Prasa przechodzi ewolucję pod wpływem internetu. Tylko, że nie wiem czy ta ewolucja idzie w dobrym kierunku. Wczoraj, czytając przy śniadaniu artykuł "Artura Boruca siedem grzechów głównych" w Polska The Times natknąłem się na... linki do serwisów video. Rozumiecie to? Linki w gazecie?
Prasa przechodzi ewolucję pod wpływem internetu. Tylko, że nie wiem czy ta ewolucja idzie w dobrym kierunku. Wczoraj, czytając przy śniadaniu artykuł "Artura Boruca siedem grzechów głównych" w Polska The Times natknąłem się na... linki do serwisów video. Rozumiecie to? Linki w gazecie? Tak to wyglądało:
Szczerze mówiąc, widząc pierwszy link, nie wiedziałem co mam zrobić. Odłożyć swoją kanapkę z twarożkiem, podbiec z gazetą do komputera i stracić cenną minutę na przepisywanie 'krzaczastego' adresu www? Czy może czytać dalej nie wiedząc co się pod nim kryje i czując niedosyt informacyjny? Wybrałem drugą opcję i po kolejnych 30 sekundach natknąłem się na... kolejny link. A potem był następny i następny. Razem było ich pięć. Gdybym nawet chciał wszystkie te filmiki obejrzeć, w życiu nie poświęciłbym 10 minut na przepisywanie adresów do przeglądarki.
Lektura tego tekstu była mimo wszystko pożyteczna. Przede wszystkim uświadomiła mi, że dziennikarz chyba zdaje sobie sprawę z tego, że ludzie czytający jego artykuł (konsumenci mediów tradycyjnych) najprawdopodobniej są jednocześnie użytkownikami sieci i korzystają z niej codziennie. Po drugie artykuł jest doskonałym przykładem na to jak blogi zmieniły naszą rzeczywistość. Prasa zaczęła czerpać z blogowych zwyczajów. Dostrzegła, że blog ma nad gazetą tę przewagę, że w sekundę może połączyć nas z zupełnie innymi mediami - audio, video.
No i w końcu pomyślałem sobie, że to jak dużo jest internetu w prasowym artykule jest znakiem czasów i cenną wskazówką dla PRowców. Dziennikarz pisząc tekst naszpikowany linkami odkrywa przed nami źródła swojej inspiracji. A może nie źródła tylko źródło - liczba pojedyncza? Bo chodzi przecież o Google. Dziennikarz mógł wejść do Google, wpisać "Artur Boruc", przejrzeć pierwsze 20 stron wyszukiwania i BUM - artykuł gotowy. Czy tak było? Nie wiem. Ale nikt nie zaprzeczy, że tak można pisać artykuły:)
Jaki z tego wniosek? Im więcej nas w Google, tym więcej nas w mediach tradycyjnych. Prochu nie wymyśliłem, ale wiem, że wielu PRowców wciąż tego nie rozumie. A wystarczy, że potraktujemy dziennikarza jak człowieka takiego jak my. Co robimy kiedy chcemy znaleźć jakąś informację? Googlujemy. Czemu dziennikarz miałby postępować inaczej?
Google jest dla mediów tradycyjnych, podstawowym narzędziem pracy. Jednocześnie jest ich największą konkurencją. Bo po co szukać informacji o lokatach bankowych w prasie (iść do kiosku, wydawać pieniądze?) skoro można wpisać w Google: najlepsze lokaty i w sekundę mamy pełen obraz sytuacji? Genialne wynalazki odsuwają w niebyt tak samo genialne, ale trochę starsze.
Takie życie.
Pobierz ebook "Jak otworzyć sklep internetowy - ebook z poradami dla firm"
Zaloguj się, a jeśli nie masz jeszcze konta w Interaktywnie.com - możesz się zarejestrować albo zalogować przez Facebooka.
Projektujemy i wdrażamy strony internetowe - m.in. sklepy, landing page, firmowe. Świadczymy usługi związane …
Zobacz profil w katalogu firm
»
1stplace.pl to profesjonalna agencja SEO/SEM, specjalizująca się w szeroko pojętym marketingu internetowym. Firma oferuje …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Pozycjonujemy się jako alternatywa dla agencji sieciowych, oferując konkurencyjną jakość, niższe koszty i większą …
Zobacz profil w katalogu firm
»
W 1999 roku stworzyliśmy jedną z pierwszych firm hostingowych w Polsce. Od tego czasu …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Pomagamy markom odnosić sukces w Internecie. Specjalizujemy się w pozycjonowaniu stron, performance marketingu, social …
Zobacz profil w katalogu firm
»
w sprawie kontrowersji wokół \'<strong>1%</strong>\' - postaram się przedstawić wiecej danych po wizycie na uczelni w najbliższym czasie. Podkreslam ze do sprawy podchodziłem z dystansem do momentu az trafiłem na coś dystynktywnego: <br /> <br />"Z okazji obchodów swych 10 urodzin Google udostępnia wersję wyszukiwarki sprzed 7 lat. Wyszukiwarka Google z 2001 r. indeksuje 1 326 920 000 stron internetowych. Zabawa z nią dostarcza ciekawych wyników uświadamiających szybki upływ czasu oraz zmiany w środowisku sieciowym oraz życiu społeczno-gospodarczym." <br /> <br />Artykuł za \"Internet Standard\" z 1 października 2008 ('Google: powrót do przeszłości'), całość dostępna o tutaj: <a href="http://" target="_blank">http://www.internetstandard.pl/news/168946/Google.powrot.do.przeszlosci.html </a> <br /> <br />wpisałem z ciekawości swoje imie i nazwisko (skąd my to znamy). w wynikach wyskoczyły mi konkursy z czasów szkoły średniej, w ktorych brałem udział. strony te istnieją do dzisiaj. 'współczesny' google ich nie widzi. <br /> <br />daje do myślenia, prawda?
Konwersja (liczona w przejściach) z papieru do gazety jest bardzo mała. Niemniej jednak choćby z szacunku do \'przepisywacza\' tinyrula można by zrobić w każdej z gazet, która się decyduje na - o dziwo - nieklikalne linki w papierze (nie e-papierze;) ). Gdybym był decydentem biznesowym w takim projekcie gazety papierowej w sieci, zleciłbym taki projekt. I to szczególnie ze śledzeniem konwersji... Co do Googla, nie bycia w nim i konsekwentnego \'nieistnienia\', to również ciężko mi uwierzyć w ten 1%, ale nawet jeśli, to fakt że Google ma tak duży zasięg (i na to badania są, choćby i nasze niedoskonałe - jak demokracja/kapitalizm - PBI), że rzeczywiście nie bycie w Google można sprowadzić do nieistnienia, w nieolbrzymiej przenośni... Co z tego, że jest o jakimś tam Persie w Bibliotece Aleksandryjskiej... jeśli nie ma go w Googlu, to raczej mało osób będzie go znało...
<blockquote>Chodziło Ci raczej o demokrację</blockquote><br /> <br /> Ups:P <br /> Ale w zasadzie do kapitalizmu też powiedzonko pasuje... szczególnie teraz:)
<blockquote>Googlem jest chyba trochę tak jak z kapitalizmem</blockquote> Chodziło Ci raczej o demokrację, ale faktycznie to prawda. Cuil.com jak na razie Google Killerem nie jest. I się nie zanosi.
<blockquote>Jeden procent... w tym kontekscie hasełko \"nie ma cię w google - nie istniejesz\"</blockquote><br /> <br /> Nawet jeśli jest w tym ziarnko prawdy (w co osobiście nie uwierzę dopóki nie poznam metody badawczej:) to z Googlem jest chyba trochę tak jak z kapitalizmem. Ma swoje wady, ale nikt nic lepszego nie wymyślił:P
Macieju: to proste, acz nieoczywiste i wymaga rozumienia sieci.
<blockquote>iż to co widać w Sieci przez Googla to niecały 1% (sic!) wszystkich informacji dostępnych w necie</blockquote><br /> <br /> A czy jest jakies szersze badanie na ten temat udostepnione w sieci?<br /> <br /> Ciekawi mnie rowniez jak definiowane sa \"wszystkie informacje dostepne w Sieci\".<br /> <br /> <blockquote>wtedy link taki wyglądałby znacznie lepiej i wpisanie go do przeglądarki zajęłoby kilkakrotnie mniej czasu, np.<a class="non-html" href="http://www.polskatimes.pl/tnij/107"> www.polskatimes.pl/tnij/107</a><br /> Można? Można.</blockquote><br /> <br /> ...no i w dowolnym systemie statystycznym mozna by sledzic ile osob wpisalo adres \"z palca\" lub rozdystrybuowalo go wsrod znajomych - czyli sile generowania trafficu... Proste? Proste :)
Musze przyznać, że mnie martwi absolutyzacja Googla w kontekscie zasobów informacji. Dowiedziałem się ostatnio od uznanego eksperta naprawdę grubego kalibru, ktory zajmuje sie badaneim sieci na jednej z szanowanych uczelni wyzszych i z którym zgadza się spora grupa \'badaczy\' działających w tym kierunku, iż to co widać w Sieci przez Googla to niecały <strong>1%</strong> (sic!) wszystkich informacji dostępnych w necie. Tyle udaje się przeindeksować. <strong>Jeden procent</strong>... w tym kontekscie hasełko \"nie ma cię w google - nie istniejesz\" jest tak samo trafioną tezą co fakt istnienia sporych pokładów ropy nafotwej na Saskiej Kepie czy w centrum Pcimia. <br /> <br />Co do prasy drukowanej - możecie śmiać się panowie, ale kiedy jadąc PKP bateria padnie Wam w laptopie nieoczekiwanie, a gniazdko elektryczne okaże się jak Yeti (tj. chodzą legendy, że istnieje, ale brakuje takich co widzieli) - wtedy zatęsknicie za gazetką <br />
Gazety lub magazynu... nie kupiłem chyba od 3-4 lat.<br /> W Empiku lub w kawiarni ogladam, jako eksponaty :)<br /> <br /> 95% informacji szukanych i przetwarzanych u mnie to internet, reszta - WOM :)
Bardzo ciekawy wpis. Nie czytam prasy drukowanej, ale widzę, że nawet nie mam czego żałować ;)
<blockquote>Nie no całkiem fajny ten wynalazek ;) Kiedyś natknąłem się na coś podobnego tyle, że działającego w drugą stronę:<a class="non-html" href="http://kaznowski.blox.pl/2007/06/Przepis-na-web-30.html"> http://kaznowski.blox.pl/2007/06/Przepis-na-web-30.html</a></blockquote><br /> <br /> Ja lubię oldschool... ale raczej w muzyce:D Chociaż przyznam, że zabawne to web 3.0:P
<blockquote>Nie obrazisz się jeśli wpiszę Twój cytat do kolejnej prezentacji o ePR?:P</blockquote>Oczywiście, że nie. Czyń swoją powinność ku chwale naszej branży ;)
zapomniałem dodać, że wszystkie wejścia oczywiście z Google - a i jestem na to słowo drugi w wynikach wyszukiwania, he, he
<blockquote>Dziennikarz TVP wygooglował artykuł o elektronicznym papierze na interaktywnie.com i co? Jeden mail, dwie rozmowy telefoniczne i oto bloger interaktywnie.com wystąpił w kilku odcinkach \"kawy czy herbaty\" w TVP1.</blockquote><br /> <br /> Nie obrazisz się jeśli wpiszę Twój cytat do kolejnej prezentacji o ePR?:P
He, he, ja mam case z dzisiaj: wczoraj poszedł \"news\" że Google pracuje nad GDrive. Ja pisałem o tym na blogu w w październiku 2007 (!) i co się wydarzyło dzisiaj? Okazuje się, że to dzisiaj trzeci najczęściej czytany wpis na moim blogu (po wpisie bieżącym i wpisie z książką do pobrania w pdf). Jednym słowem, czasami takie rzeczy się zwracają. <br /> <br /> Nota bene, w owym 2007 pisałem już o tym, że GDrive tak naprawdę działa - nawet screeny są ;))<br /> <br /><a class="non-html" href="http://kaznowski.blox.pl/2007/10/GDrive-czyli-dobra-ale-smutna-przyszlosc.html"> http://kaznowski.blox.pl/2007/10/GDrive-czyli-dobra-ale-smutna-przyszlosc.html</a>
Andrzej <blockquote>Jeśli gazeta zmierza podawać odnośniki w postaci linków to dobrym pomysłem byłoby skracanie linków przez ogólnodostępne serwisy lub, bardziej profesjonalnie, mieć takie narzędzie pod własną domeną</blockquote>Pomysł na skracanie linku jest dla nas, internetowców banalnie prosty i oczywisty. Osobiście jednak w żadnym papierowe medium nie zauważyłem takiego rozwiązania. Widziałem natomiast wiele razy krzaczaste linki o których pisze Maciek czy to w dziennikach czy w TV. Może ten wpis coś zmieni :) <br /> <br /> <br /> <br />Maciek<blockquote>Im więcej nas w Google, tym więcej nas w mediach tradycyjnych. </blockquote>Sam tego doświadczyłem. Dziennikarz TVP wygooglował artykuł o elektronicznym papierze na interaktywnie.com i co? Jeden mail, dwie rozmowy telefoniczne i oto bloger interaktywnie.com wystąpił w kilku odcinkach \"kawy czy herbaty\" w TVP1.
Nie no całkiem fajny ten wynalazek ;) Kiedyś natknąłem się na coś podobnego tyle, że działającego w drugą stronę:<a class="non-html" href="http://kaznowski.blox.pl/2007/06/Przepis-na-web-30.html"> http://kaznowski.blox.pl/2007/06/Przepis-na-web-30.html</a>
To, że Google jest chyba najpopularniejszym źródłem informacji oraz inspiracji nikt nie zaprzeczy, ale te linki do YouTube w prasie drukowanej to dopiero hit! :-) Kto przepuścił takiego babola?<br /> Jeśli gazeta zmierza podawać odnośniki w postaci linków to dobrym pomysłem byłoby skracanie linków przez ogólnodostępne serwisy lub, bardziej profesjonalnie, mieć takie narzędzie pod własną domeną - wtedy link taki wyglądałby znacznie lepiej i wpisanie go do przeglądarki zajęłoby kilkakrotnie mniej czasu, np.<a class="non-html" href="http://www.polskatimes.pl/tnij/107"> www.polskatimes.pl/tnij/107</a><br /> Można? Można.<br /> Drugim ciekawym pomysłem jest zastosowanie fotokodów (można w nich zaczyć linka lub jakąś inną informację), które skanuje się za pomocą aparatu w komórce - wtedy czytelnik mógłby być od razu przenoszony do mobilnej wersji serwisu gazety na swoim urządzeniu mobilnym - odchodzi problem porzucania kanapki z twarożkiem - komórkę mamy przecież zawsze przy sobie, nawet jedząc śniadanie. :-)
Jest tylko pewna granica chyba - bo jeden link można w artykule znieść (choć wpisywanie do paska to koszmar), ale co z tekstem z 10 linkami ? Jak to będzie wyglądać ?