Wielkoformatowa reklama typu display w moim odczuciu to droga donikąd, „prowizorka” mająca zapewnić dalszy wzrost słupków internetowych wydatków w mediamiksie. Idąc dalej tym tropem można ją potraktować jako „sumę grzechów” branży… Ale aby formułować tak ostre sądy warto zastanowić się czym jest ta suma grzechów i czy jednak na chwilę obecną nie jest to rozwiązanie najlepsze z możliwych?
Wielkoformatowa reklama typu display w moim odczuciu to droga do nikąd, „prowizorka” mająca zapewnić dalszy wzrost słupków internetowych wydatków w mediamiksie. Idąc dalej tym tropem można ją potraktować jako „sumę grzechów” branży… Ale aby formułować tak ostre sądy warto zastanowić się czym jest ta suma grzechów i czy jednak na chwilę obecną nie jest to rozwiązanie najlepsze z możliwych?
Grzech numer 1 to kilkudziesięciu procentowa wysokość rabatów w reklamie internetowej. Gdy po odcięciu wszystkich rabatów dla wystawcy zostaje znacznie uszczuplona kwota, przy rosnących kosztach własnych, wystawca musi wymyśleć formę reklamową, która mimo wszystko zapewni przychód pozwalający na dalszy rozwój. Więc robi je coraz większe, tym samym bardziej "zauważalne", "zwiększające świadomość" marki/klienta.
Grzech numer 2 to model sprzedaży powierzchni reklamowej CPM – prowadzi do patologicznej wręcz konstrukcji serwisów internetowych, gdzie mniejsze znaczenie ma kontent, czas spędzony na stronie przez użytkownika, ale liczy się liczba odsłon, na których można wyświetlić kolejne emisje reklamy płatnej za wyświetlenia. To matka wszelkich rankingów w galeriach typu top 10 etc.
Grzech numer 3 to wskaźnik CTR. Bicz, który branża sama na siebie ukręciła. Idąc tropem innych mediów został on przyjęty jako wyznacznik skuteczności kampanii. W chwili obecnej na samej kreacji możemy zawrzeć cały przekaz, jaki marketer ma dla odbiorców. W kreacjach, gdzie mamy wideo, możliwość obejrzenia całej prezentacji produktu, interakcji z kracją, współczynnik ten ma drugorzędne znaczenie. Ciągła pogoń za jak najwyższym CTR skutkuje u nas niewspółmiernym do innych krajów odsetkiem reklam inwazyjnych, o zwiększonym rozmiarze, przysłaniając ekran użytkownikowi czy już z legendarnym uciekającym krzyżykiem. Tendencja na całym świecie jest nieodwracalna, stosunek kliknięć do wyświetleń maleje, bez innowacyjnych kreacji, pieniądze wydane na kampanię internetową będą coraz gorszą inwestycją.
Grzech numer 4 to jakość łącz polskich użytkowników Internetu. Niewielki procent łącz szerokopasmowych plasuje nas w ogonie UE i co za tym idzie, na większości portali mamy bardzo restrykcyjne kryteria wagowe odnośnie kreacji. I tu zatacza się błędne koło, agencja stosując się do limitów wagowych ma bardzo ograniczone pole popisu i naszym cudownym panaceum na tę bolączkę są coraz to większe kreacje.
Grzech numer 5 to czas na przygotowanie kreacji pod kampanię internetową i kompetencje agencji (nierzadko BTL) w tym zakresie. Nie można w kilka dni stworzyć keacji, która będzie wzbudzała zainteresowanie, interakcję a nie irytację lub w najlepszym przypadku obojętność. Inną kwestią jest przygotowanie merytoryczne osób odpowiedzialnych za kreację. Stosując porównanie do kodeksu drogowego, jego znajomość nie gwarantuje, że przez miasto przejedziemy w sposób płynny, szybki a jednocześnie wzbudzając zainteresowanie innych użytkowników dróg. Stosowanie się tylko do specyfikacji technicznej nie pozwoli na stworzenie kreacji internetowej, która potem będzie zamieszczona na www.bannerblog.com.au i pokazywane jako case na całym świecie.
Grzech numer 6 to niewystarczająca edukacja marketerów w zakresie reklamy internetowej. Tu słowa uznania należą się IAB, który problem zauważyła już dawno i od kilku lat stara się edukować marketerów, jednak bez dalszej pracy w tym zakresie nadal będziemy tkwili w tej paranoi.
Grzech numer 7 pozostawiam do uzupełnienia Wam, drodzy czytelnicy, branżowcy, koledzy
Więcej grzechów na ten moment nie pamietam ...
Reasumując formy wielkoformatowe są najlepszym rozwiązaniem dla wszystkich stron w chwili obecnej, jednak dalsza eskalacja tego procesu prowadzi donikąd. Nie można tego tłumaczyć większą rozdzielczością monitorów. Bez zmian wyżej opisanych praktyk, nadal formy będą coraz większe, coraz bardziej inwazyjne, tak aby branża mogła się dalej rozwijać. I zamiast idąc tropem naszych kolegów z krajów bardziej rozwiniętych, będziemy się rozwijać na swój, polski sposób.
Zamiast piąć się wzwyż, my rośniemy wszerz ...
Pobierz ebook "Ebook: Jak chronić dane w firmie. Kompendium wiedzy dla managerów"
Zaloguj się, a jeśli nie masz jeszcze konta w Interaktywnie.com - możesz się zarejestrować albo zalogować przez Facebooka.
Projektujemy i wdrażamy strony internetowe - m.in. sklepy, landing page, firmowe. Świadczymy usługi związane …
Zobacz profil w katalogu firm
»
1stplace.pl to profesjonalna agencja SEO/SEM, specjalizująca się w szeroko pojętym marketingu internetowym. Firma oferuje …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Jesteśmy pierwszą w Polsce omnichannelową agencją marketingową. Odważne wizje oraz innowacyjne technologie zmieniamy w …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Pozycjonujemy się jako alternatywa dla agencji sieciowych, oferując konkurencyjną jakość, niższe koszty i większą …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Pomagamy markom odnosić sukces w Internecie. Specjalizujemy się w pozycjonowaniu stron, performance marketingu, social …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Jest to jak punkt ksero ograniczany przez Pania Basie, bo nie chce jej sie wciskac zmiany guzika na kolor i zmienia format. <br /> <br /> Pzdr Czarny Koszmarku ;)
witam,<br /> ogólnie zgadzając się co do meritum, odniosę się jednak do dwóch "grzechów":<br /> nr 2 - CPM jest tak naprawdę modelem obecnym we wszystkich mediach i tam również powoduje to pogoń za oglądalnością/czytelnictwem itd. i nikt o to kopii jakoś nie kruszy. więc nie winiłbym modelu sprzedaży akurat w tym względzie. zresztą powiedzmy sobie szczerze, że nikt do tej pory nie wymyślił rozsądnej alternatywy.<br /> nr 4 - jakkolwiek jakość łącz oczywiście pozostawia wiele do życzenia i w jakiś sposób ogranicza inwencję, to wcale nie jest to jedyny powód ograniczeń dotyczących wag kreacji ani też samych ograniczeń nie uważam za jakąś ważną przyczynę bylejakości kreacji. w UK czy innych bardziej uprzemysłowionych krajach obowiązują praktycznie te same ograniczenia wagowe dla kreacji, mimo że tam łącza są o wiele lepsze, a i kreacje jakoś częściej udaje się fajne zrobić - w ramach obowiązujących limitów wagowych. <br /> tu bardzo słuszny jest grzech nr 5, w którym upatrywałbym właśnie głownego winowajcę, a nie w jakości łącz czy limicie wagi.<br /> same limity wagowe mają swoje źródło w dwóch kwestiach: po pierwsze troska o user experience, a po drugie koszty łącz ponoszone przez wydawców (wbrew pozorom to nie są bagatelne kwoty). i tego póki co nie przeskoczymy, ale tak jak napisałem, nie uważam żeby to był istotny powód że kreacje są słabe.<br /> odnośnie grzechu nr 5 - mam wrażenie, że to jest głębsza sprawa dotykająca w ogóle miejsca internetu w całym łańcuchu planowania i egzekucji kampanii. zwykle online jest włączany do całego łańcucha gdzieś na końcu, a wtedy najzwyklej w świecie nie ma już wielkiego pola do popisu ani też dość czasu, żeby przygotować dobre kreacje. i tu bym upatrywał możliwości poprawy.
Zgadzam się. To nie są próby:-) To już się dzieje:-) kampania brandingowe w modelu efektywnościowym - patologiczna historia, można jedynie doradzić tylko aby zrezygnowali z placementów premium i aby kampanie nie były emitowane równolegle CPM vs CPA
Dodam jeszcze jeden grzech branży.<br /> <br /> Według mnie zbyt dużo powierzchni reklamowej w Internecie sprzedawanej w modelu CPC/CPA. Powoduje to wiele patologicznych sytuacji np:<br /> - próby wykorzystania modelu efektywnościowego do przeprowadzania kampanii wizerunkowych<br /> - zapychanie slotów reklamowych na placementach premium przez "sprzedażówki"<br /> - kupowanie w modelu CPC i odsprzedaż klientowi w modelu CPM (podobno są takie sytuacje)<br /> <br /> Tutaj sami dostawcy (portale, sieci reklamowe , serwisy społecznościowe) powinni wewnętrznie w ramach IAB wprowadzić jakieś ograniczenia abyśmy nie doszli do sytuacji, iż 90% powierzchni sprzedawana jest na akcje czy na kliknięcia. <br /> <br /> Jakie są niebezpieczeństwa takiej sytuacji?<br /> <br /> Wiążę się to przede wszystkim z tym, że przychody całej branży znacząco spadną (CPM w modelu CPC jest kilkukrotnie niższy niz tez sam CPM kupowany w tradycyjny sposób) a większość reklam będzie nudnych (mówiących o promocji, ofercie itp) tak jak w gazetkach promocyjnych i internet przestanie być uważany za medium idealne dla kampanii innowacyjnych a stanie się klasycznym straganem.<br /> Co trzeba zrobić by taka wizja się nie ziściła?<br /> <br /> Na szybko na myśl przychodzą mi takie rozwiązania:<br /> 1. pod kampanie efektywnościowe przeznaczone jest jedynie 15-25% powierzchni<br /> 2. na placemntach premium wyłączamy podstawowe sloty reklamowe pod kampanie PM (mogą być tak jak na <a href="http://Onet.pl" target="_blank" rel="nofollow">http://Onet.pl</a> małe boksy kontekstowe tylko do sprzedaży dla e-commerce)<br /> 3. brak zgody na rozliczanie kreacji wizerunkowych w modelu CPC/CPA<br /> <br /> Dziwie się, iż nikt nie chce unormować tej sytuacji i apeluje o jakieś wspólne rozwiązane przyjęte przez głównych dostawców w powyższej kwestii.<br /> <br /> <br /> Pozdrawiam
@ Arkadiusz:<br /> dlatego poprosiłem Ciebie o rozwinięcie fragmentu, który został zacytowany<br /> niestety znam polskie realia - ostatnio zaprojektowałem zbyt \"przemyślaną i inteligentną kampanię, która nie tylko budowała wizerunek ale i angażowała odbiorców\" - w efekcie z różnych powodów do realizacji trafiła prosta kampania CPC<br /> całkowicie zgadzam się z tezą, że "tylko wspólna praca" może to zmienić<br /> <strong>tylko może najwyższy czas podważyć - jak zauważył Jarek - paradygmat projektowania komunikacji z "push" na "pull", bo dostępne formy reklamowe na to już pozwalają - tylko wymagają więcej wiedzy i wysiłku ze strony klientów i domów mediowych</strong><br /> cieszę się, że "wywołałeś" ten temat na blogu i tzw. branża weźmie żywy udział w dyskusji, bo w końcu chodzi o przyszłość medium, z którego żyjemy
Mirek,<br /> chyba straciłeś sens tego mojej wypowiedzi. Tam <strong>nigdzie nie ma tezy, że formy wielkoformatowe są czymś właściwym</strong>. Faktem jest, że istnieją, a ich eskalacja jest niewłaściwa. Dalsza część mówi, dlaczego do tego doszło i co należy zmienić aby iść w kierunku form które intrygują a nie irytują. Możesz się z tym zgadzać lub nie, jednak <strong>wydatki na online to</strong> dla markatera c<strong>zęść media miksu</strong>, za planowanie którego dla większości <strong>odpowiada Dom Mediowy</strong>. Na pocieszenie mogę Ci zdradzić, że coraz częściej mamy kampanie które intrygują, angażują a nie przyprawiają o irytacje. <strong>Tylko wspólną pracą jesteśmy w stanie sprawić, aby takich kampanii było więcej</strong>.
@ Arkadiusz:<br /> jeśli chcemy wydać efektywnie budżet to moim zdaniem jest wiele narzędzi reklamy online, które na to pozwalają ale <strong>wszystko zaczyna się od strategii, która musi być oparta na 'insights' czyli badaniach/wiedzy o odbiorcach</strong><br /> i jak zauważył Jarek - <strong>Net jest zupełnie innym kanałem komunikacji, gdzie metody sprawdzone w TV, prasie nie są efektywne</strong><br /> <strong>osobiście jestem zwolennikiem teorii Internetu jako medium 'pull', gdzie celem reklamy jest przyciągnięcie uwagi odbiorcy i skłonienie go do interakcji</strong><br /> a dlaczego nie jestem zwolennikiem teorii, że formy wielkoformatowe są najlepsze? jak w takim razie wytłumaczysz efektywność linków sponsorowanych na wyszukiwarkach, które są 'bardzo małoformatowe'? co więcej badanie firmy Eyeblaster „Global Benchmark Report 2009” na podstawie analizy 250,000 reklam rich media dowodzi, że nie wielkość reklamy ale jej zawartość, kreacja i interaktywność ma największy wpływ na jej skuteczność
Arek w pigułce ująłeś to o czym wszyscy mówią już od dawna kreując różnego rodzaju teoria ale nikt nie odważy się podważy paradygmatu jakim posługują się w planowaniu komunikacji klienci. Dlaczego ano dlatego zę klienci traktują internet jak kolejny zwykły kanał komunikacji zapominając ze to nie jest miejsce na monolog jak np w TV stąd tak ogromny rozwój całego obszaru social który w Polsce dopiero nie dawno został dostrzeżony przez marketerów nie mówiąc o SEM, SEO PR on line ( nie mylić z szeptanką). My już pożegnaliśmy legendę CTR i CPM poczekamy jeszcze trochę na klientów ....przyszłość to dialog kreatywny z konsumentem.
Dziękuję za oba komentarze. Mirku, każdy ma prawo do własnego zdania, jednak jestem otwarty na polemikę. Trzymając się nawiązania do motywu Biblijnego przywołam cytat: \"Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamień\". Osobiście czuję odpowiedzialność za to co opisałem, to ja \"żyłuję\" ceny u dostawców, kupuję w CPMie, pokazuję CTR, mam niekiedy nikły kontakt z kreacją, mam niewiele czasu na edukację klientów. Znając wszystkie swoje słabości, klienta i otaczającej nas materii muszę zarekomendować optymalne rozwiązanie. Karawana musi jechać dalej. Budżet klienta musi być jak najefektywniej wydany w środowisku jakie nas otacza. To nie czas na zabranie zabawek i zaszycie się w domu. Ale problem zauważam, mówię o nim i chcę go naprawić. Jednak z zachowaniem rozsądku, ciągłości w tym co się robi. Praca u podstaw daje efekty, szczególnie widać to u klientów, którzy dysponują relatywnie mniejszymi budżetami mediowymi, gdzie jego gro przeznaczone jest na online, jako kanał w pełni mierzalny i efektywny. Zaryzykuję tezę, że to właśnie oni przywiązują większą wagę, do swoich kampanii... dlaczego tak jest, to już temat na osobną historię
jak wspomniano wyżej: edukacja, edukacja, edukacja<br /> bo inaczej sama branża online zarżnie Internet<br /> czyżby kryzys PR i prasy drukowanej zbyt słabo oddziaływał na wyobraźnię niektórych? czy mógłbym jeszcze prosić autora o wyjaśnienie dlaczego:<br /> <strong>Reasumując formy wielkoformatowe są najlepszym rozwiązaniem dla wszystkich stron w chwili obecnej</strong><blockquote></blockquote> ja niestety nie zgadzam się z tym stwierdzeniem ale chętnie usłyszę argumenty za
Moim zdaniem Grzech nr 1 polskiego internetu to Grzech (Hazan) Marczak :) <br /> A tak poważniej - albo marketerzy się wyedukują (ewentualnie wyedukują swoich szefów), albo spopularyzuje się AdBlock.