O tym, dlaczego Pudelek już nie kręci i czy Onet.pl to przeżytek dowiesz się z felietonu brand managera agencji "Ostryga".
Pisząc ten tekst i próbując odnaleźć w pamięci ulubione strony internetowe, naszła mnie myśl straszna. Dlatego zanim wymienię tych kilka adresów, muszę podzielić się swoją obserwacją. Otóż niespecjalnie przepadam za formą strony internetowej! Więcej, coraz częściej dochodzę do wniosku, że taka forma podawania informacji po prostu się zużywa!
Pamiętam początki Internetu w Polsce - czasy, gdy byłem zachłyśnięty jego otwartością i tym, że każdy mógł napisać to, co mu ślina na język przyniosła. Dziś z tych samych powodów mam nieodparte wrażenie, że sieć zaczyna przypominać jedno wielkie śmietnisko. Im jest większe, tym bardziej śmierdzi i trudniej znaleźć w nim coś wartościowego.
Dlatego wielkie portale omijam z daleka. Nie czytam Onetu i nie kręci mnie Pudelek. Prawdę mówiąc, rzadko kiedy zaglądam nawet na branżowe blogi. Nie mam (już) konta na Pintereście i mało mnie obchodzi, co znalazło się na pierwszej stronie Demotywatorów.
Być może jestem nietypowym internautą, bo wszystkie te strony na brak popularności w Polsce nie narzekają. Ale pociesza mnie myśl, że nie jestem sam. Inaczej nie dałoby się wyjaśnić faktu, że pod względem czasu spędzonego w sieci mój ulubiony serwis bije wszystkie wymienione wcześniej na głowę.
Tak, tak - Facebook to nie tylko miejsce, gdzie na dzień dobry dowiaduję się, który z moich znajomych właśnie stał się singlem, a który wybiera się na koncert Madonny. Tu jak na tacy dostaję dokładnie te subskrybowane treści, które po pierwsze chcę znajdować, po drugie rekomendują mi przyjaciele (nie podejrzewam ich o brak gustu). Cudowne!
Jakiś czas temu uwiodła mnie jeszcze jedna nowinka. Jeszcze lepiej zagregowane informacje, (bo w formie kanałów tematycznych) mogę mieć teraz podane w formie przypominającej prawdziwą gazetę dzięki aplikacji Flipboard na iPadzie! Dziś nie wyobrażam sobie bez niej śniadania. Włączam tablet i właśnie tam, w estetycznej, wolnej od spudelkowaconych pseudonewsów, przeglądam, co w trawie piszczy.
Na pierwszy ogień kanały newsowe: CNBC, Bloomberg, BBC News, Guardian. Wszystkie newsy ze świata, których w Polsce jest jak na lekarstwo, w jednym miejscu. Po pierwszej kawie zaglądam do świata branży, żeby przypadkiem nie zostać w tyle: TechCrunch, Mashable, Social Media Today, Social Media Examiner. W końcu zaglądam do sekcji Flipboard Picks, aby sprawdzić, co jeszcze może mi zaoferować aplikacja... i znajduję PitchforkTV - muzyka dla moich uszu w genialnej formie wideogazety!
Na koniec odpalam Safari i szybka rundka po ulubionych. Zaglądam na FWA, by zaczerpnąć inspiracji. Czasem odwiedzę też trendhunter.com, by spośród setek bezużytecznych trendów wyłowić ten jeden wart uwagi. Na koniec schodzę na ziemię i czytam maile, zaczynając od newsletterów branżowych i wybierając tylko te, które naprawdę mnie interesują.
Lenistwo? Możliwe. Ale wolę wierzyć, że tu nie chodzi o strony jako formę, ale o kontent. Niech żyje więc Facebook, Filpboard i agregacja treści.
Krzysztof Winnik, Brand Manager & Social Media Director agencji "Ostryga" Związany z rynkiem interactive i social media od 7 lat. Obecnie kieruje agencją strategicznego marketingu społecznościowego Ostryga (OS3 Group SA). Wcześniej stał na czele NuOrder Group, zbudował dział media & e-marketingu w NIVEA Polska oraz budował wielopoziomowe strategie interaktywne na poziomie CEE, doradzając klientom korporacyjnym. Posiada bogate doświadczenie teoretyczne i praktyczne w zakresie budowania marki w mediach cyfrowych ze szczególnym uwzględnieniem social media. Pracował dla takich marek jak: Unilever, Play, PKO Bank Polski, PZU, Hortex, L'oreal, NIVEA, Polpharma, Big Star, Knauf Insulation, Gedeon Richter. |
Pobierz ebook "Social media marketing dla firm i agencje się w nim specjalizujące"
Zaloguj się, a jeśli nie masz jeszcze konta w Interaktywnie.com - możesz się zarejestrować albo zalogować przez Facebooka.
W 1999 roku stworzyliśmy jedną z pierwszych firm hostingowych w Polsce. Od tego czasu …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Pomagamy markom odnosić sukces w Internecie. Specjalizujemy się w pozycjonowaniu stron, performance marketingu, social …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Pozycjonujemy się jako alternatywa dla agencji sieciowych, oferując konkurencyjną jakość, niższe koszty i większą …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Projektujemy i wdrażamy strony internetowe - m.in. sklepy, landing page, firmowe. Świadczymy usługi związane …
Zobacz profil w katalogu firm
»
1stplace.pl to profesjonalna agencja SEO/SEM, specjalizująca się w szeroko pojętym marketingu internetowym. Firma oferuje …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Dziękuję za zwrócenie uwagi - kłania się czytanie ze zrozumieniem;) Jak widać, zboczenie zawodowe - patrzenie na linki i ścieżkę, a przeoczenie leadu. Mea culpa;)
@Magdalena Ławniczek: w leadzie jest wyraźnie zaznaczone, że to felieton :)
W takim razie jak dla mnie powinno być zaznaczone, że ten tekst to felieton, a nie artykuł z działu biznes, temat: social media, bo to jednak różnica.<br /> Po artykule spodziewam się logicznych argumentów, drążenia i wyczerpania tematu, a tutaj mamy zarys i subiektywne spojrzenie na temat (\"Moje WWW\"), w czym zresztą nie ma niczego złego. Problem w tym, że gdyby Autor nie wyjaśnił, co napisał, dalej odbierałabym tekst jak wcześniej. Chyba podobnie do mnie myśleli inni, co wynika z komentarzy. <br /> Może więc Redakcja oznaczyłaby tego typu teksty choćby podtytułem \"Moje WWW\" czy też etykietą \"felieton\"? Uniknęłoby się zamieszania i nie robiło Autorowi takich uwag.
Dziękuję za ciekawe komentarze.<br /> Mam jednak poczucie, że wynikają one z drobnej nieścisłości - intencją moją i redakcji Interaktywnie było stworzenie tekstu z cyklu \"moje www\" - czyli subiektywnego przeglądu ulubionych stron internetowych. W podobnej formule wypowiadali się ostatnio również Dawid Szczepaniak z PAG i Łukasz Lewandowski z K2. <br /><br /><strong>Napisałem felieton - tekst, w którym mówię o sobie i swoich przyzwyczajeniach - dlatego, gdy piszę, o tym, że \"pudelek nie kręci\" znaczy to tyle, że nie kręci MNIE (niezależnie od wyników w MegaPanelu). Gdy piszę o aplikacjach mobilnych - znów piszę o własnych odczuciach, a nie o tendencjach na rynku.<br /></strong><br /> Niezależnie - temat tego, na ile moje przyzwyczajenia i sposób korzystania z sieci są reprezentatywne dla społeczeństwa jest ciekawym tematem do dyskusji i miło mi, że udało się taki dialog wywołać :-)
tak czy inaczej wszyscy mniejsi integrują się z FB.
Gratuluję ciekawego tekstu i dość śmiałej tezy, ale podobnie jak przedmówcy jestem dość sceptycznie do niej nastawiony: prawda, że mechanizmy agregacji niusów są użyteczne dla użytkowników, ale istnienie takich \"gadżetów\" jeszcze nie przesądza o ich odejściu od prostych stron www<br /> No i nie zgodzę się z twierdzeniem, że społeczności już nie kręci pudelek, ani onet.
Też nie rozumiem, czy Autor ma na myśli formę, czy kontent, czy jedno i drugie. <br /> Jeśli chodzi jakość informacji zamieszczanych w internecie to temat na książkę, bo to ciekawa sprawa nie tylko dla speców od mediów. Faktem jest, że w sieci można znaleźć wszystko i każdy może tu napisać to, co mu ślina na język przyniesie - taka jej uroda. W efekcie powstaje sporo chłamu, ale też sporo ciekawych informacji, których nie znajdę w innych mediach. Mnie też, tak jak Autora, nie kręci Pudelek, ale to nie znaczy, że odmawiam mu racji bytu, bo zamiast plotek wolę malarstwo. <br /> Na argument ze śmietnikiem dobrze odpowiedział 11 lat temu m.in. Edwin Bendyk w wykładzie „Internet – śmietnik czy sezam kultury?”. Polecam, bo <a href=\"http://www.csw.art.pl/konwersatorium/bendyk.html\" target=\"_blank\" rel=\"nofollow\">tekst</a> nic nie stracił na aktualności.<br /> I jeszcze jedna uwaga: porównywać Facebooka do serwisów informacyjnych to tak jakby porównywać „Transformersy” do „Osiem i pół”. Inna klasa, inna liga, inna forma wreszcie, a każde spełnia swoje funkcje.
\"aplikacja zastąpi serwis\" - bardzo odważne stwierdzenie, powiedziałbym że dalekie od raliów pracy z programistami i marketingowcami, a przecież tak nie jest w Pana przypadku - prawda? argumentuje te idee tylko jako krzykliwy art. ;-)
Feedback ode mnie. Zgodnie ze sztuką, najpierw pozytywy:<br /> Panie Krzysztofie, gratuluję artykułu w <a href=\"http://Interaktywnie.com!\" target=\"_blank\" rel=\"nofollow\">http://Interaktywnie.com!</a> Świetna fota i bio!<br /> Jeśli zaś chodzi o rezerwy, to...<br /> Przeczytałem kilka razy i nadal nie wiem dlaczego aplikacje zastąpią www i dlaczego Pudelek i Onet już nie kręcą (i z tego pewnie powodu Onet wyprzedził YT w ostatnim Megapanelu). <br /> Za to dowiedziałem się, że najważniejsza jest forma (\"gazetowy\" Flipboard vs. śmieciowe www), ale jednak \"(...) tu nie chodzi o strony jako formę, ale o kontent\". WTF? <br /> Facebook jako źródło wartościowych informacji? To chyba żart. Też korzystam, większość \"znajomych\" to ludzie z branży, ale max 5% treści dotyczy sfery zawodowej (i dobrze, bo FB traktuję jako sferę prywatną). Reszta to foty jedzenia, dzieci i kotów oraz zaproszenia do FarmVille.<br /> Pozdrawiam i życzę kolejnych ciekawych przemyśleń!
Panie Krzysztofie, takie pytanie do tytułu powyższego tekstu. W czym aplikacja nawet dedykowana pod dany telefon jest lepsza od strony internetowej? Moim zdaniem i z obserwacji mogę napisać, że to właśnie strony www w wersji mobilnej (\"lajt\") są zdecydowanie bardziej praktyczne i dostępniejsze nie tylko dla użytkowników, ale i dla samych wydawców.