O platformie społecznościowej dla giełdowych graczy mówi Izabela Kozakiewicz, dyrektor XTB na Polskę, Niemcy, Węgry i Rumunię.
Interaktywnie.com: Po co zdradzać swoją strategię inwestycyjną? Gdybym miała tę skuteczną prawdopodobnie trzymałabym ją w sejfie...
Izabela Kozakiewicz, dyrektor XTB na Polskę, Niemcy, Węgry i Rumunię: Trzeba zacząć od drugiej strony - jaka jest geneza social tradingu i dlaczego ludzie chcą się uaktywnić? Obserwowaliśmy zachowania ludzi w internecie i zauważyliśmy, że ludzie mają silną potrzebę dzielenia się swoimi doświadczeniami, zdjęciami, osiągnięciami. W przypadku inwestorów mogłoby się to wydawać rzeczywiście nietypowe, jednak na naszych warsztatach również zauważyliśmy, że gracze chętnie dzielą się wiedzą i co istotne - nie wstydzą się porażek. Mówią o nich swobodnie również w internecie, na forach. Pokuszę się tu nawet o nazwę ekshibicjonizm inwestycyjny. Skala rynku Forex jest zresztą tak duża, że nie muszą bać się ujawniania własnej strategii – nawet jeśli skopiuje ją kilkadziesiąt osób, nie wpłynie to w żaden sposób na rynek.
A dużo jest osób, które dzielą się swoją strategią – czyli providerów?
W ciągu kilku ostatnich miesięcy od udostępnienia platformy xSocial obserwujemy bardzo dynamiczny przyrost liczby providerów. Dzisiaj już można znaleźć pośród nich zarówno „ guru”, czyli osoby których strategię będziemy mogli kopiować, jaki i „antyguru” , których strategię możemy odwracać, czyli zawierać przeciwstawne transakcje, używając funkcji „Contra-Copy”.
Followerzy, czyli osoby, które obserwują poczynania providerów mają dostęp do całej historii zawartych przez nich transakcji i na tej podstawie wybierają osoby, których zachowania kopiują?
Tak, można przeanalizować poczynania swojego guru, zobaczyć, jak zarabiał w przeszłości i sprawdzić, jak długa jest historia jego życia w tym systemie. Wiadomo, że im dłuższa i lepsza, tym lepiej dla nas. Wszystko przedstawione jest na czytelnych wykresach.
Przekleństwa to przyszłość internetu. K...a ma już ponad 40 znaczeń |
Providerzy są wybierani tylko i wyłącznie na podstawie deklaracji. Nie weryfikujecie w żaden sposób osób, które chcą dostarczać sygnały?
Nie. Nie weryfikujemy, tak jak nie zarządzamy kapitałem ani nie doradzamy naszym Klientom w zawieraniu transakcji. Zajmujemy się tylko dostarczaniem systemu, chcemy być jak najbardziej transparentni, dlatego nie ingerujemy też w dobór providerów. Jesteśmy przekonani, że rynek najlepiej wszystkich zweryfikuje.
Na to jednak potrzeba czasu, a providerzy są wynagradzani. Otrzymują prowizję zależną od liczby followerów - jeżeli jest ich mniej niż 100 jest to 10 EUR od każdego. Czy nie rodzi to zagrożenia, system zdominują osoby, które na zyski z samego inwestowania nie mogą liczyć i prowizja będzie dla nich wystarczającą zachętą?
Prowizja jest skonstruowana w taki sposób, żeby uniknąć ryzyk, o których Pani wspomina. Uzależniona jest nie od liczby transakcji, ale od liczby followerów. Gdyby było odwrotnie, to providerzy mogliby tak działać na własnym rachunku, by maksymalnie podbijać stawkę prowizji. W momencie gdy prowizja zależy od liczby followerów, providerom zależy na tym, by zarabiać – wtedy więcej osób będzie ich obserwowało.
Prowadziliście Państwo kampanię uświadamiającą wysokie ryzyko towarzyszące inwestycjom na Foreksie. Czy jednak możliwość kopiowania czyjejś strategii lub jej odwracania, które jest przecież dość proste, nie przyciągnie do tego rynku osób bez odpowiedniej wiedzy?
Po pierwsze, rzeczywiście funkcja xSocial jest dedykowana mniej doświadczonym inwestorom, ale udostępniliśmy ją z myślą o tych, którzy mają już pewien podstawowy zasób wiedzy. By stać się followerem trzeba przejść dość obszerny test dotyczący Foreksu i ryzyka mu towarzyszącego. Minimalną wiedzę trzeba więc mieć – nawet jeśli nie jest to wiedza umożliwiająca samodzielne analizowanie danych, musi to być przynajmniej świadomość ryzyka. Inwestor musi na przykład wiedzieć co się stanie, jeżeli nie zostaną ustawione zlecenia obronne. Ten test sprawia, że nie wpuszczamy na rynek osób, które są zupełnymi laikami.
"20 metrów kwadratowych Łukasza" podbija sieć. Jak zdobył miliony widzów? |
Wiele osób nie zdaje tego testu?
Nie tak znowu dużo. Jednak wynika to głównie z tego, że osoby, których zainteresowało xSocial, od momentu przyjścia do nas do momentu założenia rachunku przechodzą zwykle przynajmniej podstawowy poziom edukacji, jaką udostępniamy. Na naszej stronie mamy ogromną liczbę tutoriali, webinarów, oferujemy też szkolenia stacjonarne, więc zanim taka osoba rozpocznie inwestowanie, ma szansę zdobyć niezbędną wiedzę o rynku i ryzyku.
A jednak możliwość kopiowania cudzych pomysłów może sprawiać, że nie bardzo będzie im się chciało uczyć...
Z jednej strony tak, ale z drugiej sam proces wyboru odpowiedniego providera wymaga odpowiedniej wiedzy i wyobraźni. W wielu przypadkach obserwujemy takie zachowanie, które najlepiej opisać przez sformułowanie „apetyt rośnie w miarę jedzenia”. Niedoświadczony inwestor kopiuje strategię providera i jeżeli zarabia, to chce więcej – zaczyna więc samodzielnie poszukiwać swojej strategii, a wiec zaczyna się edukować. Rzecz jasna można również zostać przy samym kopiowaniu i nie bawić się w żadne analizy, jednak w większości przypadków widzimy, że te dwie opcje są łączone.
Oczywiście trzeba głośno mówić o ryzyku. Szczególnie, że w ostatnim czasie pojawiło się wiele firm, które przekonują, że zarabianie na foreksie jest łatwe, że można wyjść na przerwę w pracy i w tym czasie zarobić 500 zł. Oczywiście – da się, ale pytanie - jaka jest skala tych przypadków. Ponadto trzeba tu mieć świadomość ryzyka. Nie można ludzi dezinformować, a niektóre firmy, które napływają do Polski, działają bez nadzoru, nie są zarejestrowane, dezinformują inwestorów i trochę kolokwialnie mówiąc - bazarują ten rynek.
W ubiegłym roku KNF opublikowała analizę, z której jasno wynikało, że na Foreksie zarabia około 18% inwestorów, Państwo jednak mówiliście wtedy o innych liczbach – nawet 30%. Skąd takie rozbieżności?
Przede wszystkim trzeba wziąć pod uwagę okresy badań, bo te wyniki fluktuują w zależności od bardzo dużej liczby zmiennych. Owszem, na Foreksie zawsze będzie więcej tych, którzy tracą, ale nie byłabym tym zadziwiona. Żal, że KNF nie wziął pod lupę innych rynków, w tym GPW – jestem gotowa się założyć, że statystyki byłyby podobne. Wszystkie inwestycje obarczone nieco większym ryzykiem i w związku z tym większą stopą zwrotu, będą się tak mniej więcej plasowały. A ryzyk na innych rynkach się nie dostrzega, uwypuklając przede wszystkim ryzyka na Foreksie.
Co – oprócz wysokiej stopy zwrotu – przyciąga inwestorów do Foreksu. Bo cieszy się on rosnącą popularnością, mimo ryzyka.
Dla ludzi stało się niezwykle ważne to, że oni sami podejmują wszystkie decyzje dotyczące kapitału. W przypadku porażki nie mogą na nikogo zepchnąć winy, mają pełną świadomość tego, co się dzieje. Dawniej szliśmy do pierwszego z brzegu funduszu i byliśmy pewni, że powierzając instytucji nasz kapitał, będziemy coś z tego mieli. W czasach kryzysu się to zmieniło i chcielibyśmy wiedzieć więcej, świadomie szukać alternatyw. W banku czy funduszu nie mamy pełnej wiedzy, jak skonstruowany jest dany produkt. Na Foreksie natomiast o wszystkim decydujemy sami. Ludzie to lubią, chcą mieć kontrolę nad swoimi pieniędzmi.
Damien Perillat, prezes PayPal twierdzi, że banki nie są konkurencją. Ma rację? |
A wszędzie zachowują się tak samo? Czym się różni inwestor polski od niemieckiego, węgierskiego czy rumuńskiego?
Są różnice przede wszystkim w poziomie wiedzy, gdzie wybijają się Niemcy, którzy jednak mieli szansę dużo dłużej się uczyć. Jeśli chodzi o Polskę to szybko przyswajamy informacje i bardzo chcemy się uczyć. Rumunia z kolei jest jak Polska 15 lat temu tylko w większym chaosie. Na razie Rumuni są jeszcze nieufni z uwagi na krótki czas rozwoju kapitalizmu, a co za tym idzie wiedzy inwestycyjnej i nadal trwający chaos regulacyjny. Jeżeli jednak już przekonają się do Foreksu, inwestują bardzo aktywnie, podobnie jak my, bo my jednak mamy tę ułańską fantazję. Węgrzy są dużo bardziej powściągliwi, Niemcy również – choć oni akurat dzięki dużej wiedzy również inwestują odważnie i bardzo świadomie. Polacy idą bardzo szybko w kierunku Niemiec.
XTB nie jest jedynie brokerem, udostępnia też technologie innym instytucjom finansowym. Jak ważny jest ten obszar w rozwoju firmy?
XTB w Polsce znana jest przede wszystkim z Foreksu, ale rzeczywiście na przestrzeni kilku ostatnich lat rozwinęła się również spółka technologiczna xTechnology, która produkuje technologię tradingową – xStation, xSocial i sklep z aplikacjami – xStore. Te rozwiązania oferujemy w systemie B2B instytucjom finansowym na całym świecie.
Nie lepiej przyciągać klientów do siebie? Przecież zarabiacie Państwo na spreadach, czyli różnicach pomiędzy cenami kupna i sprzedaży?
To zupełnie inna skala działania, nie bylibyśmy w stanie pozyskać tak wielu klientów indywidualnie, jak jesteśmy to w stanie zrobić na skalę hurtową.
Platformy tradingowe powinny być niezawodne, bo awaria nawet najkrótsza może bardzo drogo kosztować. Inwestorzy na forach często wspominają, że takie sytuacje się zdarzają – kto ponosi wtedy koszty?
Ewentualne momenty zawodności regulowane są oczywiście standardowymi zapisami w regulaminach. Jest to normalna procedura reklamacyjna – jeśli przyczyny awarii leżą po naszej stronie, zwracamy koszty, jeśli to klient na przykład stracił połączenie z internetem, wtedy rzecz jasna nie. Należy jednak podkreślić, że nasze systemy charakteryzują się niezwykle niskim poziomem awaryjności i odnotowywany odsetek wyżej wymienionych typów reklamacji jest nadzwyczaj niski.
W jakim kierunku rozwijana będzie społeczność inwestorów?
Bacznie obserwujemy naszych klientów i ich zachowania w internecie. Na ten moment są to przede wszystkim social media i mobilność. Jednak patrząc w przyszłość i planując rozwój technologii inwestycyjnych bierzemy pod uwagę przede wszystkim opinie i potrzeby naszych klientów. Nie wykluczamy dynamicznych zwrotów strategii, jeśli inwestorzy zechcą podążać odmienną drogą niż teraz. W Polsce z pewnością inwestorzy na Forex będą mieli rosnące wymagania. To nas cieszy, bo budując tutaj nasze technologie w dużej mierze współpracujemy z polskimi grupami focusowymi, a lubimy dynamikę i energię w działaniu. Polscy inwestorzy są więc jednym z elementów przyczyniających się do naszego sukcesu na arenie międzynarodowej. Ze swoją ułańską fantazją z pewnością nie pozwolą nam odpocząć. Cieszy nas, że polski rynek inwestycyjny zaczyna funkcjonować podobnie jak polska przedsiębiorczość. Inwestorzy indywidualni zaczynają upatrywać szans pomnażania kapitału na rynkach finansowych, poszukują, są otwarci na nowe możliwości i technologie w internecie. Są przede wszystkim odważni w próbowaniu tego co nowe. A to gwarantuje sukces w działaniu.
Pobierz ebook "Jak reklamować firmę w Google w 2024 roku. Poradnik dla przedsiębiorców i marketerów"
Zaloguj się, a jeśli nie masz jeszcze konta w Interaktywnie.com - możesz się zarejestrować albo zalogować przez Facebooka.
Projektujemy i wdrażamy strony internetowe - m.in. sklepy, landing page, firmowe. Świadczymy usługi związane …
Zobacz profil w katalogu firm
»
W 1999 roku stworzyliśmy jedną z pierwszych firm hostingowych w Polsce. Od tego czasu …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Pozycjonujemy się jako alternatywa dla agencji sieciowych, oferując konkurencyjną jakość, niższe koszty i większą …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Pomagamy markom odnosić sukces w Internecie. Specjalizujemy się w pozycjonowaniu stron, performance marketingu, social …
Zobacz profil w katalogu firm
»
1stplace.pl to profesjonalna agencja SEO/SEM, specjalizująca się w szeroko pojętym marketingu internetowym. Firma oferuje …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Na tych roznicach kursowych mozna zarobic kilkadziesiat procent w skali roku przy ograniczonym ryzyku. http://x-profit.com/ .Warto skorzystac i przetestowac