O sklepie, którego nie było, czyli jak zarobić 400 tys. zł

Policja zatrzymała mężczyznę, który w fikcyjnie założonym sklepie internetowym zarobił ok. 400 tys. zł. Oszukał ponad 100 internautów.
 
W grudniu 2008 r. 47-letni Artur L., z zawodu tłumacz i grafik internetowy, założył sklep internetowy, w którym oferował po bardzo korzystnych cenach sprzęt RTV i AGD. Zainteresowanie było duże, gdyż produkty często były o połowę tańsze niż takie same sprzedawane w sklepach. Kupujący pieniądze mieli wpłacać na rachunek w internetowym banku. Problem w tym, że zamówione i opłacone sprzęty, nie trafiały do domów klientów. W ten sposób oszukanych zostało ponad 100 osób, a Artur L. wzbogacił się o 400 tys. zł. 
 
- Sklep wydawał się wiarygodny, klienci mogli zobaczyć dwa duże ogłoszenia tego sklepu internetowego w prasie codziennej. Niestety, dni mijały, towar nie trafiał do klientów. Na policję zaczęły zgłaszać się pierwsze pokrzywdzone osoby - mówiła Anna Kędzierzawska z policji. Dla uwiarygodnienia przedsięwzięcia, oprócz wykupienia reklam w gazetach, oszust wykorzystywał dane (REGON, NIP) istniejącego wydawnictwa. Gdy zaniepokojeni klienci kontaktowali się z wydawnictwem, okazało się, że tam nikt nic o sklepie internetowym nie wie.
 
Policjanci, dzięki współpracy z Allegro, ustalili, że Artur L., działał również na tym portalu. Posługując się fikcyjnymi danymi, zakładał rachunki, wystawiał sobie sam komentarze. Do sprzedaży oferował telefony komórkowe, książki, sprzęt AGD i luksusowe samochody. Także i w tym przypadku jako jedyną formę zapłaty dopuszczał przelew na konto internetowe.

Artur L. został zatrzymany w swoim mieszkaniu na warszawskich Bielanach. W lokalu policjanci znaleźli sfałszowane dokumenty, wyłudzone na ich podstawie karty płatnicze oraz sprzęt komputerowy służący do podrabiania dokumentów i dokonywania internetowych oszustw.

Źródło:  technologie.gazeta.pl