Decyzja przyszła za późno i wydaje się zagraniem "pod nowy rząd".
Twitter odciął Donalda Trumpa od milionów zwolenników, powołując się na obawy dotyczące „ryzyka dalszego podżegania do przemocy”. Facebook, Snapchat, Reddit, a nawet Pinterest, Spotify, Twitch zrobiły to samo. Decyzje przedstawicieli Big Tech, choć jej powody, po szturmie zwolenników Trumpa na Kapitol, są oczywiste, nie spotkała się jednak z powszechnym zrozumieniem.
Fake newsy i teorie spiskowe rozpowszechniane przez Donalda Trumpa i tak bardzo długo korzystały z zasięgów zapewnianych przez potężne medium, jakim jest Twitter. W tym sensie decyzję tę można uznać zarówno za spóźnioną, jak i pozytywną. Problemem jest jednak to, że na co dzień zgadzamy się na niekontrolowane i nieodpowiedzialne rozpowszechnianie takich treści przez media społecznościowe, i usuwanie ich dopiero wtedy, gdy jest to w politycznym interesie platform
mówią Magda Biernat i Aleksandra Janus z Fundacji Centrum Cyfrowe.
Naszym zdaniem decyzja o zablokowaniu kont Donalda Trumpa zwraca uwagę na dużo ważniejsze kwestie - zakres odpowiedzialności platform, konieczność ich regulacji, prywatyzację sfery publicznej. Jeśli chodzi o timing, reakcja ze strony BigTech może być związana przede wszystkim ze zmianą władzy w USA i zwycięstwem Bidena i demokratów
dodaje Aleksandra Janus.
Wątpliwości budzi to, że decyzję o uciszaniu przemówień politycznych przez, bądź bądź, demokratycznie wybranych polityków, podejmują technologiczne monopole, które nie podlegają żadnej kontroli. A to właśnie ich dominacja i model biznesowy są odpowiedzialne za promowanie teorii spiskowych, fake newsów i nawoływania do przemocy. I ich wewnętrzne regulaminy nie mają tu nic do rzeczy, bo - o czym świadczy przykład Twittera - ich przestrzeganie jest również kwestią uznaniową.
Trump, mimo że nie jest pierwszym demagogiem, jakiego widziała Ameryka, i z pewnością nie będzie ostatnim, rzeczywiście został dzięki mediom społecznościowym został ogromnie wzmocniony. Ci, którzy przybyli na Kapitol, szczerze wierzyli przecież, że powstrzymują obalanie demokracji, a system dezinformacji, który im na to pozwalał, nie zniknie wraz z Trumpem.
Donald Trump oczywiście znajdzie inne media, przez które będzie głosił swoje teorie, ale decyzja największych platform przynajmniej odsunie je od głównego nurtu debaty publicznej. Może to mieć łagodzący wpływ na zachodzącą w niej radykalizację poglądów
mówi Magda Biernat.
Facebook i Google całkowicie zdominowały komunikację internetową, czerpiąc zyski ze sprzedaży reklam towarzyszących udostępnianym treściom. A że kontrowersyjne i gwałtowne informacje sprzedają się lepiej, długo nie miały też intencji, by coś zmieniać. Rosły więc nieskrępowanie kosztem tradycyjnych mediów, które na taki model nie mogły i pewnie sobie pozwilić, bo odpowiedzialność za prawdziwość głoszonych tez, ponosiły.
I dopóki ich krytyka tego stanu rzeczy płynęła ze strony przedstawicieli "starej prasy" niewiele polityków było zainteresowanych podjęciem tematu. Wtedy łatwo było sprowadzić problem do odwiecznego konfliktu pokoleń i utyskiwania na, nieuchronny przecież i w gruncie rzeczy dobry, technologiczny postęp. Wszystko zmieniło się jednak w 2016, kiedy - ku zaskoczeniu niektórych - okazało się, że dostęp do jakościowej informacji jest kluczowy w demokratycznych społeczeństwach i w tych zachodnich, najdojrzalszych, właśnie zaczął szwankować.
Po Russiagate nic już nie było takie samo. Mimo że praktyce niewiele się zmieniło, BigTech stracił wtedy status politycznego pupila. Dzisiaj zarówno Google, jak i Facebook mierzą się z pozwami i postępowaniami antymonopolowymi, a politycy pobrzękują nawet o potencjalnej możliwości podziały tych, którzy są w obecnym stanie są niebezpiecznie potężni. Decyzji o zbanowaniu Trumpa nie da się więc rozpatrywać w izolacji, jako takiej - trudno jej nie popierać, ale towarzyszący jej kontekst, nie pozwala na tym poprzestać.
Mamy wątpliwości co do tego, czy ta pojedyncza decyzja będzie miała znaczący wpływ na powstrzymanie rozpowszechniania teorii spiskowych i fake newsów w ogóle. Nie można zapominać, że nawet jeśli ograniczy to możliwość komunikowania się Donalda Trumpa ze swoimi zwolennikami bezpośrednio, nie zlikwiduje całego ekosystemu dezinformacji, którego jest on elementem -
podsumowuje Aleksandra Janus.
prof. Dariusz Jemielniak
Akademia Leona Koźmińskiego
Czy decyzja o zbanowaniu Donalda Trumpa uważa Pan za spóźnioną czy przesadzoną?
Decyzja o zbanowaniu Donalda Trumpa jest zdecydowanie spóźniona, a jednocześnie pokazuje patologię systemu: prywatna firma może de facto całkowicie uniemożliwić jakiejś osobie komunikację publiczną, na podstawie nieprzejrzystego procesu i bez jakiejkolwiek kontroli zewnętrznej. Owszem, Donaldowi Trumpowi należała się blokada, ale media społecznościowe powinny być uregulowane - albo przez system zarządzania społecznościowego, z niezależną radą arbitrażową, albo przez nadzór państwowy. Parafrazując znany komiks, to, kto pilnuje strażników jest kluczowe.
Czy będzie ona miała jakikolwiek wpływ na powstrzymanie rozpowszechniania teorii spiskowych i fake newsów?
Blokada Trumpa będzie miała znikomy wpływ na rozpowszechnianie się teorii spiskowych i fake newsów, bo to jednorazowa akcja pokazowa. Jeżeli nie pójdzie za nią rzetelne zaangażowanie w rozwiązywanie problemu, ale nie poprzez nieprzejrzyste algorytmy, w dodatku wdrażane przez nisko opłacanych, słabo przeszkolonych pracowników i bez procedur odwoławczych, sytuacja będzie się jedynie pogarszać. Warto zauważyć, że większosć mediów społecznościowych, w tym Twitter i Facebook, walkę z dezinformacją wciąż traktuje po macoszemu, a w dodatku aktywnie utrudnia badania naukowe i społeczną kontrolę nad tym fenomenem, jak i ich działaniami. Mamy do czynienia z państwem w państwie.
Czy decyzję o zbanowaniu Donalda Trumpa uważają Państwo za spóźnioną czy przesadzoną?
Czy będzie ona miała jakikolwiek wpływ na powstrzymanie rozpowszechniania teorii spiskowych i fake newsów?
Donald Trump oczywiście znajdzie inne media, przez które będzie głosił swoje teorie, ale decyzja największych platform przynajmniej odsunie je od głównego nurtu debaty publicznej. Może to mieć łagodzący wpływ na zachodzącą w niej radykalizację poglądów - mówi Magda Biernat.
Mamy jednak wątpliwości co do tego, czy ta pojedyncza decyzja będzie miała znaczący wpływ na powstrzymanie rozpowszechniania teorii spiskowych i fake newsów w ogóle. Nie można zapominać, że nawet jeśli ograniczy to możliwość komunikowania się Donalda Trumpa ze swoimi zwolennikami bezpośrednio, nie zlikwiduje całego ekosystemu dezinformacji, którego jest on elementem - dodaje Aleksandra Janus.
Magda Biernat i Aleksandra Janus są członkiniami zarządu Fundacji Centrum Cyfrowe.
Pobierz ebook "Ranking agencji marketingowych 2024 i ebook o e-marketingu oraz agencjach reklamowych"
Zaloguj się, a jeśli nie masz jeszcze konta w Interaktywnie.com - możesz się zarejestrować albo zalogować przez Facebooka.
Pomagamy markom odnosić sukces w Internecie. Specjalizujemy się w pozycjonowaniu stron, performance marketingu, social …
Zobacz profil w katalogu firm
»
1stplace.pl to profesjonalna agencja SEO/SEM, specjalizująca się w szeroko pojętym marketingu internetowym. Firma oferuje …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Projektujemy i wdrażamy strony internetowe - m.in. sklepy, landing page, firmowe. Świadczymy usługi związane …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Pozycjonujemy się jako alternatywa dla agencji sieciowych, oferując konkurencyjną jakość, niższe koszty i większą …
Zobacz profil w katalogu firm
»
W 1999 roku stworzyliśmy jedną z pierwszych firm hostingowych w Polsce. Od tego czasu …
Zobacz profil w katalogu firm
»