Teksty "O Firmie" są piętą achillesową większości serwisów korporacyjnych. Dodaje się je niejako z obowiązku, bez refleksji nad ich efektywnością. Tę sytuację można zmienić.
Ale... czy ktokolwiek ten tekst czyta? Toż to nudne okrutnie! Cóż, milcząco zakładamy, że podstrona "O Firmie" nie musi być atrakcyjna. Ma po prostu rzetelnie przedstawiać najważniejsze dane. Zastanówmy się teraz - czy te dwie intencje się wykluczają?
Nim podejmiemy próbę odpowiedzenia sobie na pytanie "jak nie zniechęcić tych nielicznych śmiałków, którzy chcą poczytać o naszej firmie”, proponuję krótki spacer po najczęstszych błędach w tym obszarze:
Zamiast pisać o firmie streszczamy jej działalność. "Ale..." - mógłbyś zaprotestować - "...jesteśmy przecież tym, co robimy!”. Spójrz na tę sprawę od strony internauty: on już wie, czym zajmuje się Twoja firma, i nie musi klikać w „O Firmie”, by się o tym dowiedzieć. Potwierdzenie, że firma faktycznie zajmuje się tym, na co wygląda, i robi to dobrze, jest istotne, ale dociekliwy internauta chciałby również wiedzieć JAKA jest Twoja firma.
Kopiujemy notkę z folderu korporacyjnego. Pragmatyczna refleksja „przecież i tak nikt nie będzie tego czytał” prowadzi do lekceważenia tekstu "O Firmie” i, zamiast głowić się nad czymś nowym, wklejamy po prostu parę sztampowych akapitów, które są „dobre na wszystkie okazje”. W ten sposób tworzymy samospełniającą się przepowiednię – skoro my nie interesujemy się naszym tekstem "O Firmie”, dlaczego miałby zainteresować się nim internauta?
Zapominamy o ludziach. Dla każdego człowieka najbardziej atrakcyjnym, najżywiej przykuwającym uwagę obiektem jest drugi człowiek. Tych jednak brakuje w przeciętnym materiale "O Firmie". A każdą firmę tworzą przecież ludzie, zaś ciekawski internauta chętnie by ich poznał, przynajmniej "z widzenia”. Niestety wiele firm jawi się w Internecie jako instytucje "bez twarzy”. Nieliczne wyjątki pozwalają nam zobaczyć przynajmniej fotografię osoby odpowiedzialnej za kontakt z klientami.
Jak opowiadać o firmie?
Na początek proponuję każdemu zainteresowanemu tematem odwiedzenie możliwie najszerszego wyboru stron „O Firmie”, by wyrobić sobie własne zdanie, by sprawdzić co z tych tekstów zostaje w głowie, co jest interesujące.Weźmy na przykład branżę sklepów sieciowych z elektroniką. Czym zasadniczo różni się ten od tego i tego? Choć daleki jeszcze od ideału, na ich tle wyróżnia się ten.
Jak zbliżyć się do ideału?
Po pierwsze, zrezygnujmy z bezosobowego tytułu "O Firmie”, który się fatalnie w Polsce upowszechnił. Równolegle funkcjonuje „O nas” i ten tytuł jest dobrą podstawą, by:Mówić o firmie bardziej osobowo. Przykro jest odkryć, że te usługi i produkty, które tak lubimy, dostarcza odhumanizowana instytucja. Nie bójmy się pokazywać swoich pracowników, bo oni najlepiej spełniają rolę emisariuszów marki.
- Opowiadać historię. Nauczyciele historii wiedzą, że uczeń, który wkuje na pamięć daty i dołączone do nich suche określenia, szybko je zapomni. Historia, by dała się zapamiętać, musi być przedstawiona jak wciągająca opowieść – z wyrazistymi bohaterami, ich motywacją oraz przeciwnościami, które pokonują. Historia w podręcznikach buduje patriotyzm, a dobrze opowiedziana historia firmy może w istotny sposób wpływać na lojalność klientów.
- Dzielić się pasją. Jeśli jedyną pasją Twojej firmy jest zarabianie pieniędzy, a jej charakter komunikujesz przede wszystkim poprzez ceny i rewelacyjne promocje, to wychowujesz sobie klientów myślących podobnie: nie ważne kim jesteś, ważna jest tylko cena. Dziś Ty jesteś tańszy, a jutro ktoś inny. Warto się wyróżnić, by zdobyć przywiązanie.
- Zapraszać klientów do siebie. Internet umożliwia to, co dotąd np. w przypadku fabryk czekolady było przywilejem nielicznych wycieczek szkolnych. Tu można wejść do wnętrza niedostępnych „w realu” obiektów, o ile serwis korporacyjny nam to umożliwi. Pomyśl o internaucie jak o specjalnym gościu, którego oprowadzasz po swojej firmie. Polubi Cię za to.
- Korzystać z nowych trendów i technologii. Zdarza się, że serwis korporacyjny jest bardzo zaawansowany, funkcjonalny i atrakcyjny, a podstrona poświęcona firmie to sam tekst i nic więcej. Już sam ten kontrast wskazuje, że jest to obszar lekceważony podczas projektowania serwisu. Odbiorca, widząc to, również go ignoruje. A wystarczy nagrać np. Video FAQ by te same fakty zaprezentować w sposób ciekawy i zapadający w pamięć.
- Stawiać pytania. Zamiast powielać schemat i robić "jak wszyscy” warto zmierzyć się z pytaniem: co i jak chcemy opowiedzieć o swojej firmie internautom? Nie każdy musi sięgać aż po webcam, by zaprosić klientów do siebie. Nie każdy musi tworzyć osobną podstronę prezentującą firmę, bo z powodzeniem ten cel może realizować np. firmowy blog czy wspomniane wyżej Video FAQ.
Pobierz ebook "Ebook z raportem: Jak wybrać software house dla działań marketingowych i e-commerce"
Zaloguj się, a jeśli nie masz jeszcze konta w Interaktywnie.com - możesz się zarejestrować albo zalogować przez Facebooka.
Pozycjonujemy się jako alternatywa dla agencji sieciowych, oferując konkurencyjną jakość, niższe koszty i większą …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Interaktywnie.com jako partner Cyber_Folks, jednego z wiodących dostawców rozwiań hostingowych w Polsce może zaoferować …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Pomagamy markom odnosić sukces w Internecie. Specjalizujemy się w pozycjonowaniu stron, performance marketingu, social …
Zobacz profil w katalogu firm
»
W 1999 roku stworzyliśmy jedną z pierwszych firm hostingowych w Polsce. Od tego czasu …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Skorzystaj z kodu rabatowego redakcji Interaktywnie.com i zarejestruj taniej w Nazwa.pl swoją domenę. Aby …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Projektujemy i wdrażamy strony internetowe - m.in. sklepy, landing page, firmowe. Świadczymy usługi związane …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Kiedyś chyba wszyscy byli bardziej sceptyczni, a teraz przyzywczailiśmy się do tych wygodnych rozwiązań
Coś w tym musi być, kiedy trzy osoby polecają to samo :). Zgadzam się z powyższym komentarzem. Korzystam z Dotpay i będę korzystał dalej, Nie narzekam na niego :)
Myśle, że nie ma się czego bać. Ja już bardzo długo korzystam z <a href=\"http://www.dotpay.pl\" target=\"_blank\" rel=\"nofollow\">http://www.dotpay.pl</a> i jestem bardzo zadowolony. Proponuję spróbować.
Ja tam zawsze robie przelewy czy platnosci z biura ale lapek z ktorego to robie jest tylko \"moj\" i jakos nie penka nigdy nie mialem problemow<br />
Jeśli do płatności internetowych wykorzystujemy niezabezpieczona niczym sieć internetową i to siec bezprzewodową, to z cała pewnością takie transakcje mogą wiązać się ze sporym ryzykiem. zawsze ktoś może ściągnąć nasze dane logowania lub hasła do konta bankowego.
ja też tak właśnie robię. jest taniej, a przecież banki również gwarantują nam bezpieczeństwo transakcji. Poza tym dzisiaj rzadko zdarza się, żeby ktoś popełnił jakiś większy błąd w tym zakresie. Jak człowiek myśli to nie powinno być żadnych większych problemów. takie jest moje zdanie.
ja tam większość płatności wykonuje właśnie przez internet. Wole zdecydowanie zrobić przelew niż stać na poczcie po kilka godzin. Można tam korzenie zapuścić. Poza tym dobrze jest również złożyć stałe zlecenie zapłaty. Wtedy jest i wygodniej i taniej.
Płatności internetowe zawsze wiążą się z pewnym ryzykiem. Jednak są o tyle wygodne, że nie musimy dzisiaj biegać na pocztę lub do banku. Wystarczy, że sobie spokojnie w zaciszu własnego domu zrobimy taki właśnie przelew czy też dokonamy zakupu płacąc kartą kredytową. wszystko idzie do przodu.
Nie ma się czego bać. Trzeba tylko zawsze myśleć co się robi i kilka razy sprawdzać swoje dane. Najlepiej jest sprawdzać dobrze numery kont i kwoty jakie wpisujemy. Tutaj najczęściej bowiem możemy zawsze popełnić jakieś błędy. Trochę bardziej spokojniej i mniej nerwowo.
Do wszystkiego trzeba podchodzić z głową i pewna dozą dystansu. Jeśli zachowa się środki ostrożności, to przelewy przez internet będą bezpieczne a naszym pieniążkom nic się nie stanie.
dzisiaj jeśli robimy wszystko z głową to nie ma szans by zrobić coś nie tak i by wynikły z tego jakiekolwiek kłopoty. Niestety nadal wiele osób nadal nie przestrzega podstawowych zasad bezpiecznych transakcji internetowych, a to źle nam wróży
Ryzyko zawsze istnieje i to przeważnie niestety sami je wywołujemy. Ostrożność i właściwe zabezpieczenie systemu oraz własnego komputera, a wszystko będzie dobrze. Pamiętajmy o tym za każdym razem gdy tylko płacimy w sieci
Nie uważam, żeby transakcje elektroniczne były bardziej niebezpieczne, niż noszenie pieniędzy w portfelu. W jednym i w drugim wypadku można je stracić, jeśli jest się nieostrożnym czy nierozsądnym. Ale ryzyko jest bardzo małe.
To prawda. Poza tym istnieje coś takiego jak ubezpieczenie transakcji jakich dokonujemy, a oprócz tego możemy również w placówce banku wycofać daną transakcję, ale tylko w określonym czasie po jej dokonaniu.
Nie mam takiego lęku. Trzeba zwracać uwagę na pewne sprawy i gdy coś jest podejrzane to zrezygnować z transakcji. Ale przypadki, żeby jakieś dane dostały się w niepowołane ręce są zupełnie sporadyczne.
Nie powinniśmy się tego bać. Trzeba być po prostu ostrożnym i tyle, a wszystko będzie dobrze. Nie wykonywać nieostrożnych i ryzykownych posunięć w sieci, a zwłaszcza nie płacić karta w niezabezpieczonych serwisach
Marcinie, nieprzypadkowo wybrałem ten właśnie przykład. :) Mamy tu video, pisanie osobowe i zdania w rodzaju: <a class="non-html" href="http://www.gm.com/corporate/about/history/leadership/"> At GM, we take great pride in our history, mining it for inspiration even as we forge a new and brighter future. </a> :)
Leszku doskonały przykład... polecam ten tekst na stronie GM - <a class="non-html" href="http://www.gm.com/corporate/about/company.jsp">Company Profile</a><br /> <br /> Popatrz wszędzie zamiast "my" jest "GM" - to jest właśnie pisanie przez pryzmat marki :)
Kłóciłbym się z tym "zastosowaniem głównie dla firm usługowych" i z tym, że przedstawiony w tekście model nie jest "patrzeniem na ofertę, firmę i ludzi poprzez pryzmat marki".<br /> <br /> Polecam <a class="non-html" href="http://www.gm.com/corporate/about/"> ten przykład </a> - trzeba kliknąć "look inside".<br /> <br /> Pisanie "o nas" to nie "happy faces" i foty z wyjazdu integracyjnego. ;)
To co napisał Leszek ma zastosowanie głównie dla firm usługowych i tym kontekscie powinno się to oceniać.<br /> <br /> Przy firmie produkcyjnej pokazywanie happy faces ma mniejsze znaczenie bo target jest czesto inny.
Chyba ta rozmowa zeszła na trochę inny kierunek. W artykule poruszany był temat czystej komunikacji poprzez sekcję "O nas", "O firmie". W moim przekonaniu o wiele bardziej profesjonalnie przedstawia się witryna gdzie patrzymy na ofertę, firmę i ludzi poprzez pryzmat marki, będzie to zgodne z teoretycznymi założeniami pozycjonowania marki i chyba lepsze aniżeli komunikowanie "jacy to my nie jesteśmy cool, super, extra i że w ogóle bardzo extra ludzki charakter ma nasza firma".
Cześć Rafał :) Choć mi i Tobie tworzenie bliższej relacji między pracownikami i klientami firmy może się wydawać super pomysłem, to nie jest tak, że jest to pomysł dobry dla wszystkich, bo bywa i tak, że klienci oraz pracownicy są z "zupełnie innej bajki" i wtedy ich zbliżanie do siebie, ze względu na koszty i czas, niekoniecznie jest opcją wartą rozważenia. Osobiście jestem przeciwnikiem wszelkich "hype", rewelacyjnych recept na wszystko. Podstawą jest, że budowanie więzi emocjonalnych klienta z marką jest wartościowe, ale tu nie odkrywamy Ameryki. Internet stwarza różne nowe możliwości budowania tej więzi poprzez zbliżenie firmy i klienta, to fakt. Ale najpierw powinniśmy odpowiedzieć sobie na pytanie, co takiego "bardziej osobistego" w danej firmie zbliży do niej klienta - i tu nie ma żadnej uniwersalnej recepty. Są różne kierunki, które starałem się wskazać w powyższym tekście. Czasem można wykorzystać z powodzeniem wszystkie, czasem tylko niektóre.
Pracowników można też pokazywać przy innych okazjach - i wcale nie muszą być specjalnie medialni moim zdaniem, bo nie o to tu chodzi. Świetny przykład: https://store.linkedin.com/ LinkedIn stworzył sklep z gadżetami, w którym produkty reklamują pracownicy sklepu. Sądzę, że wszyscy mieli niezły ubaw robiąc sesję zdjęciową, co wpłynęło też na integrację zespołu. Dlatego myślę, że wszelkie sposoby na przybliżanie firmy ludziom są warte rozważenia :)
Marcin zwrócił uwagę na ważną kwestię, jednak ja spojrzałam na nią nieco inaczej. "O nas" czy "O firmie" - z jednej strony pozostałabym przy drugiej wersji, gdyż ludzie pracujący w danej korporacji tworzą ją, ale nie są nią. Z drugiej jednak "O nas" mogłoby sprawdzić się w przypadku firm, które chcą wykreować wizerunek przedsiębiorstwa otwartego na klienta. "O nas" brzmi "bliżej" niż "O firmie". Można by przetestować która nazwa w przypadku konkretnej firmy spełnia lepiej swoje zadanie. Przez 2 tyg/miesiąc zostawić "O firmie", kolejne 2/miesiąc "O nas" i porównać statystyki odwiedzalności.<br /> Sprawa nr 2 - Niektóre firmy często piszą o sobie w dość patetyczny, wzniosły sposób. Czytając nie jeden opis odnoszę wrażenie, że mam do czynienia ze wstępem do jakiejś uroczystości szkolnej;)<br /> I wreszcie kwestia nr 3 - bardzo podoba mi się, gdy witryna firmowa umożliwia zwiedzenie wnętrza firmy. Szczególnie to się sprawdza w przypadku klubów i dyskotek. Przykład: klub <a class="non-html" href="http://www.genesis.katowice.pl/cms/2,Wnetrza-klubu-IMG-src=files-ikony-04.gif-.html"> Genesis </a> w Katowicach. <a class="non-html" href="http://www.onyxclub.pl/"> Onyx </a> w Tarnowskich Górach ma tę sekcję w przygotowaniu, wprowadza ulepszenia, ale wiem, że już wcześniej była możliwość zwiedzenia lokalu od środka.
Dobre pytanie, bo ta kwestia faktycznie wymaga doprecyzowania.<br /> <br /> Mówiąc "o nas" powinniśmy odpowiadać m.in. na pytanie "kim jesteśmy" i w tym miejscu pojawia się identyfikacja "nas" z "marką" - "jesteśmy współtwórcami marki" - czyli prezentujemy się nie w oderwaniu od marki, ale ściśle w roli emisariuszów marki, ludzi, którzy "wzorcowo ją cenią i lubią, w sposób wyraźnie, autentycznie uzasadniony". :)<br /> <br /> To nie jest oczywiście sposób dobry dla wszystkich, bo część firm nie chce "ujawniać" swoich pracowników z wielu różnych powodów - a to z obawy o headhunterów, a to dlatego, że są zwyczajnie "niemedialni", albo dlatego, że nikt nie uwierzy, że w pełni lubią daną markę, bo pracują za pensje minimalne w kiepskich warunkach. W takim przypadku można poprzestać np. na eksponowaniu "ojców założycieli", którzy snują opowieść o swej wizji na biznes, którego ucieleśnieniem jest dana marka.
Ciekawy tekst. Zastanawiam się nad jednym akapitem, napisałeś powinno się "mówić o firmie bardziej osobowo"... tylko czy to jest na plus dla marki? Mówiąc "My", "jesteśmy", "robimy" itd. zapominamy o marce, a właściwie podstawowym elemencie jej struktury, czyli nazwie (wg J. Kalla to "pierwszy podstawowy sygnał kontaktu z marką"). Czy nie lepiej, aby budować w świadomości klientów sygnał - robiła to ta "firma", a nie robili to "oni"? <br /> <br /> W oczekiwaniu na odp. pozdrawiam