Producenci programów na urządzenia mobilne mają podobne problemy, jakie występują w desktopie – choć układ rynkowy jest diametralnie inny.
80 procent młodych ludzi – między 18 a 24 rokiem życia – zagląda do swoich smartfonów bez przerwy, a najrzadziej średnio raz na godzinę – wynika z badania przeprowadzonego wśród właścicieli smartfonów i tabletów na zlecenie Deutsche Bank. To zatem najlepsze źródło dotarcia do nich. Rzecz w tym, że zaglądając nie wszyscy widzą to samo. Problemem nie tylko są różne rozmiary ekranów, ale przede wszystkim różne programy operacyjne.
Producenci programów na urządzenia mobilne mają podobne problemy, jakie występują w desktopie – choć układ rynkowy jest diametralnie inny.
Na urządzeniach stacjonarnych prawie wszyscy (87,5 proc.) mają zainstalowanego Windowsa, ale problem w tym, że nie jednego. Najbardziej kontrowersyjną „ósemkę” posiada 8 proc., a najstarszego XP używa 8,6 proc. – wynika z danych Netmarketshare, które potwierdzają, że wciąż rządzi „siódemka” z udziałem w rynku na poziomie ponad 47 proc. Na rynku rozpycha się „dziesiątka”, którą ma już zainstalowaną prawie co czwarty komputer.
Zwolennicy nadgryzionego jabłka stanowią 4,4 proc. rynku, a niezależnego Linuxa 2,3 proc.
Tak więc tylko z pozoru jest prosto – Windows rządzi, ale tak naprawdę rządzą cztery różne systemy. Kolejna komplikacją jest to, że użytkownicy mają do dyspozycji kilka przeglądarek a każda inaczej wyświetla strony w zależności od rozmiaru ekranu. Z otwieraniem wiadomości różnie też radzą sobie poszczególne programy pocztowe.
Tak więc możliwości, że pewnej grupie nasz marketingowy komunikat nie wyświetli się poprawnie, jest sporo. Tak jak w mobilnym świecie, gdzie poza różnymi systemami, różnymi ich wersjami w ramach jednej rodziny, również występuje mnogość przeglądarek i programów pocztowych oraz rozmiarów ekranów.
Sprawa jest najwyższej wagi, bowiem z badań Deutsche Bank wynika, że smartfony są znacznie bardziej absorbujące niż tablety. Tak więc walka o dusze konsumentów głównie toczy się na mniejszych ekranach. Osiem procent właścicieli tabletów deklaruje, że sięga po nie raz na godzinę lub częściej. W przypadku smartfonów taką częstotliwość deklaruje aż 35 proc. (bez względu na wiek).
Choć na rynku mobile problemy są podobne, to wygląda on diametralnie inaczej. Windows ma tutaj udział na poziomie… 0,4 proc. Jego użytkownicy są tak niezauważalni, że na tę platformę nie powstała nawet gra Pokemon Go. Nawet z tak popularnego serwisu jak Instagram, użytkownicy Windows Phone'a mogą dopiero od niedawna w pełni korzystać przy pomocy aplikacji. Wcześniej byli zdani na wersję beta.
Tutaj hegemonem jest Android z udziałem 85 proc. – wynika z danych firmy analitycznej IDC. Android w mobile ma tyle, co Windows w desktopie. Apple ma 14 proc., a więc dużo więcej niż w przypadku stacjonarnego sprzętu, ale nie jest to imponujący udział. Można odnieść wrażenie, że na co dzień widzimy dużo więcej iPhone'ów. Pewnie to zasługa niepowtarzalnego marketingu.
- Fragmentacja rynku mobilnego towarzyszy nam już od prawie dekady, a dawne granice dzielące poszczególne platformy zatarły się z czasem – mówi Michał Bocheński, Technology Manager, Biuro Podróży Reklamy. - Obecnie dość trudno jasno zdefiniować i przypisać użytkowników danej platformy do konkretnej grupy docelowej. Przy mnogości dostępnych urządzeń oraz rozpiętości cenowej, wyborem nowego urządzenia często rządzi przypadek, bądź opinia – często nietechnicznych – znajomych.
Windows Phone jednak coraz częściej jest pomijany przez deweloperów. Mała liczba aplikacji zniechęca klientów do zakupu telefonu z tym systemem. Mała liczba użytkowników powoduje, że nie warto dla nich tworzyć aplikacji. Błędne koło. Czy jednak rzeczywiście nie warto? Choć globalny udział jest niewielki, to w Europie WP jeszcze jest zauważalny.
Microsoft zainwestował w system, jego promocję oraz w urządzenia (kupując część biznesu Nokii) olbrzymie sumy, ale zdało się to na nic. Nie pomogła nowa, bardzo dobra wersja systemu – Windows Phone 10. Czy to już najwyższy czas na pogodzenie się z porażką i zamknięcie projektu? Przynajmniej działania marketingowe byłyby znacznie prostsze, gdyby pozostały dwa systemy. Odejście w niepamięć Blackberry nie wyrządziło szkód, a uprościło życie twórcom aplikacji.
Jak zauważa Darek Skrzypkowski, CEO/Partner w Warappa, bycie obecnym na wszystkich platformach wiąże się z wyższymi kosztami developmentu. - Każda platforma zwiększa koszty, co przekłada się na koszty kampanii i ceny dla klientów – mówi ekspert i dodaje, że zapewne niebawem problem zniknie. - Microsoft już w zasadzie zabija ten projekt i pewnie zastanawia się, jak wrócić na rynek z modelem bliższym Apple’owi. Wskazuje na to linia produktów Surface: sprzęt plus system.
- Microsoft nie składa broni i co jakiś przedstawia coraz to nowsze informacje związane z ich uniwersalną platformą mobilną – dodaje Michał Bocheński z Biura Podróży Reklamy. - Choć niekonsekwencja w rozwoju platformy od lat zadziwia, nadal z niecierpliwością oczekujemy na kolejne ruchy i stworzenie kompletnego i spójnego ekosystemu Windows. Sygnały są nad wyraz obiecujące a zapowiadane na końcówkę 2017 roku modele Surface Phone mogą stać się asem w rękawie firmy z Redmond.
Z wypowiedzi szefów koncernu wynika, że nowe urządzenia nie mają konkurować – jak obecne Lumie – z istniejącym na rynku sprzętem, mają ten rynek zmienić.
Co jednak specjaliści od marketingu mają począć z Lumiami, Nokiami i niektórymi modelami HTC pracującymi na Windows Phonie? - W sytuacji, gdy penetracja rynku przez platformę Windows Phone ociera się o granicę błędu statystycznego, trudno znaleźć uzasadnienie na poniesienie kosztów równych co dla pozostałych platform – zauważa Michał Bocheński z Biura Podróży Reklamy. - Chcąc tworzyć aplikacje dla każdej z platform, powinniśmy mieć na uwadze różne przyzwyczajenia użytkowników. W gruncie rzeczy, każdy z systemów posiada podobną funkcjonalność, jednak różnią je ścieżki użytkownika i interakcje z urządzeniem, przebiegające – czasem diametralnie – w różny sposób. Chcąc być w zgodzie z przyzwyczajeniami użytkowników, powinniśmy zaprojektować i stworzyć… trzy różne aplikacje.
Jednak, jak zauważa nasz ekspert, niszowość WP można wykorzystać. Tworząc kompleksowe rozwiązanie dedykowane pod każdy dostępny mobilny system operacyjny, mamy możliwość wyróżnić się na tle konkurencji i zostać zauważonym przez wąskie acz cenne grono użytkowników technologii Microsoftu.
Michał Bocheński zauważa, że przy niewyobrażalnej liczbie aplikacji w Google Play (prawie 2,2 miliona w czerwcu b.r.) bądź AppStore (2 miliony aplikacji), przebicie się z wartościowym produktem w Sklepie Windows (700 tysięcy aplikacji) będzie znacznie prostsze, a jeśli oferujemy płatną aplikację, spokojnie możemy zaproponować wyższą cenę niż na pozostałych platformach...>>>
... PEŁNY TEKST PRZECZYTASZ W RAPORCIE INTERAKTYWNIE.COM
Pobierz ebook "Social media marketing dla firm i agencje się w nim specjalizujące"
Zaloguj się, a jeśli nie masz jeszcze konta w Interaktywnie.com - możesz się zarejestrować albo zalogować przez Facebooka.
1stplace.pl to profesjonalna agencja SEO/SEM, specjalizująca się w szeroko pojętym marketingu internetowym. Firma oferuje …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Pozycjonujemy się jako alternatywa dla agencji sieciowych, oferując konkurencyjną jakość, niższe koszty i większą …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Projektujemy i wdrażamy strony internetowe - m.in. sklepy, landing page, firmowe. Świadczymy usługi związane …
Zobacz profil w katalogu firm
»
W 1999 roku stworzyliśmy jedną z pierwszych firm hostingowych w Polsce. Od tego czasu …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Pomagamy markom odnosić sukces w Internecie. Specjalizujemy się w pozycjonowaniu stron, performance marketingu, social …
Zobacz profil w katalogu firm
»