Stery najpotężniejszej firmy w Dolinie Krzemowej, obejmuje w momencie, gdy zaufanie do tech-gigantów, pikuje w zastraszającym tempie.
Sundar Pichai, niedawno mianowany prezes spółki Alphabet, ma przed sobą niełatwe zadanie. Stery najpotężniejszej firmy w Dolinie Krzemowej, obejmuje w momencie, gdy zaufanie do tech-gigantów, pikuje w zastraszającym tempie, a samo Google zmaga się z regulacyjnymi zapędami polityków, krytyką dziennikarzy (trawa od lat, ale teraz pada na podatny grunt) i wewnętrznymi niepokojami.
W Europie w ostatnich latach na Alphabet nakładane są rekordowe kary za naruszenia przepisów antymonopolowych, a Komisja Europejska niedawno wszczęła dochodzenie w sprawie praktyk firmy w zakresie gromadzenia danych. A na dodatek, dziennikarze Wall Street Journal próbują wykazać, że - wbrew niektórym twierdzeniom firmy - rutynowo ingeruje ona w wyniki wyszukiwania, np. faworyzując wyniki generowane przez duże firmy, takie jak eBay. Społeczność SEO, po publikacji WSJ, zwróciła uwagę na to, że artykuł nie jest rzetelny, ale... niesmak pozostał.
Alfabet, mimo że nadal jest marzeniem wielu pracowników, coraz częściej boryka się też z wewnętrznymi kryzysami. Spora część nie nie zgadza się z polityką firmy, w tym - przede wszystkim - kontraktami z wojskiem i planami budowy ocenzurowanej wyszukiwarki na chiński rynek (projekt Dragonfly).
Marcin Kęska
Specjalista ds. SEO/SEM
Intellect
Zmiana na stanowisku CEO spółki-matki Google może wydawać się zaskoczeniem, ale w rzeczywistości jest jedynie kolejnym etapem przekazywania władzy i dobrze przemyślanym krokiem założycieli. Larry Page i Siergiej Brin zrezygnowali z pełnienia władzy wykonawczej najpierw w Google (2015), a obecnie w całej firmie. Jednak wciąż mają kontrolę nad firmą - sumarycznie ich głosy w radzie dyrektorów przekraczają 50%.
Wybór nowego CEO spółki Alphabet to krok na pewno przemyślany i nieprzypadkowy. Obecnie nad całą firmą wisi wiele afer, głównie na tle politycznym. Wśród najważniejszych warto wymienić potajemne przekazywanie danych użytkowników do reklamodawców, aferę podatkową we Francji czy postępowania antymonopolowe w Izbie Reprezentantów.
Również Donald Trump poinformował, że bacznie przygląda się praktykom stosowanym przez Google. Do tego dochodzą kwestie związane z trudnymi decyzjami, tj. wejście na rynek chiński i pogodzenie tej decyzji z dalszą współpracą z wojskiem w Stanach Zjednoczonych.
Sundar Pichai obejmuje stanowisko w jednym z najtrudniejszych okresów w 21-letniej historii Google i podjęcie dobrych decyzji będzie dużym wyzwaniem. O to byłbym jednak spokojny. Od momentu objęcia przez niego funkcji CEO w Google wycena firmy regularnie rośnie, co świadczy o jego dużych umiejętnościach w mądrym zarządzaniu tak wielką firmą. Decyzja założycieli Google wydaje się więc w pełni uzasadniona.
Konrad Mizera
Analityk i CEO
Olmeka Creation House
Nie będę ukrywał - nie jestem w stanie wyobrazić sobie jak zarządza się firmą, która w ciągu sekundy generuje $2000 przychodu, a zakupy robi za kwoty, których przeczytanie sprawia mi kłopot bez skrupulatnego liczenia zer.
Wiem jednak z jakimi problemami mierzyć się nie musi i domyślam, co „awans” Sundara oznacza dla branży marketingowej, a także dlaczego wyraz awans pisany jest w cudzysłowie.
W pierwszej kolejności trzeba zaznaczyć, że ostatnie dwa lata dla Sundara Pichaia były bardzo trudne. Najpierw szczegółowe przesłuchanie przed Komisją Senacką USA, niewygodne pytania o istotę wyszukiwarki i próby biznesowe w Chinach, potem naciski polityczne na przestrzeganie embargo, wyciek danych z Google Plus (i jego ostateczne zamknięcie jako kolejnego nieudanego projektu), a także kara w postaci $2 mld od Komisji Europejskiej. Mimo to CEO Google’a wyszedł z tych problemów obronną ręką, a założyciele firmy stwierdzili, że jest gotowy na kolejne. Wygląda na to, że Google pozyskał zaufanie administracji USA i kto wie, czy największym tego dowodem nie jest usunięcie z wyszukiwarki wyniku „Trump is idiot”, który zgodnie z zeznaniami miał być całkowicie „organiczny”.
Dlatego też Sundar nie będzie musiał rozwiązywać problemów w postaci agresywnej polityki cenowej konkurencji, dbania o rozpoznawalność marki, czy cykliczność życia produktu i usługi. To, co będzie solą w oku Pichaia, to polityka gospodarcza USA i umiejętne lawirowanie pomiędzy biznesem, a odpowiedzialnością. Jeśli plotki o buncie wśród pracowników okażą się prawdziwe, to i tak nie spowodują większych problemów niż te, których Google może doświadczyć ze strony geopolityki.
Dla nas, agencji i marketerów, oznacza to kolejne zmiany, zarówno w samym algorytmie, jak i systemie reklamowym. Od 2020 marketing polityczny będzie bardzo mocno ograniczony (tzw. mikrotargeting), zmienią się wymogi wysokiej pozycji SEO, a w wyszukiwaniu rządzić ma semantyka i kontekst frazy, a nie słowa kluczowe. Czynnikiem determinującym te zmiany nie jest jednak biznes, a polityka i dlatego też stanowisko Sundara Pichaia w Alphabet zostało nazwane najgorszą ofertą pracy w Krzemowej Dolinie.
Robert Sosnowski
CVO
REACHaBLOGGER.PL
Na rynku utrwalił się stereotyp startupowca, który odniósł sukces globalny - mniej więcej taki: robisz swój globalny sukces, a potem zarządzasz firmą spod palm w klapkach na minimalnym zaangażowaniu.
Według mnie zmiana warty i przekazanie władzy wykonawczej Sundar Pichai przez Larego Page i Sergieja Brynina pokazuje najlepiej jak ten sukces wciąga i absorbuje, jak bardzo wymagające jest prowadzenie i rozwój firmy. Dopiero po 21 latach udało się pierwotnym założycielom przekazać władzę wykonawczą.
Oczywiście obaj panowie założycie nadal będą kontrolowali firmę jako większościowy udziałowiec i rada nadzorcza. Ale nie będą uwikłani w operacje (przynajmniej taka jest ich intencja, bo jak to w praktyce będzie wyglądało, to się jeszcze okaże). Oczywiście Google to specyficzny przypadek. Największy "startup" świata, idący po coraz większa władzę i zyski. Im stają się potężniejsi, tym większe budzą obawy. Te obawy są całkiem słuszne, bo zwykle źle się to kończy dla ludzi gdy nadmierna ilość władzy jest skupiona w jednych rękach, organizacji.
Tak więc Google ma i będzie miał coraz więcej problemów w zakresie praktyk monopolowych, zarządzania danymi userów, podatków, itd. Jaka będzie przyszłość tej korporacji? Może z fazy dynamicznie wzrastającego gracza przejdzie w trend boczny i stanie się firmą w rodzaju Microsoft, która raczej zainteresowana jest utrzymaniem pozycji, niż dynamicznymi wzrostami i podbojem nowych rynków. To chyba byłaby najlepsza droga dla Googla, przekształcenie się w dojrzałego gracza, który podnosi standardy, dba o jakość usług w kilku sektorach, w których jest prymusem, oferuje prawdziwy altruizm i prawdziwą filantropię. W mojej ocenie taką drogę właśnie przebył Microsoft, który na przełomie wieków miał przecież bardzo dużo spraw antymonopolowych. Czas pokaże.
Pobierz ebook "Jak reklamować firmę w Google w 2024 roku. Poradnik dla przedsiębiorców i marketerów"
Zaloguj się, a jeśli nie masz jeszcze konta w Interaktywnie.com - możesz się zarejestrować albo zalogować przez Facebooka.
1stplace.pl to profesjonalna agencja SEO/SEM, specjalizująca się w szeroko pojętym marketingu internetowym. Firma oferuje …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Pomagamy markom odnosić sukces w Internecie. Specjalizujemy się w pozycjonowaniu stron, performance marketingu, social …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Projektujemy i wdrażamy strony internetowe - m.in. sklepy, landing page, firmowe. Świadczymy usługi związane …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Pozycjonujemy się jako alternatywa dla agencji sieciowych, oferując konkurencyjną jakość, niższe koszty i większą …
Zobacz profil w katalogu firm
»
W 1999 roku stworzyliśmy jedną z pierwszych firm hostingowych w Polsce. Od tego czasu …
Zobacz profil w katalogu firm
»