na to, że wzbudzą duże zainteresowanie. Niekoniecznie krytyków, ale zwłaszcza fanów, którzy - mimo że dobrych seriali ci teraz dostatek - chętnie cofają się do czasów, gdy błyskotliwe, gęsto inkrustowane odniesieniami do pop kultury dialogi Amy Sherman-Palladino wydawały się szczytem telewizyjnej finezji; a oni sami byli młodzi.
A takich nie brakuje. Mimo że "Gilmore Girls" nie był, nawet w latach 2000-2007, najbardziej docenianym, ani nawet jednym z dziesięciu najbardziej docenianych telewizyjnych seriali, miał coś, czego innym brakowało, czyli lojalną, zaangażowaną publiczność. Co ważne, publiczność, która dzisiaj jest targetem, mogącym pozwolić sobie na opłacenie netfliksowej subskrypcji, a swoje opinie chętnie wyraża zarówno offline, jak i online.
Kampania promocyjna "Gilmore Girls: A Year in the Life", czyli kolejnej odsłony produkcji, która w Polsce emitowana była pod tytułem "Kochane kłopoty", uwzględniała oba kanały, wykorzystując najbardziej lubiane miejsca, postaci, czyli bez skrępowania grając na sentymentach. Po tym wstępie nie będzie zaskoczeniem informacja, że w dniu 16. "urodzin" serialu, czyli 5 października br., zdecydowano się na odtworzenie, w realu, pojawiającej się niemal w każdym odcinku, jadłodajni Luke'a. Ponad 200 lokali w USA zostało wystylizowanych na słynne Luke's Diner, a stylizacja obejmowała nie tylko logo, ale też specyficzny dress code właściciela i jego restrykcyjne zasady.
Ponadto, kubki oprócz cytatów na temat kawy, pochodzących z "Gilmore Girls", zwierały bonus w postaci 3-miesięcznej darmowej subskrypcji Netfliksa. Można przypuszczać, że to własnie on stanowił zachętę do stania w długich kolejkach.
Nawet 200 restauracji to jednak mało, by zamortyzować wydatki na kampanię, które musiała znaleźć kontynuację w mediach społecznościowych. Netflix, prowadząc kampanię w realu, zachęcał jednocześnie do robienia zdjęć w charakterystycznym kubkiem i wrzucania ich na swoje społecznościowe profile z hasztagiem #HappyBirthdayGilmore or #LukesDiner. Wszystko, by zarażać entuzjazmem. Najwidoczniej się udało. Jednodniowa akcja, okazała się hitem na Twitterze.
@thelaurengraham Hour wait for coffee from Luke's? 100% worth it! #GilmoreGirlsIsLife #HappyBirthdayGilmoreGirls pic.twitter.com/ZdLldJ4Bi2
— Lauriel⚓️ (@lauriel42) 6 października 2016
Wild line-up along Adelaide for #LukesDiner @GilmoreGirls pop-up. Nice marketing #Netflix pic.twitter.com/rHn2lN01x6
— Amanda Grant (@amandamgrant) 5 października 2016
Na Twitterze i Facebooku zresztą działo się dużo, dużo więcej. Twórcy nie tylko przypominali, co ciekawsze czy bardziej wzruszające momenty z serialu, ale też animowali społeczność zachęcając, by opowiedziała się po jednej z trzech stron romantycznego konfliktu; zdradzali, co dzieje się za kulisami (w granicach tolerancji oczywiście), sugerowali długo oczekiwane rozwiązania fabularne, publikowali zdjęcia i tworzyli GIF-y. Także te, które nie odnosiły się bezpośrednio do serialowych perypetii
Netflix uznał bowiem, że zwieńczenie przygód trzech generacji kobiet, których relacje (zwłaszcza w najwyższej kategorii wiekowej) nie zawsze układały się pomyślnie, warto obejrzeć... właśnie w towarzystwie matek. Pomysł, cokolwiek ryzykowny, znalazł swoje odzwierciedlenie w serii animowanych GIF-ów.
O "Gilmore Girls: A Year in the Life" było głośno także na Snapchacie. Choć platoforma ta lubiana jest zwłaszcza przez najmłodszych użytkowników, a więc takich, którzy emocjonalnego stosunku do "Gilmore Girls" mieć nie mogą, Netflix wyraźnie ją lubi. Zdecydował się więc, że na około 10 tysiącach kubków z jadłodajni Luke'a, oprócz cytatów, znajdą się także snapcody, zachęcające do używania sponsorowanych filtrów.
Obraz zawierający toster i logo Luke'a został wyświetlony 880 tys. razy, a docierając do ponad 500 tysięcy użytkowników. Tym samym Netflix stał się jedną z pierwszych marek, która testowała tę, nową na Snapchacie, formę promocji.
Istniejemy na rynku reklamowym od 2007 r. Przez ten czas zbudowaliśmy nie tylko naszą markę, ale przede wszystkim...
Zobacz profil w katalogu firm »
dih.pl to zespół specjalistów branży IT. Jako agencja e-commerce działamy od 12 lat. Od 7 lat jesteśmy...
Zobacz profil w katalogu firm »
Pomagamy markom odnosić sukces w Internecie.
Specjalizujemy się w pozycjonowaniu stron, performance marketingu,...
Zobacz profil w katalogu firm »
Projektujemy i wdrażamy strony internetowe - m.in. sklepy, landing page, firmowe.
Świadczymy usługi związane z...
Zobacz profil w katalogu firm »
Pozycjonujemy się jako alternatywa dla agencji sieciowych, oferując konkurencyjną jakość, niższe koszty i...
Zobacz profil w katalogu firm »
BIZZIT S.A. to Mistrz Polski w pozycjonowaniu stron internetowych już w 2008 roku (oraz nagrody i wyróżnienia)....
Zobacz profil w katalogu firm »