Jak się chronić na Facebooku?

Zuckerberg o każdym z nas może gromadzić nawet sto megabajtów danych. Po co zbiera te informacje? Prezentujemy jak przebrnąć przez politykę prywatności serwisu.

Portal wiedzę o użytkowniku dzieli na pięć części, a ich opis udostępnia wyłącznie po angielsku. Gra idzie głównie o informacje, które Facebook dostaje od internauty oraz informacje użytkownika do publicznej wiaodmości. Zuckerberg niestety ma skłonności do uogólniania niektórych pojęć. Informacje, które dostaje od internauty to również te, które zamieszczają inni znajomi. Jeśli użytkownik nie ma żadnego zdjęcia w profilu, a zostanie oznaczony na zdjęciu przyjaciela, to portal z Massachusetts od razu skojarzy dane osobowe z fotografią.

Internauta samemu dostarcza też informacje zupełnie nieświadomie.

- Otrzymujemy dane o każdej działalności na Facebooku, na przykład kiedy wchodzisz na profile innych, wysyłasz wiadomości, szukasz znajomego lub strony, klikasz na reklamę lub kupujesz Facebook Credits - czytamy na stronie.

Te dane tak naprawdę zbiera każdy serwer, każdej strony internetowej. Działalność użytkownika w internecie zostawia ślad, a Zuckerberg wszystkie ślady gromadzi.

Wpływ na tę kwestię mamy bardzo niewielki. Internauta może za to zdecydować, które informacje o sobie udostępnia innym. Opcje są trzy - wszyscy dowiedzą się o działalności użytkownika, nasi znajomi lub tylko wybrane osoby. Można to modyfikować przed każdą podstawową aktywnością na portalu, jak zmianą statusu, dodaniem zdjęcia czy zaproszeniem znajomego.

- Kiedy pozwolisz nam używać swoich danych osobowych, ciągle jesteś ich właścicielem. Twoje zaufanie jest dla nas bardzo ważne, dlatego nie dzielimy się twoimi informacjami z innymi, dopóki nam tego nie pozwolisz lub wcześniej ciebie o tym nie poinformujemy - zastrzega serwis.

Dodatkowym utrudnieniem są jednak częste zmiany polityki samego portalu.

- Serwisy społecznościowe często zmieniają struktury swoich witryn, a także wprowadzają nowe możliwości konfiguracji ustawień prywatności. O większości takich zmian informują media, może się jednak zdarzyć, że daną zmianę po prostu przegapisz. Stąd rada, abyś raz na kilka tygodni kontrolował, czy w ustawieniach prywatności profilu nie pojawiły się nowe funkcjonalności - radzi David Harley, ekspert do spraw bezpieczeństwa firmy ESET.

Groźne są aplikacje

Facebook na starcie wie o użytkowniku tylko to, co internauta samemu podał. Z czasem baza informacji rośnie, codziennie przecież dodajemy znajomych lub komentujemy inne statusy. O ile to teoretycznie nie stwarza większego zagrożenia, problem pojawia się w przypadku zewnętrznych stron i aplikacji. Zuckerberg chroni nas tak jak może, czyli informuje na co się zgadzamy, uruchamiając obcy program.

- Bądź ostrożny instalując aplikacje na Facebooku. Wybieraj tylko te programy, które nie są "zbyt ciekawskie", to znaczy nie żądają dostępu do prywatnych danych lub możliwości publikacji komunikatów na tablicy - radzi David Harley.

Niestety nie da się zdefiniować jednolitych preferencji, za każdym razem musimy wyrazić zgodę na inny zakres możliwości. Aplikacja może poprosić nas o dostęp do najbliższych i rodziny lub zdjęć i filmów. Nie należy w takim przypadku łudzić się, że program tych informacji w pewien sposób nie wykorzysta. Twórcy aplikacji odchudzają prośby o uprawnienia jak się tylko da.

Internauta nie jest w tej kwestii bezsilny. Jeśli program chce udostępniać posty na tablicy, użytkownik może zdefiniować grupę osób, która te wiadomości przeczyta. Spam zaleje więc tylko wybranych - internauci mogą stworzyć w tym celu sztuczne, opustoszałe listy osób.

Najłatwiej jest zrezygnować

Od portalu Zuckerberga uwolnić się jest naprawdę ciężko. Główna przyczyna tkwi w fakcie, iż serwis jest wszechobecny - nawet po wylogowaniu się, w internecie są setki widżetów, które śledzą i zapisują nasze poczynania. Dziś wyjątkowo ciężko trafić na stronę, która nie umożliwia choćby popularnego like'owania tekstów, a tym samym zbierania aktywności w ciasteczkach.

Czy da się od tego uciec? Tak, ale to wyjątkowo niewygodne zajęcie. Eksperci radzą, aby korzystać z serwisu społecznościowego na jednej przeglądarce, a każdą pozostałą działalność wykonywać na innej. Można też skorzystać z trybu prywatnego i kasowania cookies na bieżąco, jednak w ten sposób pozbywamy się całej historii przeglądania i przydatnych ustawień.

Swój sprzeciw w całkiem oryginalny sposób wyrazili internauci w Wielkiej Brytanii. Niewiele ponad miesiąc temu, tysiące osób poprosiło portal o przesłanie wszystkich informacji, które serwis przechowuje na ich temat – prawo na wyspach na to pozwala. Brytyjczycy skutecznie zablokowali serwis i uświadomili internautom, że Zuckerberg na temat każdego z nas wie o wiele więcej, niż byśmy się spodziewali. W pliku były wszystkie wysłane wiadomości – również te skasowane, wydarzenia w których uczestniczyliśmy, zaproszenia znajomych a także zaczepki. Plik PDF z danymi miał średnio tysiąc stron i ważył około stu megabajtów.

Najprostszym sposobem ochrony danych osobowych przed Zuckerbergiem jest rzecz jasna likwidacja konta. Ale i tutaj trzeba uważać, Facebook umożliwia bowiem Dezaktywację lub Usunięcie. Tylko ta druga opcja skutecznie usuwa ślady działalności na portalu. Wszystkie mają zniknąć maksymalnie do 90 dni, zapewnia serwis.

Pobierz ebook "Social media marketing dla firm i agencje się w nim specjalizujące"