Czy erotyka w reklamie jeszcze sprzedaje?

Czy w kulturze striptizu, w kulturze, w której publiczna nagość, voyeuryzm są elementami kolorowej codzienności, erotyka w przekazach reklamowych może jeszcze pobudzać emocje? Pewnie i tak, ale czy są to emocje o których marzy reklamodawca?

Początkowo reklamy Mobilkinga wzbudzały kontrowersje. Czy pomimo tego, że sierpniowa kampania interaktywna, która szalała/szaleje w necie, była oparta o kobiece wdzięki, została zauważalna przez internautów, a jeżeli tak, to czy była skuteczna?

Teoretycznie powinna. Seks powinien być jednym z najskuteczniejszych elementów wykorzystywanych w reklamie, ponieważ wywołuje pozytywne emocje, będące kluczowym czynnikiem odpowiedzialnym za powstanie chęci posiadania danego przedmiotu i późniejszego poziomu zadowolenia. Emocje pobudzają organizm, a nawet mogą zmienić percepcję – sprawiają, że radość, która towarzyszyła podczas odbioru przekazu reklamowego przenosi się na sam produkt, dzięki czemu staje się on bardziej atrakcyjny. Emocje ograniczają racjonalne myślenie, któremu często towarzyszy krytyka danego produktu. I co najważniejsze – emocje ułatwiają zapamiętanie sytuacji, którym towarzyszą. Ale czy w kulturze striptizu, w kulturze, w której publiczna nagość, voyeuryzm są elementami kolorowej codzienności, erotyka w przekazach reklamowych może jeszcze pobudzać emocje? Pewnie i tak, ale czy są to emocje o których marzy reklamodawca? Przecież coraz częściej mamy do czynienia z sytuacjami, w których półnaga kobieta, reklamująca meble czy chipsy, wywołuje uśmiech na twarzy odbiorcy, a nie motywuje do zakupów. Prawdopodobnie właśnie dlatego erotyka w reklamie zaczęła przybierać znacznie wyraźniejszą formę – musiała stać się bardziej bezpośrednia, aby przyciągnąć uwagę odbiorcy. Ale przecież nie o to chodzi. Jeżeli przyjrzymy się reklamom, które biorą udział w konkursie Playboya na najseksowniejszą reklamę w historii, zobaczymy, że jak przy każdym wykorzystywanym w reklamie motywie, liczy się pomysł, a nie oczywistość przekazu. Komunikat musi być wyrażony subtelnie, musi „zaprzątnąć uwagę”. Dlatego zastanawiam się, czy interaktywny suwak, którego przesunięcie kusi nagim wielkim biustem spowodował, że kampania Mobilkinga była bardziej zauważalna?

Jeżeli nawet tak, to warto zadać pytanie, co w takim przypadku jest lepiej zapamiętywane – same przekazy reklamowe czy reklamowane produkty, których skojarzenie z seksem nie zawsze jest jasne (w przypadku telefonu coś jeszcze możemy wymyślić:)? Problem z przekazem reklamowym zawierającym treści erotyczne może być taki, że odciąga uwagę odbiorców od reklamowanego produktu. Potwierdzają to badania Marka Andersona - w przypadku przeprowadzonego przez niego eksperymentu (dotyczył czekolady), okazało się, że produkt był najczęściej zapamiętywany, jeżeli trzymany był w ręce przez dziewczynę o przeciętnej urodzie. Natomiast gdy produkt był reklamowany przez piękna i seksowną kobietę, badani zazwyczaj nie byli w stanie podać marki produktu. Cóż, nietrudno uwierzyć w to, że wzrok mężczyzny bardziej przyciąga roznegliżowane ciało ponętnej kobiety niż marka produktu…

Z drugiej jednak strony kampania reklamowa Mobilkinga jest obecnie jedyną kampanią, jedyną, która przychodzi mi do głowy, budowaną w oparciu o kobiecą seksualność, więc z pewnością jest rozpoznawalna, a przekazy reklamowe jednoznacznie łączone z odpowiednim produktem. Mimo tego, uwzględniając koszty całej kampanii reklamowej, zastanawiam się, jaki był statystyczny koszt pozyskania jednego klienta dla nowej sieci komórkowej. Obawiam się jednak, że pomimo rozpoznawalności marki, niezadowalający… 

Pobierz ebook "Ebook z raportem: Jak wybrać software house dla działań marketingowych i e-commerce"