Apple lubi niezależność. Czy jednak faktycznie chce (i może) uniezależnić się od Google?
Apple, jako że własnej wyszukiwarki nie ma, korzysta z usług dostarczanych przez Google. Gigant z Mountain View sowicie za płaci za to, by pojawiać się domyślnie na urządzeniach Apple'a, ale znając politykę firmy z Cupertino taki układ i tak nie może jej pasować. Apple za bardzo lubi niezależność. I dlatego też dyskusje na tym, czy powstanie apple'owa wyszukiwarka nie ustają. Ostatnio jednak, ze względu na postępowanie antymonopolowe wobec Google, przybrały na sile. Czy Apple faktycznie chce (i może) uniezależnić się od Google?
Amerykański Departament Sprawiedliwości szczególnie uważnie przygląda się umowie między Google a Apple, pisząc, że „W zamian za uprzywilejowany dostęp do ogromnej bazy klientów Apple, Google co roku płaci Apple miliardy dolarów przychodów z reklam. Przychody, które Google dzieli z Apple, stanowią około 15–20 procent światowego dochodu netto Apple (...) Google szacuje, że w 2019 roku prawie 50 procent ruchu związanego z wyszukiwaniem pochodziło z urządzeń Apple”. Google więc na umowie "zarabia" miliardy miliardy reklamowych kliknięć reklam, które skutecznie monetyzuje, Apple - gotówkę do ręki.
Jeśli więc w USA podczas konfigurowania nowego iPhone'a zacznie pojawiać się ekran wybory i użytkownicy będą mogli zdecydować się na Binga, Yahoo czy DuckDuckGo, Apple straci. A Google? Pewnie też, ale raczej niewiele. Jego pozycja jest na tyle mocna, że można z dużym prawdopodobieństwem podejrzewać, że użytkownicy nie tak nie skorzystają z alternatyw.
Dla Apple nie jest to optymalne rozwiązanie. Firma z pewnością wolałaby, jeśli nie będzie mogła ich sprzedawać, zachować dane użytkowników, dla siebie. A że dosłownie siedzi na złocie, może pozwolić sobie na to, by podjąć rękawice na rynku zdominowanym nawet przez Google. Wprawdzie jej model biznesowy nie obejmuje działalności reklamowej, ale jak mus to mus. Można więc wyobrazić sobie, że Apple z czasem to właśnie reklamy będą zastępować utracone przychody.
Maciej Kapuściński
traffic & webdevelopment director
Result Media
Wszystko zależy od przyjętego modelu biznesowego oraz relewantności wyników wyszukiwania. Warto zauważyć, że przychód pozwalający na utrzymanie Google pochodzi z reklam Google Ads, co pozwala na stały rozwój narzędzia, jakim jest wyszukiwarka. Wokół tego został stworzony cały ekosystem - od Google Drive, przez Gmail, po kalendarz i mapy. Dzięki czemu jedno logowanie daje użytkownikowi dostęp do zdecydowanie większej liczby narzędzi niż tylko wyszukiwarka. Trzeba też pamiętać, że wyświetlane wyniki są często personalizowane pod użytkownika i jego historię (przypadek Google Remarketing Lists for Search Ads), co pozwala przekazać trafną odpowiedź na precyzyjne zapytanie użytkownika.
Z drugiej jednak strony - Apple dąży do perfekcji w design oraz usability, więc tutaj możemy spodziewać się swego rodzaju rewolucji. Ponadto będzie to z pewnością domyślna wyszukiwarka na wszystkich urządzeniach Apple, co w oczywisty sposób przełoży się na liczbę korzystających. Niemniej jednak pamiętajmy, że przeglądarka Internet Explorer (aktualnie Microsoft Edge) ma domyślnie ustawioną wyszukiwarkę Bing, która nie zdobyła serc użytkowników. Tylko w Stanach Google stanowi 87,75% rynku (Bing 6,4%). Oczywiście istnieją takie rynki jak Chiny, gdzie Baidu stanowi ponad 76% całego rynku, dla Google pozostawiając 2,83%. Dlatego pozostaje nam jedynie obserwować, jaką rewolucję zaproponuje nam gigant z nadgryzionym jabłkiem.
Maria Trushkova
Chief marketing officer
Promonavigator.com
Już od jakiegoś czasu słyszy się, że Apple szykuje kolejną rewolucję - nową wyszukiwarkę, która mogłaby konkurować z Google. Niektórzy eksperci twierdzą nawet, że w tym wypadku nie chodzi już tylko o pytanie: “Czy tak się stanie?” ale “Kiedy?”.
Zerwany kontrakt
Nie od dziś wiadomo, że Google słono płaci Apple'owi za domyślne ustawienie swojej wyszukiwarki w Safari. Wydaje się zatem, że zerwanie kontraktu między firmami oznaczałoby niemałe straty finansowe dla Apple, ale czy na pewno? W końcu rynek wyszukiwania i reklam to niemałe pieniądze, a bilans zysków i strat w tym wypadku mógłby wypaść korzystnie dla Apple.
Apple dla SEM
W jaki sposób Apple mógłby skraść serca specjalistów SEM? Przede wszystkim:
- wprowadzając bardziej przejrzyste zasady rankingu dla określania pozycji w wynikach wyszukiwania (SEO);
- wprowadzając płatne wyniki wyszukiwania z konkurencyjnymi stawki CPC;
- zapewniając (podobnie, jak w swych początkach Google) prywatność.
Choć model biznesowy Apple nie obejmuje reklam i może on pozwolić sobie na wyświetlanie mniejszej liczby płatnych linków w wyszukiwarce, to jednak płynące z tego manewru zyski prawdopodobnie przewyższyłyby straty wynikające z zerwania kontraktu z Google.
Ograniczenie monopolu Google i konkurencja między firmami na tym polu może oznaczać jednocześnie szereg wyzwań i korzyści dla specjalistów SEM. Z pewnością jednak pojawi się zamieszanie na rynku, które przełoży się na konieczność zwiększenia nakładu pracy zdobycia nowej wiedzy i kolejnych umiejętności.
Pobierz ebook "Jak otworzyć sklep internetowy - ebook z poradami dla firm"
Zaloguj się, a jeśli nie masz jeszcze konta w Interaktywnie.com - możesz się zarejestrować albo zalogować przez Facebooka.
1stplace.pl to profesjonalna agencja SEO/SEM, specjalizująca się w szeroko pojętym marketingu internetowym. Firma oferuje …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Pomagamy markom odnosić sukces w Internecie. Specjalizujemy się w pozycjonowaniu stron, performance marketingu, social …
Zobacz profil w katalogu firm
»
W 1999 roku stworzyliśmy jedną z pierwszych firm hostingowych w Polsce. Od tego czasu …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Projektujemy i wdrażamy strony internetowe - m.in. sklepy, landing page, firmowe. Świadczymy usługi związane …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Pozycjonujemy się jako alternatywa dla agencji sieciowych, oferując konkurencyjną jakość, niższe koszty i większą …
Zobacz profil w katalogu firm
»