Narzędzia internetowe stosowane są nie tylko przez instytucje publiczne – sięgają po nie również sami obywatele, chcący wpływać na rzeczywistość społeczną, tworząc grupę nacisku, lobbującą np. za zmianą sugerowanych oficjalnie rozwiązań. Sięgając po blogi czy fora dyskusyjne, członkowie lokalnych społeczności mogą w stosunkowo łatwy i tani sposób stworzyć grupę poparcia i zaangażować do działań swoich sąsiadów.
Narzędzia internetowe stosowane są nie tylko przez instytucje publiczne – sięgają po nie również sami obywatele, chcący wpływać na rzeczywistość społeczną, tworząc grupę nacisku, lobbującą np. za zmianą sugerowanych oficjalnie rozwiązań. Sięgając po blogi czy fora dyskusyjne, członkowie lokalnych społeczności mogą w stosunkowo łatwy i tani sposób stworzyć grupę poparcia i zaangażować do działań swoich sąsiadów.
Rozwiązania takie sprawdzają się również w przypadku osób, które jeszcze ze sobą nie sąsiadują, wiedzą jednak, że za pewien czas zaczną tworzyć społeczność lokalną. Wtedy komunikacja internetowa jest nierzadko jedynym dostępnym sposobem na komunikowanie się z przyszłymi sąsiadami, komentowanie na bieżąco postępów prac czy dyskusje o sugerowanych przez administracje rozwiązań.
Obywatele online
O tym, że taki sposób komunikowania się jest coraz bardziej popularny, świadczą m.in. fora Gazety.pl – znajduje się tam kilkaset forów prywatnych, gdzie mieszkańcy osiedli i wspólnot mogą ze sobą rozmawiać. Część z nich jest zamknięta, przyjmowani są tam jedynie przyszli mieszkańcy konkretnych osiedli. Inne natomiast są dostępne dla wszystkich, dzięki czemu także przypadkowy internauta może mieć wgląd w debatę o ochronie osiedla, dowiedzieć się, gdzie mieszkańcy niechętnie patrzą na parkowanie przyczep kempingowych oraz poznać opinie na temat planowanych robót drogowych.
Jednak fora dyskusyjne to nie jedyna forma komunikacji internetowej, z jakiej korzystają mieszkańcy społeczności lokalnych. Część z nich decyduje się również na prowadzenie blogu o charakterze informacyjno-interwencyjnym.
Mikrospołeczeństwo też ma głos
Blogowy sposób komunikowania swoich oczekiwań i uwag wobec funkcjonowania administracji osiedla, wybrali m.in. mieszkańcy krakowskiego osiedla Śliczna (osiedlesliczna.blogspot.com) oraz warszawskiego osiedla Bernandyńska (bernardynska.blogspot.com). Ten drugi ma ściśle określoną rolę – jego założyciel tak pisze o osiedlu, na którym mieszka i planach administracyjnych wobec tego miejsca:
„Niestety kilka firm i osób uparło się, żeby zniszczyć ten zakątek spokoju. Po to właśnie powstał ten blog, żeby wszyscy zainteresowani mogli przeczytać o tym, co zaplanowali dla nas (i próbują przeforsować za naszymi plecami) kilku warszawskich (?) developerów. Szczegóły już wkrótce”.
Od połowy sierpnia prowadzi on blog, na którym skrupulatnie informuje o planowanych działaniach, wyjaśnia, czemu mieszkańcy osiedla są tym planom niechętni oraz przedstawia samodzielnie zebrane informacje o developerze. Relacjonuje także przebieg Rady Dzielnicy, a także informuje o akcji zbierania podpisów wśród mieszkańców tego rejonu. Funkcją tego blogu jest więc uczulenie mieszkańców osiedla na planowane zmiany, lobbowanie za pozostaniem przy stanie obecnym oraz wzmocnienie poczucia integracji ze społecznością lokalną. Natomiast pierwszy z wymienionych blogów prowadzony jest znacznie dłużej – od maja 2008. Skupia się on na sprawach bieżących, awariach czy kradzieżach w okolicy.
Tym, co zwraca uwagę w przypadku blogów, jest milczenie drugiej strony – administracji czy developera. Tymczasem ustosunkowanie się w internecie do uwag i komentarzy mieszkańców mogłoby dać znacznie lepszy skutek, niż napisanie oficjalnego obwieszczenia, umieszczonego na oficjalnej stronie internetowej czy zawieszonego na klatce schodowej.
Flakmecz – to działa!
Społeczeństwo obywatelskie to jednak nie tylko wchodzenie w dyskusje z urzędami – to przede wszystkim poczucie, że kształt rzeczywistości społecznej faktycznie zależy od tworzących ją osób, nie zaś od odległych polityków i ich deklaracji. Doskonałym przykładem takiego działania jest niedawny Flakmecz, zorganizowany z inicjatywy internautów, korzystających z serwisu Flaker.pl. W całkowicie spontaniczną inicjatywę włączyło się wiele osób, udało się również pozyskać sponsora. W zamian za każdą strzeloną bramkę firma Dotpay S.A. przekazała 1000 zł na konto Pauliny Pruskiej, studentki chorej na nowotwór, która zbiera fundusze na operację i rehabilitację.
Jak stwierdził jeden z organizatorów akcji – Adam Zygadlewicz z serwisu Flaker – nie spodziewano się, że w akcję włączy się cała Polska. Zakładano, że mecz zainteresuje przede wszystkim Warszawę i okolicę. Stało się jednak inaczej - Flakmecz przyciągnął dużo zainteresowanych osób, które zdecydowały, że faktycznie coś zrobią, zamiast narzekać na system opieki zdrowotnej w Polsce i brak wykwalifikowanej kadry i odpowiedniego sprzętu medycznego. Część z nich wzięła udział w meczu, część rozdawała samodzielnie przygotowane ulotki, inni po prostu zagrzewali do gry. Drużyny internautów i artystów dopingowane były przez około pół tysiąca kibiców. Tysiąc osób oglądało na żywo transmisję w internecie.
Społeczeństwo obywatelskie czy tylko złudzenie?
Sieciowa aktywność internautów nierzadko opiera się na zbieraniu podpisów pod różnymi petycjami, ogłaszaniem różnego rodzaju akcji społecznych czy protestom przeciwko decyzjom rządów. Wydaje się, że osoby angażujące się w takie akcje stanowić mogą podwaliny społeczeństwa obywatelskiego w Polsce. Czy jednak faktycznie tak jest i aktywność w internecie realnie przekłada się na działalność, choćby w najbliższej społeczności lokalnej? Dla wielu osób napisanie notki na bloga jest znacznie łatwiejsze, niż wyjście z domu i posprzątanie zagraconego podwórka. Dają w sieci upust swoim frustracjom, te jednak nie przekładają się na żadne rzeczywiste działania.
Może jednak nie jest aż tak źle, może pisanie w sieci nie zastępuje podejmowania faktycznych działań, a jedynie ją uzupełnia? Wskazywać na to mogą wyniki najnowszej Diagnozy Społecznej. Jak pisze dr Dominik Batorski, internauci są bardziej aktywni społecznie, niż osoby, które nie korzystają z sieci. Częściej angażują się oni w działania na rzecz społeczności lokalnej, aktywnie uczestniczą w zebraniach publicznych, są członkami stowarzyszeń i biorą udział w wyborach powszechnych. Mateusz Tułecki, socjolog z Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie, stwierdza, że zaangażowanie się w kampanie społeczne, inicjatywy obywatelskie jest w sieci prostsze, przez co więcej ludzi ma szansę stać się częścią czegoś większego. - Nie wychodzą z domu? Nie widzę potrzeby w większości przypadków. W sieci prościej podpisać petycje, która może mieć zdecydowanie większą siłę rażenia niż ta w wersji papierowej. Jednak zwołać, zaangażować "realnie" internautów też się da, jak pokazał chociażby ostatni Flakmecz, nie mówiąc już o kampanii Obamy. Sieć jest szansą, nie zagrożeniem dla rozwoju postaw obywatelskich.
Urzędy i instytucje publiczne powinny być zatem przygotowane na to, że coraz częściej obywatele będą chcieli mieć z nimi kontakt nie tylko za pośrednictwem telefonu i oficjalnego mejla kontaktowego, ale również poprzez bloga czy mikrobloga. Prawdopodobnie z czasem lekceważenie takiej możliwości dialogu przestanie być wykonalne – instytucje będą po prostu musiały dostosować się do nowych warunków i przestać walczyć z rzeczywistością społeczną, a zamiast tego korzystać z najnowszych narzędzi komunikacyjnych.
Pobierz ebook "Social media marketing dla firm i agencje się w nim specjalizujące"
Zaloguj się, a jeśli nie masz jeszcze konta w Interaktywnie.com - możesz się zarejestrować albo zalogować przez Facebooka.
Pomagamy markom odnosić sukces w Internecie. Specjalizujemy się w pozycjonowaniu stron, performance marketingu, social …
Zobacz profil w katalogu firm
»
1stplace.pl to profesjonalna agencja SEO/SEM, specjalizująca się w szeroko pojętym marketingu internetowym. Firma oferuje …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Pozycjonujemy się jako alternatywa dla agencji sieciowych, oferując konkurencyjną jakość, niższe koszty i większą …
Zobacz profil w katalogu firm
»
W 1999 roku stworzyliśmy jedną z pierwszych firm hostingowych w Polsce. Od tego czasu …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Projektujemy i wdrażamy strony internetowe - m.in. sklepy, landing page, firmowe. Świadczymy usługi związane …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Demokracja utrzymuje się, ponieważ nikt nie wymyślił jeszcze niczego lepszego. <br /> Nie zgodzę się z Arnoldem - nie ma w tej chwili ludzi, których można określić mianem 100% internautów (żyjących w sieci). Ludzie muszą podejmować "realne działania", jeśli chcą żyć i uczestniczyć w społeczeństwie. Internet właśnie jest działającym narzędziem, ale nie substytutem życia i jako narzędzie może zostać wykorzystany zgodnie z przeznaczeniem.<br /> Demokracja, to nie tylko głosowanie i swoboda wyboru opcji politycznej. To także możliwość dobrowolnej rezygnacji z uczestnictwa w życiu politycznym, przyjęcia postawy biernej, zajęcia się sprawami bliższymi konkretnemu człowiekowi, przyjęcia roli najbardziej odpowiadającej w społeczeństwie. Konsumpcja nie jest zła - daje ona pracę producentom, usługodawcom, ich pracownikom. Dzięki konsumpcji, podmioty gospodarcze mają bodziec do rozwoju, co dodatnio wpływa na postęp w cywilizacji. Potrzeba zaspokajania coraz to bardziej wyrafinowanych, wyższych potrzeb, rodzi innowacje.<br /> Wyrażanie swoich potrzeb zarówno poprzez głosowanie, jak również poprzez pobudzanie popytu. Internet umożliwił szybką reakcję na bodźce dochodzące do obywateli, zachowanie pewnej anonimowości, ośmielenie jednostek, którym bezpośrednia konfrontacja z rzeczywistością, bądź innymi ludźmi przychodzi z trudnością, wygodę komunikacji i poczucie kontroli sytuacji, a także możliwość zorganizowania masowej akcji, bez konieczności zapewnienia odpowiedniej logistyki przedsięwzięcia.
Bzdury! Internauci w ogóle się nie liczą, nic nie znaczą, do niczego kompletnie się nie nadają gdy chodzi o realne działania.<br /> Tak będzie dopóki Internet nie stanie się przedłużeniem ręki, czyli nie otrzyma rangi działającego narzędzia. <br /><br /> Póki co nim nie jest bo wszelkie sprawy - poza przelewami w banku itp. - trzeba załatwiać inaczej, jak np. wybory, podpisy itd. <br /> A tu już im się nie chce
Społeczeństwo obywatelskie tak do końca nie rozumie na czym określenie to polega. <br /> Realnie polega to na spychologi, że polityka to nie jest moja działka. W ten sposób daje (mandat)milczące przyzwolenie partiom politycznym na załatwianie swoich interesów w hierarchi władzy. Społeczeństwo obywatelskie zajęte własną konsumpcją dóbr, nie protestuje na zło, które spadać musi na innych, niestety coraz bardziej licznych. Nie powinno się napiętnować tylko patologi - na górze u władzy i - na dole (menele), ale właśnie konsumcyjną patologię środka czyli - społeczeństwo pasywne. Ta patologia jest groźna i nazywa się demokratycznym społeczeństwem obywatelskim. Z obrzydzeniem patrzy ono na polityków partyjnych i na wykolejonych nierobów dworcowych, alkoholików i zboczeńców. Groźna ona jest dlatego, bo polityką się nie interesuje. "Ja mam dobrze", bo pracuję, nie spóźniam się (jawnie)i nie okłamuję (jawnie), nie oszukuję (jawnie) w pracy siebie i innych i jestem wykształconym szczęściarzem, któremu się dostatek należy, chyba że....prawda jest inna.
Co do akcji osiedlowych, to polecam jeszcze przypadek z zachodniopomorskiego - aktywizacje mieszkancow z Warzymic, ktorych forma komunikacji i nacisku na lokalne wladze jest blog: <a href="http://www.warzymice.blogspot.com" target="_blank" rel="nofollow">http://www.warzymice.blogspot.com</a>