AOL próbuje ratować Bebo

Przejęty 9 miesięcy temu za prawie miliard dolarów serwis wciąż nie potrafi się przebić.

Przejęty 9 miesięcy temu za prawie miliard dolarów serwis wciąż nie potrafi się przebić.

Sporo uszczypliwych i złośliwych uwag dostało się AOL, gdy w marcu postanowili zapłacić za Bebo 850 milionów dolarów. Trzecia społecznościówka świata miała rozpocząć ostrą walkę z MySpace i Facebook ale niestety z perspektywy czasu ruch ten nie był najlepszym. Bebo, które jest dosyć popularne poza granicami USA (chociaż przegrało na rynku brytyjskim z Facebookiem) w Stanach nie odgrywa większej roli. Niecałe 6 milionów użytkowników jest niczym w porównaniu z 76 milionami MySpace i 46 milionami Facebooka.

Teraz AOL postanowiło jeszcze raz spróbować swoich sił w starciu ze społecznościowymi gigantami i wprowadziło do Bebo kilka nowości. Przede wszystkim strona główna Bebo została zintegrowana z trackerem aktywności znajomych Social Thing (własność AOL od sierpnia), który jest dużo prostszy w użyciu od np. FriendFeed. Po podaniu danych logowania do zewnętrznych serwisów (np. Twitter, Delicious itp.) mamy podgląd aktywności znajomych z tych platform.

Dodatkowo dodano możliwość szybkiego dostępu do skrzynek pocztowych AOL, Yahoo oraz GMail, a także wdrożono napisany od zera system rekomendacji. Na podstawie upodobań naszych i naszych znajomych otrzymujemy propozycje odpowiadających nam filmów, gier i muzyki.

Czy nawet wprowadzenie takich udogodnień będzie w stanie w jakikolwiek sposób naruszyć hierarchię wśród światowych serwisów społecznościowych? Tak naprawdę ani silnik rekomendacji, ani możliwość korzystania z kilku skrzynek pocztowych nie jest czymś nowym. Bebo być może połechcze w jakimś stopniu swoich dotychczasowych userów, ale nie będzie to zbyt silnym magnesem dla nowych.

Pobierz ebook "Ebook z raportem: Jak wybrać software house dla działań marketingowych i e-commerce"