Jak powstała np. genialna reklama Sony Bravia? Wszystko zaczęło się w głowie kreatywnego pracownika agencji, który podzielił się swym pomysłem z innymi pracownikami... i już w tym momencie ktoś mógł powiedzieć "banalne!".
Decyzję wewnątrz agencji o tym, który pomysł zostanie przedstawiony klientowi, a który nie, mogą zablokować: osobiste ambicje zaangażowanych osób oraz ich stosunek emocjonalny do siebie nawzajem, i sposób przedstawienia pomysłu. Niezbyt ekspresyjny copywriter może mieć kłopot z przebiciem się, a wiele zespołów kreatywnych w agencjach nie działa na tyle profesjonalnie, by oddzielać swe prywatne emocje i ambicje od oceny koncepcji.
Następnie wybrany pomysł jest przedstawiany klientowi i tu są najogólniej dwie drogi i dwa źródła przeciwności: dzieje się to albo z udziałem osoby z kreacji, albo nie. Osoba z kreacji może się źle sprzedawać z powodu nieznajomości klienta oraz… nie dość efektywnej prezencji. Natomiast account manager może zignorować kluczowe atuty pomysłu i przedstawić go na swój sposób, czyli ograniczając się do bicia piany, w której pomysł utonie.
I gdy klient nie kupi pomysłu pozostaje urządzić kolejny… blamestorm. ;-)
A gdy klient kupi pomysł - zaczyna się realizacja, czyli bieg po rozżarzonych węglach project managera. Wystarczy jedno potknięcie, by efekt... lekko zdeformować.
Wszystkie te przeciwności można łatwo ominąć np. dokładając polskie teksty do zachodniej reklamy i emitując ją za grubą kasę w największych mediach w czasie największej oglądalności.
Tym, którzy nie chcą lub nie mogą pójść na skróty, pozostaje uruchomienie biegu przez przeszkody.
Jeden z etapów życia pomysłu został zgrabnie ujęty w filmie przygotowanym z okazji wręczenia nagrody agencji Fallon za reklamę Sony Bravia na szwedzkim konkursie Roy Awards. Zapraszam do obejrzenia:
A oto, dla przypomnienia, pomysł zrealizowany:
A gdy już się uda sprzedać pomysł i odniesie on sukces… jego realizację można świetnie ograć PR’owo:
Takie "making of" to wymarzone "życie po życiu" koncepcji kreatywnej. :-)
Pobierz ebook "Ebook z raportem: Jak wybrać software house dla działań marketingowych i e-commerce"
Zaloguj się, a jeśli nie masz jeszcze konta w Interaktywnie.com - możesz się zarejestrować albo zalogować przez Facebooka.
W 1999 roku stworzyliśmy jedną z pierwszych firm hostingowych w Polsce. Od tego czasu …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Pomagamy markom odnosić sukces w Internecie. Specjalizujemy się w pozycjonowaniu stron, performance marketingu, social …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Skorzystaj z kodu rabatowego redakcji Interaktywnie.com i zarejestruj taniej w Nazwa.pl swoją domenę. Aby …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Interaktywnie.com jako partner Cyber_Folks, jednego z wiodących dostawców rozwiań hostingowych w Polsce może zaoferować …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Projektujemy i wdrażamy strony internetowe - m.in. sklepy, landing page, firmowe. Świadczymy usługi związane …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Pozycjonujemy się jako alternatywa dla agencji sieciowych, oferując konkurencyjną jakość, niższe koszty i większą …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Wiesz jak jest, na uczelniach trudno ruszyć cokolwiek i pewnie tu ugrzęzła pani minister.
Właśnie! Co się dzieje z reformą zapowiadaną przez minister Kudrycką? Czas leci a na uczelniach nadal stagnacja.
Niestety skostniały system nauczania w Polsce wcale nie skłania nas do zbyt pozytywnych wniosków. Dzisiaj uczelnie utrzymują się albo z dotacji rządowych, albo też z kształcenia młodych studentów zaocznych. Wszystko jest nastawione dzisiaj tylko i wyłącznie na sam zysk.
Tak jest nie tylko w Polsce. Tyle się mówiło o reformie, o tym, że uczelnie będą stawiać na praktykę i takie tam. Nic z tego. Jeśli sam student nie ma chęci, to nikt mu nie poda pomocnej ręki. Czasem nawet jak je ma to i tak jest odsyłany od drzwi do drzwi i tyle.
jakby na to nie patrzeć, to niestety wiele osób nadal nie potrafi traktować studiów jako przygotowania do wykonywania konkretnego zajęcia. Wykładowcy pracują tam, bo dostają za to kasę. mało jest osób, które rzeczywiście starają się pomagać młodym ludziom radzić sobie z rzeczywistością rynku pracy.
Nasze uczelnie są skostniałe i zatęchłe. Żal mi ludzi, którzy tam pracują i się w ten klimat wtapiają.
Nie wiem, moje wrażenia są takie, jakby na uczelniach takich komórek nie było...
To niestety nie jest reguła. Nie każda taka katedra jest w stanie generować zyski. Czasami niektórzy wykładowcy i katedry nie prowadzą działalności gospodarczej. Może po prostu nie mieć na to czasu.
Na innych uczelniach też tak jest, ale w szczególności na uczelniach warszawskich. Wszystko zależy tylko i wyłącznie od samych wykładowców i osób zarządzających uczelnią. A z tym bywa już różnie
A jak jest z innymi uczelniami w naszym kraju? Może jeszcze dzisiaj taka sytuacja ma gdzieś miejsce? Może jednak gdzieś w Polsce działają jeszcze inne uczelnie, które to na szerszą skalę go stosują?
Wszystkich przyciąga, ale nikt się nie wypowiada na temat postawione pytania. Jeśli chodzi o UEK w Krakowie, to akurat jest to chyba jeden z niewielu wydziałów, który dzisiaj generuje zyski.
Rzeczywiście, myk z literówką działa. Nawet mnie tu przyciągnęło.
Moim zdaniem jeśli nie literówka, to nikt by tutaj nawet nie wszedł:) Tak to przynajmniej jakieś zainteresowanie będzie. jak widać i to nawet spore. Dzisiaj takich uczelni jest stosunkowo niewiele i wszystko zalezy tylko i wyłącznie od ich zaangażowania
Zrobiłeś taką literówkę w temacie, że chyba każdy otwiera posta, żeby zobaczyć o co chodzi. Będziesz miał niezłą klikalność ;)
Tak, zawsze można wszystko szczęśliwie poukładać bez niesmaku, tylko ta najprostsza i najprzyjemniejsza droga jakoś rzadko jest realizowana. Więc przydałoby się więcej kultury. Jeżeli chodzi o 96 to chętnie zobaczę nastepną realizację spadających kulek, jeżeli będzie to ciekawe i coś nowego odkryje, bo czemu by nie? A może już nikt nie powinien opowiadać o kulkach tych kolorowych bo ktoś to już nakręcił? ale byłoby nudno... ;-]
Wystarczy namówić autorów oryginalnego pomysłu do współuczestnictwa i odpowiednio ich wynagrodzić. Jestem pewien, że Kozy i Dan ucieszyli by się gdyby dostali propozycję "ożywienia" swoich nowojorskich królików, zamiast dowiadywać się o tym post factum.
a moze wszystko zostalo juz wymyslone.... jak mawial moj promotor, trzeba tylko zrobic to samo lepiej wtedy nikt sie nie przyczepi ;) no i poddać się ocenie innych w mysl "Ave Caesar morituri te salutant".
Ciekawe jak często takie "inspiracje" kończą w sądzie? By tak się zawsze działo każda agencja musiałaby zatrudniać prawnika, co nie jest chyba powszechnym zwyczajem...<br /> <br /> Z ostatnich znanych mi przypadków to pewien producent zupek w proszku przegrał proces o swoją serową stronę (już nie ma jej w sieci). Więc da się.<br /> <br /> Pytanie - gdzie kończy się twórcza inspiracja, moim zdaniem rzecz w kulturze zwyczajna, a gdzie zaczyna plagiat? Czy Fallon inspirował się Lettermanem, czy zżynał? Przypadek króliczków wydaje się bardziej oczywisty... ciekawe, czemu nie skończył się, z tego co widzę, w sądzie? Koncepcja ma przecież swoją wartość... a może "nie ma co się szarpać"?
Uliczki bym sie nie czepial. 96 jest tak stroma, ze rozne rzeczy z niej juz puszczali. <br /> <br /> Ale o kroliki bylo juz duzo szumu a jeden kadr w filmie jest jakby zywcem wziety z tego plakatu.
to ja bym dorzucił jeszcze to:<br /> <a class="non-html" href="http://www.youtube.com/watch?v=aiJAsKH6dEI"> http://www.youtube.com/watch?v=aiJAsKH6dEI</a>
...ale recydywa z królikami już daje do myślenia.
Pewnie aż tak ostro nie polecieli i kto wie, może nieświadomie użyli czegoś co zobaczyli 10 lat wcześniej. Co nie zmienia faktu, że koncepcje są zbyt podobne do siebie żeby je uznać za zrządzenie przypadku.
Nie słyszałem o tym Lettermanie. <br /> <br /> Otworzyłeś mi oczy Bartku i zrozumiałem w jaki sposób ludzie z agencji Fallon przekonali klienta do swojego pomysłu. Założę się, że pokazali mu film z 96 roku ze spadającymi piłeczkami :)
W 96ym w dół tej samej ulicy piłeczki puszczali u Lettermana;<a class="non-html" href="http://www.dailymotion.com/video/x38dul_letterman-show-balls_fun"> http://www.dailymotion.com/video/x38dul_letterman-show-balls_fun</a> a najnowsza reklama z królikami jest łudząco podobna do plakatu Kozyndan:<a class="non-html" href="http://kozyndan.livejournal.com/113874.html"> http://kozyndan.livejournal.com/113874.html</a><br /> <br /> To nadal świetne reklamy ale nie najlepszy przykład oryginalnych pomysłów.
Czasem oglądając jakąś produkcję internetową bądź TV zastanawiam się w jaki sposób zareagował bym, gdybym ktoś do mnie przyszedł z danym pomysłem. Wiele spektakularnych światowych projektów można opisać jednym - góra dwoma zdaniami. Reszta to po prostu świetny design.<br /> <br /> Najprostszy pomysł często okazuje się najlepszy, trzeba go "tylko" ładnie zrealizować:)