Czy agencje reklamowe (ale także: interaktywne i SEM) rozpoznają rzeczywiste potrzeby i specyfikę działania klienta przed przystąpieniem do przetargu lub opracowania oferty?
Co się okazuje?
(...)But here’s the scandalous part: Eighty-five percent of the survey respondents believe that the agencies pitching them do a lousy job of researching their basic business issues before making their pitch. Astonishingly, 61 percent believe that the agency did no research at all.(...)
Cały tekst nawiązuje również do obszaru marketingu w wyszukiwarkach, gdzie problem może być bardzo podobny - bo to nie pisanie o wielkości firmy i jej stażu na rynku, ilości zarządzanych kampanii / słów kluczowych jest wyznacznikiem jakości usług, tylko zrozumienie rzeczywistych potrzeb klienta. Dlatego oferty "z pudełka" (wciąż jeszcze bardzo popularne) mają małe szanse powodzenia w przyszłości, na rzecz indywidualnego podejścia i bardzo regularnej współpracy z klientem.
Jestem ciekaw, jak to wygląda wśród agencji interaktywnych? Czy badanie przedstawia tylko pobożne życzenia firm - klientów?
Pobierz ebook "Jak otworzyć sklep internetowy - ebook z poradami dla firm"
Zaloguj się, a jeśli nie masz jeszcze konta w Interaktywnie.com - możesz się zarejestrować albo zalogować przez Facebooka.
W 1999 roku stworzyliśmy jedną z pierwszych firm hostingowych w Polsce. Od tego czasu …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Pozycjonujemy się jako alternatywa dla agencji sieciowych, oferując konkurencyjną jakość, niższe koszty i większą …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Pomagamy markom odnosić sukces w Internecie. Specjalizujemy się w pozycjonowaniu stron, performance marketingu, social …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Projektujemy i wdrażamy strony internetowe - m.in. sklepy, landing page, firmowe. Świadczymy usługi związane …
Zobacz profil w katalogu firm
»
1stplace.pl to profesjonalna agencja SEO/SEM, specjalizująca się w szeroko pojętym marketingu internetowym. Firma oferuje …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Ależ oczywiście wszystkie agencje robią reaserch przy projektach. <br /> Wartość tego reaerchu zależy jednak od kilku parametrów:<br /> 1) Kultury organizacyjnej agencji: wewnętrznych wymagań stawianych pracy, procedur wewnętrznych, organizacji pracy,<br /> 2) Zasobów wiedzy zgromadzonej przez agencję lub zakupionym dostępom do danych i baz wiedzy marektingowej,<br /> 3) Wiedzy, odpowiedzialności i umiejętności pracowników.<br /> 4) Obciążenia pracowników projektami,<br /> 5) OD RANGI KLIENTA I PROJEKTU.<br /> <br /> Ja osobiście robie reaserch, gdy;<br /> 1) Klient poda budżet w briefie (szkoda, czasu jak okaże się, że dysponuje budżetem rzędu 10k, bo to ledwo starczy na pokrycie kosztów np. 2 ludzi x 40 h x 100 pl = 8.000 zł netto)<br /> 2) Klient nie zbriefował więcej niż 3-5 agencji (i jest skłonny podać ich nazwy)<br /> <br /> I tyle. Generalnie nie będę marnował czasu na reaserch, gdzie jest wysokie prawdopodobieństwo, że klient nie będzie miał środków na realizację projektu, jaki zostanie zaproponowany przez nas po reaserchu. Klient zrobił sobie przegląd ofert z wielu agencji, żeby strzelali pomysłami, a potem sobie doprecyzuje, co chce i zbriefuje najtańszą, korzystając pracy wielu. To często notoryczne.
Warto pamiętać, że research na naszym rynku to nie tylko odrabianie pracy domowej przez agencję. Cały czas, duże znaczenie ma odrabianie przez agencję pracy domowej klienta...
Kochamy je wszyscy, co nie zmienia jednak faktu, że ziarnko prawdy w tym jest - siłą rzeczy "przeglądy ofert" jak fundują nam wszak co jakiś czas Klienci - z czegoś wynikają. Z drugiej strony patrząc z poziomu Klienta i świetnej współpracy z Agencją, w istocie może odczuwać on niechęć ryzykując poznawanie się od zera, produktu, specyfiki rynku, branży, targetu docelowego, działań ryzykownych itp. - trafne lub nie.<br /> <br /> No i wszystko zależy również od czasu na przygotowanie oferty. Gdy mam go więcej - chętnie czytam o branży, o Kliencie, jego konkurencji, pozycji na rynku, dopytuję specjalistów, zaczytuję się branżowymi pismami, czy forami. Gdy mniej - ha, no własnie - pewnie wszyscy robimy to samo, tylko już poprzez osoby, którym taki research zlecamy.
Uogólnieniem byłoby pominięcie frazy "w wielu przypadkach" :-)<br /> Nowa agencja ma coś do udowodnienia sobie i klientowi - siłą rzeczy przyłoży się mocniej, niż agencja która kolejny rok z rzędu obsługuje markę. Jeśli techniczny poziom agencji będzie zbliżony to zmiana powinna wyjść in plus. Oczywiście nowa agencja musi poznać markę, potrzeba jej więcej czasu na pierwszym etapie współpracy, czasami może strzelić jakąś gafę itp... Mimo wszystko, jeśli klient jest "grubą rybą" to najczęściej ma agencję sieciową która i tak koordynuje/prostuje poczynania lokalnej agencji interaktywnej, więc nic strasznego przy takiej zmianie stać się nie powinno
<blockquote> W wielu przypadkach, nowa agencja wnosi świeżość i polot, który gdzieś zatracił się w pracy z poprzednią. Do tego często pozwala obniżyć koszty - szczególnie na początku ... :-) </blockquote><br /> <br /> W wielu przypadkach tak. W wielu przypadkach nie. Jak ja kocham uogólnienia.
Mam wrażenie, że pierwszy komentarz był prowokacją do dyskusji... Research jest oczywistą rzeczą, choć nie wyobrażam sobie sytuacji, w której klient (przykładowo producent elementów do podnośników hydraulicznych etc) wymaga dobrej znajomości specyfiki jego produktu. Oczywiście są branże w której jest to banalne (FMCG), ale bez przesady... są też takie, w których porządny reasearch nie rozwiązuje problemu, a laik nie jest w stanie odróżnić produktu klienta, od konkurencji. Wszystko to oczywiście kwestia czasu, ale stwierdzenie, że lepiej pracować z obecną agencją bo "czuje blusa" jest absurdem dla mnie. W wielu przypadkach, nowa agencja wnosi świeżość i polot, który gdzieś zatracił się w pracy z poprzednią. Do tego często pozwala obniżyć koszty - szczególnie na początku ... :-)
Myślę, że wszystko zależy od modelu biznesu danej firmy. Jeśli firma skupia się na większych projektach i klientach to ma czas podejść do każdego indywidualnie. Być może wpływ ma tutaj także ogólna świadomość związana z badaniami. Im więcej badań dana firm robi tym większa świadomość tego, że warto aby były częścią procesu.
1. Oferta zawsze pisana indywidualnie od podstaw - na bazie konsultacji - nie widzę tego inaczej.<br /> 2. Pierwotne konsultacje wg. formularza analizy potrzeb - oczywiście formularze są pogrupowane wg. przedmiotu oferty<br /> 3. W ofercie zawsze znajdują się czasami wybrane fragmenty z słownika ofert - to co się powtarza, i dobrze jest powiedzieć/napisać lepiej jest skopiować z już sprawdzonego wzorca<br /> 4. Analiza konkurencji Klienta - podstawa, często można znaleźć to co Klient już widział, podobało mu się ale nie wspomniał o tym na spotkaniu - a tu miła niespodzianka z naszej strony.<br /> <br /> Reasumując, jak rozumiem post odnosi się tylko do indywidualnych ustaleń z Klientem, czy też zapytań o ofertę. Bo przetargi to zupełnie inna bajka. Zatem faktycznie, indywidualne podejście dla mnie jest normą, ale nie wyobrażam sobie pisania od podstaw pewnych fragmentów :)
Szczerze mówiąc, w mojej opinii to najważniejszy etap działań na rzecz klienta. Reszta jest tylko i wyłącznie pochodną takiej analizy. W przeciwnym wypadku mamy do czynienia z serwisami, które mają się nijak do potrzeb nie tyle klienta co odbiorców jego towarów/usług. Często nawet serwisy te są piękne, dopracowane itd. ale... rozmijają się z celem działań właśnie ze względu na brak rozpoznania potrzeb odbiorców klienta.<br /> A ściślej rzecz biorąc - koncepcji relacji pomiędzy klientem a jego końcowymi odbiorcami...<br /> <br /> Natomiast problemem jaki się często pojawia w przypadku "nieuświadomionych" klientów to niechęć do pomocy, brak zrozumienia potrzeby takiej analizy lub też po prostu niewyasygnowanie odpowiedniej ilości czasu.<br /> Ale odczuwamy bardzo mocno pozytywne zmiany na rynku w tym względzie...
Dobijaja sie agencje, umawiaja na spotkania, miaucza, ze moze czas na zmiane dotychczasowej agencji bo oni sa lepsi, sprawniejsi, kreatywniejsi, etc... i co?<br /> Przylaza na prezentacje i czesto myla marki z nasza konkurencja a potem sie dziwia, ze wolimy pracowac z dotychczasowa agencja - ta przynajmniej juz czuje blusa i nie myli Coca-Coli z Pepsi (nazwy marek podane jako przyklad - ja tam nie pracuje :-)