HBO Max rezygnuje z lokalnych produkcji. Niewykluczone, że to początek cięć

Serwis HBO Max zdecydował, że nie będzie już inwestował w lokalne produkcje i usunie część z nich ze swojej oferty. Ta dość kontrowersyjna decyzja obejmuje także Polskę.  Rynki, na których oryginały zostaną oszczędzone, to Hiszpania i Francja. 

W oświadczeniu można przeczytać: „Ponieważ kontynuujemy prace nad połączeniem HBO Max i Discovery+ w jedną globalną usługę przesyłania strumieniowego, prezentującą szeroki zakres treści w Warner Bros. Discovery, dokonujemy przeglądu naszej obecnej propozycji treści w istniejących usługach. W ramach tego procesu postanowiliśmy usunąć ograniczoną ilość oryginalnych programów z HBO Max, a także zaprzestać naszych oryginalnych wysiłków programowych dla HBO Max w krajach skandynawskich i Europie Środkowej. Zaprzestaliśmy także rozpoczętych w ubiegłym roku działań rozwojowych na nowszych terytoriach Holandii i Turcji.

Decyzja podyktowana jest, oczywiście, oszczędnościami, ale i tak zaskoczyła branżę. Jak podaje serwis Variety także dlatego, że cięcia nie ominęły krajów, w których - wydawałoby się - lokalne produkcje są lokomotywą serwisu, tak jak HBO Nordic, skąd pochodzą ostatnie międzynarodowe hity HBO Max - „Lust” i „Kamikaze”. 

Według doniesień, ta strategia wykuła się w amerykańskiej centrali, a nie w Europie, gdzie struktury zostały mocno przetrzebione od czasu kwietniowej fuzji WarnerMedia-Discovery. Co więcej, pojawiają się informacje, że to dopiero początek „ogromnej rzezi” usług strumieniowych, które będą odpowiedzialne bezpośrednio przed bankierami z Wall Street.

HBO „zorientowało się, że w rzeczywistości warto zwrócić uwagę jedynie na podstawowe rynki Stany Zjednoczone, a następnie Wielka Brytania, Niemcy i Francja” – mówi Claire. Enders, założyciel wiodącej londyńskiej firmy doradztwa medialnego Enders Analysis, bo to właśnie one napędzają działalność w największym stopniu. 

Opinii, że ta decyzja jest "wielkim błędem" jednak nie brakuje. Ucinając lokalne produkcje, HBO odcina się bowiem od tak zróżnicowanych rynków jak choćby Turcja, która znana jest z międzynarodowych hitów, oddając je bez walki konkurencji. Disney+ i Netflix nie zamierzają z lokalnych produkcji rezygnować, nie kryjąc, że to właśnie one napędzają ich międzynarodową ekspansję. 

Netflix powiedział w zeszłym roku, że tureckie oryginalne i licencjonowane tytuły w serwisie – takie jak „Ochrona”, „Ethos”, „Podarunek” i „Miłość 101” – uzyskały ponad 75% wyświetleń w ciągu pierwszych czterech tygodni od gospodarstw domowych poza Turcją.

Decyzja HBO Max to sygnał, że tzw. wojny streamingowe wkraczają w kolejną fazę, a HBO ma na nie zupełnie inny pomysł. Według analizami Nielsena, aż dziewięćdziesiąt trzy procent Amerykanów planuje albo zwiększyć swoje płatne usługi przesyłania strumieniowego, albo nie wprowadzać zmian w swoich istniejących planach. Ze względu na prawie 20% wzrost liczby unikalnych tytułów, 46% odbiorców uważa, że ​​liczba platform utrudnia znalezienie tego, czego szukają. Co więcej, według raportu Horowitz Research około połowa respondentów stwierdziła, że ​​trudno jest określić, które programy są dostępne w usługach. Widzowie są też przytłoczeni pokaźną liczbą serwisów streamingowych, a konieczność wyboru spośród tysięcy programów i filmów odbiera prostotę i wygodę, jaką zapewnia rozrywka w domu.

Może HBO wydaje się więc zdecydowane bronić swoich pozycji niż zdobywać kolejne.