Agencje działające w obszarze "performance marketingu" i ogólnie takie, które rozliczają się za efekt zdecydowanie powinny być wdzięczne "kryzysowi". Za co? Za pęd na konwersje.
Konwersja - magiczne słowo dla każdego marketera, który ma do zrealizowania określony cel sprzedażowy. Rozumiana jako ilość akcji względem ruchu, który je wygenerował, stała się już dawno podstawą do monitorowania i oceny działań online - jednym słowem robi to każdy.
Ale już konwersja rozumiana jako ilość zamkniętych z sukcesem procesów zakupowych, gdzie mamy pewność że klient a) potwierdził poprawność danych, b) zapłacił i c) odebrał towar (i nie złożył później reklamacji) jest dużo bardziej problematyczna w pomiarze. Dotyczy to zwłaszcza dużych organizacji, gdzie paradoksalnie każda, nawet mała, poprawa wyniku ma w ostatecznym rozrachunku większe znaczenie i przełożenie na zysk. Na palcach jednej ręki można by wymienić instytucje z kilku(-nastu) branż, które mogą pochwalić się pełnym śledzeniem pozyskanego klienta i znają dokładnie źródło ruchu i kreację, która go przyprowadziła.
Tyle o definicji. Odwieczne pytanie brzmi - jak zwiększyć konwersję?
Mądrzejsi ode mnie twierdzą (a ja się pod tym zdecydowanie podpisuję) - są 3 obszary, w których można wpłynąć na zwiększenie liczby konwersji:
1) Jakość źródła ruchu - np. w SEM to kwestia dobrania odpowiedniej wyszukiwarki lub sieci kontekstowej, słów kluczowych, przekazu w kreacji, itp. - by "odfiltrować" nieatrakcyjnych użytkowników i jednocześnie przyciągnąć tylko tych, którzy dają największe szanse na "skonwertowanie".
2) "Transakcyjność" serwisu - nie jestem pewny czy takie sformułowanie w ogóle istnieje, ale na pewno potwierdzą to firmy zajmujące się web usability - wszak nawet najlepiej rokujący strumień ruchu nie przyniesie konwersji, jeżeli nie będzie umiał (lub mógł) tego zrobić... Spójna z reklamą komunikacja, intuicyjne formularze, bezpieczeństwo i szereg innych aspektów wpływa na to, że ludzie wypełniają formularze. No chyba że mamy wyłączność na produkt i wyjątkowych desperatów przed sobą, których nic nie powstrzyma przed zakupem. Dla przykładu: ten, kto będzie handlował biletami na pierwszy polski koncert Madonny z pewnością nie musi myśleć o usability :]
3) Wewnętrzne procedury w organizacji - kiedy ów "lead" już się wygenerował, warto by coś z nim zrobić. Z pozoru brzmi prosto, ale poziom obsługi takiego procesu po stronie organizacji wciąż pozostawia wiele do życzenia... Przyczyny czasami są prozaiczne: szybkość kontaktu, przerzucanie potencjalnego klienta między kolejnymi pracownikami czy chociażby aktualny brak produktu na magazynie (i niemożność szybkiego ściągnięcia go od dostawcy)...
Te trzy obszary to oczywiście system naczyń połączonych - poprawienie każdego z nich z osobna przyniesie poprawę wyników. Co więcej - umożliwi skalowanie sprzedaży, bo da się kupić więcej (coraz droższego) ruchu, który skonwertuje w rentowny sposób (czyli wciąż przyniesie zysk).
Konwersje - a jak jest w rzeczywistości?
Jestem ciekaw jakie są doświadczenia innych agencji SEM i firm, które operują na konwersjach, ale stawiam tezę, że w najbliższym czasie nasi klienci będą podnosić swoją konkurencyjność przede wszystkim w trzecim i (trochę mniej) drugim ze wskazanych wyżej obszarów. Zaryzykuję stwierdzenie że "jakość źródła ruchu" jest już właściwie zoptymalizowana - bo nie zależy od "bezwładności decyzyjnej" klienta, i był już po prostu polem walki pomiędzy podmiotami sprowadzającymi dobry ruch.
Na koniec chciałbym podziękować "kryzysowi" nie tylko za przesuwanie budżetów w naszym kierunku, ale również za wymuszenie aktywności klientów w obu wspomnianych przed chwilą obszarach - to osiągnięcie, którym chyba żadna agencja nie może się pochwalić ;-)
Pobierz ebook "Social media marketing dla firm i agencje się w nim specjalizujące"
Zaloguj się, a jeśli nie masz jeszcze konta w Interaktywnie.com - możesz się zarejestrować albo zalogować przez Facebooka.
Pozycjonujemy się jako alternatywa dla agencji sieciowych, oferując konkurencyjną jakość, niższe koszty i większą …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Projektujemy i wdrażamy strony internetowe - m.in. sklepy, landing page, firmowe. Świadczymy usługi związane …
Zobacz profil w katalogu firm
»
W 1999 roku stworzyliśmy jedną z pierwszych firm hostingowych w Polsce. Od tego czasu …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Pomagamy markom odnosić sukces w Internecie. Specjalizujemy się w pozycjonowaniu stron, performance marketingu, social …
Zobacz profil w katalogu firm
»
1stplace.pl to profesjonalna agencja SEO/SEM, specjalizująca się w szeroko pojętym marketingu internetowym. Firma oferuje …
Zobacz profil w katalogu firm
»
mój znajmy korzystał z ich usług i z tego co wiem to strasznie awaryjne są ich hosty;/
Jeszcze a propos konwersji i formularzy - jest mnóstwo badań dotyczących skuteczności landing page\'y i jest to obecnie cała odrębna dziedzina wiedzy w której specjalizują się firmy nie robiące nic innego, ale generalnie są branże, gdzie wskaźnik 0,25% jest wskaźnikiem wyśmienitym, a także takie gdzie wszystko poniżej 5% uznawane jest za porażkę :)
Warto też wspomnieć, że na poziom konwersji wpływają też trzy inne czynniki:<br /> 1. Word of mouth, czyli opinia o serwisie, jego popularność, pozycja w branży i wśród użytkowników<br /> 2. Aftersales, czyli poziom obsługi posprzedażowej klienta i wciągnięcie go w kolejne \"konwersje\" (wiadomo, najtrudniej przełamuje się pierwsze lody)<br /> 3. Dialog z \"lead\"-em czy \"prospect\"-em (przepraszam za to słownictwo, ale ciężko się unika angielszczyzny w tym temacie) zanimi nastąpi konwersja (zasada taka sama jak na randkach z dziewczyną - najpierw trzeba trochę pochodzić :)))<br /> <br /> I tutaj poza typowymi narzędziami seo/sem przydają się inne, takie jak fora dyskusyjne, aktywność na serwisach społecznościowych, animatorzy czy tzw. community managerowie oraz email marketing.
Marku, mam nadzieje ze nie potraktowales mojego komentarza jako zlosliwosci :-)<br /> <br /> Ja rowniez sie z Toba zgadzam - w pelni przyjazny formularz jest pewnie czyms idealnym i - uzywajac duzego uproszczenia - dopoki \"nie konwertuja\" w nim wszyscy, to na pewno jeszcze cos w nim da sie poprawic...<br /> <br /> Piszac zreszta o \"intuicyjnych formularzach\" myslalem o takich rozwiazaniach ktore przynosza dobre (dla swojej branzy / tematu / mechanizmu) wskazniki, co wcale nie oznacza \"maksymalne\" (w sensie 100%).
Aby była jasność: przychylam się do zdania Macieja i nie mam nic do zasadności Twojego artykułu. Ale...<br /> <br /> Formularze - niejako z samego nadania - nie są intuicyjne, tylko są wręcz <strong>crapowe</strong>. W ich optymalizacji czy - by użyć słownictwa z Twojego wpisu - podnoszeniu ogólnego usability chodzi o to, by ten poziom crapowości był jak najniższy.<br /> <br /> Na samą crapowość formularzy składają się dwie cechy: <strong>poziom czytelności</strong> - zależny od jego formatowania - i <strong>poziom złożoności</strong> - zależny od jego konstrukcji.<br /> <br /> Co do fragmentu, który zechciałeś wyciągnąć z opisu mojego profilu... Za dużo się już narobiłem by z jednej strony nie doceniać usability jako takiej, z drugiej zaś by je przeceniać. Czasem strategia skuteczności wymusza użycie elementów sprzecznych z usability.
<blockquote>'intuicyjne formularze' (akapit 5) - nie ma czegoś takiego.</blockquote> <br /> <br />Tak samo jak pojęcia "transakcyjność serwisu":) - nie zaburza to jednak czytelności przemyśleń Maćka.
Czyli co? \"<a href="http://interaktywnie.com/konto/marek-kasperski" target="_blank">nie są do końca usability</a>\"? :]
\'intuicyjne formularze\' (akapit 5) - nie ma czegoś takiego.