Pokolenie post-millenialsów właśnie wywraca do góry nogami system, który znamy od lat. Zamiast prywatnego samochodu wolą przejazd komunikacją miejską czy taksówką. Tłumaczą, że nie trzeba dzięki temu martwić się serwisem, ubezpieczeniem czy szukaniem miejsca parkingowego.
Bartek pochodzi z niewielkiej miejscowości na Lubelszczyźnie. Ma 21 lat. Dwa lata temu przyjechał do Lublina studiować ekonomię. Rodzice zaproponowali, że kupią mu samochód, żeby mógł dojeżdżać na zajęcia z wynajętego mieszkania na obrzeżach miasta do centrum. Kilka kilometrów w jedną stronę. W weekend mógłby wsiadać w auto i przyjeżdżać do rodzinnej miejscowości. To tylko godzina jazdy z Lublina. Ku zaskoczeniu rodziców student niezbyt entuzjastycznie podszedł do ich pomysłu.
- Najpierw musiałbym zrobić prawo jazdy. Wyjeździć godziny, zakuwać do egzaminu, po prostu tracić mnóstwo czasu po zajęciach. Nie miałem na to ochoty. Powiedziałem, że wrócimy do tematu za jakiś czas. Ale po przeprowadzce, dokładnie przyjrzałem się, jak wygląda jeżdżenie po mieście. To stanie w korkach, później krążenie wokół uczelni w poszukiwaniu wolnego miejsca parkingowego, za które trzeba zapłacić. Tymczasem koło domu mam przystanek, a z niego co kilkanaście minut autobus pod samą uczelnię. Powiedziałem rodzicom, że na razie będę dojeżdżał komunikacją miejską. I tak już zostało - tłumaczy Bartek.
Młodzi przesiadają się do autobusów. Nowy trend
Student z Lublina nie jest wyjątkiem wśród młodego pokolenia, tak zwanych “zetek” czy post-millenialsów, czyli osób urodzonych po 1995 roku. Z niedawnego raportu firmy McKinsey zajmującej się doradztwem strategicznym wynika, że wśród młodych osób coraz popularniejsza staje się mobilność multimodalna. Posiadanie własnego samochodu nie jest dla nich kluczowe tak jak dla starszych osób.
Post-millenialsi wolą używać niż po prostu mieć. Dlatego wybierają komunikację miejską lub stawiają na mikromobilność. Do przemieszczania się używają skuterów, hulajnóg czy rowerów. Także w formie sharingu, czyli współdzielenia pojazdów. Na przykład na minuty. Wypożyczają, jadą z punktu A do punktu B, zostawiają. W ten sposób nie muszą się martwić o to gdzie jest samochód, czy znajdą miejsce parkingowe, zawracać sobie głowy naprawami.
Raport McKinsey
Eksperci McKinseya niedawno przepytali w sumie cztery tysiące klientów w całej Europie, m.in. Francji, Niemczech i Wielkiej Brytanii o to jaką formę przemieszczania się preferują. Z badania wynika, że udział podróży własnym samochodem w miejskim ruchu spada wraz z wiekiem. Coraz popularniejsze jest natomiast korzystanie z wielu różnych środków transportu. Niemal we wszystkich grupach wiekowych. Ale post-millenialsi szczególnie upodobali sobie komunikację miejską. O ile w grupie wiekowej 45+ aż 77 proc. używa prywatnego samochodu to już wśród osób poniżej 30-tki ten odsetek spada do zaledwie 42 proc. “Zetki” zdecydowanie częściej stawiają na komunikację miejską. Robi to 20 proc. osób wobec zaledwie 9 proc. w grupie 45+.
Prawo jazdy? Ale po co?
To kolejne badanie, które pokazuje zmianę sposobu przemieszczania się po miastach wśród młodych. Już w 2018 roku badacze z ośrodka Seat Metropolis Barcelona zauważyli, że w największych miastach Hiszpanii znacząco przybywa młodych osób, które rezygnują z samochodu na rzecz komunikacji miejskiej czy tanich przejazdów świadczonych przez różne aplikacje taksówkarskie.
W tym samym roku podobne badanie w Stanach Zjednoczonych pokazało, że z komunikacji miejskiej co najmniej raz w tygodniu korzysta 43 proc. mieszkańców poniżej 30 lat. Przy czym nie zniechęcają ich do tego nawet dobre zarobki. Wśród osób zarabiających powyżej 75 tys. dolarów transport publiczny wybierało aż 45 proc. osób. Robili to, mimo iż w rodzinnych domach nie zachęcano ich do korzystania z autobusów, rowerów czy chodzenia pieszo. Zdecydowana większość podróży odbywała się prywatnym samochodem.
Warunki polskie
Pewien trend obrazuje liczba wydanych praw jazdy. W 2022 roku “prawko” otrzymało o 40 tys. osób mniej niż rok wcześniej. A w porównaniu z 2016 roku spadek wynosi ponad 120 tys. osób. To ogromna różnica. Wygląda na to, że młodzi wcale nie muszą mieć własnego samochodu.
Te dane zupełnie nie dziwią Justyny, studentki psychologii, która na studia przyjechała do Warszawy.
- Posiadanie własnego auta to prawie same kłopoty. Co najmniej kilkanaście tysięcy na zakup, do tego ubezpieczenie, serwis, wymiana opon. Same obowiązki i kupa wydanej kasy, którą można przeznaczyć np. na podróże czy wyjście na miasto ze znajomymi. Poza tym po co mi auto, które będzie przez większość czasu stało nieużywane - tłumaczy.
To tylko potwierdza obserwowany od dłuższego czasu trend, że dla “zetek” własne auto nie jest wyznacznikiem statusu, czymś do czego dążą. Zależy im po prostu na efektywnym przemieszczaniu się. Środek transportu jest tu tylko narzędziem.
Młodzi wybierają to co z ich perspektywy najwygodniejsze
Przesiadka “zetek” do autobusów to szansa dla wielu firm. Takie podejście z kolei otwiera możliwości przed wieloma firmami. Popularne aplikacje oferują sprzedaż biletów komunikacji miejskiej. Inne pozwalają na sprawdzenie rozkładu jazdy czy zaplanowanie podróży. Ale to nie koniec. Mnóstwo firm ma szansę, żeby dotrzeć do dużego grona młodych odbiorców codziennie poruszających sią autobusami, tramwajami czy trolejbusami.
- Można powiedzieć, że młodzi ludzie spędzają podróż wpatrzeni w smartfony, ale to wcale nie jest reguła. Pojazdy komunikacji miejskiej oferują też atrakcyjne powierzchnie reklamowe, które pozwalają dotrzeć do pokolenia “zetek”. Może to być oklejenie pojazdu, który każdego dnia, szczególnie w dużych aglomeracjach widzą dziesiątki jeśli nie setki tysięcy osób. Ale mogą to być też reklamy wewnątrz pojazdu, zarówno w formie plakatu jak i wyświetlane na ekranach. Towarzyszą one pasażerom przez całą podróż. Trudno ich nie zauważyć, a trzeba jeszcze pamiętać o ekspozycji na przystankach autobusowych. Ze względu na rosnący udział młodych osób w przemieszczaniu się komunikacją miejską coraz więcej firm decyduje się na taką formę reklamy - mówi Oskar Kolmasiak, lider doradców ds. reklamy w ZnajdźReklamę.pl.
Jak dodaje zaletami są atrakcyjna forma i długi czas ekspozycji. Dzięki temu odbiorcy, szczególnie ci młodzi łatwo ją zapamiętują, a dobrze poprowadzona kampania może wykorzystywać wiele metod, aby wzbudzić zainteresowanie.
Reklama zewnętrzna coraz częściej stanowi skuteczną alternatywę dla tradycyjnych telewizyjnych spotów. Przede wszystkim może dotrzeć do szerokiej grupy odbiorców zarówno pieszych, jak i kierowców, którzy poruszają się po obszarach strategicznych, takich jak centra handlowe, główne ulicy czy często oblegane przystanki. Co ciekawe reklamy, które oglądamy poza domem, okazały się znacznie skuteczniejsze w zachęcaniu konsumentów do wyszukiwania marek w internecie. Stwierdziło tak aż 73% sondowanych w badaniu australijskiej firmy Brand Science, przeprowadzonego we współpracy m.in. z analitykami Millward Brown.
Pobierz ebook "Jak otworzyć sklep internetowy - ebook z poradami dla firm"
Zaloguj się, a jeśli nie masz jeszcze konta w Interaktywnie.com - możesz się zarejestrować albo zalogować przez Facebooka.
1stplace.pl to profesjonalna agencja SEO/SEM, specjalizująca się w szeroko pojętym marketingu internetowym. Firma oferuje …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Pozycjonujemy się jako alternatywa dla agencji sieciowych, oferując konkurencyjną jakość, niższe koszty i większą …
Zobacz profil w katalogu firm
»
W 1999 roku stworzyliśmy jedną z pierwszych firm hostingowych w Polsce. Od tego czasu …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Pomagamy markom odnosić sukces w Internecie. Specjalizujemy się w pozycjonowaniu stron, performance marketingu, social …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Projektujemy i wdrażamy strony internetowe - m.in. sklepy, landing page, firmowe. Świadczymy usługi związane …
Zobacz profil w katalogu firm
»