Właśnie przeczytałem na jednym z forów na Goldenline.pl, że 'podstawą marketingu szeptanego jest rozbudowana baza szeptaczy'. Czy ktoś mi może wyjaśnić dlaczego jest to podstawa? Wygląda na to, że istnieje wiele szkół marketingu szeptanego (p.s.nazwa jest wybitnie niefortunna). Jedne biorą sobie do serca normy etyczne, a inne trochę mniej...
Właśnie przeczytałem na jednym z forów na Goldenline.pl, że 'podstawą marketingu szeptanego jest rozbudowana 'baza szeptaczy'. Czy ktoś mi może wyjaśnić dlaczego jest to podstawa? Wygląda na to, że istnieje wiele szkół marketingu szeptanego (p.s.nazwa jest wybitnie niefortunna). Jedne biorą sobie do serca normy etyczne, a inne trochę mniej...
O 'bazach szeptaczy' można też poczytać w ofertach niektórych agencji zajmujących się marketingiem szeptanym (polecam wpisanie "baza szeptaczy" w google). Powiem szczerze, że nie rozumiem do czego potrzebna jest komukolwiek taka baza. Ale może zacznę od tego jak rozumiem to pojęcie.
Otóż myślę, że szeptacze jest to grupa ludzi, którym firma / agencja płaci za to, że robią 'szum' wokół 'kampanii/marki X'.
A kiedy przychodzi czas 'kampanii Y' robią szum wokół 'kampanii Y' i zachwalają produkt/firmę na potęgę, czasem używając kilku komputerów, albo pisząc w imieniu wielu osób z jednego IP:)
Jeśli więc dobrze rozumiem pojęcie 'szeptaczy' są to ludzie, którym płaci się za mówienie o tym, że produkt jest fajny, albo że zjawisko jest warte uwagi.
Moim zdaniem to zupełnie wypacza ideę buzzmarketingu. Bo przecież buzzmarketing polega na dawaniu ludziom powodów do rozmawiania o marce.
Ja wiem, że kasa jest całkiem niezłym powodem:) Ale idąc tym tropem PRowcy powinni razem z informacją prasową wysyłać dziennikarzom przelew na kwotę od 100 do 10 000 zł w zależności od powagi medium...
Właśnie dlatego niezmiernie drażnią mnie przypadki oferowania klientom marketingu szeptanego opartego o 'bazy szeptaczy'. Kiedy widziałem w prezentacji jednego z domów mediowych usługę pt. "Inicjowanie dyskusji w imieniu użytkowników na wybranych forach internetowych" to scyzoryk mi się w kieszeni otwierał.
I wiem, że nie jestem osamotniony w tym osądzie. Maciek Budzich, znany też jako MediaFun, będzie robił kolejną TUBĘ o marketingu szemranym i mam nadzieję, że zaprosi do dyskusji tych co to mają w ofercie 'bazy szeptaczy'.
Konkluzja moich przemyśleń jest następująca: jeśli nie potrafisz wcisnąć przynajmniej jednego z '6 przycisków buzzu' to nie bierz się za buzzmarketing (innymi słowy: jeśli nie masz nic ciekawego do powiedzenia to siedź cicho:). O '6 przyciskach' w książce pt. 'Buzzmarketing' pisze Mark Hughes (więcej o książce na naszym blogu). Oto '6 przycisków':
1. Przycisk tabu (sex, kłamstwa i sprośny humor)
2. Przycisk rzeczy dziwnych i niespotykanych
3. Przycisk tego co wywołuje oburzenie i protesty
4. Przycisk rzeczy zabawnych
5. Przycisk nadzwyczajności
6. Przycisk tego co ukryte i sekretne
Jako przykład kampanii, która wywołała spory buzz podam tu (nieskromnie) kampanię "Ważą się losy psów i kotów", którą realizowaliśmy w Euro RSCG Sensors dla firmy Royal Canin. Nie potrzebowaliśmy żadnych 'szeptaczy', a sam temat, którym wcisnęliśmy przycisk 'rzeczy dziwnych i niespotykanych' (odchudzanie zwierząt domowych!) wywołał dyskusje i w mediach (Fakty, Dzień Dobry TVN) i w blogosferze: np. tu, tu i tu.
P.S. Nie uważacie, że powinniśmy się postarać o nowe 'spolszczenie' nazwy buzzmarketing? Moim zdaniem jeśli coś jest szeptane to od razu wywołuje podejrzenia:) Jakieś propozycje?
Pobierz ebook "Social media marketing dla firm i agencje się w nim specjalizujące"
Zaloguj się, a jeśli nie masz jeszcze konta w Interaktywnie.com - możesz się zarejestrować albo zalogować przez Facebooka.
W 1999 roku stworzyliśmy jedną z pierwszych firm hostingowych w Polsce. Od tego czasu …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Pomagamy markom odnosić sukces w Internecie. Specjalizujemy się w pozycjonowaniu stron, performance marketingu, social …
Zobacz profil w katalogu firm
»
1stplace.pl to profesjonalna agencja SEO/SEM, specjalizująca się w szeroko pojętym marketingu internetowym. Firma oferuje …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Projektujemy i wdrażamy strony internetowe - m.in. sklepy, landing page, firmowe. Świadczymy usługi związane …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Pozycjonujemy się jako alternatywa dla agencji sieciowych, oferując konkurencyjną jakość, niższe koszty i większą …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Mój komentarz <br /><a class="non-html" href="http://www.gadzinowski.pl/index.php/2009/03/12/smierc-forumowych-napierdalaczy"> http://www.gadzinowski.pl/index.php/2009/03/12/smierc-forumowych-napierdalaczy</a>
\'ampliefied WOMM\' to chyba coś na kształt \'creative accounting\' czyli fałszowanie ksiąg podatkowych - polityczna poprawność w USA dawno przekroczyła granice absurdu<br /> <br /> marketing szeptany, a szemrany to jak dla mnie 2 różne zjawiska - choć linia podziału nie jest oczywiście bardzo klarowna<br /> <br /> dobry WOMM wymaga po prostu świetnego pomysłu - a tym, którym tego brakuje wystarczają bazy szemraczy
Elo!<br /> W dłuższej perspektywie naprawdę nie ma się czym przejmować - sieć ma moc samooczyszczania i samoregulacji, internauci szybko się uczą i uodparniają na spam buzz. Firmy świadczące kampanie amplifyingowe albo będą weryfikować zakres i etyczność swoich usług, albo trafią na klienta - np. firmę farmaceutyczną oferującą leki Rx, która po pierwszej wpadce zmiecie ich z powierzchni ziemi;)<br /> Marketing Szeptany można pobudzić, ale nie\"robić go\" za pieniądze. A żeby to się udało trzeba mieć niestety dość poważne kompetencje TTL\'owe. Poza tym ciągle słychać z lewa i prawa, że wpisy na forach to marketing szeptany - smutny jest taki stan wiedzy, ale wierzę, że to się zmieni na lepsze. Kaganiec oświaty już płonie;)
@Magda Szczechowicz<br /> <br /> <blockquote>Czytając powyższe wypowiedzi wnioskuję, że większość nie wie co to jest marketing szeptany. Gdzieś coś widzieli, przeczytali jednak uważają to za zło, oszustwo i nie zagłębiając się negują i odrzucają.</blockquote><br /> <br /> Jak mówi pismo:<br /> (...) Poznać eksperta po sądach wartościujących jego...
Maćku, ja się nie oburzam :) Czasami to po prostu męczące. Robię coś, działam w pewnej dziedzinie, znam się a spotykam często dezaprobatę do działań a przede wszystkim niechęć słuchania i rozumienia.<br /> No ale po to rozmawiamy, żeby wytłumaczyć i zrozumieć.<br /> Zgadzam się, że płacenie za opinie jest nie fair. I nie uwierzę nigdy, że ktoś kto dostał produkt do testowania i jeszcze jakieś bonusy (kasę czy inne produkty bądź usługi - kolacja, fryzjer itp.) wypowie się na temat tego produktu uczciwie. Czyli, że nie powie o nim źle jeśli będzie niezadowolony.<br /> Co więcej Trendsetterzy często i gęsto nie przyznają się, że to robią.<br /> Podkreślam, że moi Funsetterzy (tak określam swoich szeptaczy) nie opiniują. Oni informują, pytają, przekazują informacje. Dają powody do rozmów. A to przecież chodzi w WoMM. I nie informują bezpośrednio o produkcie czy usłudze, my wykorzystujemy ośrodki WoMM. O czym pisałam w moim poprzedmin komentarzu. <br /> Uważam też, że przyczepiliśmy się do tej bazy. Baza to nic złego to przecież ludzie działający w różnych kategoriach for w zależności od tego co ich interesuje. Ktoś pyta - oni informują gdzie można znaleźć odpowiedź.
<blockquote>Czytając powyższe wypowiedzi wnioskuję, że większość nie wie co to jest marketing szeptany. Gdzieś coś widzieli, przeczytali jednak uważają to za zło, oszustwo i nie zagłębiając się negują i odrzucają.</blockquote><br /> <br /> Magdo, jeśli czytasz te wypowiedzi to pewnie zauważyłaś też, że piętnujemy pewne nieetyczne praktyki. <br /> <br /> Po pierwsze: gratyfikacje materialne za wypowiadanie opinii - w sieci lub poza nią, a po drugie: astroturfing -<a class="non-html" href="http://en.wikipedia.org/wiki/Astroturfing"> http://en.wikipedia.org/wiki/Astroturfing</a>. <br /> <br /> Jeśli wy macie w swojej bazie liderów opinii, którym nie dajecie motywacji finansowej za mówienie, że coś jest fajne, a co innego nie to jest jak najbardziej ok i nie ma się za co oburzać. Ja się natomiast spotkałem (nie podam konkretnych case\'ów, bo nie jestem dziennikarzem śledczym:) z taką \'definicją\' baz szeptaczy jaką przedstawiam w poście i w dalszych komentarzach. <br /> <br /> Tak jak ktoś tu powyżej wspomniał - zdarzają się samuraje buzzmarketingu. I dobrze:) Ale środowisko ludzi, którzy zajmują się buzzem w mało etyczny sposób, samo się nie oczyści. A za uszami jest sporo.
W ogóle jest jeszcze spory problem w Polsce ze zrozumieniem czym właściwie jest marketing szeptany. Jak czytam, że jest to płacenie ludziom za pisanie komentarzy to też mi się nóż w kieszeni otwiera. W MSZ konsumenci są medium i ich największą siłą jest wiarygodność. A wiarygodni są dzięki temu, że wypowiadają swoją prywatną opinię, a nie mówią, bo im ktoś płaci=każe. I tej podstawowej zasady nie można naruszyć. <br /> <br /> Istnieją już pewne regulacje prawne. Np. Ustawa o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym, gdzie jako nieuczciwa praktyka uznany jest m.in., wprowadzanie w błąd, czyli ?nieujawnienie handlowego celu praktyki? (Art. 6. 1.3. pkt. 2)<br /> <br /> Marketing szeptany polega na tym, żeby dać ludziom powód do rozmów, żeby sami chceli rozmawiać o produkcie. Tym powodem nie może być kasa. <br /> <br /> Co to bazy ?szeptaczy?. Faktycznie samo określenie już się źle kojarzy. Streetcom nazywa uczestników swoich kampanii Ekspertami, bo chcemy, żeby to były osoby, które faktycznie znają się na rzeczy. Po pierwsze do kampanii wybieramy osoby, które się daną kategorią interesują, znają się na tym i są konsumentami takich produktów. Czyli np. pieluszki dla dzieci dostaną młode mamy. Po drugie dostają do testowania pełnowartościowy produkt, żeby same mogły się przekonać czy ten produkt im się podoba czy nie i na tej podstawie zbudować własną opinię. Dostają również informacje na temat produktu, żeby mieć wiedzę na ten temat. Jeżeli produkt im się podoba, uważają że jest w nim coś ciekawego, jest godny polecenia naturalne jest, że mówią o tym swoim znajomym, dzielą się nim. Nie dostają za to żadnych pieniędzy, nie zmuszamy nikogo do mówienia, nie mówimy co ma mówić. Jak mu się produkt nie podoba to też o tym mówi. I przede wszystkim Eksperci jak chcą komuś powiedzieć o produkcie, mają obowiązek powiedzenia, że dostali go od Streetcom, który robi kampanię dla marki X. To dodaje im wiarygodności, i tak naprawdę działa na ich korzyść, bo ludzi ciekawi to, że mogą dostawać produkty i je testować. Marketing szeptany ma naprawdę duży potencjał, ale trzeba z niego mądrze korzystać, żeby tego nie stracić.
Czytając powyższe wypowiedzi wnioskuję, że większość nie wie co to jest marketing szeptany. Gdzieś coś widzieli, przeczytali jednak uważają to za zło, oszustwo i nie zagłębiając się negują i odrzucają.<br /> Dobrze napisała Natalia Hatalska. Marketing szeptany to rozmowy, inicjowanie rozmów.<br /> Zajmuję się WOMMem i przyznam, że mamy szeptaczy, bazę szeptaczy. Czyli ludzi udzielających się necie. To są ludzie z całej Polski. Są doświadczonymi forumowiczami, posiadający profile, konta w różnych serwisach, w zależności od ich zainteresowań, wykształcenia, trybu życia itp. Wypowiadają się tam od lat, mają pewną pozycję. Wypowiadają się w swoim imieniu, pod swoimi Nickami. <br /> Nasze kampanie to informowanie. Nie chwalimy, nie namawiamy. Do kampanii wykorzystujemy ośrodki WOMM - gra, konkurs, film, grafika itp. Inicjujemy rozmowy, prowokujemy do dyskusji. Pytamy o opinie. <br /> Zamieszczamy odnośniki do gry, konkursu czy strony klienta z produktem. Informujemy internautów o możliwościach. <br /> W sieci się przede wszystkim szuka - produktów, opinii, adresów. Serwisów z konkursami, z grami, z nagrodami, a my o tym informujemy. MÓWimy o tych możliwościach w Internecie.
A czy gotowe bazy szeptaczy nie są stosowane tylko na początkowym etapie działań ? Efekt kuli śniegowej trzeba czymś zainicjować - same dodanie linku na moim gg to może być za mało ;) Ale nawet wynajęta grupa 100 osób, która \"puści plotkę po gospodach\" jako start projektu to chyba dobre rozwiązanie ? Oczywiście muszą być to zgrabni ludzie, którzy potrafią w temat \"zarzucić\". <br /> p.s WOM czy też WOMM to nie moja specjalizacja, więc to takie intuicyjne komentarze.
Tak.<br /> Czytając post odniosłem wrażenie, że twierdzisz, że nie mogą istnieć 2 grupy; że skoro ktoś szeptaczy wypaczył, to trzeba szukać innej nazwy.<br /> Do mówienia można motywować nie płacąc, choćby konkursami (?), czy tworzeniem wspaniałych produktów (reguła wzajemności, emocje).<br /> <br /> <blockquote>nie ma mowy o płaceniu im za pisanie na forach czy rozpowiadanie znajomym, że jesteśmy fajni. Oni sami promują marki ponieważ są nami zachwyceni:)</blockquote><br /> i o tym były też Maćku kolejne cytaty - że płacenie jest nieetyczne, przynajmniej jeśli zadaniem jest podsztwać się pod fascynatów (nie mówią, że zostali do tego wynajęci) - to jest wypaczenie.
<blockquote> Czy nie jest tak, że mamy organiczny i wspomagany (amplified) WOM?<br /> za<a class="non-html" href="http://womma.org/womm101/4/"> http://womma.org/womm101/4/</a><br /> <br /> Amplified wom (..) practicies include:<br /> ? Motivating advocates and evangelists to actively promote a product</blockquote><br /> <br /> Krzyśku. W pełni zgadzam się z tym co jest na WOMMa i dobrze, że o tym piszesz. Jeśli jednak mamy do czynienia z brand advocates i brand evangelists to nie ma mowy o płaceniu im za pisanie na forach czy rozpowiadanie znajomym, że jesteśmy fajni. Oni sami promują marki ponieważ są nami zachwyceni:) Marka wypracowuje z nimi długotrwałą relację. Czyli to nie są raczej ludzie, którym dajemy stówkę, za odpowiednie inicjowanie dyskusji wokół marki prawda? A potem płacimy kolejną stówkę za to, że powiedzą, że inna marka jest super. <br /> <br /> Tak to rozumiem.
Zasadniczy problem, z jakim mamy obecnie do czynienia, to fakt, że w Polsce marketerzy wciąż nie odróżniają marketingu szeptanego (WOMM) od komunikacji nieformalnej (WOM). Marketing szeptany to to, o czym pisze Maciek - stymulowanie ludzi do rozmowy, np. fajnym tematem (Rosen określa to jako \"conversation hook\"); na komunikację nieformalną jako marketerzy nie mamy wpływu - to są nasze codzienne, niezależne rozmowy nt. marek, produktów, usług etc. <br /> <br /> Ponieważ jednak część marketerów nie rozróżnia WOM od WOMM i jest przekonana, że właśnie komunikacja nieformalna to marketing szeptany - to stąd biorą się <strong>opłacane</strong> \"bazy szeptaczy\". Tych baz (w znaczeniu ludzi, którzy rozmawiają o produktach etc.) się nie pozbędziemy (i właściwie to nawet nie powinniśmy się pozbywać), bo przecież komunikacja opiera się na ludziach. Walczyć powinniśmy natomiast z <strong>płaceniem ludziom</strong> za wygłaszanie pozytywnych opinii o produktach/ markach/ usługach. I to powinniśmy walczyć naprawdę serio, bo robimy sobie wielką krzywdę takimi działaniami jako branża. W raporcie Nielsena \"Trust in Advertising\" rekomendacje konsumentów (a zatem marketing szeptany) znajdują się wciąż na 1. miejscu jako źródło informacji, do którego mamy największe zaufanie podczas podejmowania decyzji zakupowych. Jeśli jednak jako konsumenci zauważymy, że te rekomendacje nie są obiektywne i w dodatku opłacane, stracimy do nich zaufanie jak straciliśmy do tradycyjnej reklamy. I co nam wtedy marketerom zostanie, hm? <br /> <br /> Reasumując, ktoś, kto wykorzystuje w swoich kampaniach opłacane bazy szeptaczy, działa naprawdę bezmyślnie. Bo ze szkodą i dla siebie, i dla całej branży. <br /> <br /> Pzdr, N.
<blockquote>Odnieś się proszę do wspomnianego wcześniej przykładu kolejek Iphona. Czy mam rozumieć, że zgodnie z Twoją teorią to był zły buzz? A może to \"wyjątek, który potwierdza regułę\"?</blockquote><br /> <br /> Tomku. Ja nie jestem w stanie na 100% stwierdzić, czy tam komukolwiek płacono za stanie w kolejce. Nie słyszałem o tym i nie interesowałem się tą kampanią więc wolę się nie wypowiadać. Jeśli jednak płacono tak jak mówisz to nie uważam, że to był zły buzz. Uważam jednak, że paru ludzi zrobiono w trąbę, a to już niedobrze. <br /> Czy kolejki stałyby bez tych opłaconych ludzi? Pewnie tak. Tak więc niska szkodliwość społeczna czynu być może w jakiś sposób usprawiedliwia autorów kampanii (podkreślam: jeśli komukolwiek płacili). Co nie zmienia faktu, że są kampanie, które można robić bez naginania zasad. Wydaje mi się, że kampania z Testerem Wódki Bolsa właśnie tak została zrobiona (ale nie dam sobie ręki uciąć). <br /> <br /> Masz rację. Różnimy się dosyć znacznie w podejściu do baz. Ale właśnie dlatego dyskusja jest ciekawa:) ja póki co obstaję przy swoim:) <br /> <br /> Natomiast co do uwagi dot. kampanii o psach i kotach to proponuję autorowi dokładnie czytać post. Czy ja gdziekolwiek napisałem, że to była kampania buzzmarketingowa? To była zwykła kampania PR, która ZROBIŁA BUZZ. A blogów, na których pisano było więcej. Wziąłem pierwsze lepsze dla zobrazowania przykładu. Poza tym czy sieć jest jedynym miejscem, w którym można mierzyć buzz? Moja odpowiedź na to pytanie jest taka: moja babcia podczas rodzinnego obiadu powiedziała mi, że widziała w Faktach, że trwa \"tydzień walki z otyłością psów i kotów. I to jest prawdziwa historia:) <br /> <br /> I jeszcze tylko jedna zabawna rzecz. <br /> <br /> <blockquote>W każdej branży są amatorzy i profesjonaliści. Czy autor do nich należy, śmiem wątpić.</blockquote><br /> <br /> W co wątpisz? Do kogo czy należę?:)
Czy nie jest tak, że mamy organiczny i wspomagany (amplified) WOM?<br /> za<a class="non-html" href="http://womma.org/womm101/4/"> http://womma.org/womm101/4/</a><br /> <blockquote>Amplified wom (..) practicies include:<br /> ? Motivating advocates and evangelists to actively promote a product</blockquote><br /> inne cytaty:<br /> <blockquote>Word of mouth marketing cannot be faked<br /> Artificial word of mouth marketing is dishonest and ineffective. Word-of-mouth marketing must be based on the honest opinions of real people. We strongly oppose any practice that tries to fake word of mouth.<br /> </blockquote><br /> <blockquote>WOMMA is absolutely opposed to the following <strong>unethical</strong> word of mouth marketing tactics: (...)<br /> <strong>2. Shilling:</strong> Paying people to talk about (or promote) a product without disclosing that they are working for the company; impersonating a customer. </blockquote><br /> <br /> A \"6 przycisków\" też dobre.
Zgodzę się z opinią, że nie ważna jest ilość szeptaczy, trendsetterów, ekspertów czy jak ich nazwać, jeśli nie mają o czym mówić, szczególnie o czymś atrakcyjnym dla innych użytkowników sieci.<br /> Dla mnie ważne jest zrobienie dobrego ośrodka marketingu szeptanego, dobrego narzędzia będącego także narzędziem marketingu wirusowego. Bez narzędzia, możemy tylko wciskać ciemnotę ludziom w sieci, co ma nóżki króciutkie niczym u Gosieckiego.<br /> Szeptacze, moim zdaniem, mają za zadanie \"tylko\" propagować wyprodukowane pod akcję ośrodki. Nie wciskać, nie spamować, tylko zachęcać, podpytywać, podsuwać, podpowiadać, że konkretna rzecz się pojawiła. Dodatkowo zadaniem akcji WOM jest monitorowanie opinii na temat wytworzonego ośrodka WoM, produktu, marki ? bez tego cała akcja jest bezużyteczna. Marketing szeptany pozwala bowiem dotrzeć najtaniej do bezpośredniogo odbiorcy, w dodatku w jego naturalnym, internetowym środowisku<br /> Można oczywiście ominąć szeptanie, i wydać kasę na bannery, mailingi etc., ale jest to celowe wyłącznie w produkcie masowym, narzędziu, które nie jest typowo buzzowe. Siła szeptanki to głównie jej niskie koszty w stosunku do jakości dotarcia do użytkowników.<br /> Masowość produktu przekłada się także na sposób organizacji wom jak i samoistne działania szeptane, to co mówisz Maćku o Machinie, nie sprawdziło by się bowiem w przypadku magazynu o małym zasięgu, taki buzz powstał tylko przez to, że marka Machiny już była znana i naturalna była dyskusja o niej.<br /> Wracając do meritum ? największym problemem w marketingu szeptanym jest stworzenie takiego ośrodka (gra flash, plotka, film, obrazek) aby jego promocja i rozsyłanie informacji było naturalne. Problemy przy tworzeniu to nie tylko ograniczenia stawiane przez klienta (dajcie duże logo na koniec, MUSI być adres www, etc), które często niweczą trun włożony w realizację, ale często też niezrozumienie zasad WoM przez agencje działające na tym polu.<br /> Często można spotkać się (na prezentacjach, w ofertach agencji) z pomysłami, które według agencji super się sprawdzają, a tak naprawdę ich realizacja w sieci była żałosna, mierna i bez prawdziwego buzz, tylko napchane obejrzenia filmów na YouTube, czy pseudo przyjaciele na serwisach społecznościowych.<br /> Wracając do ilości szeptaczy, ma ona znaczenie (przewrotnie obalę tezę z pierwszego zdania) musi się ona jednak przekładać na jakość. O wiele efektywniejszy będzie funsetter działający w akcji, jeśli jest uważany za dobre źródło informacji, niż jakiś nowy użytkownik, bez zbudowanej wiarygodności.<br /> Jeśli agencja pisze mi, że ma X szepta czy, to pytaniem powinno być ? jaka jest jakość tych szeptaczy, co sobą reprezentują, w jakich tematach są prawdziwymi, naturalnymi ekspertami. <br /> Na naszym przykładzie <a class="non-html" href="http://mow.adaction.pl">(http://mow.adaction.pl</a>) mogę powiedzieć, że skupiamy się na grach (flash, on-line, konkursach, profesjonalnych graczach, turniejach etc.) i w tym czujemy się silni. Czasami działamy na innych polach, ale tylko wtedy gdy zweryfikujemy wiedzę, jakość naszych ekspertów na innych niż gry polach działania. <br /> Błędem często powtarzanym przy akcjach jest zakładanie, że o każdym temacie, każdy szeptacz może pisać równie dobrze, niestety tak nie jest, a jeśli do akcji dodatkowo wciągniesz nawet 1000 szeptaczy-partaczy to tylko skończy się na tym, że całe działania społeczność wyśmieje, zamiast się wciągnąć w nie.
Maciek, różnica pomiędzy nami polega na tym, że ja akceptuję jakościowo dobre bazy szeptaczy, a Ty masz z tym problem. <br /> <br /> Przeczytaj uważnie co napisałem, a dostrzeżesz że jestem zwolennikiem technik które opisujesz. Taki komunikat można równie łatwo zepsuć pracując z amatorami, jak w przypadku dobrze zaplanowanych działań z bazą - która jest jakościowo słaba.<br /> <br /> Nie zgadzam się z negowaniem baz dla zasady. Dla mnie to też jest narzędzie marketingowe, z którego mogę skorzystać lub nie.<br /> <br /> Odnieś się proszę do wspomnianego wcześniej przykładu kolejek Iphona. Czy mam rozumieć, że zgodnie z Twoją teorią to był zły buzz? A może to \"wyjątek, który potwierdza regułę\"? <br /> <br /> Zgodnie z teorią przycisków panowie wcisnęli co najmniej 2 z wymienionych, wykorzystując przy okazji bazę szeptaczy. Wywołało to dodatkowy pull ze strony rynku. Iphony na całym świecie sprzedają się jak świeże bułeczki, bez względu na ich rzeczywistą przydatność bojową. <br /> <br /> Zły buzz?.. ale działa!<br /> <br /> Zatem po co tego typu metodę negować?<br /> Dla zasady!? Pytam jakiej?<br /> <br /> Porozmawiajmy na poziomie racjonalnym a nie emocjonalnym.
taka jedna uwaga do autora. Widać, że autor nie do końca sam rozumie na czym polega \"szeptanie\"/wywoływanie buzz\'u w sieci. <br /> Na koniec swojego artykułu, w stylu wystrzeliwanych z pistoletu kul, podaje przykłady dobrego buzz\'u w sieci i pisze:<br /> Tu:<a class="non-html" href="http://tinyurl.com/bv4ou8"> http://tinyurl.com/bv4ou8</a> - mocno \"zakopana\" storna bloga o wątpliwej oglądalności, 4 komentarze, nic się nie dzieje<br /> Tu:<a class="non-html" href="http://tinyurl.com/cm9mzp"> http://tinyurl.com/cm9mzp</a> - blog o pieskach, 1302 odwiedzić od początku istnienia bloga, ile przeczytało ten konkretny post, można domyśleć się, zero komentarzy, nic się nie dzieje<br /> tu:<a class="non-html" href="http://tinyurl.com/auyzsl"> http://tinyurl.com/auyzsl</a> - profil społecznościowy, 12 przyjaciół, 2 komentarze, śmiechu warte! <br /> A czym autor mierzył efektywność działań buzz marketingowych? Gemius trafficiem? :D, czy Analyticsem? :D Jakieś wskaźniki zaangażowania w buzz? :D<br /> <br /> Ja proponuję, żeby tęgie głowy w naszej branży zajęły ATL\'em, a szeptanie pozostawiły wyspecjalizowanym agencjom. Autor wie, że dzwony biją, ale w którym kościele to chyba nie do końca, sądząc po przykładach, które podał. <br /> <br /> Oczywiście istnieje problem amatorszczyzny w branży agencji buzz marketingowych, - sadzasz kilku studentów i mówisz, żeby pisali posty. Jest jasne, że nie chodzi o to, ale co to za problem? W każdej branży są amatorzy i profesjonaliści. Czy autor do nich należy, śmiem wątpić.<br /> Myślę, że należałoby porozmawiać o poważnych problemach w tej branży, tak jak np. regulacje prawne, czy opory korporacji, przy przyznawaniu się do prowadzania takich działań. <br /> To chyba jest temat, który mógłbym pojawić się u Maćka B.
Wziąż rozmawiamy o produktach, usługach, o RZECZACH, markach itp. Dlaczego tego nie wykorzystac w kampaniach? Ale czy jest szansa na respektowanie kodeksu \"szeptacza\" ?;)
<blockquote>Ja dalej uważam, że zjawisko ureguluje się samo. Wymaga to czasu, podniesienia świadomości i zwyczajnego zmęczenia materiału. Z tymi czynnikami słabi szeptacze po prostu nie mają szans.</blockquote><br /> <br /> A nie lepiej po prostu wysilić mózgownicę i znaleźć taki sposób na buzz, żeby nie trzeba było się posiłkować szeptaczami? Jeśli nie masz odwagi wcisnąć jednego z 6 przycisków to po prostu nie bierz się za buzz. Żeby zrobić buzz trzeba iść na pewne kompromisy. Pogodzić się z tym, że będą mówić nie tylko dobrze, że czasem trzeba naruszyć pewne \'świętości\' (dosłownie! patrz buzz wokół relaunch\'u Machiny i okładki z Madonną).<br /> <br /> Jeśli chcesz wcisnąć ludziom kiepski komunikat to licz się z kiepskim rezultatem zamiast posiłkować się szeptaczami i na siłę próbować lansować coś co nie ma żadnej wartości dla konsumenta / użytkownika. <br /> <br /> Dla mnie to wokół tego toczy się ta dyskusja:)
<blockquote>Nota bene, jeśli kwestionujemy określenie \"etyczny buzzmarketing\" możemy równie dobrze poddać w wątpliwość etyczność marketingu w ogóle :)</blockquote><br /> <br /> Tomku zgadzam się całkowicie. Dokładnie to miałem na myśli pisząc aby nie rozpatrywać tej kwestii w kategoriach etycznych bo to nie ma sensu - wykorzystanie baz jest działaniem marketingowym, fakt ma miejsce i już.<br /> <br /> Marku! Porównywanie opisywanych wcześniej dwóch technik (z wykorzystywaniem baz i bez) nie ma większego sensu. Podobnie jak dyskusja o wyższości Świąt Wielkanocnych nad tymi drugimi ;) A przecież nie o to chodzi, bo ostatecznie liczy się efekt (wszyscy się cieszą, jedni z wolnego dnia i inni z przeżycia czegoś wyjątkowego). <br /> <br /> Fajnym i efektywnym przykładem zastosowania jak by nie patrząc płatnych szeptaczy (choć w realu), były słynne kolejki po Iphona w momencie startu sprzedaży. Czy to nie był buzz? Czy był etyczny? Ważne, żę wszyscy o tym mówili, choć parę osób wzięło za to pieniądze, a pewnie część z nich używa Nokii. I dobrze, bo egzekucja była przeprowadzona z rozmachem - z użyciem <strong>odpowiednich</strong> szeptaczy. W moim przekonaniu to dobry buzz.<br /> <br /> Dla mnie ta dyskusja dotyczy, albo powinna dotyczyć jakości stosowanych baz szeptaczy w tego rodzaju buzz\'u anie tych wszystkich emocji które są dookoła. Może dla podniesienia satysfakcji wszystkich należy zdefiniować i odpowiednio nazwać każdą z technik aby marketerzy rozumieli różnice pomiędzy nimi i nie dochodziło do sporów w której jest więcej buzz\'u w buzz\'ie. <br /> <br /> Ja dalej uważam, że zjawisko ureguluje się samo. Wymaga to czasu, podniesienia świadomości i zwyczajnego zmęczenia materiału. Z tymi czynnikami słabi szeptacze po prostu nie mają szans.
<blockquote>1. Przycisk tabu (sex, kłamstwa i sprośny humor)<br /> 2. Przycisk rzeczy dziwnych i niespotykanych<br /> 3. Przycisk tego co wywołuje oburzenie i protesty <br /> 4. Przycisk rzeczy zabawnych<br /> 5. Przycisk nadzwyczajności<br /> 6. Przycisk tego co ukryte i sekretne</blockquote><br /> <br /> Dodałbym \"przycisk emocje\", choć pewno w powyższych też się one zawierają.
<blockquote>Gdzieś w tle pojawia się marka Agencji oraz Jej klienta, mamy więc czytelny sygnał gdzie takowych ekspertów należy ich szukać. </blockquote>Czemu tak bardzo boimy się chwalić? Dlaczego pisanie o caseach z zagranicy jest ok, ale o tych z Polski już nie? <br /> <br /> Nie widzę nic złego w pokazywaniu dobrych przykładów wynikających z własnego doświadczenia.
<blockquote>budowę realnej bazy szeptaczy, którzy robią to z własnej nieprzymuszonej woli - to ich po prostu kręci. </blockquote><br /> <br /> Ciekawe. Zgłębię temat. <br /> <br /> <blockquote>Uważam jednak, że przy zachowaniu pewnych fundamentalnych zasad, baza szeptaczy może stanowić doskonałe narzędzie *etycznego* buzzu.</blockquote><br /> <br /> Jasna sprawa. Pod warunkiem, że szeptacz może pisać co chce (również negatywne opinie). Wtedy staje się po prostu zwykłym medium, z którym buduje się relacje tak jak z dziennikarzami. I wtedy mamy do czynienia z \'wpływaniem na wpływowych\".<br /> <br /> Czyli nie ma buzzmarketingu:) jest tylko PR?:)
Z tego co pamiętam rzeczony Balter pisze, że dla \"szeptaczy\" jedyną korzyścią (poza darmowymi samplami) jest zadowolenie z faktu, że mogą podzielić się opinią o jakimś produkcie jako jego pierwsi użytkownicy. Absolutnie nie ma mowy o płaceniu \"bzzzyczącym\" (określenie Baltera), ani nawet o nakłanianiu do rozpowszechniania *pozytywnych* opinii.<br /> Założenia więc są piękne i szlachetne, niestety ich implementacja nie wszystkim agencjom przychodzi łatwo. Uważam jednak, że przy zachowaniu pewnych fundamentalnych zasad, baza szeptaczy może stanowić doskonałe narzędzie *etycznego* buzzu.<br /> <br /> Nota bene, jeśli kwestionujemy określenie \"etyczny buzzmarketing\" możemy równie dobrze poddać w wątpliwość etyczność marketingu w ogóle :)
marketing szeptany to również działanie poprzez bazę szeptaczy. są wyspecjalizowane agencje robiące takie rzeczy i nie chodzi tu o spamowanie - czego nauczyła nas aktywność agencji ePR przez ostatnie lata - tylko o budowę realnej bazy szeptaczy, którzy robią to z własnej nieprzymuszonej woli - to ich po prostu kręci. Polecam książkę \"Poczta pantoflowa\" Baltera, i Butmana, gdzie cała technologia takiego modelu jest opisana. To nie jest takie banalne, niestety cała idea jest w tym momencie zanieczyszczona działaniami pseudo marketingu szeptanego, czyli spamu :)
Nie rozumiem idei \'bazy szeptaczy\' i nie wierzę w jej skuteczność. Mówię teraz z perspektywy zwykłej użytkowniczki popularnego kobiecego forum internetowego (między innymi). Naprawdę bawi mnie to niezmiernie, gdy nagle do dyskusji wcina się jakiś zarejestrowany tego samego dnia użytkownik z jednym postem i od razu pcha się z reklamą. O, przepraszam - oficjalnie tylko dzieli się opinią, ale jakoś wszyscy wiedzą, o co chodzi ;) A tymczasem pewne marki i produkty mają własne, długie wątki bez żadnej pomocy z zewnątrz - i to jest właśnie buzz.
<blockquote>sama baza szeptaczy nie jest sama w sobie niczym złym, jeśli używani są do inicjowania i podsycania dyskusji w ściśle kontrolowany sposób, choćby w opisany przez autora sposób - kreując prawdziwy buzz dzięki pomysłowi</blockquote><br /> <br /> I kolejny wyjątek:) Chyba wyjątek będzie regułą. <br /> Sorry, ale będę ortodoksyjny. Baza szeptaczy to złooooo:) jeśli rozumiemy ją tak jak opisałem u góry. No nie może być tak, że o kampanii X są dobre opinie tylko dlatego, że ktoś za nie (za opinie a nie za kampanię!) zapłacił. Nie może i tyle:)<br /> <br /> Dobry pomysł broni się sam i ludzie sami o nim piszą. Z własnej nieprzymuszonej woli i nie chcą za to kasy. O to chodzi. <br /> <br /> Jeśli natomiast za swoją bazę szeptaczy uważasz znajomych, których masz na GG, którym wyślesz kontent o Twojej kampanii, to jest już w miarę OK:D:D<br /> <br /> @Łukasz Sobolewski<br /> Konstytuuj konstytuuj!:)
@Maciej Makuszewski<br /> <br /> Drogi Macieju...Maćku...absolutnie nie traktuj mojej wypowiedzi jako zarzut. Po prostu mając na uwadze biznesowy kontekst sytuacji wydało mi się to w przewrotny sposób zabawne. Taki Coen\'owski humor. <br /> <br /> Nie stawiam Ciebie w jednym rzędzie z wspomnianymi w Twojej wypowiedzi \"szeptaczami\". Przeciwnie, chodziło mi raczej o to, że wszyscy nimi jesteśmy. Śwadomie lub nieświadomie. Stąd trudno nadać temu jakieś etyczne ramy. <br /> <br /> Cieszę się, że branża PR ma swojego godnego reprezentanta, tym bardziej, że interdyscyplinarny dyskurs może być bardzo ciekawy. Jeśli weźmiemy specyficzne uwarunkowania różnych branż wychodzą różnice w postrzeganiu poszczególnych narzędzi. <br /> <br /> Pozdrawiam, <br /> <br /> PS Postaram się jak najszybciej ukonstytuować swoją obecność na interaktywnie, aby nie skrywać więcej twarzy w dłoniach.
szeptacze z akademika sami wymrą, kiedy będzie coraz więcej jaskrawych, ewidentnych przypadków kryptoreklamy. już teraz gołym okiem czasami widać idiotyzm niektórych opinii na porównywarkach czy samych sklepach.<br /> <br /> zresztą pośrednio do obniżenia wartości \'szeptu\' przyczyniają się projektanci systemów, umozliwaijąc dodanie opinii z poziomu backendu aplikacji:-)<br /> <br /> sama baza szeptaczy nie jest sama w sobie niczym złym, jeśli używani są do inicjowania i podsycania dyskusji w ściśle kontrolowany sposób, choćby w opisany przez autora sposób - kreując prawdziwy buzz dzięki pomysłowi <br /> <br /> moim zdaniem gorszy wpływ na wiarygodność netu jako źródła informacji mają serwisy \'oceniające\', które nagradzają za pisanie często bezwartościowych opinii o produktach.
@ Tomasz Michalik<br /> <br /> <blockquote>Myślę jednak, że szeptacze muszą się po prostu z szeptów wystrzelać, a ludzie na tanie szepty uodpornić jak na bannery .. i tyle.</blockquote><br /> <br /> Dobre:) <br /> <br /> @ Łukasz S. <br /> <br /> Nie przywykłem do dyskusji z tymi co to na interaktywnie.com skrywają twarz w dłoniach, ale zrobię wyjątek:) <br /> <br /> Najpierw podziękuję za użycie określenia \"samuraje buzzmarketingu\". Bardzo mi się podoba. <br /> <br /> A co do opisywania kampanii przeprowadzonej przez ERS w moim poście - to powiem Ci szczerze - użyłem tego przykładu bo jest świeży, polski (czyli nieoderwany od rzeczywistości tak jak masa case\'ów z USA) i znam go bardzo dobrze. Jestem tu po to by dzielić się wiedzą (tak jak wszyscy wypowiadający się na blogu eksperckim). I otwarcie przyznaje się do tego, że większość wiedzy zdobyłem w Euro. Nie widzę więc przeszkód w pisaniu o naszych działaniach. <br /> <br /> P.S. Nikt mi nie płaci za pisanie na interaktywnie:) Więc chyba jednak szeptaczem nie jestem:)
Ciekawym przykładem marketingu szeptanego jest tutaj post Macieja, wypowiadającego się w imieniu marek Maciej Makuszewski oraz Euro RSCG Sensors. <br /> <br /> Maciej robi to oczywiście z zachowaniem prawideł sztuki, z otwartą przyłbicą, wycofując się z brandem na dalszy plan. Pod postacią eksperta, prezentuje lekkostrawną, zabawną anegdotę, która nie tylko zaspokaja potrzeby informacyjne społeczności zgromadzonej wokół jednego <br /> z najbardziej opiniotwórczych serwisów (nota bene w okresie dynamicznego rozwoju) ale jednocześnie uspokaja. Nie może być przecież na rynku tak żle skoro czuwają jeszcze eksperci, prawdziwi samuraje buzz marketingu. Gdzieś w tle pojawia się marka Agencji oraz Jej klienta, mamy więc czytelny sygnał gdzie takowych ekspertów należy ich szukać. Nie jest źle, bo w końcu po co są szeptacze?;)<br /> <br /> Pozdrawiam, <br /> <br /> PS Ciekawa jest ta teoria \"6 przycisków\".
Na stronie Streetcomu możemy poczytać nie tyle o marketingu szeptanym, lecz <strong>marketingu rekomendacji</strong>. To dużo skuteczniejsze określenie. <br /> <br /> Rekomendacja stanowi ciągle najmocniejszy bodziec w podejmowaniu decyzji zakupowej. Tej siły słowa nigdy miał nie będzie szept jako taki. Szeptacza korzystniej jest więc nazywać <strong>expertem</strong> ;) <br /> <br /> Bez względu na etykiety proces ciągle oparty jest o bazę osób, które osiągną pewne korzyści w zamian za rekomendację. Nie ma co rozpatrywać tego na poziomie etycznym. Moim zdaniem szeptać może każdy, wiarygodnie rekomendować trzeba już potrafić. <br /> <br /> Może nam się to podobać lub nie, ale to poziom skuteczności takich działań może być jedynym kryterium oceny tego zjawiska. Zmierzam do tego, że można szeptać w sposób cywilizowany (tu ukłon do Streetcomu), jak też zupełnie amatorski - i chyba to jest przedmiotem dzisiejszej dyskusji.<br /> <br /> Ja oczywiście jestem przeciwko robieniu śmietnika z internetu (polecam lekturę <a href="http://kodeksblogerow.pl" target="_blank">Kodeksu Blogerów</a>) i wybieram ten ambitny buzz. Myślę jednak, że szeptacze muszą się po prostu z szeptów wystrzelać, a ludzie na tanie szepty uodpornić jak na bannery .. i tyle.
oczywiście zapraszam do współpracy, chętnie usłyszę głos branży... na razie mam ciszę z Waszej strony (boicie się?)... głos będa mieli Prowcy, domy mediowe, agencje reklamowe, będzie również ujęcie prawne problemu ... a dobre duchy mówią że impreza odbędzie się zarówno w Warszawie jak i w Krakowie... będzie się więc działo :-)<br /> Zapraszam do kontaktu i podzielenia się swoimi doświadczeniami, lepiej z Wami niż bez Was, zapewniam...
Fajnie by było gdyby to nie był wyjątek. Samo pytanie o to czy istnieje etyczny buzzmarketing jest dosyć dziwne. Inne działania niż inspirowanie ludzi odpowiednio dobranymi tematami są po prostu oszustwem.
etyczny buzzmarketing? wyjatek potwierdzajacy regule...