- <i>Dlaczego mikroblogi nie są dla wszystkich </i>- tłumaczy Michał Sadowski z Brand24.
Interaktywnie.com: Dlaczego nie lubimy mikroblogów? Twiitter wprawdzie rośnie, ale ostatnio pochowaliśmy Blipa, wcześniej odszedł Śledzik...
Michał Sadowski, prezes Brand24: Nie jest to związane z samą ideą mikroblogowania. Śledzik i Blip straciły w pewnym momencie coś, co ja w prywatnej nomenklaturze nazywam cool factor, który sprawia, że na niektórych serwisach po prostu fajnie pozostawiać treści. Serwisom społecznościowym bardzo trudno to utrzymać, co obrazuje przypadek MySpace. Był superplatformą, na której warto było być, ale to skończyło się dosłownie w ciągu kilku, kilkunastu miesięcy. Podobnie było ze Śledzikiem, chociaż on od początku był negatywnie odbierany przez użytkowników. Nie powiedziałbym więc, że chodzi ogólnie o mikroblogi, ale bardziej o poszczególne wdrożenia. Można wskazać serwisy, które bazują na idei mikroblogingu i radzą sobie całkiem dobrze, jak na przykład Pinger. W określonych kręgach, grupach wiekowych i docelowych jest on jednym z bardziej angażujących źródeł treści, czasami nawet bardziej niż Facebook. Jednak rzeczywiście sam Twitter, ojciec wszystkich mikroblogów, nie cieszy się specjalną popularnością w Polsce.
Inaczej niż na świecie. Na Twitterze jest i Justin Bieber, i papież, i Barack Obama. U nas jakoś nie może się on przebić.
Tak, mimo że jest szeroko promowany w dużych mediach. Widzimy tam popularnych dziennikarzy, celebrytów, ale – choć Twitter z roku na rok rośnie znacząco w Polsce – nadal nie jest to taka popularność, która może zagwarantować odpowiedni zasięg i tylko wybrane marki tam działają. Wydaje mi się, że po części może to być wina polskich odpowiedników. One w pewnym momencie przyciągnęły śmietankę polskiej blogosfery, ludzi, mających wpływ na promowanie nowych usług w internecie, co rozbiło impet, który normalnie towarzyszy Twitterowi – na części rynków jedynej usłudze mikroblogowej, a dzięki temu najbardziej rozpoznawalnej. U nas wiele osób po raz pierwszy z mikroblogowaniem spotkało się na polskich serwisach.
Dzisiaj, po zamknięciu Blipa, rola Twittera może wzrosnąć. Wydaje się jednak, że w Polsce tweetują głównie dziennikarze i politycy, podczas gdy w krajach anglosaskich prym wiodą celebryci.
Obie grupy są aktywne na Twitterze, jednak mimo obecności przedstawicieli polskiej kultury czy rozrywki, Facebook, a nawet Nasza-Klasa cieszą się większą popularnością wśród masowych użytkowników niż Twitter. Niewykluczone jednak, że jest to zjawisko tymczasowe. My, monitorując internet, obserwujemy, że coraz więcej młodych ludzi przenosi się na Twittera, chociaż słowo przenosi nie jest tu odpowiednie, bo nie likwidują kont na Facebooku, ale zakładają nowe, dodatkowe na Twitterze. Facebook stał się już serwisem, w którym oprócz naszych rówieśników są też ciocie, wujkowie, rodzice, a czasem i dziadkowie. Młodzi ludzie zaczynają więc szukać czegoś, co będzie rozpoznawane jako należące do nich. Za nimi idą kolejne, coraz starsze grupy. Nie widzę zagrożenia dla Facebooka, ale korzystanie z dwóch kanałów jednocześnie może stać się coraz popularniejsze.
Być może z tych samych powodów na Twitterze taką siłę stanowią dziś politycy? Dla nich serwis ten stał się niemal branżowym komunikatorem.
Ta moda przyszła z zachodu. Politycy obserwowali to, co działo się na Twitterze w czasie wyborów w Ameryce, zwłaszcza komunikację Obamy, i podążyli sprawdzonymi ścieżkami. Chociaż komunikacja wielu osób na Twitterze wynika czasem też z niedojrzałości. W pierwszym lepszym poradniku na temat promowania marki w sieci, możemy przeczytać, jak ważne jest założenie konta na Twitterze i Facebooku. Większość podmiotów robi, to nie zwracając większej uwagi na, to, czy jest to dla nich odpowiedni kanał. Choć zdarzają się oczywiście wyjątki.
Który z tweetujących polityków lub dziennikarzy najbardziej świadomie wykorzystuje potencjał Twittera?
Przyznam, że od polityki stronię, ale wydaje mi się, że w wielu partiach znaleźć można pozytywne przykłady wykorzystania Twittera. Pamiętam szczególnie bardzo przejmującą relację Adama Bielana po katastrofie smoleńskiej. Mówiąc trochę już bezdusznie, dała mu ona solidny kapitał polityczny. To było bardzo dobre wykorzystanie Twittera do mówienia o rzeczach ważnych, o których warto mówić.Innym przypadkiem jest kanał ministra Sikorskiego, który też jest bardzo aktywny.
Radosław Sikorski jednak nie uniknął poważnych wpadek. Pochopnie zdradził na przykład plany obniżki cen gazu...
Tak, a była jeszcze sprawa związana z Powstaniem Warszawskim, z tym, czy ono było faktycznie potrzebne, czy nie.
To trochę niepokojące. Ludzie, pełniący ważne funkcje w państwie, o sprawach tak skomplikowanych mówią za pośrednictwem dwuzdaniowych wpisów.
A szczególnie w języku polskim ciężko jest zmieścić precyzyjny komunikat w 140 znakach.
Tylko czy na Twitterze komuś zależy na precyzji? Politycy wiedzą przecież, jak mówić, by za wiele nie powiedzieć, a na Twitterze otwierają się jak nigdy. Czy to są faktycznie spontaniczne wypowiedzi?
W dużej mierze są to wypowiedzi, które nie pochodzą od osób, które się pod nimi podpisują, ale od zewnętrznych agencji. A jakość komunikacji zależy od obranej strategii.
Skąd więc te wpadki? Specjaliści powinni chyba ich unikać.
Trzeba pamiętać, że w Polsce polityka jest tematem, który budzi gigantyczne emocje i podziały w społeczeństwie. Trudno budować komunikację, która nie wywoływałaby zarzutów z „drugiej” strony. Nie tyle więc w kanale szukałbym przyczyny, co poziomie dyskursu, który do najwyższych nie należy.
Twitter chyba jednak jak nic innego sprzyja rozluźnieniu obyczajów. Z kontrowersyjnej wypowiedzi łatwo można się wycofać, tłumacząc na przykład, że to prywatny profil.
Tak, pamiętam wypowiedzi radnego Warszawy, który w ten właśnie sposób próbował usprawiedliwić twitterowy atak na prezydenta. Ale problem też leży po stronie ludzi. Oni najczęściej nie są związani z branżą internetową i często faktycznie nie wiedzą, co jest prywatne, a co publiczne. Założę się, że większość z tych osób, które zamieszczają wpisy na Twitterze nie wie nawet, że są one dostępne dla wszystkich.
Dlaczego popularność na Twitterze jest dla polityków taka ważna? Ostatni przypadek Adama Hofmana, podejrzewanego o zakup followersów był szeroko komentowany.
To część budowania wizerunku. W pewnych kręgach liczba followersów, pomaga w podniesieniu prestiżu polityka. Tym bardziej, że liczby prezentowane są w rankingach, a rankingi cytowane w mediach. Warto jednak jeszcze raz podkreślić, że tylko w przypadku niektórych marek komunikacja na Twitterze jest efektywna.
No właśnie, w przypadku polityków chyba nie bardzo, bo nie komunikują się z wyborcami, których jest tam mało, ale głównie z kolegami z pracy.
„Towarzystwo wzajemnej adoracji” – nie jest to może najładniejszy termin, ale na razie pasuje do polskiego Twittera, który jest mocno branżowym medium. Jednak, szczególnie w młodszych grupach wiekowych widać już jego rosnące znaczenie. Niektóre marki mogą znaleźć tam sporo wartościowych dyskusji - ostatnio okazało się na przykład, że na Twitterze bardzo dużo mówi się o sieci handlowej Lidl. Nie jest to oczywiście mainstream, ale w pewnych grupach wiekowych, widać oznaki rosnącej wartości tego serwisu.
Jakie marki potrafią go wykorzystywać już teraz?
Mam całą listę najaktywniejszych kampanii. Jedną z ciekawszych była realizacja marki After Steal. Jest to herbata organiczna, która podwoiła sprzedaż poprzez kupony ściągane i rozprowadzane na Facebooku i Twitterze wraz z dyskusją na temat tego, dlaczego herbata organiczna jest ważna. Zostało ściągniętych 250 tysięcy kuponów, a w godzinę zamieszczono 2830 tweetów związanych z akcją. Z kolei Joe Sorge użył Twittera jako społecznościowego łącznika budującego związek z 75 procentami klientów należącego do niego baru z hamburgerami, o nazwie AJ Bombers. Za pośrednictwem mediów społecznościowych polecano m.in. dania dnia. Tygodniowe obroty zwiększyły się o 60 procent w następnym od uruchomienia kampanii roku, bez wydania jednego dolara na reklamę w tradycyjnych mediach. W Polsce podoba mi się szczególnie to, co robi Samsung Polska. Odpowiadają systematycznie, często na bardzo techniczne pytania związane z poszczególnymi produktami.
Czy w Polsce Twitter wyjdzie spoza krąg wzajemnej adoracji?
Ma szansę. Facebook jest już dla wszystkich i młodzi ludzie szukają alternatywy – to jeden element. Drugi jest bardziej nietypowy i trudny do opisania. Sporo wpływowych ludzi zaczyna coraz aktywniej korzystać z Twittera. Oni często prowadzą biznesy na zachodzie, gdzie Twitter jest bardzo popularnym środkiem komunikacji i ciągną za sobą zawsze garść mainstreamu. Kolejnym elementem jest postępująca integracja Twittera z platformami i urządzeniami mobilnymi, takimi jak na przykład Instagram, dzięki czemu możemy błyskawicznie połączyć wpis ze zdjęciem. Rośnie popularność urządzeń mobilnych, a te są często integrowane w sposób natywny z Twitterem. Myślę, że powoli Twitter będzie drążyć tę polską skałę i w końcu ją wydrąży.
Michał Sadowski - współtwórca serwisów takich jak Patrz.pl, Moblo, Finansosfera oraz narzędzia monitoringu internetu Brand24.
Pobierz ebook "Social media marketing dla firm i agencje się w nim specjalizujące"
Zaloguj się, a jeśli nie masz jeszcze konta w Interaktywnie.com - możesz się zarejestrować albo zalogować przez Facebooka.
Pomagamy markom odnosić sukces w Internecie. Specjalizujemy się w pozycjonowaniu stron, performance marketingu, social …
Zobacz profil w katalogu firm
»
1stplace.pl to profesjonalna agencja SEO/SEM, specjalizująca się w szeroko pojętym marketingu internetowym. Firma oferuje …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Projektujemy i wdrażamy strony internetowe - m.in. sklepy, landing page, firmowe. Świadczymy usługi związane …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Pozycjonujemy się jako alternatywa dla agencji sieciowych, oferując konkurencyjną jakość, niższe koszty i większą …
Zobacz profil w katalogu firm
»
W 1999 roku stworzyliśmy jedną z pierwszych firm hostingowych w Polsce. Od tego czasu …
Zobacz profil w katalogu firm
»