O zmieniającej się roli mediów, tabloidyzacji i wolności jaką oferuje internet.

Dominik Kaznowski: Jesteś publicystą, blogerem, zajmujesz się wpływem nowych technologii na społeczeństwo. Czy nie uważasz, że w dzisiejszych czasach rola mediów ulega zmianie? Mam wrażenie, że duże, zwłaszcza tradycyjne firmy mediowe w coraz większym stopniu koncentrują się na własnym przetrwaniu, a nie na działalności, którą wcześniej można było określić mianem „kształtowania opinii publicznej”?
Edwin Bendyk: Rola mediów ulega zmianie od samego początku istnienia mediów, a zmiany te są po prostu symptomem innych procesów: społecznych, kulturowych, ekonomicznych. W tej chwili jesteśmy po prostu świadkami kulminacji procesów przewidzianych dosyć dawno, bo już w 1983 r. amerykański politolog i socjolog Ithiel de Sola Pool pisał w książce „Technologies of Freedom”, że połączone ze sobą komputery osobiste umożliwią rewolucję komunikacyjną podobną, do jakiej wcześniej doprowadził wynalazek Gutenberga. Do rewolucji jednak potrzebne było odmienione społeczeństwo, a ta odmiana zaczęła się jeszcze wcześniej, bo na barykadach rewolty młodzieżowej 1968 r. To właśnie przy tamtej okazji tacy filozofowie, jak Raoul Vaneigem tworzyli projekty „rewolucji czasu wolnego” i wolnej twórczości, czyli de facto opisywali świat dzisiejszej blogosfery, Wikipedii, Open Source, dziennikarstwa obywatelskiego, serwisów społecznych.
W efekcie żyjemy w zupełnie nowym pejzażu komunikacyjnym, z czym trzeba się po prostu pogodzić, a z czym pogodzić się nie chcą lub nie potrafią instytucje wywodzące się ze starej epoki, w tym także tradycyjne media. Niestety, jak podczas każdej rewolucji ofiarą zmiany mogą także paść najbardziej wartościowe formy kultury związane z mediami, jak np. reportaż, dziennikarstwo śledcze, wielka publicystyka i eseistyka. Jakość musi kosztować, dotarcie do źródeł wymaga wielkich kompetencji, krytyczna ich analiza jeszcze większych. Jestem w sobie wyobrazić świat bez tych form dziennikarstwa, choć będzie to świat zdecydowanie uboższy, a luki tej nie wypełni w całości spontaniczna aktywność blogerów.
Jeśli zaś chodzi o kształtowanie opinii – to dobrze, że media rozstają się już z takimi ambicjami. Opinia powstaje w publicznej konwersacji, media – wszystkie, stare i nowe mają ten proces wspomagać, a nie zastępować.

EB: Tabloidyzację widać wyraźnie, zarówno w formatach informacyjnych telewizji, jak i w mediach drukowanych. To moim zdaniem strategia jazdy po równi pochyłej w dół w przekonaniu, że przez obniżanie jakości można przytrzymać widza lub czytelnika. Efekt jest taki, że odbiorcy inteligentni uciekają od takich formatów, m.in. do Internetu. Coraz więcej moich znajomych deklaruje, że już nie ogląda telewizji i coraz rzadziej sięga do gazet. Podobnie deklarują moi studenci, dla których centralnym medium stał się już na dobre Internet.
Inną natomiast sprawą jest szybkość komunikacji. Tu jednak widać bardzo duże zróżnicowanie. Z jednej strony rosnąca popularność dziennikarstwa „twitterowego”, polegającego na przesyłaniu informacji w formacie sms. Z drugiej strony dla chętnych ciągle dostępne są wyczerpujące opracowania źródłowe. Jedno nie wyklucza drugiego.
DK: Czy według ciebie w dobie internetu nie mamy do czynienia z problemem utraty zaufania do źródeł informacji? Czy marka w mediach będzie się w dalszym ciągu liczyć?
EB: Sytuacja jest paradoksalna. Marka rzeczywiście traci na znaczeniu jako instrument przyciągania odbiorców do treści, jej miejsce zajął clickstream, czyli uznanie jaki artykuł lub inny komunikat zajmuje wśród internautów mierzone aktywnymi kliknięciami miejsce. Okazuje się, że najlepsze rezultaty uzyskują na ogół treści publikowane przez tradycyjne media, tyle tylko że odbiorcy w Internecie docierają do nich nie bezpośrednio, lecz kierowani przez wyszukiwarkę lub rekomendacje innych internautów. Miejsce marki zajął więc clickstream, a miejsce zaufania do marki zaufanie do kolegów z Sieci.
DK: Czy w związku ze zmianami na rynku mediów i wspomnianymi zagadnieniami, do głosu nie zaczynają dochodzić „zwykli konsumenci”, np. za sprawą blogów?
EB: Owszem, tylko warto pamiętać, że w Sieci obowiązuje rozkład potęgowy. Po ludzku, lecz brutalnie oznacza on, że spośród milionów blogów zdecydowanej większości nikt nie czyta poza samymi autorami. Tylko znikomy ułamek zyskuje popularność. Prawda druga, to jednak blogi w dużej mierze zajmują się mieleniem treści podawanych przez media tradycyjne. Nie zmienia to jednak generalnej pozytywnej uwagi, że rzeczywiście blogosfera zaburzyła starą równowagę w komunikacji społecznej, zwiększając moc „zwykłych” uczestników tej komunikacji.
DK: Zastanawiam się czy brak porozumienia pomiędzy „światem papierowym” a internetem nie jest powiązany po prostu z różnymi światopoglądami grup, które oba media reprezentują. Czasami mam wrażenie, że bardziej dyskutujemy o problemach międzypokoleniowych („starzy” – prasa, TV; „młodzi” – internet, komórki). Co by nie mówić, tak zwane „stare media” (czy raczej powiedzieć „ludzie starych mediów”) mają swoje korzenie w czasach przed 89 rokiem. Dzisiaj ludzie młodzi podchodzą do życia w zupełnie inny sposób, a Internet jest naturalnym narzędziem komunikacji i pozyskiwania informacji.
EB: W tym pytaniu wrzucasz kilka problemów. Pierwszy, niezwykle istotny – luka pokoleniowa. Młodzi, zarówno w Polsce, jak i w Stanach Zjednoczonych, i we Francji rzeczywiście żyją w zupełnie innej przestrzeni medialnej, często niedostępnej dla ich rodziców. I choć już u Platona można znaleźć narzekania na młodzież, to jednak charakter obecnej luki jest jednak wyjątkowy. Ustał niemal całkowicie tradycyjny model transmisji kulturowej, głównym mechanizmem uczenia się i socjalizacji jest peer learning, czyli uczenie się koleżeńskie podczas takich niezrozumiałych przez dorosłych praktyk, jak czatowanie, granie on-line, dzielenie się plikami, etc.
Drugą natomiast sprawą są różnice kulturowe między instytucjami mediów tradycyjnych i Nowymi Mediami. Różnice te są oczywiste, bo inaczej trzeba kształtować kulturę wewnątrz firmy, by wydawać gazetę, a inaczej, by redagować portal. Najczęściej różnice te są nie do pokonania, dlatego tak trudno przebiegają procesy łączenie newsroomów w gazetach czy stacjach telewizyjnych, by jednocześnie obsługiwały stary format i Internet.
DK: Czy uważasz, że e-papier lub rozwiązania podobne do Amazon Kindle mają szansę na „przeprowadzenie” prasy z ery papierowej do elektronicznej?
EB: Kindle jest jeszcze zbyt toporny by uratować prasę. Natomiast na pewno nowe nośniki będą kluczowe, choć nie podejmuję się zgadywać, jakie rozwiązanie wygra. Kindle został wymyślony specjalnie dla dystrybucji cyfrowych książek, okazało się jednak, że o wiele więcej takich książek sprzedało się na iPhone'a.
DK: Czy oglądasz TV? A jeśli tak, to co konkretnie?
EB: Praktycznie nie oglądam. Sporadycznie TVN24, pewno nie częściej niż raz na tydzień. Nieco częściej stacje zagraniczne, zwłaszcza BBC. Ciągle trzyma formę.
DK: Ile czasu spędzasz dziennie w sieci?
EB: W zasadzie z niej nie wychodzę. Jeśli nie siedzę przed komputerem, to mam pod ręką Nokię E71, która umożliwia mi czytanie w pociągu lub tramwaju, a gdy jadę samochodem odsłuchuję nagrane podcasty. Dłuższe przerwy na bycie off-line pojawiają się, gdy czytam książki – ten nawyk nie opuszcza mnie, choć już coraz więcej czytam w formacie elektronicznym, na czytniku Cybook.
DK: Czy uważasz, że w przyszłości (a jeśli tak, to kiedy) dziennikarstwo internetowe zyska powszechne uznanie w środowisku „tradycyjnego dziennikarstwa”?
EB: W Stanach Zjednoczonych tak już się stało. W Polsce też tak się stanie, gdy dziennikarstwo internetowe osiągnie podobny kaliber, jak tradycyjne, czyli kiedy zacznie dostarczać reportaży śledczych, dobrych analiz politycznych, gospodarczych, etc.
DK: Mówisz, że nawyk czytania książek cię nie opuszcza. Czy możesz wymienić kilka tytułów, które według ciebie w największym stopniu wpłynęły lub najlepiej opisują czy diagnozują obecne przemiany cywilizacyjne?
EB: Niewątpliwie najważniejszą książką do zrozumienia przemian cywilizacyjnych jest trylogia "The Information Age " Manuela Castellsa, w ubiegłym roku ukazał się pierwszy tom polskiego przekładu tego monumentalnego dzieła. Innym kapitalnym opracowaniem jest "The Wealth of Networks" Yochaia Benklera, wydane w Polsce jako "Bogactwo sieci". Ciekawą, prowokującą do myślenia jest "Netokracja", książka autorów szwedzkich Aleksandra Barda i Jana Soderqvista. To tylko kilka wskazań, bo rzeczywistość jest jednak tak skomplikowana, że jej analiza wymaga wielu konkurencyjnych podejść. Bibliografia książki, która właśnie sam kończę liczy kilkaset pozycji, zdecydowana większość z nich została opublikowana w ciągu ostatnich lat.
DK: Jakich podcastów słuchasz? Co możesz polecić?
EB: Słucham podcastów przygotowywanych przez "New Yorkera”, "The Economist", "Scientific American", "Science", "Nature". Na więcej już nie starcza czasu.
DK: Dziękuję.
Pobierz ebook "Ebook z raportem: Jak wybrać software house dla działań marketingowych i e-commerce"
Zaloguj się, a jeśli nie masz jeszcze konta w Interaktywnie.com - możesz się zarejestrować albo zalogować przez Facebooka.
Skorzystaj z kodu rabatowego redakcji Interaktywnie.com i zarejestruj taniej w Nazwa.pl swoją domenę. Aby …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Projektujemy i wdrażamy strony internetowe - m.in. sklepy, landing page, firmowe. Świadczymy usługi związane …
Zobacz profil w katalogu firm
»
W 1999 roku stworzyliśmy jedną z pierwszych firm hostingowych w Polsce. Od tego czasu …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Interaktywnie.com jako partner Cyber_Folks, jednego z wiodących dostawców rozwiań hostingowych w Polsce może zaoferować …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Pozycjonujemy się jako alternatywa dla agencji sieciowych, oferując konkurencyjną jakość, niższe koszty i większą …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Pomagamy markom odnosić sukces w Internecie. Specjalizujemy się w pozycjonowaniu stron, performance marketingu, social …
Zobacz profil w katalogu firm
»
A co to jest dziennikarstwo internetowe, czym różni się od \"tradycyjnego\"? Słownictwem, emotikonkami, zamieszczaniem informacji na bieżąco z konferencji? Dziennikarstwo to dziennikarstwo, a bełkot i przeklejki to bełkot i przeklejki. Jestem jak najbardziej za szybkim rozwojem redakcji internetowych, tylko patrzeć jak poważniejsze portale i wortale zaczną zatrudniać dziennikarzy (kiedy gazety wszystkich już pozwalniają :) Ale właśnie: niech to będą dziennikarze, a nie ludzie od przetwórstwa, którym po prostu nie chce się pracować. Jeśli boję się o przyszłość dziennikarstwa w czasach internetu, to właśnie w tym kontekście. Bo przetwórstwa dziś pod dostatkiem.
Dominik zadawał pytania, na które odpowiedź twierdząca mogła przestraszyć, na szczęście Edwin zgłębił temat i wszystko wygląda bardziej \"po ludzku\".
Ach te anonimy, nie rorke?
świetny wywiad a komentarze onetowe. bartosz piński - w koszulce polo i jakieś anonimy podniecają się zdjęciem jakby przeczytali wywiad z jolą rutowicz na pudlu. perły przed wieprze....
Takei wywiady rozumiem. Zupełnie inna strona sieci, świerze spojrzenie, a nie jak wszędzie bicie tej samej piany. Edwin Bendyk wydaje się, że rozumie sieć znacznie lepiej niż większość specjalistów od eBiznesu.
znów piękne foto skąd Wy je bierzecie? :) strój nie pasuje trochę do dziennikarza Polityki a może oni tak słabo zarabiają? :D
A ja się zastanawiam kiedy ta wolność informacji się skończy... znaczy, kiedy rządy zaczną wpływać na ISP i za ich pośrednictwem kontrolować lub ograniczać to, co dzisiaj jest dla nas takie cenne.
O, a ten fragment mi się podoba :):<br /> \"...czyli uczenie się koleżeńskie podczas takich niezrozumiałych przez dorosłych praktyk, jak czatowanie, granie on-line, dzielenie się plikami, etc....\"
superowy wywiad i ciekawy sweter ;)
Ciekawy wywiad. I superowy sweter;)