Wpadki posłów w sieci. Nagi tors i tłusta śmietana

Miniona kadencja w nie obfitowała, a najwięcej pomyłek popełnili na finiszu kampanii wyborczej. Zobacz czego politycy muszą się teraz wstydzić.

Zestawienie gaf minionej kadencji zaczynamy od rzecznika rządu. Paweł Graś - kilka miesięcy po wpisie prezydenta Komorowskiego do księgi kondolencyjnej ambasady Japonii - nie ustrzegł się wyrażenia swojej własnej nadzieji.

- Dzięki zbiorowemu wysilkowi Polakow, Polska znakiem nadzieji dla Europy w tych trudnych czasach - pisał Paweł Graś na koncie na Twitterze.

Rzecznik rządu wysoką formę w social media trzymał przez większość ostatniej kadencji. Poza wiadomościami ze świata polityki, na tablicy Facebooka uchylał też rąbka tajemnicy o sobie. Jedno ze zdjęć - ze swoim śniadaniem, czyli miską z truskawkami - skomentował internauta - Grasiu dba o linię, znaczy wybory tuż-tuż. Rzecznik odpowiedział niemal natychmiast - Z 30-proc. śmietaną.

Znacznie więcej o sobie prezentował poseł PiS Zbigniew Giżyński. Zdjęcie nagiego torsu umieszczone na nk.pl i Facebooku w chwilę obiegło największe polskie media. Poseł w porę się jednak zreflektował i usunął fotografię z profilu. Pytany przez dziennikarzy, unikał komentarza w tej sprawie.

- Pół biedy, gdy za działaniami polityków w społecznościach stoją agencje. Ich pracownicy na ogół znają realia i potrafią umiejętnie korzystać z dostępnych narzędzi. Problemy zaczynają się, gdy politycy biorą prowadzenie swoich profili we własne ręce - potwierdza Piotr Pal, social media specialist z agencji Opcom.

Błędu nie ustrzegł się nawet szef polskiej dyplomacji.

- Warto wyciągnąć lekcje także z tej narodowej katastrofy: http://powstanie.pl/ - pisał o Powstaniu Warszawskim Radosław Sikorski.

Wywołał tym oburzenie warszawskich radnych PiS ale i medialną zadymę. Dziennikarze przez kilka dni komentowali nietrafność wpisu ministra, która zresztą była jego nie pierwszą internetową wpadką.

Czy powstanie Narodowy Program Leczenia Homofobii? Czytaj na następnej stronie

Do PR-owych pomyłek można zaliczyć nie tylko prowadzanie profilów w mediach społecznościowych, ale i wysyłanie poczty elektronicznej. Krzysztof Zalewski, jeden z kandydatów PiS, słał do klientów zaprzyjaźnionego wydawnictwa maile z prośbą o oddanie na niego głosu w wyborach. Poseł twierdzi, że wysyłał wiadomości omyłkowo.

- Mam dopiero 20 miejsce na liście Prawa i Sprawiedliwości. Warszawa jest trudna dla PiS, a na liście kandydatów mam wielu poważnych konkurentów - argumentował Krzysztof Zalewski.

Pomyłki popełniają nie tylko posłowie, ale również sztaby administrujące stronami internetowymi. Przez kilka dni na stronie internetowej Kancelarii Sejmu widniała informacja o interpelacji złożonej przez Marek Balickiego z SLD w sprawie Narodowego Programu Leczenia Homofobii. Byłemu ministrowi zdrowia chodziło oczywiście o hemofilię.

W tej kadencji wszystko od nowa

Tymczasem nowy sezon na błędy ruszył już pełną parą. Bardzo duży popełnił Maciej Maciejowski. Radny PiS we wpisie na Twitterze podsumował zapowiedź spotkania prezydenta z kapitanem Tadeuszem Wroną słowami bydlę musi się podlansować.

Zanim Maciejowskim zajął się rzecznik dyscypliny partii, radny PiS zdążył jeszcze zaproponować prezydentowi - podziękuj swoim panom z Kremla pajacu i zaprzeczyć, że adresatem jego słów był prezydent.

Podobny niesmak kilka już kilka miesięcy wcześniej wywołał przerobiony klip autorstwa Dariusza Dolczewskiego z PO. Kandydat do Sejmu podmienił twarze jego młodych konkurentek z PiS i zamienił je twarzami polityków starszego pokolenia - między innymi Antoniego Macierewicza i Jarosława Kaczyńskiego. W tle leciała piosenka Ascetoholix o tytule Suczki.

Dariusz Dolczewski niedługo po tym usunął film i przeprosił za swoją twórczość.

Słabo ze strategią

Internet i media społecznościowe to miejsce, w którym politycy pojawiają się głównie przez wpadki. 

- Przede wszystkim rozróżnić należy dwie rzeczy: podejście polskich partii politycznych do społeczności oraz sposób, w jaki wykorzystują je konkretni politycy. Zarówno w jednym jak i drugim przypadku daleko nam niestety do będących niewątpliwą inspiracją kampanii amerykańskich - twierdzi Piotr Pal.

Przykładem może być strona prezydenta Bronisława Komorowskiego, która właściwie nie ma startu do czołówki stron komercyjnych. Parlamentarzyści i rządzący przegrywają skalą.

Politycy wciąż zdają się nie wiedzieć, kim są internauci i czego od nich oczekują. Może to wynikać z faktu, że przypominają sobie o mediach społecznościowych zwykle tuż przed wyborami i wchodzą do sieci bez strategii.

- Cieszy fakt, że partie polityczne i politycy dostrzegają potencjał drzemiący w społecznościach. Jednak bez opracowania przez sztabowców klarownej strategii obecności w nich, wciąż będziemy skazani na swoistą sezonowość i okresy ciszy. Nie tylko wyborczej - mówi Piotr Pal.

Lider jest jeden. Ale traci

Na Facebooku rządzi Janusz Korwin-Mikke, gromadząc ponad 72 tysiące fanów. Po piętach wciąż depcze mu Ruch Poparcia Palikota, do lidera brakuje jej niecałych dwóch tysięcy internautów. Czołówkę zamyka Jerzy Buzek, którego lubi prawie 44 tysiące internautów.

Ciężko stwierdzić, czy rewelacyjny jak na internet wynik odzwierciedla przemyślaną strategię lidera. Niektórzy eksperci wskazują raczej na wyraziste i często bardzo kontrowersyjne komentarze, które przyciągają młodą, internetową społeczność.

Przypominam, że o wyborze tzw. "Anny Grodzkiej" - czyli "kobiety", która spłodziła syna jako mężczyzna - pisałem bez jakiejkolwiek złośliwości. Podkreślałem, że u posła nie jest istotne, jakie ma genitalia (i czy w ogóle je ma) tylko: co ma w głowie.

I podtrzymuję tę opinię.

Tyle, że tzw. "Anna Grodzka" została wybrana nie dlatego, że ma coś w głowie – tylko dlatego, że jest dziwadłem Palikota. Przecież p.Janusz Palikot dlatego wstawił to-to na pierwsze miejsce na swojej liście, że jest właśnie seksualnym dziwolągiem.

Pisze na swoim blogu były poseł, zarzucając chwilę później lewicy seksualną obsesję.

- Janusz Korwin-Mikke to niewątpliwie jedna z bardziej barwnych postaci polskiej sceny politycznej. Zarazem to właśnie on zdaje się najlepiej rozumieć specyfikę mediów społecznościowych, nie tylko wykorzystując Facebooka, własnego bloga i kanał na YouTube, ale i umiejętnie tymi kanałami żonglując - mówi Piotr Pal.

Prezes Kongresu Nowej Prawicy w minionej kadencji medialnej wpadki nie zaliczył. Ostatni raz do Sejmu dostał się w 1991 roku.

Pobierz ebook "Ebook z raportem: Jak wybrać software house dla działań marketingowych i e-commerce"