Zamieszanie wokół Twitter może studzić zapędy inwestorów.
Czy zamieszanie wokół Twittera, który desperacko i na razie nieskutecznie poszukuje potencjalnych kupców, może zniechęcić inwestorów do zakupu akcji? O ile wszyscy marzą o tym, że Snap podąży raczej śladami Facebooka, o tyle zdają sobie przecież sprawę z tego, że póki co nawet się do tego nie zabrał, a już wycenia się o sześć miliardów drożej.
Fakt, że Snap (dawniej Snapchat) to wciąż jedna z najgorętszych spółek z Doliny Krzemowej. Ulubiona przez nastolatków, niezrozumiała dla ich rodziców i wciąż zagadkowa dla marketerów skutecznie przekonuje inwestorów, że ma potencjał, za który warto płacić. Inwestorzy płacą więc w nadziei, że powtórzy ona sukces giełdowy Facebooka. A serwis Zuckerberga dawno już udowodnił, że media społecznościowe potrafią zarabiać, a ostatnio przestał się kryć także z większymi ambicjami. Wirtualna rzeczywistość, filmy 360 stopni, a nawet plany dostarczenia internetu do krajów trzeciego swiata czynią go bezpośrednim konkurentem Google zarówno w walce o segment wideo, jak i w naprawianiu świata.
Tylko że oprócz Facebooka jest jeszcze Twitter. Jeszcze kilka lat temu mówiło się o nim z równym optymizmem, ale dzisiaj niewiele z niego zostało. Jack Dorsey, który wrócił do spółki z misją naprawczą nie radzi sobie najlepiej, bo póki co zamiast o wewnętrznych zmianach, mówi się głównie o poszukiwaniu potencjalnego kupca. I nawet z tym jest kiepsko. Po tym jak spekulacje o swoim zaangażowaniu ucięły Disney i Google, przyszedł czas na Salesforce, który także nie zamierza brać na siebie Twittera i jego problemów.
Czy nie zwiększą one w ogóle sceptycyzmu inwestorów do spółek sygnowanych etykietą "social" i - w konsekwencji - nie wpłyną negatywnie na debiut Snapa? Eksperci tego nie przesądzają. Wskazują, że jego IPO będzie na Wall Street wielkim wydarzeniem.
- W ciągu pierwszych trzech miesięcy 2016 roku w USA nie było IPO spółek technologicznych - mówi Marcin Majewski, prezes Aventis Capital. - A ze Snapem nie wiąże się tak wysokie ryzyko polityczne jak na przykład z Uberem, który toczy spory prawne odnośnie przepisów dot. przewozu osób oraz walczy z silnym lobby taksówkarskim m.in. w USA, Niemczech i Wielkiej Brytanii oraz z AirBnB borykającym się z ograniczeniami nakładanymi przez władze miast takich jak Berlin czy Los Angeles. I najważniejsze - Snap ma ciągle bardzo wysoką dynamikę wzrostu bazy użytkowników (DAU) wynoszącą około 36% rok do roku.
Twitter o takiej może jedynie pomarzyć. Z raportu Bloomberga wynika, że liczba jego dziennych użytkowników już dzisiaj jest większa niż Twittera, który swoje 140 milionów pracowicie zbierał przez dziesięć lat. Snapchat tymczasem w czasie o ponad połowę krótszym przebił granicę 150 milionów, przy czym jeszcze w grudniu 2015 roku dziennie korzystało z niego „tylko” 110 milionów osób. A to i tak dopiero początek.
Firma ma jednak zdecydowanie większe ambicje. Choć na razie pracuje głównie nad zwiększeniem liczby użytkowników, nie znaczy to, że nie myśli nad tym, jak na nich zarobić. Zachęcenie reklamodawców to tylko jedna z metod, dlatego w aplikacji ostatnio pojawiło się kilka "sponsorowanych" opcji, tj. face swap i filtry, z których korzystać mogą marketerzy. To oczywiście śmiesznie mało w porównaniu do Facebooka, ale wystarczyło, by sprowokować reakcję Instagrama.
- W sierpniu tego roku posiadający 1,7 miliarda miesięcznych aktywnych użytkowników na Facebook dodał w Instagramie, bezpośrednim konkurencie Snapchata, funkcjonalność „Stories”. Jest ona klonem Snapchat Story pozwalającym na tworzenie i udostępnianie galerii złożonych z customizowalnych zdjęć i filmików, które znikają po 24 godzinach - dodaje Majewski. - Ponadto, Facebook obecnie testuje w Polsce analogiczną funkcjonalność dla komunikatora Messenger zwaną „Messenger Day”.
Obie spółki starły się więc na tym samym polu. Mają lub będą miały za chwilę podobne funkcjonalności, a marketerów też kuszą tym samym - obietnicą dotarcia do określonej grupy użytkowników. Evan Spiegel myśli jednak kilka kroków do przodu, o czym zmiana nazwy firmy świadczy najlepiej. Usunięcie słowa "chat" z nazwy nie jest bowiem jedynie kosmetyką. Jak czytamy na stronie - „Snap Inc. is a camera company”.
- Snap stara się skusić inwestorów wizją spółki o szerszym profilu działalności i solidniejszych fundamentach niż aplikacja dla nastolatków do wysyłania znikających zdjęć. Z jednej strony jest to pomysł na zmonetyzowanie bazy 150 mln użytkowników, z drugiej dodanie kolejnego strumienia przychodów obok reklam - ocenia prezes Aventis Capital. - Należy pamiętać że użytkownicy Snapchata stosunkowo szybko się nudzą, dlatego aby nie wyparowali tak szybko jak przesyłane zdjęcia, należy ich nieustannie zaskakiwać nowymi funkcjonalnościami.
Kuba Dudek, manager inwestycyjny SpeedUp Group potwierdza tę tezę: - Moim zdaniem jest to chęć odejścia od postrzegania Snapa jako aplikacji do chatowania. Pamiętajmy że IPO to sprzedaż głównie do ludzi którzy ze Snapa nie korzystają, stąd konotacja do chatu jest wysoce prawdopodobna. Uważam, że Snapchat jest znacznie bliżej YouTube’a niż np. WhatsAppa - mówi. - Samo wprowadzenie kolejnych obszarów działań może mieć na celu zwiększenie potencjalnego przychodu na jednym użytkowniku. Przez co prognozy finansowe będą znacznie bardziej optymistyczne, co z kolei może prowadzić do większego przekonania inwestorów, że wycena Snap'a nie jest przeszacowana.
Snap nie chce być jedynie aplikacją społecznościową dla nastolatków, a ostatni ruch - premiera okularów umożliwiających nagrywanie filmów, czyli Spactacles - może pomóc mu nie tyle odciąć się od tego wizerunku, ile udowodnić, że da się na nim zarabiać. Eksperci na łamach Interaktywnie.com niemal jednomyślnie uznali, że Spactacles, mimo że mają jedynie ułamek funkcjonalności Google Glass, mogą przyjąć się na rynku. A sukces tam gdzie zawiodło Google na pewno nie przejdzie bez echa.
Pobierz ebook "Social media marketing dla firm i agencje się w nim specjalizujące"
Zaloguj się, a jeśli nie masz jeszcze konta w Interaktywnie.com - możesz się zarejestrować albo zalogować przez Facebooka.
Pomagamy markom odnosić sukces w Internecie. Specjalizujemy się w pozycjonowaniu stron, performance marketingu, social …
Zobacz profil w katalogu firm
»
W 1999 roku stworzyliśmy jedną z pierwszych firm hostingowych w Polsce. Od tego czasu …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Pozycjonujemy się jako alternatywa dla agencji sieciowych, oferując konkurencyjną jakość, niższe koszty i większą …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Projektujemy i wdrażamy strony internetowe - m.in. sklepy, landing page, firmowe. Świadczymy usługi związane …
Zobacz profil w katalogu firm
»
1stplace.pl to profesjonalna agencja SEO/SEM, specjalizująca się w szeroko pojętym marketingu internetowym. Firma oferuje …
Zobacz profil w katalogu firm
»