Coca-Cola, Starbucks czy Unilever wycofują swoje budżety z platform należących do giganta.
"Brand safety" to argument raz po raz używany przez marki jako broń w walce z medialnymi gigantami i nie inaczej jest teraz, gdy na celowniku znalazł się Facebook. Marki, takie jak Coca-Cola, Starbucks czy Unilever wycofują swoje budżety z platform należących do giganta z obawy o "bezpieczeństwo swoich marek", choć - zważywszy na wszystkie poprzednie afery związane z Facebookiem - trudno nie dziwić się, że dopiero teraz tak bardzo leży im ono na sercu.
Początkowo tylko kilka marek odzieżowych wycofało swoje budżety z Facebooka, ale kiedy do tego grona zaczęły dołączać takie tuzy jak Unilever, Coca-Cola czy Starbucks, zrobiło się groźnie, co znalazło swoje odbicie nawet na giełdzie. O co jednak chodzi? W ogromnych skrócie - bo w tle jest jeszcze sprawa postów Donalda Trumpa - o to, że Facebook nie przeciwdziała szerzeniu nienawiści i dezinformacji za pośrednictwem swoich mediów. Przedstawiciele koalicji "Stop Hate for Profit" chcieli, aby firma usunęła publiczne i prywatne grupy propagujące białą supremację, czy antysemityzm, by powstały zespoły ekspertów, którzy monitorowaliby sprawy związane szerzeniem mowy nienawiści i nękaniem i by firma poddawała się regularnym niezależnym audytom stron trzecich.
Koalicjanci wiedzieli jednak, że jedynym sposobem, by zmusić Facebooka do podjęcia jakiejkolwiek akcji jest wywarcie wpływu na jego reklamodawców, a ten apel padł na bardzo podany grunt. I faktycznie, na wieść o przyłączeniu się do bojkotu Unilevera, akcje potaniały o 8 proc., a nagłówki gazet prognozować upadek giganta, ale... było to mocno przesadzone. Facebook, mimo że na lekceważenie największych klientów nie może i nie chce sobie pozwolić, gros przychodów czerpie z małych i średnich przedsiębiorców, którzy zwłaszcza teraz przejmują się bardziej nadrabianiem strat spowodowanych przez COVID-19 niż walką o lepszy świat i do bojkotu nie dołączają. Kampania #StopHateforProfit w dalszym ciągu jednak przyciąga korporacje, dla których społeczna odpowiedzialność to coraz ważniejszy punkt PR-owego programu.
Czy, nawet jeśli zgodzimy się, że nie zmiecie ona giganta, ma szansę coś zmienić? O optymizm w tej kwestii trudno, bo też to nie pierwszy bojkot mediów społecznościowych, krytykowanych za brak odpowiedniej moderacji. W 2017 roku Johnson & Johnson, PepsiCo i McDonald’, Audi, L'Oreal i wiele, wiele innych marek wycofało swoje reklamy z YouTube'a w proteście przeciw umieszczaniu ich reklam przy treściach obraźliwych, ksenofobicznych czy nawet wprost nawołujących do terroryzmu. Już wtedy jednak, Robert Sosnowski, dyrektor zarządzający agencji Biuro Podróży Reklamy, mówił:
- Dla mnie to bardziej próba sił i walka o biznes niż faktyczne zarzuty. Argumenty używane przeciwko Google są w mojej opinii poniżej pasa i bliżej im do populistycznej polityki. Można mieć wiele zastrzeżeń do Google w zakresie monopolizacji i dominacji rynku, zbierania i udostępniania danych i w innych kwestiach, ale akurat wydzieranie im biznesu w ten sposób jest mało eleganckie, choć ... zapewne poniekąd skuteczne. Do czasu aż to Google powie swoje "Sprawdzam". Na pewno wyświetlanie reklam przy kontrowersyjnym lub wręcz dyskwalifikującym kontencie jest naganne, ale przecież Google daje narzędzia do zarządzania miejscami docelowymi i to od lat. Wiele innych sieci trzyma ten sam standard więc obecne argumenty choć mogą rozegrać Google medialnie, to branżowo są słabe.
Jak jest teraz? Podobnie.
Miłosz Jacyna
Head of Social Media and Content
agencja albo albo
Aktualny bojkot Facebook’a to nie pierwszy bojkot reklamowy dużego serwisu społecznościowego. W ubiegłym roku byliśmy świadkami sprzeciwu wielu marek, który został wymierzony w kierunku YouTube’a. Jeżeli historia może nas czegoś uczyć, to ta, mówi nam, że takie działanie w dłuższej perspektywie może mieć korzyści dla wszystkich użytkowników. Naświetlony problem staje się szybko tematem, który uzyskuje wysoki priorytet - a rozwiązanie zostanie wprowadzone błyskawicznie.
Obserwując działania Marka Zuckerberga, jestem zdania, że Facebook wprowadzi równie szybko szereg aktywności, które będą odpowiedzią na wyrażane przez reklamodawców oczekiwania. Podobnie jak miało to miejsce po szeroko dyskutowane sprawie Cambridge Analytica. Podsumowując, duży może więcej ale od dużego wymaga się też więcej. Wypracowane w tym zakresie standardy, których z pewnością wkrótce będziemy świadkami, pomogą w dystrybucji prawdziwie jakościowych treści w obrębie serwisu. Reklamodawcy wrócą do swoich aktywności - nie odpuszczając na dłuższą metę komunikacji z użytkownikami, którzy w dalszym ciągu korzystają z tej najpopularniejszej w globalnej skali społeczności -
Pobierz ebook "Ranking agencji marketingowych 2024 i ebook o e-marketingu oraz agencjach reklamowych"
Zaloguj się, a jeśli nie masz jeszcze konta w Interaktywnie.com - możesz się zarejestrować albo zalogować przez Facebooka.
Projektujemy i wdrażamy strony internetowe - m.in. sklepy, landing page, firmowe. Świadczymy usługi związane …
Zobacz profil w katalogu firm
»
W 1999 roku stworzyliśmy jedną z pierwszych firm hostingowych w Polsce. Od tego czasu …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Pomagamy markom odnosić sukces w Internecie. Specjalizujemy się w pozycjonowaniu stron, performance marketingu, social …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Pozycjonujemy się jako alternatywa dla agencji sieciowych, oferując konkurencyjną jakość, niższe koszty i większą …
Zobacz profil w katalogu firm
»
1stplace.pl to profesjonalna agencja SEO/SEM, specjalizująca się w szeroko pojętym marketingu internetowym. Firma oferuje …
Zobacz profil w katalogu firm
»