Niestety, nie mamy wymówki.
Model biznesowy Facebooka, od kiedy okazało się, że jego konsekwencją oprócz niepohamowanych wzrostów, jest m.in. afera związana z Cambridge Analytica, uwiera nie tylko polityków, ale i co bardziej konserwatywnych konkurentów. Mark Zuckerberg jednak broni go zaciekle, jak mantrę powtarzając hasła o łączeniu świata i, ostatnio, znaczących interakcjach. Problem w tym, że media społecznościowe, bo na sprzedawaniu danych zarabia nie tylko Facebook, ale też Twitter, niekoniecznie łączeniu sprzyjają.
Takie wnioski wysuwa Fundacja Panoptykon, która w raporcie "Cyfrowa propaganda czy NORMALNA polityczna polaryzacja" przeanalizowała jakość dyskursu politycznego prowadzonego na polskim Twitterze we wrześniu i październiku zeszłego roku. Tematami, które rozgrzewały debatę publiczną były wtedy protesty kobiet i rezydentów i choć autorzy raportu podkreślają, że badanie ograniczone do tych dwóch zagadnień, stanowi raczej przyczynek do dyskusji, niż jej ostateczny wniosek, wysuwane hipotezy wskazują na to, że w social mediach raczej dogadujemy się raczej kiepsko, a horyzonty myślowe mamy mocno ograniczone.
Nie oceniając ani głównego nurtu dyskusji, ani wątków polemicznych, dostrzegamy problem w tym, że debata w mediach społecznościowych nie prowadzi do ścierania się poglądów, co w efekcie mogłoby budować polityczny konsensus lub poczucie wspólnoty.
Panoptykon analizował dwie grupy użytkowników, których podział przebiegał według ich stosunku do obozu rządzącego, bo ani istnienie baniek informacyjnych, ani polaryzacja według takiego kryterium nie jest już niczym zaskakującym nawet w tradycyjnych mediach. Dyskusja, której środek powinien koncentrować się wokół zaostrzenia prawa aborcyjnego i podwyższenia nakładów na służbę zdrowia, zwykle jednak schodziła na manowce, a najczęściej w ogóle jej nie było. Polscy użytkownicy Twittera zdecydowanie przedkładają nad nią wzajemne poklepywanie się po plecach.
Na Twitterze nie ma dyskusji
Obie badane grupy, mimo że podejmowały te same tematy, nie nie wymieniały się poglądami, ani nie próbowały przekonać się wzajemnie do swoich racji. Zdecydowanie częściej "dyskusje" ograniczały się do wzajemnego utwierdzania się w swoich przekonaniach, a tzw. kontrnarracje, czyli próby zmiany dyskursu, zwykle nawet nie wychodziły poza informacyjne bąble. Przebiła się jedna i tylko wtedy, gdy została przechwycona przez media głównego nurtu.
Nasze obserwacje prowadzą do wniosku, że dyskusja w mediach społecznościowych toczy się przeważnie w tzw. bańkach, rozumianych jako odrębne i nierzadko spolaryzowane albo wzajemnie sobą niezainteresowane społeczności.
Kontrnaracje trudno też uznać za element dyskusji. Przodowali w nich internetowi influencerzy, którzy jednak koncentrowali się głównie na próbach ośmieszania drugiej strony lub odwrócenia uwagi od meritum dyskusji. W przypadku np. czarnego protestu jedną z głośniejszych była np. teza o zagranicznych źródłach finansowania, ale nawet ona nie przebiła się do "wrogiego" obozu, zyskując popularność głównie tam, gdzie było jej źródło.
Nie boty tylko ludzie
W czerwcu 2017 roku w mediach pojawiła się teza, że polski Twitter zdominowany jest przez polityczne boty. Robert Gorwa z uniwersytetu Oxford obliczył bowiem, że co trzeci wpis na polskim Twitterze wysyła automat. Panoptykon, który skupił się na analizie jakościowej, nie ilościowej, uważa jednak, że twitterowy dyskurs na polskim Twitterze kształtowany jest wciąż przez ludzi. Najczęściej są to politycy, dziennikarze, redakcje, partie i organizacje polityczne, a więc użytkownicy, których tożsamość nie ogranicza się wyłącznie do social mediów.
Źródło: Gemius/PBI 02.2017, 02.2018 | ||||
Popularność Twittera w Polsce | ||||
okres | total | mobile | pc | |
Aplikacja Twitter | 02.2017 | 442 820 | 442 820 | - |
02.2018 | 531 535 | 531 535 | - | |
Twitter.com | 02.2017 | 4 059 155 | 1 650 517 | 2 835 888 |
02.2018 | 4 612 528 | 2 222 595 | 2 952 227 |
Autorzy raportu są jednak ostrożni w formułowaniu ostatecznych wniosków na temat botów. Zwracają bowiem uwagę na trudności w rozróżnieniu konta zarządzenego przez bota od kont obsługiwanych za pomocą profesjonalnych systemów (np. Tweetdeck), choćby ze względu na częstotliwość wysyłania komunikatów.
Z perspektywy analizy sieciowej zachowanie kont należących do mediów, organizacji politycznych i polityków (zarządzanych w sposób profesjonalny) przypomina zachowanie botów.
Jednocześnie uważają, że w działaniach propagandowych to nie boty, a trolle są większym zagrożeniem, ale bez analizy np. zabarwienia emocjolnalnego komentarzy nie sposób skutecznie ich wykrywać.
Find more statistics at Statista
Raport Fundacji Panoptykon wskazuje problemy z precyzyjnym definiowaniem zagrożeń wynikającej z przeniesieniem debaty publicznej do internetu, a do mediów społecznościowych szczególnie, przestrzegając jednocześnie przez wyciąganiem pochopnych wniosków z dostępnych dzisiaj danych. Teza, w której odpowiedzialnością za wyborcze sukcesy populistycznych ugrupowań politycznych, obarcza się technologię, wydaje im się tyleż wygodna, co płytka.
Pobierz ebook "Social media marketing dla firm i agencje się w nim specjalizujące"
Zaloguj się, a jeśli nie masz jeszcze konta w Interaktywnie.com - możesz się zarejestrować albo zalogować przez Facebooka.
W 1999 roku stworzyliśmy jedną z pierwszych firm hostingowych w Polsce. Od tego czasu …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Pomagamy markom odnosić sukces w Internecie. Specjalizujemy się w pozycjonowaniu stron, performance marketingu, social …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Pozycjonujemy się jako alternatywa dla agencji sieciowych, oferując konkurencyjną jakość, niższe koszty i większą …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Projektujemy i wdrażamy strony internetowe - m.in. sklepy, landing page, firmowe. Świadczymy usługi związane …
Zobacz profil w katalogu firm
»
1stplace.pl to profesjonalna agencja SEO/SEM, specjalizująca się w szeroko pojętym marketingu internetowym. Firma oferuje …
Zobacz profil w katalogu firm
»