
O tym, że Netflix wejdzie do Polski wiedzieliśmy od dawna. Mimo że konkretny termin nigdy nie został podany, polskie serwisy VOD miały sporo czasu, by przygotować się na rywalizację z amerykańskim gigantem. Jak go wykorzystały? O to pytaliśmy ekspertów, zanim jeszcze Reed Hastings ogłosił wejście do Polski. Już wtedy wszyscy zgodnie przyznali, że... nijak, tak jakby konkurencja z serwisem, który ma już 60 milionów, co ważne - płatnych - subskrybentów, nie musiała być dla nich wyzwaniem.
- Wprowadzane ostatnio zmiany są raczej kosmetyczne. Widać techniczno-wizualną zmianę serwisu Ipli czy Playera, która rozszerza ofertę albo podkreśla wrażenie dużego wyboru, lecz to nadal nie sprawia, że chętniej korzystam z tych aplikacji - mówił Mateusz Kowalczyk CEO/Producer w Studio Pigeon.
Przedstawiciele rodzimych serwisów VOD nie kryli zresztą, że perspektywa debiutu Netfliksa na polskim rynku nie napawa ich nadmiernym niepokojem i - jak zawsze przy tej okazji - sięgali po nieśmiertelny casus eBaya, który przegrał w starciu z poznańskim Allegro. Czy w tym wypadku będzie tak samo? Pewne jest, że polskie platformy dysponują jedną, ale dość istotną przewagą - mają lokalny kontent, który - choć ludziom stale korzystającym z zagranicznych mediów - może wydawać się przaśny, wciąż przyciąga przed ekrany rzesze wiernych widzów.
- Polskie platformy zdają sobie sprawę z tego, że uderzają do innego odbiorcy - “mniej wymagającego” niż widz jakościowych, zagranicznych seriali pokroju “House of Cards”. Oferują szczątkową liczbę filmów, skupiają się na archiwizacji ramówek telewizyjnych i setnych odcinków seriali - potwierdza Kamila Boruc, YT360.PL / Moon Media. - Krokiem zatrzymującym stałych widzów może być wzmożona produkcja polskich seriali i paradokumentów, które wbrew powszechnej krytyce każdorazowo przyciągają uwagę milionów odbiorców.
Pytanie - jak długo taka strategia może być skuteczna? Teraz - owszem, bo Netflix na zagranicznych rynkach ogranicza się do dystrybucji treści - własnych i cudzych. Niewykluczone jednak, że z czasem przyjdzie czas na koprodukcje. Choć to oczywiście jedynie potencjalna pieśń przyszłości, to jednak scenariusz, w którym Netflix nawiązuje współpracę z lokalnymi producentami filmowymi, by tworzyć polskie wersje popularnych seriali lub eksperymentować z oryginalnymi pomysłami (robi to przeciez HPO Polska z "Watahą" czy ostatnio "Paktem") nie jest całkowicie wykluczony.
- Polskie platformy VOD mogą się zacząć bać i szykować sensowne strategie w momencie, kiedy okaże się, że Netflix zamierza nawiązać współpracę z producentami rodzimego kontentu i stworzy na naszym gruncie alternatywę dla znanych i przewidywalnych dotychczasowych produkcji, które znamy w pierwszej kolejności z telewizji - uważa Kamila Boruc.
Na razie jednak polskie serwisy VOD - i jest to wobec nich najpoważniejszy zarzut - nie wydają się dostrzegać zmian, jakie zachodzą w sposobie konsumowania mediów i w mniejszym stopniu dotyczy to jakości kontentu, który proponują, a w większym - formy, w jakiej to robią. Bo robią to dokładnie tak, jak w tradycyjnej telewizji.
- Idą na łatwiznę przenosząc koncepcję pokazywania treści z telewizji lub portali, bo najczęściej są małym fragmentem tamtych biznesów - ocenia Józek Łukasik z Amacom.tv. - To za mało.
I wydaje się, że wbrew oficjalnej linii PR-owej rodzimi dostawcy zaczynają dostrzegać potrzebę zmian, które przyciągnęłyby do nich młodszych odbiorców. Takich, dla których paradokumentalne seriale i polskie telenowele nie są najlepszym wabikiem. Świadczy o tym posunięcie TVN-u, który w październiku 2015 zaprezentował nową stretegię "dotyczącą realizacji produkcji dedykowanych widzowi internetowemu".
- Nowe produkcje skierowane do młodszych odbiorców, zarówno w formie (krótsze odcinki do oglądania mobilnego), sposobie wprowadzania na rynek (wszystkie odcinki dostępne jednocześnie) jak i poruszanej tematyce, będą dopasowane do oczekiwań tzw. pokolenia Millennialsów. Pierwszą z produkcji jest „Web Therapy”.
Serial z Agatą Kuleszą w roli głównej - jak twierdzi Piotr Ochalski dyrektor programowy Player.pl - okazał się na tyle dużym sukcesem, że firma planuje kolejne produkcje. Tylko czy planowane polska wersja hitu „Lip Sync Battle” oraz pierwsze reality show dedykowane publiczności internetowej, „Start U Up!”, to faktycznie przepis na sukces? O ile mogą one przyciągnąć młodszą widownię, o tyle wątpliwe, by przyciągnęły widzów poszukujących produkcji, które choć próbują dorównać zagranicznym formatom.
A tacy są i w to w dużej liczbie, ale faktem jest, że bezpośrednie starcie z Netfliksem trudno będzie wygrać. Nie znaczy to jednak wcale, że polskie VOD jest skazane na porażkę, być może jednak kluczem do sukcesu stanie się znalezienie swojej niszy i walka o węższą, ale lojalną i gotową płacić za subskrybcję widownię. Bo jak twierdzi Radosław Krawczyk, ekspert z firmy Gemius, to właśnie opłaty ciągle są największą barierą dla użytkowników. Zresztą, opinii świadczących o tym, że 35 złotych za miesięczną subskrypcję to w Polsce gruba przesada nie brakuje. Strona fakt.pl już z poziomu nagłówka krzyczy, że to "Skandal? Za to Polacy zapłacą więcej niż Amerykanie!!", ale podobne opinie pojawiają się także na blogach technologicznych.
- Liczba polskich filmów może być ważna dla części polskiej widowni, ale brak polskiej oferty nie przesądzi o porażce lub sukcesie Netfliksa w Polsce. Kluczem są najatrakcyjniejsze filmy z pełnej oferty, ceny i polskie wersje językowe - mówi przedstawiciel Gemiusa. - Na razie jednak w polskim Netfliksie są wysokie ceny, a Polacy przyzwyczajeni są do torrentów i innych źródeł darmowego, często nielegalnego contentu - byli największymi piratami poprzednich sezonów "House of Cards".
Jesteśmy agencją butikową.Specjalizujemy się w projektach w Europie i obu Amerykach.
Jesteśmy jedynym...
Zobacz profil w katalogu firm »
Jesteśmy pierwszą w Polsce omnichannelową agencją marketingową. Odważne wizje oraz innowacyjne technologie...
Zobacz profil w katalogu firm »
Pozycjonujemy się jako alternatywa dla agencji sieciowych, oferując konkurencyjną jakość, niższe koszty i...
Zobacz profil w katalogu firm »
1stplace.pl to profesjonalna agencja SEO/SEM, specjalizująca się w szeroko pojętym marketingu internetowym. Firma...
Zobacz profil w katalogu firm »
Projektujemy i wdrażamy strony internetowe - m.in. sklepy, landing page, firmowe.
Świadczymy usługi związane z...
Zobacz profil w katalogu firm »
Sięgnij Gwiazd ze Space Ads
Odkryj z nami ✨ Galaktykę Digital Marketingu ✨
Tworzymy wyróżniające,...
Zobacz profil w katalogu firm »
Pomagamy markom odnosić sukces w Internecie.
Specjalizujemy się w pozycjonowaniu stron, performance marketingu,...
Zobacz profil w katalogu firm »
Po pierwsze dzielenie widzów na mniej wymagających i bardzo wymagających jest bez sensu. To tak jak dzielenie ludzi na kierowców i pieszych. Platformy istniejące w Polsce to przede wszystkim ipla, player, itvp, onet? czyli katalogi programów z danej telewizji, więc na pewno tak nie generalizują. O produkcji formatów na szeroką skalę z rodzimymi twórcami też bym nie liczył. Zgadzam się z ostatnim akapitem, że to polskie wersje językowe i cena zaważy o sukcesie, a mentalność zmieni się z czasem tak jak u graczy, że nie opłaca się piracić.