O kulisach powstania projektu opowiada ekipa z interaktywnego skrzydła agencji NoLabel.
Krzysztof Adamus: Skąd wziął się pomysł realizacji strony? Czym się inspirowaliście?
Wojtek Florczyk: Nasza przygoda z Zozolami zaczęła się od komiksu. Przez ubiegły rok przygotowywaliśmy rysunkowe historie 3d do czasopisma Zozomix, wydawanego przez Egmont. Świat Zozoli był nam więc dobrze znany jeszcze przed rozpoczęciem pracy nad serwisem. Już wtedy pojawiał się idea stworzenia zozolowego osiedla, na którym rozgrywają się przygody trójki przyjaciół. Nasz pomysł na stronę był naturalną kontynuacją pracy koncepcyjnej i graficznej nad komiksami. Spodobał się on producentowi Zozoli, firmie Mieszko, która zaprosiła nas do współpracy.
Istotną kwestią podczas pracy nad projektem było zachowanie spójności z dotychczasową koncepcją Zozoli. Zozole pełnią rolę brand characters, postaci znanych i lubianych przez najmłodszych konsumentów, a jednocześnie reprezentantów marki. Naszym zadaniem stało się utrzymanie ciągłości z dotychczasowym przekazem brandu, a jednocześnie osadzenie trójki bohaterów w świeżym kontekście: rzeczywistości bliskiej współczesnym dzieciakom. To pokolenie wychowane na teledyskach i grach komputerowych, dla którego bycie on-line jest równie naturalne co bycie poza siecią. Jego styl życia, wartości i kultura stały się dla nas ważną inspiracją podczas tworzenia serwisu.

Skrzydło interactive agencji NoLabel, które stworzyło serwis Zozoli.
KA: Jakie technologie wykorzystaliście przy tym projekcie?
Krzysiek Hrycak: Korzystaliśmy z Adobe Photoshop i Flasha. Do animacji postaci wykorzystaliśmy 3ds Maxa i plugin CAT, a postprodukcja powstała w After Effects. Uzyskany efekt jest jednak uzależniony nie tylko od zastosowanych technologii, ale także od pracy koncepcyjnej i kompetencji teamu. Wypracowanie stylu plastycznego odpowiedniego dla serwisu Zozoli miało miejsce praktycznie już na etapie tworzenia komiksu. Producent słodyczy nie chciał iść w typowy cartoon, lecz chciał osiągnąć efekt trójwymiarowego środowiska oraz różnorodności detali. Połączyliśmy więc wystylizowaną w konwencji bajkowej grafikę 3D z realistycznym oświetleniem, uzyskanym w renderze Max’a - Mental Ray.
Krzysztof Adamus: Jak długo pracowaliście nad tym projektem? Ile osób w nim uczestniczyło?
WF: Praca trwała niecałe 3 miesiące. Team wahał się od 4 do 9 osób. W jego składzie byli: designer, dwóch flash developerów, dwóch grafików 3D, animator 2D i animator 3D. Od strony językowej nad serwisem pracował dział e-PR, do którego w trakcie trwania projektu dołączyła nowa osoba. Istotny wpływ na projekt miał zgrany zespół i wewnętrzna komunikacja. Serwis to ogromna ilość klocków, które mają razem zadziałać. Ważną role podczas jego tworzenia odegrała więc współpraca teamu.

Wizualizacja konceptu, czy straszak klienta?
KA: Co było największym wyzwaniem podczas realizacji projektu?
WF: Jak wspomniałem, serwis Zozoli to układanka różnych elementów. Grafika, animacja, język bohaterów tworzą w nim spójną całość. Jednym z wyzwań było zgranie tych wszystkich elementów tak, żeby powstała spójna rzeczywistość, która angażuje użytkownika i stymuluje go do zabawy.
Agnieszka Minecka: Niemałym wyzwaniem podczas pracy nad serwisem było stworzenie języka Zozoli. Dzieciaki to bardzo trudny target. To odbiorcy niewiarygodnie świadomi przekazu reklamowego i sceptycznie do niego nastawieni. Zdecydowaliśmy się na nieformalny język młodzieżowy. Nie ma on jednak być iluzją sposobu, w jaki mówi młode pokolenie i w niektórych momentach został on przejaskrawiony. Jednocześnie puszczamy oko do odbiorcy. Zozolek w intro strony stwierdza: „ziomy na nas patrzą” i tym samym wyraża swoją świadomość bycia obserwowanym. Niektóre z komunikatów postaci demaskują mechanizmy reklamowe i sygnalizują, że świat Zozoli został przygotowany przez kogoś (marketingowca) i dla kogoś (konsumenta). Jest to oferta funu, który faktycznie - i tu ukłon w stronę dzieci - został im zafundowany przez określony brand. Chcemy im też jednak przekazać, że jest to porcja rozrywki, która mimo komercyjnego charakteru, może być nie mniej pasjonująca niż spontanicznie zaaranżowana zabawa, która rozgrywa się na szkolnej przerwie.
Dzieci to grupa, która mimo niechęci do przekazu marketingowego, chłonie zwroty używane w reklamach i wykorzystuje je na co dzień. Między 7 a 12 rokiem życia przechodzą one etap, w którym z jednej strony odczuwają silną potrzebę upodabniania się do rówieśników, a z drugiej chcą wyróżnić się jako liderzy grupy. Język Zozoli może być bliski ich aspiracjom. Trójka bohaterów dostarcza im słownika, który jest fajny, gdyż różni się od tego używanego w domu lub w szkole. Jest on też bliski ich codziennym doświadczeniom, czego nie trzeba udowadniać, wystarczy rzucić okiem na młodzieżową część blogosfery. Z opinii zaprzyjaźnionych z nami dzieciaków i komentarzy internautów wynika, że jest to język, który się podoba. Spodobał się on również nam, a kilka „językowych kwiatków” zadomowiło się stałe w naszym kolokwialnym repertuarze agencyjnym : )
WF: Komunikacja marketingowa skierowana do dzieci jest niemałym wyzwaniem. Dziecko to przede wszystkim bardzo wrażliwy odbiorca. Podczas tworzenia serwisu kierowaliśmy się również jego bezpieczeństwem. Jednym z naszych założeń było stworzenie przekazu, który bawi i uczy, ale nie wykorzystuje psychiki i braku doświadczeń dziecka. W ostatnim czasie serwis Zozoli otrzymał Certyfikat Bezpiecznych Stron (BEST), co potwierdza jego przyjazność w stosunku do młodego odbiorcy. W przyszłości planujemy kontynuację działań z zakresu nieinwazyjnego marketingu dziecięcego.

Zozopedia - od konceptu do ostatecznego efektu
KA: Jaki cel przyświecał powstaniu strony i w jaki sposób jest on realizowany?
WF: Celem marketingowym powstania serwisu było wzmocnienie świadomości marki oraz zaproszenie młodych konsumentów do zabawy. Aby to osiągnąć, wykreowaliśmy świat Zozoli w taki sposób, aby był on bliski codziennym doświadczeniom pokolenia internetu. Serwis ma za zadanie angażować internautę i stymulować jego współuczestnictwo w losach trójki bohaterów. W tym celu kontent serwisu będzie stale aktualizowany, a na blogach Zozoli będzie można odnaleźć newsy ze świata mody, filmu, muzyki, gier, a także ciekawe wydarzenia z życia postaci. Poza tym witryna będzie rozszerzana o elementy społecznościowe: powstaną na niej Zozokluby, użytkownicy będą mogli zdobywać punkty za określone aktywności i zamieniać je na nagrody. Dalszy rozwój serwisu w kierunku społecznościowym będzie zmierzał do tego, aby na stronie nie tylko były obecne gry dla dzieci, ale żeby całe osiedle Zozoli przemieniło się w rodzaj gry. Działania takie wpisują się w nurt advergamingu, serwis z grami ma przemienić się w serwis-grę. Przede wszystkim jednak jesteśmy nastawieni na komunikację z użytkownikami i ciągłe udoskonalanie witryny zgodnie z ich opiniami. Praktycznie co chwilę dodajemy coś nowego. W ostatnim czasie pojawił się na przykład nowy preloader w postaci bociana : )
Na obecnym etapie trudno jeszcze mówić o stopniu, w jakim serwis zrealizował założone cele marketingowe. Miernikiem tego będzie liczba odsłon oraz długość czasu spędzanego na stronie przez dzieci. Są one ostatecznymi recenzentami witryny i bardzo istotny jest dla nas feedback z ich strony. Teraz natomiast statystyki serwisu są mocno zniekształcone, ponieważ wywołał on nieco szumu wśród osób, które już dawno przestały mieścić się w targecie : ) Dział e-PR NoLabel zajmie się wkrótce promocją witryny w sieci, więc liczymy na zwiększenie ruchu na stronie. Na liczby trzeba będzie jeszcze chwilę poczekać, wkrótce je jednak ujawnimy.

Pierwsza wersja Zozoli wyglądała dość ubogo...

W porównaniu z ostateczną.
KA: Czy finalna wersja serwisu różni się czymś w stosunku do pierwotnych założeń? Z czego to wynika?
WF: Praca nad serwisem Zozoli nadal trwa. Założyliśmy, że będzie to projekt otwarty. Jednym z wymogów firmy Mieszko była taka architektury witryny, żeby można ją było stale optymalizować pod kątem wydajności i nowych funkcjonalności. Dotychczasowy plan został zrealizowany zgodnie z pierwotnymi założeniami, ale trudno na razie mówić o efekcie finalnym.
KA: Czy możesz nam opisać kolejne etapy powstawania projektu?
Łukasz Czyczyło: Powstawanie scenografii do serwisu Zozoli można podzielić na trzy fazy. W fazie koncepcyjnej powstał szkic sytuacyjny i zarys projektu. Podczas etapu modelingu i renderingu korzystaliśmy z programu Autodesk 3ds Max oraz wbudowanego renderera Mental Ray. W ten sposób powstał design witryny, uporządkowana została struktura osiedla, pojawiła się także otaczająca go przyroda wygenerowana m .in. przy użyciu technologii "Hair and fur". Wykorzystując program Adobe After Effects w fazie postprodukcji i compositingu złożone zostały wszystkie niezbędne elementy składowe obrazu tzw. "render passes" (dla przykladu: lighting, diffuse, ambient occlusion, shadow, object id, z-depth) wyliczone wcześniej w 3d, dzięki czemu mieliśmy praktycznie całkowitą kontrolę nad daną sceną.
KH: Proces produkcji grafiki do serwisu Zozoli nie różnił się znacząco od standardowych projektów postprodukcyjnych. Najpierw powstały jako elementy statyczne backgroundy do wszystkich lokacji. Na gotowe tła zostały wstawione dodatkowe elementy oraz postacie Zozoli jako filmy FLV. Na stronie oprócz grafiki 3D znalazły się również klasyczne animacje wektorowe we Flashu. Połączenie kilku technik pozwoliło osiągnąć efekt wizualny w postaci pełnego detali, spójnego świata. Etapy projektu i proces powstawania serwisu najłatwiej jednak przedstawić za pomocą kilku ilustracji.

1. Concept (kliknij aby powiększyć)

2. Modeling (kliknij aby powiększyć)

3. Final (kliknij aby powiększyć)
KA: Z jakimi podwykonawcami pracowaliście?
WF: Właściwie całość prac odbywała się w ramach struktury NoLabel. W czasie projektu poszerzyliśmy team, z czego większość osób kontynuuje pracę w agencji. Jedynym podwykonawcą było studio dźwiękowe „Nieustraszeni łowcy dźwięków”, z którym na stałe współpracujemy przy produkcjach telewizyjnych.
Podczas pracy nad serwisem Zozoli skrzydło Interactive agencji NoLabel poszerzyło się i wykazało niemałymi kompetencjami. Niewykluczone więc, że zgodnie z dotychczasowymi planami, w najbliższym czasie wystartuje ono jako nowa marka. W zamiarze tym dopingują nam oczywiście Zozole : )

Jeden z pierwszych renderów.
Więcej obrazków: www.flickr.com/photos/lebalon/
Pobierz ebook "Ebook z raportem: Jak wybrać software house dla działań marketingowych i e-commerce"
Zaloguj się, a jeśli nie masz jeszcze konta w Interaktywnie.com - możesz się zarejestrować albo zalogować przez Facebooka.
Skorzystaj z kodu rabatowego redakcji Interaktywnie.com i zarejestruj taniej w Nazwa.pl swoją domenę. Aby …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Interaktywnie.com jako partner Cyber_Folks, jednego z wiodących dostawców rozwiań hostingowych w Polsce może zaoferować …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Projektujemy i wdrażamy strony internetowe - m.in. sklepy, landing page, firmowe. Świadczymy usługi związane …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Pomagamy markom odnosić sukces w Internecie. Specjalizujemy się w pozycjonowaniu stron, performance marketingu, social …
Zobacz profil w katalogu firm
»
W 1999 roku stworzyliśmy jedną z pierwszych firm hostingowych w Polsce. Od tego czasu …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Pozycjonujemy się jako alternatywa dla agencji sieciowych, oferując konkurencyjną jakość, niższe koszty i większą …
Zobacz profil w katalogu firm
»
coś się skopał ostatni link:) czyżby edytorek:)?
@Łukasz: proponuję żebyś przyjrzał się dokładnie jak wyglądają kreskówki :)
.
A ja właśnie kształcę się w kierunku grafiki komputerowej i szczerze mówiąc nie mogę dojść w jaki sposób powstał rendering finalny, np. ten na zdjęciu \"3. Final\", że widać tu 3d, ale jednocześnie ma się wrażenie kreskówki. Wie, może ktoś jak takie coś można osiągnąć?