Mamy do nich pragmatyczny stosunek. Denerwują nas reklamy pojawiające się na nich. Lecz gdyby doszło do absolutnego kataklizmu i musielibyśmy płynąć na bezludną wyspę, bez wahania zabralibyśmy komputer z dostępem do sieci, żeby trochę na nich pobyć. Oto o trudnej miłości do… portali społecznościowych.
Bardzo dawno temu, kiedy dzieci nie wiedziały jeszcze czym jest „Facebook”, czy „Nasza- klasa”, modne były różnego rodzaju łamigłówki. Jedna z nich zaczynała się tak „Co by się stało, gdybyś musiał udać się na bezludną wyspę? Co byś ze sobą zabrał?”. Wtedy najczęściej padało „Zabrałbym ze sobą radio”, albo „Najchętniej wziąłbym telewizor”. Postanowiłam przeprowadzić mały test i zadać tę samą łamigłówkę paru „dzisiejszym” nastolatkom i nie tylko. Niemal wszyscy powiedzieli „To ja biorę kompa, do tego sieć i jeszcze fajnie by było, gdybym mógł się połączyć z Naszą-klasą albo Facebookiem, żeby wiedzieć, co u kogo słychać”. Kiedy zapytałam, czemu akurat te trzy rzeczy, większość odpowiedziała „No ale co innego? Mam dostęp do komputera i sieci, czyli mam dostęp do wszystkiego”. W zasadzie nie zdziwiła mnie ta odpowiedź, bo ostatecznie serwisy społecznościowe robią wielką furorę – nie tylko na Zachodzie, u nas także. Kiedy natrafiłam na badanie „Sieci społecznościowe w Polsce” firmy MEC Interaction, utwierdziłam się tylko w tym przekonaniu.
Trochę więcej o przyszłości
Celem badania, jak mówią sami jego twórcy, nie było odpowiedzenie sobie na pytanie, który serwis społecznościowy jest najlepszy. - Wiedząc, jak bardzo specyficznym obszarem są społeczności, a także jak ważne są one z punktu widzenia marketerów, chodziło o zrozumienie ich różnorodności, specyfiki, charakteru, zachowań, zwyczajów i form aktywności ich uczestników – mówi Tomasz Rzepniewski z MEC Interaction. - Chcieliśmy dowiedzieć się także trochę więcej o najbliższej przyszłości, o tym jak internauci zapatrują się na nowe serwisy i czy chętnie by do nich przystąpili. Jeśli tak, to dlaczego? Jaki mają stosunek do obecnych? Czy w najbliższej przyszłości będą częściej korzystać z nich poprzez komórki – dodaje Rzepniewski.
Szczegółowej analizie poddano trzy serwisy społecznościowe: Naszą-klasę, Facebooka oraz Fotkę. Według badań Megapanel Gemius/PBI z lipca 2009 roku wyżej wymienione serwisy uzyskały największy zasięg spośród wszystkich portali społecznościowych. Wśród wszystkich respondentów losowo wyróżniono rozłączne grupy użytkowników powyższych serwisów. Mówiąc prościej - w sytuacji, gdy badany posiadał profil na więcej niż jednym z wyżej wymienionych portali, został on wówczas losowo zakwalifikowany do jednej kategorii (np. osób posiadających profil na Fotka.pl). Co ważne, takim osobom zadawano więcej konkretnych pytań juz w odniesieniu do wspomnianych serwisów. Moje zaciekawienie wzbudziły trzy kwestie. Po pierwsze: stosunek respondentów do serwisów społecznościowych. Po drugie: jak respondenci „zapatrują się” na Internet mobilny. Po trzecie: czy reklamy w Internecie drażnią równie mocno użytkowników serwisów społecznościowych, co standardowych użytkowników globalnej sieci.
Umarł król, niech żyje król!
Badanie pokazało, iż respondenci wykazują się niezwykle pragmatycznym stosunkiem do serwisów społecznościowych. Wielu z nich podkreślało, iż stanowią one nic innego, jak interaktywną książkę kontaktów. Co więcej, z badania wynika także, iż respondenci nie są przywiązani do konkretnych serwisów. Podkreślili oni, że nie przejęliby się utratą profilu na serwisie, natomiast żałowaliby utraty listy znajomych. Badanie wykazało także, iż mają świadomość ciągłego powstawania nowych serwisów społecznościowych, które oferują podobne lub lepsze możliwości. Choć stwierdzili, że nie mieliby problemów ze znalezieniem alternatywy, wyjątkiem byłby w tym przypadku serwis Goldenline. Jednak ku pokrzepieniu serc (marketerów?) ci sami badani stwierdzili, iż … nie są oni jednak w stanie wyobrazić sobie powrotu do świata bez serwisów społecznościowych. Czemu? Ano dlatego, iż jak sami zauważyli, stały się one integralną częścią ich życia.
Według Olafa Szymańskiego, Agency Sales Directora Fotka.pl respondenci nie wyobrażają sobie życia bez serwisów społecznościowych, bo nie tylko dają im one rozrywkę, ale przede wszystkim są idealnym narzędziem komunikacji. Jak podkreśla Szymański, urok serwisów społecznościowych polega na tym, iż stanowią one platformę, dzięki której internauci mogą kontaktować się z kilkoma czy nawet kilkudziesięcioma osobami w tym samym czasie. Dla nich ważne jest to, co w danej chwili czują, chwalą się przed znajomymi aktualnymi zdjęciami z wyjazdu, czy rozmawiają ze sobą na czacie. Czemu nie są zatem przywiązani do konkretnego serwisu? - Nie są przywiązani do konkretnego serwisu, tak jak nie przywiązują się do np. jednego wybranego klubu, w którym się widują. A działa to tak - jeżeli kolektyw wybierze inną przestrzeń, dołączę i będę namawiać innych, by spotkali się w nowymi miejscu ze mną – mówi Olaf Szymański.
Podobne zdanie ma Krzysztof Sobieszek, pełnomocnik Zarządu ds. Badań z Naszej-klasy.pl. Podkreśla, iż wiele badań pokazuje, że znikomy odsetek ludzi kiedykolwiek rezygnuje z takiej aktywności jeśli już została rozpoczęta. Dlatego normalne jest, że obecność w serwisach społecznościowych stała się czymś zupełnie naturalnym, nawet nie do końca uświadomionym, bez czego nie wyobrażamy sobie życia. - Skalę aktywności w serwisach społecznościowych już dziś uznałbym za jeden z większych fenomenów XXI wieku. Najbardziej fascynujące jest to, jak szybko dla ogromnych mas ludzi funkcjonalności, które jeszcze do niedawna były w ogóle nieznane, stały się podstawowymi z punktu widzenia korzystania z Internetu. Zajęło to zaledwie kilka lat – dodaje.
To, że aktywność na serwisach społecznościowych jest spora, nie budzi żadnych wątpliwości. Ciekawym zjawiskiem jest jednak brak przywiązania do konkretnej marki społecznościowej. Nie sposób nie zgodzić się z Tomaszem Rzepniewskim, który stwierdził, iż jest to spore wyzwanie dla działów marketingu serwisów społecznościowych. - Może po to, aby zatrzymać użytkowników, trzeba jednak zacząć mocniej zastanawiać się nad budowaniem wizerunku i reputacji samej marki, wykorzystując do tego mocniej także inne kanały komunikacji – nie tylko Internet? – mówi Rzepniewski. Bo przecież nie ma co do tego wątpliwości, że serwisy społecznościowe to marki, jak każde inne.
Mobilku, mobilku, jak dróżka na Zachód…?
Odchodząc na moment od naszego badania warto w tym miejscu wtrącić (nie bez przyczyny) pewien fakt. A mianowicie - według analityków Morgan Stanley Technology Research szykuje nam się prawdziwa mobilna rewolucja. W jednym ze swoich raportów stwierdzili oni zgodnie, że wiele platform społecznościowych ma potencjał, aby stać się platformami nowego mobilnego modelu komunikacji. Z raportu analityków Morgan Stanley wynika także, że w 2013 roku bezprzewodowo z Internetem łączyć się będzie miliard ludzi.
Jak się jednak okazuje, badanie „Sieci społecznościowe w Polsce” wykazało, iż nasze rodzime społeczności nie korzystały oraz nie zamierzają korzystać z Internetu przez telefon komórkowy. Odpowiedź, jaka najczęściej padała to ,,Nie czuję takiej potrzeby".
- Moim zdaniem mobilny Internet zupełnie niesłusznie traktowany jest wciąż jako coś zbędnego, coś bez czego możemy się obejść – komentuje Marcin Woźniak, COO ARBOmedia A.G. i jak sam podkreśla, nie ma tu znaczenia jakość połączeń, lecz co najwyżej ich koszt. - W miarę popularyzacji zaawansowanych aparatów oraz spadku cen opłat za transfer danych coraz więcej osób doceni mobilne społeczności i będzie chętnie z nich korzystać. Wiele serwisów ma już przygotowane wersje na komórkę, a kolejne idą w ich ślady – prognozuje Woźniak.
Badania Nielsena pokazują, że w ujęciu globalnym to właśnie społeczności są jednym z głównych czynników napędzających rozwój mobilnego Internetu. Jednak w Polsce ludzie wciąż deklarują brak potrzeby mobilnej aktywności w społecznościach. Przyczyn tego stanu rzeczy jest wiele. Nie da się ukryć, że jedną z nich może być niska edukacja społeczeństwa w temacie korzystania z Internetu przez komórki.
- Według mnie większość użytkowników nie wie nawet w jaki sposób mogłaby z serwisów tego typu korzystać przy użyciu telefonu – mówi Mateusz Tułecki, socjolog oraz wykładowca z Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie. Tułecki dodaje, iż na chwilę obecną z serwisów społecznościowych korzystamy w domu, pracy czy uczelni i to nam wystarcza. - Niewątpliwie ten trend będzie się zmieniał. Jest tu duże pole do popisu również dla zarządzających serwisami - w jaki sposób związać użytkowników z serwisem również poza miejscami standardowego korzystania z sieci – podkreśla Mateusz Tułecki.
Wiele osób wciąż traktuje komórki jako „narzędzie” do kontaktu z innymi osobami poprzez dzwonienie bądź pisanie smsów. Dlatego też dla tej grupy docelowej zakup lepszego telefonu mija się z celem – a to niewątpliwie wpływa na komfort korzystania z sieci. Pod tym względem jesteśmy znacznie za Zachodem i zdecydowanie mamy sporo do nadrobienia. Któż z nas nie doświadczył tego mało przyjemnego uczucia, kiedy połączenie 3G mówiło dobranoc – podobnie jak miejsce, w którym się znaleźliśmy? Dodajmy do tego fakt, iż niestety wciąż korzystanie z mobilnego Internetu kosztuje – i to niemało.
- Pamiętajmy także, że ciągle nie jest różowo jeśli chodzi o aplikacje mobilne, które ułatwiają korzystanie ze społeczności przez telefony komórkowe – dodaje Tomasz Rzepniewski. - W zasadzie dopiero od niedawna zaczęto o tym myśleć. Jedynie FB, który dopiero zdobywa nasz rynek ma profesjonalną aplikację temu dedykowaną. Cięgle w porównaniu z Zachodem uczymy się Internetu, a korzystanie z sieci przez komórkę to kolejny krok.
Zgadza się z tym także , dyrektor ds. badań PBI, który podkreśla, iż o ile posiadacz na przykład iPhona może korzystać z wielu aplikacji (dla chociażby Facebooka), o tyle posiadacz zwykłej komórki jest skazany przede wszystkim na mało przyjazną wersję „dużej strony” na zwykłej przeglądarce. Bo, jak sam dodaje: „Nie wszystkie serwisy oferują chociażby wersję lajt”.
- Zanim nastąpi boom w korzystaniu z serwisów społecznościowych na komórkach, potrzeba jeszcze wielu zmian – od dostępu do zaawansowanych modeli telefonów, po przyjazne plany taryfowe oraz odpowiednie wersje serwisów na mobilny ekran – wymienia Sławomir Pliszka.
Krzysztof Sobieszek podkreśla zaś, że z telefonów komórkowych, niezależnie jak bardzo zaawansowanych technologicznie, korzystamy nieco inaczej niż z komputera. - Serwisy społecznościowe dla segmentu mobilnego muszą eksponować swoje określone funkcjonalności, które byłyby lepiej dopasowane do tego kanału – dodaje Sobieszek.
Reklamożercom mówimy stanowcze NIE
Jak wynika z raportu firmy badawczej Gemius, 2/3 badanych internautów odnosi się negatywnie do reklam w sieci. Blisko 63% badanych przez Gemiusa wyraziło negatywne podejście do reklam internetowych, zaś pozytywne nastawienie miało zaledwie 28% ankietowanych internautów.
Podobne wnioski nasuwają się po analizie badania „Sieci społecznościowe w Polsce”. Niewątpliwie społeczności irytują się reklamami w serwisach równie mocno, co internauci reklamą w Internecie. Powód? Według nich rozpraszają one oraz przeszkadzają. Czy można zatem przyjąć, że gdyby były kierowane imiennie oraz tematycznie, sytuacja ta uległaby diametralnie zmianie i reklamodawcy odnieśliby na tym polu większy sukces?
Jak mówi Mateusz Tułecki, serwisy społecznościowe i własny profil są traktowane jako prywatna przestrzeń internauty i – co zresztą widać - zbytnia nachalność przekazów w tym przypadku nie popłaca. - Jednak jeżeli reklamodawcy i agencje ich obsługujące postarają się, zaoferują użytkownikom wartość dodaną, nową funkcjonalność, nowe możliwości, będzie to z pożytkiem dla każdej z zainteresowanych grup. Internauci mają rozbudowany detektor ściemy, dlatego każda firma powinna się zastanowić, na ile wykorzystać tego typu serwisy – dodaje Tułecki.
Krzysztof Sobieszek uważa z kolei, iż badanie nie pokazuje punktu odniesienia. Dodaje jednak, iż niewątpliwie współczesny model reklamy coraz bardziej poszerza się o zaangażowanie i budowanie więzi z odbiorcą. I to właśnie serwisy społecznościowe, jak sam podkreśla, zapewniają chyba największy wachlarz narzędzi, który to umożliwia. Choć, jak sam mówi, nie są to jedyne narzędzia, jakie możemy tu wykorzystać. - Siła serwisów społecznościowych polega właśnie na tym, że mogą zapewnić w zasadzie wszystko: zasięg, niezwykle precyzyjne targetowanie przekazu, budowanie zaangażowania, podtrzymywanie relacji, generowanie insightów, skłonienie do konkretnych działań, mechanizmy rekomendacji, etc. Najlepsze efekty przyniosą kombinacje narzędzi odpowiednio dobrane do celów na poszczególnych etapach – podkreśla Krzysztof Sobieszek.
Trudno kochać…
Grzechem byłoby nie napisać, że „społecznościówki” przeżywają swój absolutny boom. I pomimo, że drażnią nas pojawiające się tam reklamy, chwilowo część z nas nie jest przekonana do korzystania z mobilnego Internetu i mamy do portali społecznościowych pragmatyczny stosunek, nie możemy bez nich żyć. Bo z nimi jest trochę, jak w tej piosence, którą kiedyś śpiewała Kayah: „Trudno kochać, lecz trudniej jest… nie kochać wcale Cię”.
Pobierz ebook "Social media marketing dla firm i agencje się w nim specjalizujące"
Zaloguj się, a jeśli nie masz jeszcze konta w Interaktywnie.com - możesz się zarejestrować albo zalogować przez Facebooka.
Pozycjonujemy się jako alternatywa dla agencji sieciowych, oferując konkurencyjną jakość, niższe koszty i większą …
Zobacz profil w katalogu firm
»
W 1999 roku stworzyliśmy jedną z pierwszych firm hostingowych w Polsce. Od tego czasu …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Projektujemy i wdrażamy strony internetowe - m.in. sklepy, landing page, firmowe. Świadczymy usługi związane …
Zobacz profil w katalogu firm
»
1stplace.pl to profesjonalna agencja SEO/SEM, specjalizująca się w szeroko pojętym marketingu internetowym. Firma oferuje …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Pomagamy markom odnosić sukces w Internecie. Specjalizujemy się w pozycjonowaniu stron, performance marketingu, social …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Ciekawe jak poradzi sobie Otwarty Świat...
Panie Jakubie,<br /> <br /> Wydaje mi się, że w polemice z Pańskimi wypowiedziami trzymałam się powszechnie przyjętych zasad dyskusji;-) Polemizując, mogę się z Panem zgodzić, bądź nie - działa to także w drugą stronę, co widać;-) I przyznam Panu, że właśnie owa polemika jest dla mnie szczerym powodem do radości;-) Po pierwsze: cieszę się, że Pan przeczytał mój artykuł i ma wątpliwości - to oznacza, że poświęcił Pan swój czas. Po drugie: daje nam to właśnie możliwość dyskusji - jakże żywej, jak się okazuje;-)<br /> <br /> Pozdrawiam (równie żywo, co nasza polemika;-))
Szanowna Pani Paulino,<br /> <br /> w wyniki badania nie wątpię, bo szczerze powiedziawszy udało mi się zapoznać tylko z jakimiś prezentacjami na slideshar'ze- szczegółowych wyników nie widziałem na oczy, więc trudno mi się do nich rzetelnie odnieść.<br /> <br /> Natomiast na pewno z trudnościami przyjmuję sformułowania takie jak "fakty mówią same za siebie", czy "badania wykazują że społeczności mają...". Jedno co zawdzięczam studiom na socjologii, to zupełny brak zaufania do jednoznacznych twardych sądów opisowych na podstawie badań społecznych- które rzekomo są tych badań oczywistą konsekwencją. Między deklaracjami badanych a takimi wnioskami jest bardzo duża przestrzeń interpretacji- i nie mając materiału badawczego, wcale nie mam pewności, czy na jego podstawie nie doszedłbym do wniosków odmiennych, niż autorzy badania.<br /> <br /> Co do "fajności" użytkowników przekładającej się na "fajność" portalu- mam wrażenie, że się nie zrozumieliśmy- bo w tym miejscu składałem ukłon autorom badania- odwołując się do <blockquote>nie do końca ważny jest dla nich sam profil, lecz kontakty,</blockquote>. <br /> <br /> Mam też poczucie, że w polemice z moją wypowiedzią przekroczyła Pani pewne granice powszechnie przyjętych zasad dyskusji ; ) Ex cathedra stwierdza Pani, że nie mam racji w kwestii wpływu stopnia interakcji z użytkownikami z poza listy użytkowników na postrzeganie serwisu- nie podając jednak żadnego argumentu czy też alternatywy. Możemy przyjąć, że to Pani ma rację, a ja nie, jednak pozbawia mnie to motywacji do wypowiadania się ; ) Proponuję więc opcję, że mogę mieć choćby odrobinę racji. <br /> <br /> Nie przez przypadek zwracam uwagę na te konkretnie różnice między FB a Gronem. Uważam, że serwisy te reprezentują głęboko inne podejście- w przypadku FB raczej skoncentrowane na odtwarzaniu sieci powiązań społecznych; a w przypadku grona na ich tworzeniu (piszę to z pełną świadomością tego, że przeczy to tekstom statutowym grona i jego pierwotnej idei zapraszania wyłącznie przez znajomych). Główna aktywność użytkowników grona była skoncentrowana na forach- podczas gdy użytkownicy fb raczej aktualizują bądź komentują statusy. Patrząc na czołówkę polskich społeczności dziś można jednoznacznie stwierdzić który model wygrywa na chwilę obecną- natomiast nie jest to wbrew pozorom model jedyny(ten drugi reprezentuje np. goldenline czy profeo)- i ciekaw jestem, czy tradycja wyrastająca z forów się odrodzi w czołówce popularnych społeczności. <br /> <br /> Pozdrawiam i przepraszam za długość ; )
@ Dani<br /> <br /> Oczywiście, że nie znikną. I to również wykazało badanie - mamy do społecznościówek pragmatyczny stosunek, ale... nie możemy bez nich żyć. Sami respondenci użyli sformułowania "stały się one intergralną częścią życia". Jeśli stało się to naszą intergralną częścią, nie sposób nawet myśleć o tym, że portale społecznościowe znikną z rynku tak szybko - o ile znikną w ogóle!
Portale spolecznosciowe nie znikna moim zdaniem tak szybko z rynku. Ludzie musza miec jakas namiastke rzeczywistosci, gdy siedza przed kompem. Cos, co pozwoli im choc przez chwile poczuc, ze widza sie, rozmawiaja i kloca z innymi ludzmi. to wlasnie portale spolecznosciowe.<br /> Ponadto caly czas powstaja nowe portale ot np ten: <a href="http://oto-ja.pl">Oto Ja</a> i beda powstawac caly czas. Moze nie beda juz tak duze jak nasza klasa, a juz napewno nie beda mialy takich spektakularnych sukcesów, ale beda na pewno. Mysle, ze pojdzie to abrdziej w strone portali wyspecjalizowanych, pod konkretne grupy ludzi.
Panie Jakubie,<br /> <br /> Pisząc, że nie jest Pan przekonany do tezy o pragmatycznym stosunku użytkowników do serwisów społecznościowych, wątpi Pan tak naprawdę w wyniki badania, o którym pisałam.<br /> <br /> A fakty mówią same za siebie. Badanie wykazało, że społeczności mają pragmatyczny stosunek do tego typu serwisów. Dodatkowo pragmatyzm użytkowników został wzocniony o fakt, iż nie do końca ważny jest dla nich sam profil, lecz kontakty, których utrata wiązałaby się z przeniesieniem profilu. <br /> <br /> Pisze Pan "Zresztą zakładając, że większość dostępnych na naszym rynku serwisów społecznościowych oferuje podobne funkcjonalności i wygodę użytkowania, to właśnie wizerunek musi wpływać na decyzje konsumenckie internautów". Hmmm, to nie jest nowość - to są twarde prawa rynku;-) <br /> <br /> "Jeśli użytkownicy są "fajni" i serwis będzie "fajny"." - czy to rzeczywiście jest do końca prawdą? Nie byłabym tego taka pewna. Jest szereg czynników "pobocznych", które tak naprawdę decydują o tym, czy serwis będzie "fajny" czy zwyczajnie nie będzie.<br /> <br /> Co do upadku grona, o którym Pan wspomniał - to jest temat morze tak naprawdę i tu również złożyło się wiele czynników. Natomiast postrzeganie danego serwisu przez stabilizujących się 30-latków nie zależy od liczby wysyłanych emotikonów przez gimnazjalistów i mocna pozycja Facebooka nie wynika raczej z tego faktu.<br /> <br /> "Ciekaw jestem czy znacie może jakieś kompleksowe badania, które próbowałyby uchwycić tego typu zmienne decydujące o sukcesach serwisu i pozwalające przewidywać dynamikę i kierunek migracji" - Panie Jakubie, tak często piszemy o Facebooku (w różnych ujęciach), że nie mam wątpliwości, iż zdążyliśmy już parokrotnie napisać o zmiennych, które zadecydowały o jego sukcesie. <br /> <br /> Pozdrawiam.
Krzysztof Zobieszek: <blockquote>- Skalę aktywności w serwisach społecznościowych już dziś uznałbym za jeden z większych fenomenów XXI wieku. Najbardziej fascynujące jest to, jak szybko dla ogromnych mas ludzi funkcjonalności, które jeszcze do niedawna były w ogóle nieznane, stały się podstawowymi z punktu widzenia korzystania z Internetu. </blockquote><br /> <br /> Czyli powinienem się cieszyć, że nie pracuję w serwisie społecznościowym. Pewnie też bym sądził, że życie jest tylko w Web 2.0 A nie jest. Przeciwnie, widzę wśród znajomych przesyt e-socialem. Bo i e-social nie jest niczym nowym, nadzwyczajnym, takie tam pierdu pierdu bez większego znaczenia.
Szczerze mówiąc nie do końca przekonuje mnie teza o pragmatycznym stosunku użytkowników do serwisów społecznościowych. <br /> <br /> Brak mi reprezentatywnych danych, jednak nie mam żadnych wątpliwości, że przynajmniej w przypadku młodych ludzi (15-35) z Warszawy serwisy mają wyraźnie określone wizerunki, z którymi wiążą się emocje- i to one są istotnym kryterium wpływającym na aktywność jako użytkownika. <br /> <br /> Zresztą zakładając, że większość dostępnych na naszym rynku serwisów społecznościowych oferuje podobne funkcjonalności i wygodę użytkowania, to właśnie wizerunek musi wpływać na decyzje konsumenckie internautów.<br /> <br /> Czym innym jest kwestia- że to charakterystyka obecnie dominujących bądź narzucających swój styl serwisowi użytkowników może kształtować jego wizerunek. Jeśli użytkownicy są "fajni" i serwis będzie "fajny". <br /> <br /> Istotną zmienną jest też stopień interakcji z użytkownikami z poza listy znajomych. Osobiście uważam, że właśnie wysoki stopień interakcji z nieznajomymi w połączeniu ze zmianą struktury użytkowników doprowadził do upadku grona. Zjawisko to na przykład nie grozi facebookowi, bo niezależnie od tego ilu gimnazjastów będzie się wymieniać emotikonami, grupa życiowo stabilizujących się 30 latków nie będzie musiała nic o tym wiedzieć, i nie będzie to wpływać na ich postrzeganie serwisu.<br /> <br /> Ciekaw jestem czy znacie może jakieś kompleksowe badania, które próbowałyby uchwycić tego typu zmienne decydujące o sukcesach serwisu i pozwalające przewidywać dynamikę i kierunek migracji.<br /> <br /> Pozdro
wreszcie jakiś ciekawy artykuł dotyczący społecznościówek. Wygląda na to, że jest jeszcze spore pole do zaorania w tym temacie:) A co do reklam to zawsze będą drażnić - nie chodzi o formę ich podanie, ale o ich natłok. Przy takim ścisku nawet te stargetowane irytują.
Panie Michale,<br /> <br /> Napisałam "Postanowiłam przeprowadzić mały test i zadać tę samą łamigłówkę paru „dzisiejszym” nastolatkom i nie tylko". "Paru" i dopisek "nie tylko" chyba nie czyni całego targetu;-) <br /> <br /> A co do reklamy - rozróżnienie rozróżnieniem, ale chyba nie powinniśmy bać się stwierdzenia (niech i nawet to będzie stwierdzenie na dużym poziomie ogólności), że... Polacy reklam nie lubią;-)
I jeszcze słówko do "sroroków", czyli tych którym się nie udało zaistnieć w Social Media, albo nie mają na to pomysłu, więc je wyszydzają, negują lub uważają, że to hype:<br /> <br /> "Social media is no longer a trend for marketers; it is a reality. eMarketer forecasts that social network ad spending will reach $2.5 billion worldwide in 2010 and $1.3 billion in the US. About 64% of US Internet users will interact with user-generated content this year, and 26 million US adults will use Twitter at least monthly. " (za eMarketer)
A to ciekawe, nastolatki wykazywały tak duże zainteresowanie Naszą Klasą? Aż tak się target przegrupował? :) A co do nielubienia reklamy - po raz kolejny napisze, rozróżnijmy reklamę na Social Media (top layer na Naszej Klasie) od Social Marketingu (działania na Facebooku chociażby). Im lepiej stargetowana reklama i im bardziej nietypowa / interaktywna, tym mniej drażni, ale to przecież wiedza stara jak świat...